Przepowiednia z Quito

Cztery wieki temu w południowoamerykańskim mieście Quito objawiła się Matka Boża. Jej przepowiednie spełniają się dziś, na naszych oczach

Cztery wieki temu w niewielkim południowoamerykańskim mieście Quito (dziś stolica Ekwadoru) Matka Boża objawiła siostrze Marii Mariannie Franciszce de Jesús Torres y Berriochoa wydarzenia, które będą miały miejsce za 400 lat. Proroctwo spełnia się na naszych oczach.

„Objawienia Matki Bożej w Quito w Ekwadorze zostały uznane przez Kościół. Wciąż jednak - zwłaszcza w Europie - są mało znane. A szkoda, bo niosą one z sobą przesłanie nadziei i ocalenia” - czytamy we wstępie książki „Matka Boża Pomyślności z Quito. Przesłanie nadziei i ocalenia” (A. Gracz, M. Pabis, Wyd. Rafael). Maryja odwiedziła s. Mariannę Franciszkę de Jesús Torres y Berriochoa ponad 40 razy. Zapowiedziała ogłoszenie dogmatu o swym Niepokalanym Poczęciu, a także wojny, prześladowania Kościoła. S. Marianna, która na prośbę kierownika duchowego spisała autobiografię, zmarła 16 stycznia 1635 r. W 1906 r., podczas remontu klasztoru, została otwarta trumna, w której znaleziono jej nienaruszone ciało.

Co tak porusza współczesnych czytelników przesłania Matki Bożej z Quito? Dlaczego przypomniano sobie o nim tak późno? Spróbujmy skupić się na czterech aspektach: próbie, którą będzie musiał przejść Kościół, cierpieniach dzieci, degradacji sakramentu pokuty oraz niszczeniu sakramentu małżeństwa i kapłaństwa.

Bluźnierstwem w Kościół

„Wiedz, że od końca XIX, a szczególnie w XX w. namiętności wybuchną i dojdzie do zupełnego zepsucia obyczajów, bo szatan prawie całkowicie panował będzie przez masońskie sekty. Aby do tego doprowadzić, skupią się one szczególnie na dzieciach” - mówiła Maryja 20 stycznia 1610 r. Przywykliśmy do obrazów ulicznych demonstracji, gdzie ośmieszana jest nasza wiara, sypią się bluźnierstwa - siedzimy cicho, bo to przecież „nikomu nie szkodzi”, bo Pan Bóg jest wysoko, zaś człowieka uformowanego nie są w stanie „ruszyć”! Bo każdy ma prawo do autoekspresji. Bo trzeba być tolerancyjnym... To nie jest tak. Po pożarze katedry w Notre Dame wyszły na światło dzienne inne fakty: okazuje się, że w stosunkowo krótkim czasie poprzedzającym pożar zanotowano ponad tysiąc agresywnych ataków na kościoły, kapłanów i towarzyszące im świętokradztwa. W komunistycznych Chinach wymyślono okrutną torturę: więzionym katolickim kapłanom wiele godzin dziennie odtwarzano w celi niekończące się bluźnierstwa, najohydniejsze słowa, jakie zapisano w słowniku, kierowane do Boga, Matki Jezusa.

- Słyszałeś!? Ale jadą po Kościele! - relacjonowała mi kilka dni temu znajoma. Dlaczego? Bo w czerwonych strefach zamknięto kluby fitness, a w kościołach mogą się gromadzić wierni! Żyjemy w czasach, gdy w katolickiej Polsce najwięcej jadu, kłamstwa sączy się na Kościół.

Parodie monstrancji, kpienie z najświętszych prawd wiary, świętokradztwa awansowane do rangi bohaterstwa czy artystycznych happeningów nie pozostają bez skutku. Kulimy się smagani nimi, potem przychodzi przyzwyczajenie.

„Biada dzieciom w owych czasach!”

- mówiła Matka Boża cztery wieki temu. O nie idzie walka, bo to przyszłość narodu, Kościoła. Nie chodzi tylko o zbrodnie pedofilii. Rodzice nie mają czasu. Zaganiani, sami wyprani z zasad nie są w stanie przekazać im wiary w Boga. Otoczone światem rzeczy mającym zrekompensować brak miłości, potwornie samotne, wychowywane przez internet, nieustannie poddawane kolejnym eksperymentom edukacyjnym, cierpią! W sposób niemy, bo nawet nie potrafią opisać swojego bólu. Reagują buntem, depresją, ucieczką w irracjonalizm.

„W tych nieszczęśliwych czasach zło uderzy w dziecięcą niewinność” - czytamy dalej w zapiskach s. Marianny.

