fragmenty książki "Kim jestem jako człowiek i chrześcijanin"
ISBN: 83-7318-776-6
wyd.: WAM 2006
W naszych dotychczasowych rozważaniach wspominaliśmy egoizm jako siłę napędową ludzkiego działania człowieka. Mamy skłonność traktowania drugiego człowieka czy społeczności jako narzędzia służące nam w osiąganiu naszych celów. Nawet w życiu religijnym możemy być skłonni do patrzenia na innych jak na środki zdobywania zasług na nasze życie wieczne. Oczywiście religia jest relacją jak najbardziej osobową między Bogiem a człowiekiem. Niemniej stajemy wobec pytania o związek naszego życia religijnego z życiem społecznym. Katechizm Kościoła Katolickiego w kontekście powołania człowieka i jego godności rozważa wymiar społeczny bycia człowiekiem i chrześcijaninem. „Wszyscy ludzie są wezwani do tego samego celu, którym jest sam Bóg. Istnieje pewne podobieństwo między jednością Osób Boskich a braterstwem, jakie ludzie powinni zaprowadzić między sobą, w prawdzie i miłości. Miłość bliźniego jest nieodłączna od miłości Boga” (KKK 1878).
„Osoba ludzka potrzebuje życia społecznego. Nie jest ono dla niej czymś dodanym, lecz jest wymaganiem jej natury. Przez wymianę z innymi, wzajemną służbę i dialog z braćmi człowiek rozwija swe możliwości, w ten sposób odpowiada na swoje powołanie” (KKK 1879). „Społeczność, zgromadzenie widzialne i zarazem duchowe, trwa w czasie; dziedziczy przeszłość i przygotowuje przyszłość. Każdy człowiek staje się dzięki niej «dziedzicem», otrzymuje «talenty», które wzbogacają jego tożsamość i których owoce powinien pomnażać. Słusznie więc każdy człowiek jest zobowiązany do poświęcania się na rzecz wspólnot, do których należy” (KKK 1880). Jednak „osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych” (por. KDK 25; cyt. za KKK1881). Istnieją społeczności konieczne dla rozwoju człowieka jak rodzina i państwo. Obok nich spotykamy społeczności wybieralne, tworzone dla konkretnych celów w zasięgu krajowym czy międzynarodowym. „Taka socjalizacja jest także wyrazem naturalnego dążenia ludzi do zrzeszania się, by osiągnąć cele, które przerastają ich indywidualne możliwości” (KKK 1882).
Przeciw nadmiernej ingerencji państwa Kościół wypracował zasadę pomocniczości. „Społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając je kompetencji, lecz raczej powinna wspierać je w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra wspólnego” (Jan Paweł II, Centessimus annus, 48; cyt. za KKK 1883). „Postępowanie Boga w rządzeniu światem, świadczące o ogromnym szacunku dla wolności ludzkiej, powinno być natchnieniem dla mądrości tych, którzy rządzą wspólnotami ludzkimi” (KKK 1884). Stosowanie fałszywej hierarchii wartości, traktowanie osoby jak środka do jakiegoś celu rodzi niesprawiedliwe struktury (por. KKK 1886, 1887). Trzeba wewnętrznego nawrócenia, by doprowadzić do zmian społecznych, które rzeczywiście służyłyby osobie (por. KKK 1888). „Miłość stanowi najważniejsze przykazanie społeczne. Szanuje drugiego i jego prawa. Wymaga praktykowania sprawiedliwości, do czego tylko ona nas uzdalnia. Jest natchnieniem dla życia będącego darem z siebie” (KKK 1889).
„Każda wspólnota ludzka potrzebuje władzy, która by nią rządziła. Ma ona swą podstawę w naturze ludzkiej. Jest konieczna dla jedności państwa. Jej rola polega na zapewnieniu, na ile to możliwe, dobra wspólnego społeczności” (KKK 1898). „Władza, której domaga się porządek moralny, pochodzi od Boga” (KKK 1899). Jednak „forma ustroju politycznego i wybór władz pozostawione są wolnej woli obywateli” (KDK 74; cyt. za KKK 1901). „Władza nie otrzymuje prawowitości moralnej sama z siebie. Nie powinna być sprawowana w sposób despotyczny, lecz działać na rzecz dobra wspólnego jako «siła moralna, oparta na wolności i świadoma ciężaru przyjętego obowiązku, (KDK 74; cyt. za KKK 1902). „Jeśli sprawujący władzę ustanawiają niesprawiedliwe prawa lub podejmują działania sprzeczne z porządkiem moralnym, to rozporządzenia te nie obowiązują w sumieniu” (KKK 1903). Katechizm Kościoła Katolickiego za Janem Pawłem II stwierdza, że „Jest wskazane, by każda władza była równoważona przez inne władze i inne zakresy kompetencji, które by ją utrzymywały we właściwych granicach. Na tym właśnie polega zasada państwa praworządnego, w którym najwyższą władzę ma prawo, a nie samowola ludzi” (KKK 1904), (Jan Paweł II, Centessimus annus, 44; cyt. za KKK1904).
Funkcjonowanie instytucji społecznych i władzy ma na celu dobro wspólne. „Przez dobro wspólne należy rozumieć «sumę warunków życia społecznego, jakie bądź zrzeszeniom, bądź poszczególnym członkom społeczeństwa pozwalają osiągnąć pełniej i łatwiej własną doskonałość» (KDK 26)” (KKK 1906). Dobro wspólne zakłada poszanowanie osoby oraz jej podstawowych i niezbywalnych praw; domaga się dobrobytu społecznego i rozwoju społeczności; stanowi pokój, czyli trwałość i bezpieczeństwo sprawiedliwego porządku. Dobro wspólne znajduje swe najpełniejsze urzeczywistnienie we wspólnocie politycznej (por. KKK 1907-1910). Dziś pojęcie dobra wspólnego rozszerza się na życie międzynarodowe (por. KKK 1911). Katechizm wyjaśnia powyższe pojęcia i zasady w celu dla pobudzenia w nas poczucia odpowiedzialności za dobro wspólne. Dlatego uwzględniającemu te zagadnienia materiałowi nadaje tytuł odpowiedzialność i uczestnictwo. Odpowiedzialność dotyczy głównie rodziny i miejsca pracy, obejmuje życie publiczne, domaga się wewnętrznego nawrócenia z naszego egoizmu i służby na rzecz bliźnich (por. KKK 1913-1917).
W życiu społecznym istnieje również rzeczywistość, na którą jesteśmy bardzo wrażliwi. Chodzi o naszą osobę, która ma trudności w odniesieniu do bliźnich. Rzeczywistością tą jest sprawiedliwość społeczna. Łączy się ona z dobrem wspólnym i sprawowaniem władzy (por. KKK 1928). Zakłada poszanowanie osoby ludzkiej i praw, które wypływają z jej natury. Prawa te są uprzednie w stosunku do społeczności i powinny być przez nią uznawane za podstawę moralnej prawowitości wszelkiej władzy; lekceważąc je lub odrzucając ich uznanie w prawodawstwie pozytywnym, społeczeństwo podważa swoją własną prawowitość moralną (por. KKK 1930). „Do Kościoła należy przypominanie tych praw ludziom dobrej woli i odróżnianie ich od nieuzasadnionych i fałszywych roszczeń” (KKK 1930). „Poszczególni ludzie powinni uznać swojego bliźniego bez żadnego wyjątku za drugiego samego siebie, zwracając przede wszystkim uwagę na zachowanie jego życia i środki do godnego jego prowadzenia” (KDK 27; cyt. za KKK1931). Prawdziwe braterstwo opiera się jednak nie na prawie, ale na miłości (por. KKK 1931), szczególnie w odniesieniu do będących w potrzebie (por. KKK 1932). Ponadto, „wyzwolenie w duchu Ewangelii nie da się pogodzić z nienawiścią do nieprzyjaciela jako osoby, lecz tylko z nienawiścią do zła, które popełnia nieprzyjaciel” (KKK 1933). Wszyscy stworzeni przez Boga i odkupieni przez Ofiarę Chrystusa cieszą się równą godnością i równością praw z niej wypływających (por. KKK 1935). Istnieją jednak wielorakie różnice, które zachęcają i często zobowiązują osoby do wielkoduszności, życzliwości i dzielenia się; pobudzają kultury do wzajemnego wzbogacania się (por. KKK 1937). „Istnieją także krzywdzące nierówności, które godzą w miliony mężczyzn i kobiet. Pozostają one w wyraźnej sprzeczności z Ewangelią” (KKK 1938). Właśnie w odniesieniu do tych różnic konieczna jest „zasada solidarności, nazywana także «przyjaźnią» lub «miłością społeczną»” (KKK 1939). „Solidarność przejawia się przede wszystkim w podziale dóbr i w wynagradzaniu za pracę. Zakłada ona również wysiłek na rzecz bardziej sprawiedliwego porządku społecznego, w którym napięcia będą mogły być łatwiej likwidowane i gdzie łatwiej będzie znaleźć rozwiązanie konfliktów na drodze negocjacji” (KKK 1940). Solidarność jest konieczna w odniesieniu do posiadania, do życia międzynarodowego a także związków pracy. (por. KKK 1941). Solidarność obejmuje ponadto dobra duchowe i tu szczególnie zaznacza się rola Kościoła służącego jednocześnie rozwojowi dóbr ziemskich (por. KKK 1942).
W rozważanych uprzednio numerach Katechizm pragnie nas obronić przed niebezpieczeństwem charakterystycznym dla „dobrych” chrześcijan. Zapatrzeni w nasz cel ostateczny troszczymy się wyłącznie o własne zbawienie, unikamy grzechów. Zbieramy „zasługi” na życie wieczne, myśląc bardziej o sobie niż o prawdziwych potrzebach tych, którym pomagamy. Możemy mówić o swoistym ”egoizmie chrześcijańskim”, egoizmie własnego zbawienia. Jesteśmy pełni potępienia dla zła, które dostrzegamy wokół siebie. Naśladujemy apostołów, którzy chcieli „spuścić ogień” na miasto nie chcące przyjąć Jezusa. Na pewno nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak, mimo przeciwieństw, zbliżamy się do mentalności ateistycznej, która przychodzi do nas wraz z cywilizacją Zachodu. Ona stawia w centrum jednostkę, sama wyznacza swoje egoistyczne cele i określa zasady ich osiągnięcia nie licząc się z dobrem innych. Toteż egoizm indywidualny, grupy zawodowej czy klasy społecznej, a nawet narodu czy państwa prowadzi do powiększania dysproporcji między bogatymi a biednymi, możnymi a słabymi. Zasadnicza różnica między tymi „egoizmami” polega na stosunku do Boga. Dla nas, wierzących, Bóg jest źródłem, ale i prawodawcą. Oni odrzucają Go, uznając za przeszkodę w dążeniu do własnych celów. Ponadto indywidualistyczne ujmowanie zbawienia pociąga za sobą krzywdy innych.
Katechizm, przedstawiając zasady życia społecznego, przestrzega nas przed drugim wykrzywieniem naszej świadomości chrześcijańskiej. Przyjmujemy podstawowe prawo Chrystusowe miłości bliźniego, natomiast często ograniczamy się do miłosierdzia zawężonego do jałmużny. Myśląc i rozważając o naszej społeczności, ograniczmy się do krytyki korupcji, „prywaty” przedstawicieli władzy, krzywdy słabszych. My osobiście umywamy ręce: nie znamy się na tym, nie mamy wpływu, polityka to „brudna sprawa”. Zapomnieliśmy już, że w czasach zaborów społeczeństwo polskie oddolnie organizowało spółdzielnie i związki w obronie polskiej ziemi, by nie została wykupiona przez zaborcę . Już zapomnieliśmy, że w okupowanej przez hitlerowców Europie jedynie społeczeństwo polskie potrafiło stworzyć podziemne państwo z własnym tajnym szkolnictwem, sądownictwem i oczywiście armią. A wreszcie, czy nie oddolnemu ruchowi robotniczemu zawdzięczamy głównie odzyskanie suwerenności w 1989 roku? W wolnej Polsce społeczeństwo ogarnęła apatia. Katechizm, rozważając cechy społeczne naszej ludzkiej egzystencji, wzywa nas, wierzących, do wyjścia z czterech ścian mieszkania. Odpowiednio do wieku, miejsca pracy, zajmowanego stanowiska pobudza nas do zaangażowania społecznego a nawet politycznego na rzecz dobra wspólnego, rozbudza w nas ducha solidarności, nakłania do obrony naruszanego prawa pomocniczości. Poucza, że nasze życie religijne urzeczywistnia się nie tylko w modlitwie i praktykach liturgicznych, ale również w naszym zaangażowaniu społecznym i politycznym. Zacznijmy od naszego sąsiedztwa, miejsca pracy, by włączyć się w szerszy nurt życia społecznego i politycznego. Pamiętając o chrześcijańskim prawie miłości, musimy strzec się fanatyzmu własnych przekonań; zwłaszcza w modlitwach prośby o światło Ducha Świętego dla podejmujących decyzje społeczne i polityczne.
Rozważając zagadnienie życia w Chrystusie, skoncentrowaliśmy się na problematyce dotyczącej wewnętrznego życia chrześcijanina, którego celem jest osiągnięcie szczęścia wiecznego. W dążeniu do tego celu każdy człowiek winien starać się o prawidłowe uformowanie własnego sumienia, właściwe wykorzystanie wolności, postępowanie zgodnie z cnotami kardynalnymi i teologalnymi. Wprowadzanie ich w życie sprawia, że człowiek odkrywa swą godność osoby ludzkiej, którą został obdarzony przez Stwórcę, a zarazem odkrywa powołanie do współdziałania z Bogiem.
opr. aw/aw