Hasło ze "Słownika duchowości ignacjańskiej"
Czasem osły mogą być mądrzejsze od przyszłych świętych. Można odnieść to wrażenie, kiedy czyta się w Autobiografii Ignacego o rozmowie, jaką prowadził z przypadkowym towarzyszem podczas jazdy: chodziło o sporną kwestię dogmatyczną. Zdaje się, że rozmowa stała się gorączkowa. Raptem partner rozmowy wysadzi się do przodu i Ignacemu zdawało się, że nie bronił wystarczająco wyraźnie swojego stanowiska. Czy powinien teraz pospieszyć za uciekającym i zadać mu parę ciosów sztyletem, tak, aby bronić czci Maryi, która zdawała mu się być narażona na szwank? Ponieważ jednak nie był zbyt pewny siebie, pozostawił decyzję swojemu zwierzęciu: kiedy na skrzyżowaniu dróg nie pospieszyło za uciekającym w kierunku wsi, pozwolił mu zbiec. Szczęśliwie „mulica trzymała się głównej drogi, choć wieś była odległa o 30 lub 40 kroków, a droga, wiodąca do niej, była szeroka i w dobrym stanie" (OP, 16).
Ignacy nie opowiada tej historii ani ku uciesze, ani ku przerażeniu czytelnika, lecz aby powiedzieć coś ważnego o drodze duchowej. W tej kluczowej dla rozeznawania duchów historii zawierają się dwa przesłania: najpierw to, jaki „całkiem zaślepiony” potrafi być człowiek „mimo wielkiego pragnienia”, aby służyć jedynie Bogu i „wszystko czynić ku Jego upodobaniu i Jego radości" (por. OP, 14). A więc naprawdę potrzeba rozeznawania duchów, także przez pobożnych!
Drugie przesłanie mówi, o co właściwie chodzi: „Nie zwracał przy tym uwagi na żadne rzeczy wewnętrzne, nie pojmował też, czym jest pokora, ani miłość, ani cierpliwość, ani roztropność, która kieruje tymi cnotami i utrzymuje je we właściwej mierze" (OP, 14).
Na podstawie obrazu drogi i słowa „odczuwanie woli Bożej" można powiedzieć rzeczy najistotniejsze dla rozeznawania duchów. Jeżeli spacerowicz lub myśliwy widzi ślad na podłożu jest on dla niego interesujący w dwojaki sposób. Po pierwsze: czyj to ślad? Jelenia, królika czy dzika? I po drugie: w jakim kierunku prowadzi ślad? Czytający ślady może się potem zachować według życzenia lub obaw, to znaczy postępować za śladem albo obrać przeciwny kierunek.
Takie zdarzenia mają miejsce także w życiu i w doświadczeniach człowieka: spotkania i przeżycia dnia pozostawiają w jego duszy wrażenia i ślady. Dla ich wyjaśnienia i rozróżnienia ważne są dwa pytania: Co to za „odcisk"? Czy odczuwam lęk, pokój, czy coś innego? Oraz: czy odczuwam w tym pewną dynamikę, kierunek, w jakim prowadzi to duchowe zdarzenie? Przy takim postawieniu pytań rozróżnianie jest ważne.
Kiedy np. człowiek poczuje w sobie cień lęku, należy rozróżnić, w jakim kierunku on prowadzi: może on prowadzić do więzienia własnego Ja, ale również otworzyć na innych. Lęk prowadził uczniów do tego, aby się zabarykadować w Wieczerniku. Prowadził on jednak także Piotra, który miał już-już zatonąć w wodzie, do tego, aby popatrzeć na Jezusa i spotkać Go w nowy, głębszy sposób.
Kiedy odczuwa się w sobie pokój, należy rozróżnić również i to, że pokój może prowadzić człowieka ku temu, aby zamknąć się w samym sobie albo może prowadzić do nowego spotkania. Bogaty, który buduje nowy spichlerz i mówi sobie: „Tak, teraz, duszo, możesz być spokojna”, zamurowuje się w pozornym bezpieczeństwie, w pozornym pokoju (por. Łk 12, 16-21). I odwrotnie, zalęknieni uczniowie przez pozdrowienie pokoju Zmartwychwstałego otrzymują wewnętrzny pokój i siłę, aby otworzyć drzwi i zwiastować Ewangelię w świecie jako świadkowie Chrystusa.
Nie chodzi więc o pojedyncze wrażenia odbierane jako nieprzyjemne lub przyjemne, ale o ich kierunek. Głównemu kierunkowi Ducha Świętego w historii z mułem Ignacy nadaje imię: „Pokora, miłość i cierpliwość”; w „Regułach dla rozeznawania duchów": „Wiara, nadzieja, miłość, radość” (ĆD, 316). Kierunek przeciwny złego ducha to odpowiednio brak zaufania, beznadziejność i egoizm.
Rozeznawanie duchów nie jest szczególną nauką duchową Ignacego. Swoje korzenie ma w Piśmie Świętym a w historii duchowości ma długą tradycję.
Programową dla niego jest biblijna scena kuszenia Jezusa na pustyni. Jezus i kusiciel cytują Pismo Święte. Rozeznawanie, czy słowo Boże użyte jest we właściwym sensie, czy nie, nie przypada na płaszczyznę samych słów, lecz duchowej intuicji. Tylko wewnętrzny zmysł rozeznania pozwala rozpoznać, czy słowo Pisma, że aniołowie Pańscy chronią Jego sługi przed upadkiem, jest zaproszeniem do zaufania, czy zuchwałym wyzywaniem Boga. To w końcu sam Duch Boży dokonuje w człowieku rozeznania. Tak jak według świadectwa św. Pawła człowiek nie może modlić się sam z siebie, lecz tylko z mocy Ducha, także rozeznawanie duchów może się wypełniać w pokornym zaufaniu Świętemu Duchowi Bożemu. Bez tego człowiek jest w niebezpieczeństwie, aby ogłosić szybko wojny za święte, co do których ma zastosowanie słowo biblijne: „Każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu" (J 16, 2).
Jak Jezus, także Jego uczniowie znajdą się w sytuacjach, w których muszą rozeznawać. Pierwszym kryterium rozróżniania jest sam Chrystus: „Badajcie duchy, czy są z Boga" (por. 1 J 4, 1-3). W konkretnym przypadku może to być pytanie: Czy to, co widzę przed sobą, pasuje do Chrystusa, czy nie? Czy to, co chcę uczynić, zgadza się z pierwotnym doświadczeniem łaski, które zostało mi darowane w spotkaniu z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panem?
Do tego pierwotnego doświadczenia należy miłość. Jest ona decydującym kryterium każdego rozeznawania. Mowa prorocka, zaangażowanie społeczne na rzecz uciskanych i ubogich, proces uzdrawiania, ba, w ogóle wszystko otrzymuje swoją wartość dopiero przez miłość (por. 1 Kor 13). Miłość jest pierwszym owocem Ducha: „Owocem zaś Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie" (Ga 5, 22). Zupełnie inne są owoce złego ducha: „nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne" (Ga 5, 19-21). Słowa Jezusa są tu proste: z krzewu cierniowego nie zbiera się winogron ani dobre drzewo nie może rodzić złych owoców (por. Łk 6, 44).
Oczywiście, Ewangelia ukazuje nam, jak trudne jest rozeznawanie. Istnieje pokusa ze strony złego ducha, który może zjawić się pod postacią anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14) a Jezus ostrzega przed „wilkami w owczej skórze" (por. Mt 7, 15). Odwrotnie, również dobro może być ukryte pod pozorami złego. Nigdzie nie jest to tak wyraźne, jak przy krzyżu Jezusa. Krzyż jest okropny, odpychający, bolesny, ale przecież może on, jeżeli jest przeżyty w Duchu Chrystusowym, być wielkim znakiem rozeznawania, który ukazuje Boże drogi: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13).
Ignacy razu pewnego miał wizję pięknego, wielookiego węża; ten wewnętrzny obraz zaczął blednąć, kiedy wąż przeszedł obok krzyża. Ignacy przyjął to jako znak, że nic nie powinien dawać za pięknie błyszczące sprawy, ale przepędzić je pogardliwie ruchem laski. Kwestia rozeznawania, która z tego wynika, brzmi: Czy to, co zamierzam, wytrzyma wobec obrazu ukrzyżowanej miłości Bożej, Jezusa Chrystusa, czy przy tym „zblednie”? Wszelkie rozeznanie w sensie biblijnym jawi się jako uniwersalne, o czym najwyraźniej przypomina św. Paweł: „Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!" (1 Tes 5, 21).
Ignacy nie byłby sobą, gdyby dla rozeznawania duchów dostarczył tylko modelu rozumowego. Stwarza on także miejsce do ćwiczenia tego rozeznawania: rachunek sumienia. Jest on rozwijaniem duchowego nerwu smakowego.
Obraz smaku lub posmaku jest bliski dla samego Ignacego, ponieważ tak zaczęło się jego własne doświadczenie z rozeznawaniem duchów. Kiedy ze swoim ciężkim urazem kolana leżał na łożu boleści, dokonał decydującego odkrycia: romanse rycerskie, na które był „łakomy”, jak sam pisał (por. OP, 5), zachwycały go jedynie w trakcie lektury; potem jednak „czuł się znużony” (OP, 8). Kiedy czytał legendy o świętych i Pismo Święte, pozostawał zadowolony i wesoły także, kiedy je odłożył (por. OP, 8). Było to pierwsze przekonanie, jakiego nabrał o rzeczach Bożych. I kiedy później zredagował rekolekcje, stąd zaczął nabierać pewności co do nauki o wielości duchów (por. OP, 8).
Rachunek sumienia jest dla Ignacego czasem i miejscem „posmaku” i tworzenia duchowego zmysłu smaku. Należy we własnym życiu uczyć się odróżniać smak dobra od smaku zła. Ignacy daje ku temu trzy kroki: odczuć - rozpoznać - zająć stanowisko. Te podstawowe kroki zawarte są w „regułach służących do odczucia i poznania w pewnej mierze różnych poruszeń, jakie występują w duszy: dobrych po to, żeby je przyjąć, a złych po to, żeby je odrzucić" (ĆD, 313).
Dla Ignacego to kształcenie smaku nie było jedynie ćwiczeniem duchowym, dla którego poświęcał specjalny czas, lecz ćwiczył się w nim stale: przy każdej rozmowie, przy każdej decyzji. Wiedział, że nie musiał się zdawać jedynie na własną zdolność rozeznawania duchów; doświadczył bowiem, że sam wprawdzie był ślepy, ale że Duch Boży mu pomógł ciągle widzieć coraz to wyraźniej: „W tym czasie Bóg obchodził się z nim jak nauczyciel w szkole z dzieckiem" (OP, 27). To pocieszające, kiedy wolno wierzyć, że Duch Boży sam uczy rozeznania.
Na swojej drodze duchowej Ignacy znalazł szereg pomocnych poglądów i kryteriów, aby „w pewnym sensie” rozróżnić różne poruszenia duchów:
1. Z dobrymi i złymi poruszeniami jest tak, jak z wiatrem w plecy i przeciwnym wiatrem: kto żegluje w kierunku Boga, otrzymuje od Ducha Świętego wiatr w plecy, a od złego wiatr przeciwny: kto żegluje w kierunku złego ducha, od tego otrzymuje wiatr w plecy, ale od Boga silny wiatr przeciwny. Dlatego kwestia podstawowego kierunku własnego życia jest tak istotna (por. ĆD 314). Konkretnie mówiąc: kto pije wiele alkoholu, otrzymuje silną zachętę od pijących razem; jeśli jednak powie: „nie, dziękuję" - będzie wyśmiany jako maminsynek, ale będzie odtąd wspomagany przez trzeźwych.
2. W czasie pozbawionym pociechy, w czasie zawirowania, niepewności, nie powinno się „wyrzucać za burtę” decyzji, które się podjęło przy „dobrej pogodzie”, lecz czekać, aż można będzie znowu w spokoju zadecydować (por. ĆD, 318).
3. Duchowe potrzeby rozeznawania mają sens wypróbowujący i powinny uwyraźnić, że we własnej mocy człowieka nie leży stworzenie sobie prawdziwej duchowej pociechy (por. ĆD, 322).
4. Zły zachowuje się jak cudzołożnik, który nie chce być zdemaskowany (por. ĆD, 325). Najwyraźniej ukazuje się to w tym, że nierzadko najgorsze pokusy znikają w mgnieniu oka, często na trwale, kiedy zostaną otwarcie wypowiedziane (por. ĆD, 326).
5. Należy jasno i zdecydowanie wystąpić przeciw niszczycielskim, negatywnym tendencjom (por. ĆD, 325). Negocjacje i targowanie się są niebezpieczne. Kiedy poda się diabłu mały palec, mówi mądrość ludowa, bierze całą rękę.
6. Szczególnie niebezpieczne są pokusy złego ukrywające się pod pozorem dobra. Przesadne zaangażowanie się dla innych może prowadzić do wewnętrznego wypalenia się, a kroki na drodze do samopoznania mogą stać się stałą, bezpłodną autoanalizą. Dlatego Ignacy radzi uważać na przebieg myśli, czy rzeczywiście początek, środek i koniec wewnętrznych tendencji są dobre (por. ĆD, 333).
Zwłaszcza przy silnych wewnętrznych dotknięciach przez Ducha Bożego jest ważne rozróżnić, co należy do właściwego, dobrego jądra, a co później, by tak rzec, przy otwartych drzwiach serca wśliznęło się tam razem z nim (por. ĆD, 336).
7. Może się też zdarzyć sposób duchowego samoupewniania się, który charakteryzuje się tym, że szuka tylko własnych uczuć lub boi się kroku ku zaufaniu. Nie wie ono, że to utrzymuje młodość duchową, ciągle zdolną do czynienia czegoś, choć czasem może ona „napędzić trochę strachu".
W sensie prostych podstawowych zasad i kwestii rozeznawania można powiedzieć:
Za pochodzeniem od Ducha Bożego przemawia to, jeśli mam „dobre uczucie” przy zamiarze, nawet jeśli może być on trudny i bolesny; jeżeli „pasuje do Jezusa”; jeżeli znajdujemy się w „dobrym towarzystwie” ludzi szczerych; jeżeli budzą się wiara, nadzieja i miłość; jeżeli w ramach podjętej decyzji podstawowej dzieje się coś dobrego itp.
Raczej od złego ducha pochodzi to, co kogoś stale przewyższa i jest do urzeczywistnienia tylko siłą; co zdaje się być bez miary i sensacyjne; co można czynić tylko z trwałym sprzeciwem i obrzydzeniem; co działa drobiazgowo, wykrętnie i z dzieleniem włosa na czworo; co nie posiada żadnego ugruntowania ani konkretności; co jest obojętne i działa destrukcyjnie; co niszczy sens i radość modlitwy i ciszy; co nie pasuje do usposobienia i sposobu działania Jezusa.
Można byłoby jeszcze wyprowadzić wiele wskazówek i reguł do rozeznawania w zgodzie z myślą Ignacego. Ale to nie zastępuje ani drogi własnej, ani dbałości o własną duchową zdolność smakowania i własnego doświadczenia. Sam Ignacy mówi o „poznanym i zapamiętanym doświadczeniu” (ĆD, 334), które pomaga nam iść drogami Bożymi. Jest zatem darem dla nas, że zatrzymał on swoje własne doświadczenia dla innych.
opr. mg/mg