O Słudze Bożym ks. Michale Sopoćko, spowiedniku św. Faustyny, realizatorze dzieła Miłosierdzia Bożego
18 kwietnia 1993 roku Ojciec Święty Jan Paweł II, wynosząc do chwały ołtarzy s. Faustynę Kowalską powiedział: „...wielbimy Boga za wielkie dzieła jakich dokonał w jej duszy. Wysławiamy Go i dziękujemy Mu za wielkie dzieła, jakich dokonał i ciągle dokonuje w duszach ludzkich, które dzięki jej świadectwu i orędziu odkrywają nieskończone głębie Bożego Miłosierdzia.” W to dzieło Miłosierdzia Bożego wpisany jest również Sługa Boży ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. Faustyny, realizator dzieła Miłosierdzia Bożego. Oto słowa Pana Jezusa o nim zapisane w Dzienniczku:
„Iżeś prosiła o pomoc widzialną i dałem ci i wybrałem go wpierw Sam, niżeli żeś mnie o to prosiła, bo tego wymaga sprawa Moja” (Dz. 362).
Ksiądz Michał Sopoćko urodził się 1 listopada 1988 roku na Wileńszczyźnie. W 1914 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. bpa Franciszka Karewicza. Był kolejno wikariuszem w Taboryszkach 1914-1918, kapelanem Wojska Polskiego w Warszawie i w Wilnie. W 1934 roku otrzymał stopień doktora habilitowanego. Wykładał na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Stefana Batorego i w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Wilnie. Od 1947 do 1962 roku był profesorem Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku. Po przejściu na emeryturę prowadził nadal działalność duszpasterską jako rektor kaplicy publicznej Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny w Białymstoku.
Punktem zwrotnym w pojmowaniu przez Niego tajemnicy Bożego Miłosierdzia było spotkanie z s. Faustyną Kowalską, wybraną: przez Boga na apostołkę Jego Miłosierdzia.
W szerokiej i wielorakiej działalności ks. Michała Sopoćki nurt apostolstwa „miłosierdziowego”, istniejący w zasadzie od początku jego pracy kapłańskiej, zaczyna dominować, by w późniejszym okresie życia ogarnąć i przeniknąć także wszelkie inne czynności wychowawcze, oświatowe, naukowe, publicystyczne, a zwłaszcza duszpasterskie. Zafascynowany tajemnicą Miłosierdzia Bożego ks. M. Sopoćko przystąpił do rozpowszechniania nowych form kultu z całą charakterystyczną dla siebie energią i konsekwencją, nie zrażając się trudnościami, jakie początkowo stwarzały władze kościelne. Trudności te przyjmował jako normalną próbę, z przekonaniem, że istotnie jest to dzieło Boże, a nie ludzkie.
Stopniowo też dojrzewało w nim wewnętrzne przeświadczenie, że Boże żądania przekazywane mu kolejno przez s. Faustynę, odnoszą się w istocie do niego, jako tego, kto ma je w rzeczywistości realizować.
Zechciejmy spojrzeć na postać tego Kapłana oczyma s. Faustyny, opierając się na jej spostrzeżeniach, zawartych w Dzienniczku i listach pisanych do swego duchownego kierownika.
Na kilka miesięcy przed śmiercią s. Faustyna tak pisze o tej wspólnej misji: „Dziś widziałam zatknięte w ziemi dwa słupy bardzo wielkie, jeden zatknęłam ja, a drugi pewna osoba S. M. z niepojętym wysiłkiem, zmęczeniem i usiłowaniem; a gdy postawiłam ów słup, dziwiłam się sama sobie, skąd miałam tyle siły. I poznałam, że nie własną siłą: dokonałam tego, ale mocą z wysoka. Te dwa słupy były blisko siebie na przestrzeni tego obrazu i ujrzałam ten obraz zawieszony na tych dwóch słupach, bardzo wysoko. W jednej chwili na tych dwóch słupach stanęła świątynia i wewnątrz i na zewnątrz. Widziałam rękę, która wykańczała tę świątynię, ale osoby nie widziałam. Wielkie mnóstwo ludzi było zewnątrz i w świątyni, a strumienie wychodzące z Najlitościwszego Serca Jezusa spływały na wszystkich” (Dz. 1689).
Wznoszenie tej świątyni chwały Miłosiernego Boga rozpoczęło się od powołania s. Faustyny i od pozytywnej odpowiedzi na to wezwanie Boże.
W 1938 roku zanotowała w Dzienniczku słowa Pana Jezusa: „Dziś usłyszałam słowa: w Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim Miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć przytulając ją do Swego miłosiernego Serca. Kar używam, kiedy Mnie sami zmuszają do tego, ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości: przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Odpowiedziałam: O mój Jezu, Ty sam przemawiaj do dusz, bo moje słowa są bez znaczenia.” (Dz. 1588)
Siostra Faustyna broni się przed podjęciem tego zadania, tłumaczy Jezusowi, że przerasta ono jej siły. Wtedy otrzymuje zapewnienie o pomocy Bożej i ludzkiej. Jezus Miłosierny obiecuje, że da jej pomoc widzialną na ziemi, (por. Dz. 362), będzie to jej spowiednik. Zanim jeszcze doszło do spotkania ze spowiednikiem, s. Faustyna widziała ks. M. Sopoćkę w swej wizji w Warszawie, a następnie w Krakowie. Z obu wizji zdaje relacje w Dzienniczku. Pisze: „Jednak dobroć Jezusa jest nieskończona, obiecał mi pomoc widzialną na ziemi i otrzymałam (ją) w krótkim czasie w Wilnie. Poznałam w ks. Sopoćce tą pomoc Bożą. Nim przyjechałam do Wilna, znałam go przez wewnętrzne widzenie. W pewnym dniu widziałam go w kaplicy naszej pomiędzy ołtarzem a konfesjonałem. Wtem usłyszałam głos w duszy: oto jest pomoc widzialna dla ciebie na ziemi. On ci dopomoże spełnić wole Moją na ziemi” (Dz. 53).
Gdy słyszy to zapewnienie Jezusa wyrywa się jej z serca gorące podziękowanie. Modli się: „Jezu dziękuję Ci za spowiednika, któregoś mi sam raczył wybrać i dałeś mi go wpierw poznać przez widzenie nim go znałam... Jezu, dziękuję Ci za tę wielką łaską” (Dz. 61).
Do spotkania z ks. M. Sopoćką dochodzi w 1933 roku, kiedy po ślubach wieczystych s. Faustyna przyjechała do Wilna. Ksiądz Sopoćko był wówczas spowiednikiem Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Moment spotkania s. Faustyna opisała w Dzienniczku: „Nadszedł tydzień spowiedzi i ku mojej radości ujrzałam tego kapłana, którego już znałam wpierw, nim przyjechałam do Wilna. Znałam go w widzeniu. Wtem usłyszałam w duszy te słowa: oto wierny sługa Mój, on ci pomoże spełnić wolę moją tu na ziemi. ...Kiedy odsłoniłam całą swą duszę przed tym kapłanem, Jezus zlał na duszę moją cale morze łask” (Dz 263)
To wobec ks. M. Sopoćki Pan Jezus polecił s. Faustynie odsłonić całą swą duszę, swe życie wewnętrzne, objawienia, posłannictwo. Sługa Boży podszedł do sprawy bardzo ostrożnie, nie dowierzał, badał, odesłał s. Faustynę do psychologa. Siostra Faustyna rozumiała go, bo napisała: „Spowiednik ...musi nieraz doświadczyć, musi próbować, musi ćwiczyć, musi poznać, czy ma do czynienia ze słomą, czy z żelazem, czy z czystym zlotem. Każda z tych trzech dusz potrzebuje odrębnego ćwiczenia. Musi — i to koniecznie — spowiednik wyrobić sobie o każdej sąd jasny, aby wiedział, co ona maże udźwignąć w pewnych chwilach, okolicznościach i wypadkach” (Dz. 112). Przekonany o zdrowej psychice, o bogatym życiu wewnętrznym, o zjednoczeniu z Chrystusem s. Faustyny i prawdziwości objawień, ks. M. Sopoćko podejmuje się kierownictwa duchowego s. Faustyny. Zanotowała ona: „Pod jego kierownictwem szybko dusza moja postępowała w miłości Bożej i wiele życzeń Pańskich zostało na zewnątrz spełnionych” (Dz. 144). Dziękując Miłosiernemu Bogu za dar mądrego, wykształconego i doświadczonego spowiednika s. Faustyna dodaje: „Wspomnę jeszcze jedno sowo o kierowniku swej duszy. Dziwna rzecz, że jest tak mało kapłanów, którzy umieją w duszę wlać moc i odwagę i siły, że dusza nie męcząc się idzie zawsze naprzód. Pod takim kierownictwem, dusza, nawet przy słabych silach, wiele może dla chwały Bożej uczynić” (Dz. 937)