Opowiada ks. prof. Robert Skrzypczak: „Spotkałem się z moimi włoskimi przyjaciółmi na obiedzie. Rozmowa zeszła na seksedukację. «Przesadzacie w Polsce z tymi waszymi obawami» - zaczął mówić gospodarz domu. Zacząłem rozmawiać z ich dziećmi. Okazało się, że zajęcia te prowadzone są w szkole dwa razy w tygodniu przez «ekspertów» z organizacji LGBT. Dzieciom nie wolno o treści lekcji rozmawiać z rodzicami, ponieważ «w edukacji seksualnej mogą być oni dyskryminatorami, mogą reprezentować poglądy albo przesądy religijne lub dyskryminacyjne»”.

Jeden z wielkich dyktatorów minionego stulecia pisał: „Nie chcemy was. Chcemy waszych dzieci!”. Neomarksiści, występujący dziś pod różnymi szyldami i sztandarami, dopełniają dzieła zniszczenia, którego nie udało się doprowadzić do końca komunistom.

Konfesjonał - schowek na szczotki

„Wykorzystując osoby posiadające władzę, diabeł starać się będzie zniszczyć sakrament spowiedzi” - mówiła Matka Boża do s. Marianny. „To samo będzie z Komunią świętą. Niestety! Jak bardzo zasmuca Mnie, że muszę ci wyjawić tak liczne i okropne świętokradztwa - tak publiczne, jak i tajne - popełnione z powodu profanacji Najświętszej Eucharystii!”.

W kościołach wielu krajów Europy konfesjonały fizycznie pozostały, ale mało kto się spowiada. Zarosły pajęczynami. Czasem wykorzystuje się je jako... schowek na szczotki, mopy, szmaty. Ludzie idą do Komunii św., ale nie czują potrzeby przystępowania do sakramentu pokuty. Takie są fakty.

- W parafii szwajcarskiej, w której czasem pomagam, którejś niedzieli ksiądz zaczął mówić o grzechu - relacjonował zaprzyjaźniony dominikanin studiujący aktualnie we Fryburgu. - Natychmiast po Mszy św. pojawili się oburzeni przedstawiciele rady parafialnej, którzy zagrozili, że jeśli jeszcze raz to się powtórzy, będzie musiał opuścić ich kościół.

Zanika poczucie grzechu, zło zlewa się z dobrem, każdy ma „swoją prawdę”. „Grzechem” ciężkim jest złapanie kilku zbędnych kilogramów, złamanie drzewka w parku, nie bycie „eko”. Jeśli nikomu nie jest już potrzebne Boże miłosierdzie, niepotrzebny staje się też krzyż Jezusa Chrystusa - w konsekwencji zaś i On sam. Ginie świadomość sacrum, Jego miłości, pragnienie, by być blisko Niego. Nic tak nie niszczy Kościoła, jak wiara bez miłości, sakramenty święte przyjmowane bez czystości serca i pragnienia nawrócenia.

Sprofanowana rodzina

„Sakrament małżeństwa, symbolizujący związek Chrystusa ze swoim Kościołem, będzie przedmiotem ataków i profanacji w najściślejszym znaczeniu tego słowa - mówiła Maryja. Masoneria, która będzie wówczas sprawować rządy, zaprowadzi niesprawiedliwe prawa mające na celu zniszczenie tego sakramentu, a przez to ułatwi każdemu życie w stanie grzechu [...]. Duch chrześcijański szybko upadnie, drogocenne światło wiary zgaszone będzie do tego stopnia, że nastąpi prawie całkowite zepsucie obyczajów”.

Walka o zniszczenie instytucji małżeństwa, rodziny to najważniejszy przyczółek walki o przyszłość świata i Kościoła. I tu zmagania są najcięższe. Zaraz za nią lokują się szatańskie wysiłki, by zniszczyć sakrament kapłaństwa. „Sakrament kapłaństwa będzie ośmieszany, lżony i wzgardzony. Diabeł prześladować będzie szafarzy Pana w każdy możliwy sposób. Będzie działać z okrutną i subtelną przebiegłością, odwodząc ich od ducha powołania i uwodząc wielu. Owi zdeprawowani kapłani, którzy zgorszą chrześcijański lud, wzbudzą nienawiść złych chrześcijan oraz wrogów rzymskiego, katolickiego i apostolskiego Kościoła, którzy zwrócą się przeciwko wszystkim kapłanom. Ten pozorny tryumf szatana przyniesie ogromne cierpienia dobrym pasterzom Kościoła” - z bólem oznajmiła Maryja s. Mariannie.

Co zrobimy z tymi słowami? Objawienia kończą się przypomnieniem, że Bóg cały czas jest z nami. Czeka na nasze nawrócenie, Jego miłość jest nieskończona.

Jeszcze nie jest za późno.

Echo Katolickie 43/2020

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama