Błogosławieństwa - Smucący się

Zeszyty Formacji Duchowej nr 36. Kazanie na Górze: utopia?

Błogosławieństwa - Smucący się

Stanisław Witkowski MS

Zeszyty Formacji Duchowej nr 36

Kazanie na Górze: utopia?

ISBN: 1426-8515

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007


Fragmenty dostępne na naszych stronach:


1.2. Smucący się

Drugie błogosławieństwo Jezusa brzmi: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 4). W języku greckim istnieje słowo lype, które oznacza „strapienie, smutek, kłopot, przygnębienie”. Jest to doświadczenie znane każdemu z nas. Każdy człowiek w pewnych okresach życia przeżywa smutek. W grece jest też jeszcze inne określenie, które oznacza smutek zintensyfikowany, przejawiający się we łzach, jękach. To słowo penthos. Na przykład, kiedy ktoś się dowiaduje, że bliska mu osoba jest poważnie chora, bardzo jej współczuje, płacze. Ambitny student nie zdał egzaminu i wydaje z siebie jęki rozpaczy i bólu. Tego rodzaju smutek ogarnia całą osobę, nie da się go ukryć — jest widoczny na zewnątrz. W Starym Testamencie taki smutek był wyrażony poprzez rozdzieranie szat. Niekiedy posypywano głowy popiołem albo poszczono, noszono też pokutne ubiory. W Księdze Rodzaju (37, 34) widzimy Jakuba, który rozrywa swoje szaty i przepasuje biodra worem na wieść o śmierci Józefa. Jakub opłakiwał swego syna przez długi czas. To jest ten smutek (penthos), który charakteryzował człowieka Starego Testamentu. Stary Testament podaje różne przyczyny smutku, na przykład strata drogiej osoby, narodowe nieszczęście, uczestnictwo w bólu innych ludzi, czyli współodczuwanie, współcierpienie. W Ksiedze Psalmów czytamy: „A ja, gdy chorowali, wór przywdziewałem, umartwiałem się postem” (Ps 35, 14). Pojawia się tu słowo sympatheo — które oznacza współcierpienie, charakteryzuje osobę cierpiącą razem ze mną. Obecnie sympatia ma inne znaczenie, mówimy, że ktoś jest moją sympatią. Dziewczyna powiedziała do chłopaka: Jak możesz mówić, że mnie kochasz, jeśli nawet nie wiesz, co mnie boli!

W Panu Bogu jest współcierpienie. W Księdze Wyjścia czytamy: „Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego (...) znam więc jego uciemiężenie” (Wj 3, 7). W tekście oryginalnym mamy tu słowo jada — „znać”. Oznacza ono zaangażowanie myśli, woli, serca. Pan Bóg jest więc zaangażowany w uciemiężenie swego ludu. To, co my przeżywamy, również On nosi w sobie. Czasem ktoś pyta: Skoro Bóg jest taki dobry, to gdzie był wtedy, gdy mnie gwałcono? Są takie bardzo trudne dialogi. Co wtedy możemy odpowiedzieć? Odpowiedź daje Pismo Święte: Bóg współcierpiał z tobą, bolał nad twoim nieszczęściem i już myślał, jak cię pocieszyć, żeby wynagrodzić twoje cierpienie. W Nowym Testamencie przyczynami intensywnego smutku są śmierć drugiej osoby albo grzech, zarówno osobisty, jak i innych. W Liście Świętego Jakuba Apostoła czytamy: „Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie!” (Jk 4, 9). Kto upada i płacze, jest jak ten, kto nie upada. W Drugim Liście do Koryntian Święty Paweł prosi Boga, żeby nie musiał opłakiwać grzechów tych, którzy je popełnili (2 Kor 12, 8). Niewierność innych osłabiała go. Należy zapytać, dlaczego smutek jest błogosławiony? Dlaczego smutek rodzi szczęście? Wyrażenie „błogosławieni”, które wraca w Kazaniu na Górze, pochodzi z greckiego makarioi — szczęśliwi. Smutek zakłada osobową relację. Im większa jest więź z kimś, tym większy smutek po jego stracie. Smutek jest więc znakiem miłości bliźniego, zaś smutek z powodu grzechów zakłada więź z Bogiem.

Nauczanie Jezusa sprzeciwiało się poglądom stoików, którzy na ból zalecali apatię. Grecka apatheia oznacza nieczułość, obojętność, cechuje człowieka zimnego jak stal. Grecy głosili, że apatia ma wyróżniać mędrca. Spostrzegamy różnicę w pojmowaniu tego słowa przez Jezusa i świat. Stoicy uważali smutek za najgorszy z afektów; również smutek z powodu cudzego zła, czyli współczucie uznawali za niewłaściwy. Są jednak ludzie, którzy boleją nad cierpieniem nawet przypadkowo spotkanych osób. Jest to naprawdę wielki dar. Błogosławiona Aniela Salawa spotkała kiedyś człowieka, który miał twarz zniszczoną przez raka. Prosiła Pana Boga: zdejmij z niego ten krzyż, a daj go mnie. Człowiek ten wyzdrowiał, a Aniela zapadła na raka żołądka. Myślę, że człowiek, który odrzuca osobowe więzi, nie chce być zraniony, broni się przed smutkiem. Drugie błogosławieństwo brzmi jeszcze bardziej paradoksalnie od pierwszego. Dlaczego? Bo Chrystus smutnych ogłasza szczęśliwymi. Smutni będą pocieszeni, sam Bóg ich pocieszy.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama