Doświadczenie miłości Boga źródłem autentycznej miłości siebie

Fragmenty książki p.t. "Co zabrać ze sobą" pod redakcją Józefa Augustyna SJ

Doświadczenie miłości Boga źródłem autentycznej miłości siebie

CO ZABRAĆ ZE SOBĄ?

REFLEKSJE I WSKAZÓWKI POMOCNE
DO ODPRAWIENIA I KONTYNUACJI
Ćwiczeń duchownych
św. Ignacego Loyoli

pod redakcją Józefa Augustyna SJ
© Wydawnictwo WAM, Kraków 2002



Peter G. van Breemen SJ

Doświadczenie miłości Boga
źródłem autentycznej miłości siebie

Prawdziwa miłość siebie

Fundament Ćwiczeń ukazuje źródło podstawowej wartości każdego życia ludzkiego: Człowiek jest stworzony... To pełne rozumienie aktu stworzenia oraz wszystkich konsekwencji wypływających z niego, może człowiekowi odsłonić prawdziwe źródło wartości i sensu życia oraz uczyć go prawdziwej miłości siebie.

Prawdziwa miłość siebie jest chyba jedną z najtrudniejszych umiejętności w życiu człowieka. Doświadczenie pokazuje, iż mało jest ludzi, którzy umieją kochać siebie naprawdę. Wielu ludziom mówienie o miłości siebie samego wydaje się czymś podejrzanym. Sądzi się często, że Ewangelia wzywa jedynie do nienawiści siebie samego. Na potwierdzenie takiego sposobu myślenia przytacza się słowa Jezusa: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Ale jak należy rozumieć zaparcie się siebie? Czy ono wyklucza prawdziwą miłość siebie samego? Sam Jezus mówi o miłości bliźniego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego (Mt 22, 39; por. Kpł 19, 18). Miłość siebie jest miarą prawdziwej miłości bliźniego. Zgodnie z tym przykazaniem ktoś, kto nie umie kochać siebie, nie umie też kochać bliźniego. Jak zobaczymy później, potwierdza to również ludzkie doświadczenie.

Istnieje wiele błędnych interpretacji miłości siebie samego. Wielu ludzi popełnia błąd, myląc autentyczną miłość siebie z szukaniem sposobów zaspokajania własnych, ludzkich, pragnień, pożądań i namiętności. Ale taka postawa nie jest wyrazem miłości siebie samego. Jest raczej przejawem braku tejże. Osoby ulegające wszystkim swoim ludzkim pragnieniom, pożądaniom i namiętnościom psują siebie i niszczą w ten sposób tkwiące w nich prawdziwe dobro i szczęście, podobnie jak nieroztropni rodzice psują swoje dziecko, zaspokajając każde jego pragnienie i pożądanie. Tacy rodzice wyrządzają swojemu dziecku wielką krzywdę, gdyż czynią je niezdolnym do prawdziwej miłości. Z autentyczną miłością związana jest bowiem ofiara — transcendencja swoich egoistycznych pragnień, pożądań i namiętności.

Prawdziwa miłość siebie polega najpierw na pełnej akceptacji swojego życia takim, jakie ono jest w danej chwili, bez niechęci, zgorzknienia i rezygnacji, ale z prawdziwą cierpliwością i dobrocią serca. Mówimy często o dobroci i cierpliwości wobec bliźnich. Aby móc przyjąć taką postawę wobec innych, tę dobroć i cierpliwość trzeba najpierw okazać sobie samemu. Człowiek, który nie kocha siebie i nie akceptuje swojego życia, nie umie oczekiwać i przyjmować miłości od innych, skłonny sądzić, że jest niegodny miłości. Ponieważ wątpi w swoją osobistą wartość, innych ludzi odbiera przede wszystkim jako zagrożenie dla swojej osoby. We wszystkim też szuka potwierdzenia samego siebie. Kiedy wobec człowieka, który nie kocha siebie, inni są doceniani i chwaleni, on czuje się wówczas zagrożony, a nawet atakowany. Rodzi się w nim uczucie zazdrości, z którym nie umie sobie poradzić. Rozwijają się w nim postawy obronne i agresywne. Negatywny obraz własnej osoby i brak podstawowej akceptacji siebie nie pozwalają człowiekowi zbliżyć się do innych i przyjmować ich miłości w sposób naturalny. Brak miłości bliźniego u takiego człowieka nie wynika z nadmiernej miłości do siebie, ale raczej z braku właściwej miłości do siebie.

Kiedy człowiek nie kocha siebie naprawdę, nie akceptuje siebie, rozwija się w nim przesadny lęk przed dostrzeganiem własnych słabości i błędów. Nie jest w stanie stawić im czoła, a tym bardziej wyznać ich przed innymi. Sądzi fałszywie, że takie wyznanie spowodowałoby jeszcze większe oddalenie się od niego. Zamyka się więc w sobie, kryje swoją słabość maskując swój prawdziwy obraz przed innymi. Ten właśnie lęk przed własnymi słabościami i błędami jest źródłem izolacji, samotności, podejrzliwości i agresji wobec innych.

Akceptacja ze strony innych

Wielu ludzi doświadcza wielkiego braku prawdziwej obecności drugiego człowieka, tzn. braku pełnego zaakceptowania ze strony innych. Ale kiedy znajdzie się ktoś, kto w pełni zaakceptuje i przyjmie taką osobę, wówczas usiłuje ona ciągle sprawdzać wiarygodność tej akceptacji. We wszystkim szuka potwierdzenia jej autentyczności. Ciągła nieufność przytłacza to, co ofiaruje drugi człowiek. Wyobcowanie bowiem czyni człowieka tak zgłodniałym i łakomym szczerych relacji międzyludzkich, że wielkość tej potrzeby jest niemożliwa do zaspokojenia. Stawia się nieraz tak wielkie żądania tym, których uważa się za przyjaciół, że nie są oni w stanie sprostać tym potrzebom i oczekiwaniom, są bowiem mało realistyczne. Obiecujące nieraz początki przyjaźni zostają zdławione tą nienasyconą zachłannością uczuciową i przeradzają się w uczucie zawodu, zgorzknienia, a nawet nienawiści. Pogłębiają one jeszcze bardziej uczucie samotności i izolacji. Stan ten jest dla człowieka bardzo przykry, gdyż rodzi głęboki lęk, dlatego też szuka on za wszelką cenę sposobów przełamania go. Nierzadko sięga po sposoby najłatwiejsze, które, choć dają chwilowe uspokojenie, w sumie jednak pogłębiają jeszcze samotność i izolację. Narkomania, alkoholizm, nadużywanie seksu są najczęściej sposobami uśmierzania lęku, spowodowanego poczuciem samotności i izolacji. Ojciec Aimé Duval, który przeszedł przez bolesne doświadczenie alkoholizmu, pisze: Na początku alkohol pobudza wszystko, co w nas jest dobre: przyjaźń, głód sprawiedliwości, słuchania, tworzenia... Nieszczęście polega na tym, że w sposób niewidoczny przechodzi się z tego etapu do etapu, który jest etapem opłakanym i tragicznym.

Wielu młodych ludzi nie umie się dostosować do współczesnego społeczeństwa nie dlatego, że jest ono skomplikowane, ale dlatego, że brak im doświadczenia miłości swoich rodziców. Ten brak rodzicielskiej miłości jest źródłem wielkiego napięcia, konfliktów wewnętrznych oraz konfliktów z otoczeniem. W tej sytuacji młody człowiek sięga po najłatwiejsze sposoby rozładowania swoich napięć: narkotyki, alkohol, nadużywa też seksu. Konsumpcjonizm wszelkiego typu jest również sposobem rozwiązania problemu samotności i izolacji; używanie i doznania zmysłowe uśmierzają wówczas lęk, który rodzi się na skutek braku miłości. Innym sposobem zdławienia uczucia samotności i izolacji jest aktywizm, czyli oddanie się działalności zewnętrznej, z taką siłą, że nie znajduje się dla siebie ani chwili czasu. Lęk zostaje wówczas stłumiony, ale ujawnia się ponownie, z jeszcze większą siłą, kiedy człowiek staje przed sobą w ciszy.

Ogólnie możemy powiedzieć, że w życiu człowieka, który nie kocha siebie i nie doświadcza miłości innych, rzeczy i czynności nabierają ogromnego znaczenia. Posiadanie dóbr materialnych, władza, przyjemność związana z konsumpcją, wszystko to ma wypełniać w człowieku pustkę, jaka powstaje w nim na skutek braku miłości siebie i innych.

