Na czym polega trwały pokój serca i prawdziwy postęp?

Prawdziwy pokój serca ma swoje źródło nie w sprzyjających okolicznościach życia, ale w dobrze podjętych decyzjach. S. Małgorzata Borkowska OSB komentuje dzieło „O naśladowaniu Chrystusa”.

 

— Synu, ja powiedziałem: Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję; nie tak, jak daje ten świat, ja wam daję (J 14,27). Pokoju wszyscy pragną, ale o to, co do prawdziwego pokoju należy, nie wszyscy się troszczą. Mój pokój jest z pokornymi i łagodnymi sercem; pokój swój znajdziesz w wielkiej cierpliwości. Jeśli będziesz Mnie słuchał i pójdziesz za Moją radą, możesz zażywać wielkiego pokoju.

— Co więc mam czynić w każdej sprawie?

— Uważaj na to, co czynisz i mówisz, i kieruj całą intencję do tego, żebyś się Mnie jednemu podobał; a poza Mną niczego nie pragnij ani nie szukaj. Także o cudzych słowach ani czynach nie sądź lekkomyślnie, ani się nie wplątuj w sprawy, których ci nie zlecono; a może tak być, że mało i rzadko będziesz doznawał niepokoju.

Komentarz:

Pokój ducha byłby więc tam, gdzie jednoznaczność wyboru. Człowiek wpędza się sam w niepokój i udrękę, po prostu przez to, że serce ma podzielone: biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym i grzesznikowi chodzącemu dwiema ścieżkami (Syr 2,12). Chodzi tu nie tylko o wybór podjęty raz na zawsze, ale i o ten mały, dotyczący chwili obecnej, który może być z tamtym wielkim w zgodzie albo nie. Bo można doprowadzić się do tego, że człowiek przekonany o słuszności swojego ogólnego wyboru, w praktyce tak ugrzęźnie w sprawach, których mu nie zlecono, że te, które mu zlecono, leżą odłogiem; i jego rozdwojone serce bardzo się dziwi, skąd mu się bierze w służbie Bożej tyle zgryzoty. Inna rzecz, że kompletna wolność od utrapień na tym świecie mogłaby być raczej znieczulicą niż skutkiem cnoty:

Ale nie doznawać niepokoju nigdy, ani nie cierpieć żadnego utrapienia w sercu ani w ciele, nie należy to do obecnego czasu, a tylko do stanu wiecznego odpocznienia. Nie myśl więc, że już znalazłeś pokój prawdziwy, jeśli żadnej przykrości nie czujesz; ani że wtedy wszystko już jest dobrze, kiedy nie ma żadnego przeciwnika; ani że to już doskonałość, kiedy wszystko się składa według twoich życzeń. Ani też nie miej siebie za kogoś wielkiego i nie uważaj się za szczególnie umiłowanego, gdybyś czuł wielką pobożność i słodycz; bo nie po tym poznaje się prawdziwego miłośnika cnoty i nie na tym polega postęp duchowy i doskonałość.

— Na czym więc, Panie?

— Na złożeniu siebie z całego serca na ofiarę woli Bożej, nie szukaniu swego w małych ani wielkich rzeczach, w czasie ani w wieczności; tak, abyś równie spokojnie trwał w dziękczynieniu w przeciwnościach jak i w powodzeniu, ważąc wszystko na równej szali. Jeśli będziesz tak mężny i wytrwały w nadziei, że kiedy zniknie wewnętrzna pociecha, przygotujesz serce na znoszenie jeszcze większych oschłości, a nie będziesz się wymawiał, tylko chwalił Boga — wtedy to będziesz chodził w wielkim i prawdziwym pokoju i w niezłomnej nadziei, że znowu kiedyś zobaczysz z radością Moje oblicze. Bo jeśli dojdziesz do pełnej wzgardy samego siebie, wiedz, że doznasz wtedy obfitości pokoju na miarę, jaka jest możliwa w twym życiu.

Komentarz:

Ta wzgarda samego siebie nie jest oczywiście motywowana tylko przez świadomość swoich grzechów; nie jest pławieniem się we własnej podłości. Ale jest przede wszystkim i ponad wszystko lekceważeniem tego, co mniej ważne, w obliczu tego, co ważniejsze. Inaczej mówiąc, w obliczu Bożego majestatu nic poza Nim nie wydaje się ważne ani piękne; nawet człowiek sam sobie. U Lewisa w baśni Koń i jego chłopiec jest scena, kiedy para mówiących koni (w Narnii są takie) po raz pierwszy spotyka boskiego Lwa, Aslana. Oba oczywiście reagują w pierwszej chwili strachem; ale przemądrzały Bree rzuca się do ucieczki, podczas gdy nieśmiała Hwin mówi: „Proszę cię... jesteś taki piękny. Jeśli chcesz, możesz mnie pożreć. Wolę, żebyś ty mnie pożarł, niż żeby mnie ktoś inny karmił.” I to jest najlepszy literacki obraz tego, co język tradycji nazywa wzgardą siebie.

 

Fragment książki „Nad księgami opata Jana o naśladowaniu Chrystusa”. Komentowane fragmenty pochodzą z dzieła „O naśladowaniu Chrystusa” w przekładzie s. Małgorzaty Borkowskiej OSB.

Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama