Podstawy słownika duchowości ignacjańskiej - wstęp i spis haseł
Słowo wstępne do książki przeważnie redaguje się na końcu. Daje to autorowi możliwość, według jego uznania, wyjaśnienia po ukończeniu pracy, że to, co było nieplanowane i po prostu pojawiło się w trakcie pisania, było od początku jej celem. Co było założeniem tej książki, a co pojawiło się po drodze nieplanowane?
Punktem wyjścia, w pewnym sensie, stało się połączenie przypadku i konieczności:
Przypadkiem było to, że w słowniku języka włoskiego na pierwszych dwóch stronach znalazłem zamieszczoną listę stu najczęściej używanych słów. Tworzą one, tak twierdzono, już 50% całego słownictwa używanego w języku mówionym.
Konieczność zaś ujawniła się podczas mojej misji jako jezuity i ojca duchowego w Collegium Germanicum et Hungaricum w Rzymie, gdzie miałem przekazywać studentom teologii ciągle od nowa duchowość ignacjańską. Przypadek i potrzeba zjednoczyły się w pomyśle, aby sprawdzić, jakie słowa są najbardziej typowe dla duchowości ignacjańskiej, a przez to najczęściej używane. Był to punkt wyjścia dla „podstawowego słownika ignacjańskiego”.
Realizowane przeze mnie zadanie duchowego asystenta Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego (Gemeinschaft Christlichen Lebens, GCL) w Niemczech coraz bardziej przekonywało mnie o potrzebie dalszej pracy nad tym słownikiem. Także dla ludzi żyjących duchowością Ćwiczeń ignacjańskich nie jest proste przekazywać je w rozmowie. Ignacy jest małomówny, często suchy w swoich sformułowaniach, a nadto w 1991 roku (tzw. ignacjańskim) świętujemy jego czasowy i w pewnym sensie duchowy dystans wobec nas: przypomnienie jego urodzin przed pięciuset laty. Moim głównym zamiarem było więc przedstawić duchowość ignacjańską w zrozumiały sposób. Służą temu stosunkowo krótkie fragmenty tekstu. To, że spojrzenie w nich raz kieruje się bardziej na Ignacego i jest bardziej historyczne, a innym razem od niego odchodzi, jest w mniejszym lub większym stopniu rezultatem przypadku.
Początek pracy nad książką był dziełem przypadku, jej zakończenie natomiast zostało naznaczone pewną koniecznością: przygotować książkę w ignacjańskim roku jubileuszowym. Bez wszechstronnej i intensywnej pomocy Pani Elisabeth Meuser, której chciałbym serdecznie podziękować, nie byłoby to możliwe. Dziękuję także mojej wspólnocie zakonnej, jezuitom, którzy przybliżyli mi jezuicką interpretację Ignacego. Wspólnocie Życia Chrześcijańskiego i kilku kapłanom diecezjalnym dziękuję, że pozwolili mi współuczestniczyć w owocnym dla nich samych i dla innych powtórnym odkryciu charyzmy Ignacego.
A moje osobiste podziękowanie dla Ignacego? Z nim jest podobnie, jak z moim świętym patronem. Jako dziecko zawsze odwracałem jego obraz do ściany - a mama odwracała go z powrotem. Nieco ciemny i surowy rysunek węglem napędzał mi pewnie trochę strachu. Długo trwało zanim ku własnemu zdziwieniu poznałem go właśnie jako osobę pokonującą fałszywe lęki.
Także Ignacy może pomóc pozbyć się obaw, obaw przed rzeczywistością. Jest świętym rzeczywistości. Myślę przy tym o wszystkich rzeczywistościach życia i świata. Myślę jednak także o tym, że Ignacy mówi przede wszystkim o Bogu jako „ens realissimum”, jako prawdziwej rzeczywistości, która, „kochając rzeczywistość”, stała się człowiekiem. Tej ukazanej w Chrystusie „przychylności Boga do człowieka” Ignacy szuka we wszystkim, a wszystkiego w niej.
Z roku na rok wzrasta moja wdzięczność dla Ignacego i jego wiary, która szuka i kocha Boga we wszelkiej rzeczywistości. Tymczasem powiesiłem w moim pokoju jego portret - z twarzą zwróconą na pokój.
Zesłanie Ducha Świętego 1991 Willi Lambert SJ
Wraz z nabyciem książki nabywamy również prawo do obchodzenia się z nią według własnej woli: podarowania jej, odłożenia bez czytania na półkę, przeczytania według rozdziałów lub jednym tchem. Chciałbym do tych możliwości dodać jeszcze kilka, które mogą pomóc, aby z lektury „wynikło nieco pożytku i owoców”, jak mógłby powiedzieć Ignacy.
- Lekturę według własnego gustu zna Ignacy przede wszystkim ze swego upodobania do romansów rycerskich. Mógł czytać i marzyć na jawie godzinami. Podstawowe słownictwo Ignacego nie jest powieścią rycerską, ale można czytać je według zainteresowania lub nudy i pozwolić mu oddziaływać także w marzeniach na jawie.
- Ignacy przeważnie namiętnie połykał romanse rycerskie i przy tym prawdopodobnie zyskał doświadczenie, które potem przekazał w swej książeczce Ćwiczeń w słowach: „Nie ogrom wiedzy napełnia i nasyca duszę, lecz raczej wewnętrzne rozumienie rzeczy i smakowanie w nich" (ĆD, 2)(1). A więc na pewno przyniesie korzyść czytanie tylko jednego fragmentu, jak podczas spaceru niedzielnego: krok po kroku iść „drogą słów”, czasami zatrzymać się w miejscu, które zdaje się szczególnie znaczące lub wiele mówiące i trwać w kontemplacyjnym uniesieniu.
- Ignacy zna własny sposób intensywnej lektury. Na wielu stronach swoich lektur notuje czerwonym atramentem słowa Chrystusa, niebieskim słowa Maryi. Można czytać fragmenty książki z ołówkiem w ręku zaznaczając na marginesie znak zapytania tam, gdzie rodzą się pytania; wykrzyknik tam, gdzie dla kogoś wzeszło światło; myślnik tam, gdzie będzie się chciało jeszcze raz daną treść przemyśleć.
- Także wymiana zdań i rozmowa na temat rozdziału może być stosowną pomocą. Sam Ignacy często i chętnie szukał okazji do rozmowy duchowej. Być może najbardziej się do tego nadaje tzw. krąg słuchaczy, w którym najpierw wszyscy mogą powiedzieć, co do nich najbardziej przemówiło. Po chwili ciszy można się jeszcze raz wymienić tym, co poruszyło kogoś w wypowiedzi innej osoby.
- Podstawowy słownik może być także pomocą do medytacji Pisma Świętego. W każdym fragmencie znajduje się więcej miejsc biblijnych z dokładnym podaniem źródła. Powinno to pobudzać ku temu, aby nie tylko czytać i medytować nad jednym cytowanym wersem, ale też kontekst, z którego on pochodzi.
- Przy końcu lektury można również stawiać sobie „ignacjańskie” pytania: Co mnie szczególnie poruszyło? Co powiedziane słowo ma wspólnego z moim życiem? Jak mogę to, co stało się dla mnie ważne, „zakotwiczyć” w moim życiu?
- Części książki uporządkowane są w rozdziałach, które odpowiadają mniej więcej budowie Ćwiczeń duchowych. Powstaje więc możliwość odprawiania drogi ćwiczeń z pomocą „podstawowego słownika” - „ćwiczenia w życiu codziennym". Oznacza to, że przez kilka tygodni lub miesięcy należy codziennie przeznaczyć około godziny na modlitwę osobistą i spojrzenie na wydarzenia dnia, w którym Duch Boży chce nam objawić swoje zamiary. Wielu nie idzie tą drogą samotnie, lecz w grupach i/albo z kimś, kto duchowo towarzyszy im przez ten czas.
- Zawsze ważne jest, aby być „wybrednym” przy lekturze, tzn. wybierać i zatrzymywać się przy tym, co każdemu, jak mówi Ignacy, „tym bardziej pomaga”.
- Być może najważniejszą wskazówką do lektury, którą daje Ignacy, jest ta, która znajduje się w książeczce Ćwiczeń duchowych: „każdy dobry chrześcijanin powinien chętniej ocalić zdanie bliźniego niż je potępić” (ĆD, 22). Jest to ważne podczas starań zrozumienia samego Ignacego - „trudnego patrona”. Jego charakter i mentalność nie dla każdego są sympatyczne; jego świętość nie przesłoniła wszystkich jego ludzkich granic i słabości - o czym on sam wiedział aż nadto dobrze. Poza tym mamy szczelinę historii pięciu stuleci, którą nie jest łatwo przeskoczyć.
Dalsza trudność pojawia się w związku z tym, że czytający jest człowiekiem przełomu wieków. Cały szereg słów, które dla Ignacego są szczególnie ważne, dla współczesnego człowieka są słowami tabu lub mogą wręcz drażnić. Należą do nich słowa: „Bóg”, „posłuszeństwo”, „postawa kościelna", „porządek”, „obumieranie” itd. Wewnętrzne wyobcowanie może prowadzić do szybkiego wyłączenia i do tego, by nie szukać już ukrytej w tych słowach prawdy. By tak rzec, należy Ignacego czytać pod włos smaku naszego pokolenia. Z czasem odkrywa się niezbywalne wartości w skarbnicy podstawowego słownika ignacjańskiego i można zyskać więcej wolności wobec granic własnego wieku.
Ignacy jest świadkiem tego, w jakim stopniu książki pomagają, a także tego, jak teksty potrafią prowadzić poza siebie. Lektura Pisma Świętego i biografii świętych podczas choroby była ważna na jego drodze nawrócenia. Później - jak pisze - prawdy wiary i Ewangelii tak się w nim uwewnętrzniły, że wierzyłby w nie także i bez Pisma Świętego i byłby gotów za nie umrzeć.
Nic piękniejszego nie mogłoby się zdarzyć z niniejszą książką, jak to, aby ponad sobą doprowadziła czytelnika do dotknięcia przez Ducha Bożego.
|
|
|
Przypis:
1. ĆD = Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowe (Biblioteka Christianitas 2), tłum. Jan Ozóg SJ, Klub Książki Katolickiej, Poznań i Wydawnictwo WAM, Kraków 2000.
opr. mg/mg