Fundament Ćwiczeń wzywa do przyjęcia postawy wolności wobec wszystkich stworzeń, a więc odrzucenia wszystkiego, co w sposób sztuczny wypełnia człowieka. Ale kiedy człowiek zacznie zdobywać się na tę wolność wobec stworzeń, ogarnia go uczucie pustki, wewnętrzny niepokój, uczucie nieznośnej nudy, rodzi się w nim agresja wobec siebie i innych. Człowiek nieświadomie zachowuje się jak małe dziecko, któremu zabrano bardzo ciekawą zabawkę. Oderwanie się od rzeczy stworzonych ukazuje bowiem całkowitą nieakceptację siebie i swojego życia. Rodzi się więc pytanie: co może naprawdę uspokoić człowieka, co może przekonać go, że zasługuje na miłość i nie ma powodu, by żyć w lęku przed własną słabością?

Człowiek uczy się akceptacji swojego życia pod wpływem akceptacji innych. Kiedy doświadcza miłości, rodzi się w nim przekonanie, że jego życie ma wartość. Akceptacja drugiego człowieka ukazuje nam sens życia, jego podstawową wartość. Miłość — akceptacja czyni człowieka dobrym. Stąd też największym darem, jaki człowiek może ofiarować drugiemu jest całkowita i bezwarunkowa akceptacja — przyjęcie go takim jakim jest.

Każdy człowiek posiada ogromne pragnienie akceptacji i miłości. Jest to potrzeba tak samo wielka i silna, jak potrzeba pokarmu, stąd też drugi człowiek nie potrafi zaspokoić jej do końca. Tylko Bóg może całkowicie wypełnić nienasyconość ludzkiego serca. Prawdę tę podkreśla Fundament stwierdzając, że człowiek stworzony jest tylko dla Boga (por. ĆD 23).

Bezwarunkowa miłość Boga

Wielkość miłości Boga polega na tym, że nie stawia On żadnych warunków osobie, którą kocha. W naszym ludzkim sposobie kochania jesteśmy przyzwyczajeni do stawiania warunków w miłości, które ograniczają nas i są powodem naszych wzajemnych manipulacji sobą. Jeżeli mnie kochasz, winieneś... — takie rozumowanie wydaje się nam słuszne. Poprzez warunki stawiane w miłości objawia się nasz egoizm, gdyż nie chodzi nam o osobę, którą kochamy, ale o siebie. Bóg kocha człowieka miłością czystą, bez cienia egoizmu; On nie stawia żadnych warunków — Jego miłość jest bezwarunkowa.

Kiedy człowiek przyjmuje tę bezinteresowną miłość Boga, wówczas ona dotyka w nim tego, co jest najbardziej intymne. Św. Augustyn stwierdza, że Bóg jest bliższy człowiekowi, niż człowiek sam sobie. Miłość Boga do człowieka dociera do samego fundamentu istnienia. W pewnej modlitwie muzułmańskiej Bóg pyta człowieka: Czy nie wiesz, że jestem ci bliższy niż uderzenie twego serca?

Bóg nie kocha człowieka za to, kim jest, ale tylko dlatego, że jest. Jego miłość jest czystym darem, ona nie oczekuje niczego. Akceptuje człowieka w jego aktualnej rzeczywistości ze wszystkimi ograniczeniami, słabościami, zranieniami. Miłość Boga do człowieka posiada charakter stwórczy. Jeżeli miłość człowieka do człowieka wyzwala w nim to, co jest najlepsze, to miłość Boga stwarza człowieka. Miłość Boga jest w życiu człowieka bardziej zasadnicza niż samo jego istnienie. Ona jest pierwsza, bo ona jest źródłem istnienia. Stworzenie człowieka jest świadectwem nieskończonej miłości Boga, jest dowodem na to, że swoimi korzeniami człowiek tkwi w Bogu. Od początku Bóg tak pragnął człowieka, że to pragnienie stało się faktem i człowiek zaczął istnieć. Każdy człowiek był przez Boga ukochany — zaakceptowany, zanim zaczął istnieć.

Jako ludzie wierzący przyjmujemy prawdę, że Bóg jest Miłością i że Jego miłość może zmienić świat. Ale bardzo często jest to tylko przekonanie intelektualne, nie mające potwierdzenia w osobistym doświadczeniu wiary. Wszystkie prawdy wiary, od Stworzenia poprzez Objawienie, Odkupienie aż do Paruzji, są coraz pełniejszym odsłanianiem tajemnicy nieskończonej miłości Boga. Całe Pismo święte i cała teologia nie chcą nic innego powiedzieć, jak tylko to, że Bóg kocha człowieka w sposób nieskończony. Wiara chrześcijańska jest doświadczeniem tej jednej prawdy, że człowiek jest kochany przez Boga w sposób niezawodny, intymny, twórczy, jedyny.

W Ewangeliach Jezus daje nam dwa przykazania miłości: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego (Mt 22, 37-39). Ale zanim Chrystus dał przykazania miłości, ukazał najpierw miłość swojego Ojca do człowieka. Jeżeli nawet dwa przykazania miłości są bardzo ważne, to jednak nie stanowią one serca Ewangelii. Sercem Dobrej Nowiny jest miłość Boga do człowieka. Nie trzeba kłaść zbytniego nacisku na same przykazania miłości, ale raczej na doświadczenie miłości Boga. Wypełnienie przykazań stanie się prostą konsekwencją autentycznie przeżywanej wiary. W świetle Nowego Testamentu grzech jest przede wszystkim brakiem wiary w miłość Boga, a nie najpierw brakiem moralności. Brak moralności jest konsekwencją braku wiary. Postępowanie moralne jest owocem przyjęcia Boga jako miłości.

W wychowaniu do wiary przesadnie podkreślano w przeszłości wagę zachowania prawa moralnego. W powierzchownym podejściu do chrześcijaństwa wiara utożsamiana jest z wysiłkiem zachowania określonego kodeksu moralnego. Może za mało podkreśla się, że wiara polega najpierw na doświadczeniu nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga do człowieka. Tam, gdzie Dobra Nowina o miłości Boga nie ma należnego jej miejsca, zdecydowaną przewagę zajmuje sam wysiłek moralny. Jednak koncentrowanie się na wysiłku moralnym jest wyrazem rozmijania się z istotą Ewangelii. Człowiekowi grozi wówczas anemia duchowa. Najważniejsze w chrześcijaństwie nie jest to, co człowiek robi dla Boga, ale to, co Bóg robi dla człowieka.

Chrystus mówi: Wytrwajcie w miłości mojej (J 15, 9). Nie wystarczy jedynie dotknąć miłości Boga, konieczne jest pełne zakorzenienie się w niej i budowanie ludzkiej egzystencji na jej podstawie. Trzeba, aby ona obejmowała wszystkie wymiary ludzkiego życia. Fundament Ćwiczeń podkreśla, że człowiek winien pragnąć i wybierać jedynie to, co bardziej pomaga w dojściu do celu, dla którego został stworzony; celem tym jest właśnie miłość Boga.

W wychowaniu do wiary trzeba więc kłaść nacisk na dwie sprawy:

— po pierwsze, trzeba dawać nieustannie żywe świadectwo nieskończonej miłości Boga, tak jak Jezus dawał świadectwo miłości swojego Ojca. Niemożliwe jest wychowanie do wiary bez promieniowania miłością Boga;

— po drugie, w przepowiadaniu trzeba kłaść nacisk na miłość Boga do człowieka; podwójne przykazanie miłości ukazywać natomiast jako owoc doświadczenia wiary.

Ze strony zaś tych, którzy podlegają wychowaniu do wiary, konieczne są dwa warunki:

— najpierw muszą posiadać pewne doświadczenie ludzkiej miłości: miłość rodziców, czy też innych bliskich im osób. Kiedy brak jest tego doświadczenia, wówczas wszystko, co mówi się o miłości, pozostaje niezrozumiałe, oderwane, wyabstrahowane;

— trzeba również posiadać doświadczenie ograniczeń związanych z ludzką miłością. Bez tego dotknięcia granic ludzkiej miłości bardzo łatwo można pomylić akceptację ludzką z akceptacją Boga. Człowiek może wówczas żyć w złudzeniu, sądząc, że miłość drugiego człowieka zaspokoi do końca jego potrzebę miłości i akceptacji.

Źródło autentycznej miłości siebie

Zobaczmy teraz, w jaki sposób doświadczenie miłości Boga staje się źródłem autentycznej miłości siebie. Człowiek może szukać uzasadnienia akceptacji siebie w potrójny sposób:

— po pierwsze, poprzez autoanalizę, która ma ukazać człowiekowi wartość tkwiącą w nim. Te odkryte wartości stają się podstawą miłości siebie;

— po drugie, poprzez porównywanie się z innymi, które ma wykazać osobistą wyższość (zawsze można znaleźć człowieka gorszego od siebie);

— po trzecie, poprzez wiarę w bezinteresowną i bezwarunkową miłość Boga do człowieka. Wartość osoby ludzkiej polega przede wszystkim na tym, że Bóg ją kocha nieskończenie.

Opierając się na pierwszych dwu sposobach, człowiek nigdy nie dojrzeje do pełnej akceptacji siebie. Zawsze będzie bowiem dostrzegał negatywne cechy własnej osobowości, które będą przeszkodą w tej bezwarunkowej akceptacji siebie. Analizując siebie dostrzeże, że obok pewnych zalet, cnót, zdolności, posiada również wiele słabości, wad i zranień. Porównując się z innymi, zobaczy łatwo, że obok tych, nad którymi ma wyraźną przewagę, są także i ci, którym nie może w żaden sposób dorównać. Doświadczy wówczas uczucia zazdrości.

Kiedy jednak człowiek oprze akceptację siebie na bezwarunkowej akceptacji ze strony Boga, wówczas negatywne cechy własnej osobowości nie będą przeszkodą dla miłości siebie, podobnie jak nie są przeszkodą dla miłości Boga. Jeżeli człowiek uwierzy do końca, że w oczach Boga posiada nieskończoną wartość, wówczas nie będzie odczuwał potrzeby szukania innego potwierdzenia swojej wartości u innych. Akceptacja siebie, mająca swe źródło w doświadczeniu miłości Boga, wyzwala człowieka z postaw obronnych i agresywnych wobec innych oraz leczy go z uczucia lęku, zazdrości i zagrożenia.

Wiara daje człowiekowi wolność. Im bardziej człowiek uwierzy w to, że Bóg go akceptuje, tym bardziej staje się wolnym. Obojętność, dyspozycyjność, wolność, o których mówi św. Ignacy w Fundamencie, są konsekwencją tej wiary, że Bóg akceptuje nas zawsze takimi, jakimi jesteśmy. Wolność, podobnie jak miłość siebie, nie jest uleganiem własnym, ludzkim, pragnieniom, ale coraz pełniejszym zaangażowaniem się w miłość. Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności! Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie. Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego (Ga 5, 13-14). Dzięki wierze w nieskończoną miłość Boga, człowiek staje się wolny wobec drugiego człowieka i siebie samego.

Jezus wzorem wolności

Najpełniejszym wzorem tej wolności jest Jezus Chrystus. W Jego relacjach z innymi nie było żadnej próby manipulowania ludźmi. Zawsze odnosił się do nich z delikatnością, połączoną z głębokim szacunkiem. Wszyscy czuli się w Jego obecności całkowicie zaakceptowani — przyjęci. Więcej tej akceptacji okazywał Jezus tym, którzy jej więcej potrzebowali, gdyż naznaczeni byli piętnem pogardy i odrzucenia; grzesznicy, celnicy, ubodzy, trędowaci byli szczególnym przedmiotem Jego troski. Żaden człowiek nie był dla Jezusa zagrożeniem, do nikogo nie odnosił się z agresją, nienawiścią, zazdrością. Nawet w chwili śmierci modlił się za swoich wrogów.

Źrodłem tej całkowitej wolności wobec wszystkich ludzi, bezwarunkowej akceptacji wszystkich, było doświadczenie miłości swojego Ojca. Miłość Ojca była dla Jezusa pokarmem, była wszystkim. Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał i wykonać Jego dzieło (J 4, 34). Doświadczenie nieskończonej miłości Ojca daje Jezusowi świadomość Jego nieskończonej wartości. Jezus nie potrzebował szukać potwierdzenia swojej osobistej wartości w działaniu, czy też poprzez rywalizację z innymi. Pełna akceptacja siebie, świadomość swojej nieskończonej wartości sprawiały, że w życiu Jezusa nie było cienia egoizmu, cienia szukania siebie w oczach innych ludzi.

Fundament Ćwiczeń jest programem całych rekolekcji. Program ten realizuje się przede wszystkim poprzez kontemplację Jezusa Chrystusa — Jego całkowitego i bezwarunkowego przyjęcia miłości Ojca, która była źródłem miłości siebie. Naśladując Chrystusa w przyjmowaniu miłości Boga, nauczymy się jednocześnie kochać i akceptować siebie.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama