Duchowe ojcostwo jest szczególnym rysem świętości Ojca Pio - i czymś niezwykle aktualnym
Jest szczególnym rysem jego świętości. Czyni jego przesłanie niezwykle aktualnym i potrzebnym. Stanowi model i wzór dla duchownych: osób zakonnych i kapłanów. W okresie kryzysu ojcostwa Święty Pio — pełen ojcowskiej miłości — ukazuje jego duchową wartość ojcostwa i jednocześnie obfite owoce.
Istotą — jak sądzę — duchowości Ojca Pio było głębokie poczucie ojcostwa duchowego. Realizował je na różne sposoby przez całe życie. Pełnił posługę ojca duchowego jako kapucyn i kapłan, spowiednik i kierownik duchowy za pomocą cichej, skrytej modlitwy, spotkań i poprzez bogatą korespondencję. Poczucie (duchowego) ojcostwa było intymnie związane z jego zakonną i kapłańską tożsamością. Ciągle ją rozwijał i zarazem stale pogłębiał świadomość bycia duchowym ojcem dla tych, których Pan stawiał na drodze jego życia. Widać to wyraźnie w jego listach.
„Czytelnik listów Ojca Pio — pisał ks. Wojciech Zyzak, doskonały znawca duchowości Świętego z Pietrelciny — od razu zauważy specyficzną atmosferę serdeczności i przyjaźni, jaka otaczała korespondentów. Wystarczy wczytać się dokładnie w słowa powitania i pożegnania, zamykające każdy z listów Błogosławionego. Jego listy charakteryzują się otwartością i bogate są w dialogi pełne zaufania. Dzielił się w nich także swoimi bardzo intymnymi cierpieniami duchowymi. W momentach szczególnie trudnych listy Błogosławionego przybierały ton patetyczny, zarzucający brak współczucia. Innym razem wypełniała je wielka wdzięczność i pragnienie dzielenia z innymi radości wewnętrznych”.
Uczestnictwo w przeżyciach wewnętrznych adresata jego listów przybierało bardzo często postać odpowiedzialności za zbawienie osoby kierowanej. Owszem, nawet więcej, Ojciec Pio wiązał duchową pomyślność osoby kierowanej z własnym zbawieniem lub potępieniem. Pisze dalej ks. Zyzak: „Obok troski o zdrowie duszy, nie było mu obce współczujące uczestnictwo w cierpieniach ciała. Nie omieszkał nawet pytać o sprawy materialne, o postępy w nauce czy o warunki pracy”.
Ojcostwo jest osobliwym uczuciem. Wymaga od zakonnika/kapłana głębokiego poczucia bycia „u siebie”, czyli pełnej akceptacji siebie, tego, kim się jest, gdzie się przebywa i z kim się komunikuje, odpowiedzialności za swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, swojego pochodzenia i powołania. Jednocześnie wymaga od niego szczerej otwartości na otoczenie, intymnej łączności z tymi, którzy go otaczają.
Ojciec Pio wyrażał radość ze stałej duchowej łączności z kierowanymi osobami. Łączność ta, wyrażająca się poprzez regularne wsłuchiwanie się w drugiego, pragnienie zrozumienia jego rozmaitych potrzeb i, jeśli było to możliwe, przyjście z pomocą, była szczególnie ważna w sytuacjach, które uniemożliwiały korespondencję.
Kto żyje duchowością ojcostwa, jest zdolny poświęcić mnóstwo czasu i sił tym, którzy są w potrzebie, przyjmując zarazem z wdzięcznością wszelką duchową i materialną pomoc. Najgłębszą intencją duchowego ojca jest niesienie pokoju i pogody ducha osobom strapionym, doświadczanym na różne sposoby przez życie czy też cierpiącym z powodu skrupułów i wyrzutów sumienia. Nie wstydzi się on i nie ukrywa więzi uczuciowych, jakie łączą go z duchowymi dziećmi, czuje się bowiem za nie odpowiedzialny, prowadząc je na spotkanie z Bogiem. Dlatego Ojciec Pio „często podkreślał uczucie miłości, jakie dla nich żywił. Poświęcał im mnóstwo czasu i sił, przyjmując jednocześnie z wdzięcznością wszelką duchową i materialną pomoc”.
Bardzo ważny jest kontakt emocjonalny, jaki duchowy ojciec nawiązuje ze swoimi dziećmi. Staje się on fundamentem „stabilności emocjonalnej”, daje poczucie bezpieczeństwa, pozwala także zbudować właściwą ocenę swojej wartości, a następnie wzmocnić ufność wobec otoczenia i gotowość do współpracy z innymi ludźmi, nawet dotąd obcymi. Zaburzenie w sferze ojcostwa rodzi z kolei poczucie zagrożenia, co w praktyce przeradza się w ostre współzawodnictwo, które zawiera wiele elementów wrogości, ponieważ zwycięstwo jednego oznacza porażkę drugiego.
Duchowość Ojca Pio, a szczególnie posługa kierownictwa duchowego, bardzo charakterystyczna dla niego, jest niezwykle aktualna, stanowi bowiem ważne lekarstwo na kryzys ojcostwa opisywany przez psychologów i socjologów. Święty z Pietrelciny zwraca się z apelem do osób zakonnych i kapłanów, aby odkrywali i umacniali w sobie powołanie do ojcostwa, którego współczesność bardzo potrzebuje. Wielu ludzi, szczególnie młodych, czuje się głęboko emocjonalnie zranionych przez swoich ojców, co przybiera różną postać. Najczęściej przejawia się to w niewrażliwości czy wręcz oschłości uczuciowej. Wielu współczesnych młodych nosi w sobie głęboki żal do swoich ojców z powodu braku kontaktu emocjonalnego, zarówno w dzieciństwie, jak też w czasie dojrzewania. Wielu z bólem stwierdza, iż „ojciec nigdy się ze mną nie bawił, nie rozmawiał o moich sprawach, nie chodził ze mną na spacery czy do kina”.
Ojciec Pio miał świadomość ograniczonej roli kierownika duchowego. Znał swoje słabości, dlatego bardziej ufał Bogu niż własnym ludzkim możliwościom. Często powtarzał, że to Bóg leczy, pociesza, umacnia, podnosi na duchu, prowadzi dusze ku sobie. Nasz Święty wiedział, że kierownik duchowy jest jedynie narzędziem i sługą jedynego, prawdziwego Przewodnika. Mówił więc, że jedynie Bogu należy się dziękczynienie za owoce kierownictwa, gdyż człowiek sam z siebie jest zdolny jedynie do grzechów.
Ojciec Pio wysyłał listy, kierując się wolą Bożą. Nie czynił tego w celu pocieszania adresata, ale dlatego, że Bóg — jak sądził — pragnął posługiwać się takim zwyczajnym środkiem, jak jego korespondencja. Odczuwał wielką potrzebę Bożej pomocy, dlatego zobowiązywał się do odprawienia wielu mszy świętych w intencji otrzymania światła Ducha Świętego, koniecznego do prowadzenia ludzi ku doskonałości. Prosił też o modlitwę w tej intencji. Jego wielką troską było nabycie odpowiedniej umiejętności udostępniania duszom całego bogactwa środków potrzebnych w ich duchowym rozwoju, dlatego prosił o Boże światło. Redagował swoje listy w obecności Ukrzyżowanego ukrytego w tabernakulum, szukając tam Bożej mądrości. A kiedy pomimo usilnych próśb nie wiedział, jak rozstrzygnąć jakiś problem, tym bardziej się modlił. Był głęboko przekonany, że jego rady — jeżeli nie są udzielane bez wcześniejszej konsultacji z Jezusem — mogą zaszkodzić i spowodować smutek osoby kierowanej.
&„Głos Ojca Pio” [113/5/2018] http://www.glosojcapio.pl
Zdzisław J. Kijas — franciszkanin konwentualny, profesor nauk teologicznych, relator Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych
opr. mg/mg