Przekonując się coraz bardziej o misji, jaka została powierzona s. Faustynie przez Miłosiernego Boga, ks. M. Sopoćko w to nowe dzieło angażuje się całkowicie. Poleca s. Faustynie spisywać swoje przeżycia, a szczególnie to, co jej powie Pan Jezus. Sługa Boży podejmuje się spełnienia poleceń Pana Jezusa przekazanych Błogosławionej: namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego, rozpowszechnianie obrazków i Koronki do Miłosierdzia Bożego. Głosi kazania o Miłosierdziu Bożym, wykorzystując do tego celu także radio. Pisze artykuły o Bożym Miłosierdziu, zabiega ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego. Dokłada starań, by powstało nowe Zgromadzenie zgodnie z żądaniem Pana Jezusa.
W orędziu Miłosierdzia dostrzegał ks. M. Sopoćko siłę potężniejszą niż zło, zdolną dokonać radykalnej przemiany człowieka i świata pod warunkiem, że zostanie ono poznane, przyjęte sercem i odzwierciedlone w życiu. Dlatego żarliwie propaguje nowe formy kultu wśród ludzi.
Sam Pan Jezus tak dalece angażuje swego Sługę w rozpowszechnianie kultu Miłosierdzia Bożego, tak jemu ufa, że daje s. Faustynie następujące polecenie: „... jeżeli masz wątpliwości w mowie Mojej, to wiesz kogo masz pytać, udzielam mu światła, aby sądził sprawę Moją, strzeże go oko Moje. Córko Moja, masz być jak dziecko wobec niego, pełna prostoty i szczerości, przenoś zdanie jego nad wszystkie żądania Moje, on cię poprowadzi według woli Mojej: jeżeli ci nie pozwoli wykonać żądań Moich, bądź spokojna, nie będę wchodził w sądy z tobą, sprawa ta pozostanie między Mną a nim — ty masz być posłuszna” (Dz. 895).
W dużej mierze to właśnie dzięki staraniom Sługi Bożego ks. M. Sopoćki zostaje spełnione pierwsze życzenie Pana Jezusa. W 1934 roku Eugeniusz Kazimirowski maluje obraz Pana Jezusa Miłosiernego z podpisem: „Jezu, ufam Tobie!”, według wizji S. Faustyny z 22 lutego 1931 roku.
Pan Jezus zażądał publicznego uczczenia namalowanego obrazu, wówczas ks. M. Sopoćko dołożył wszelkich starań, by na zakończenie Jubileuszu Odkupienia świata 26-28 kwietnia 1935 roku umieścić obraz w Ostrej Bramie. Tam też ks. M. Sopoćko głosił kazania o Miłosierdziu Bożym. Czytamy o tym w notatce s. Faustyny z 26 IV 1935 roku: „W piątek, kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie było o Miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał tak dawno Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim Miłosierdziu Pańskim, obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze...” (Dz. 417).
Zaangażowanie ks. M. Sopoćki w rozszerzanie kultu Bożego Miłosierdzia wzrasta w miarę zapoznawania się z nowymi poleceniami Jezusa Miłosiernego, przekazanymi s. Faustynie.
Sługa Boży wielbi Boże Miłosierdzie w kazaniach, pisze liczne artykuły do wileńskich tygodników, rozpowszechniając także modlitwy do Miłosierdzia Bożego, a szczególnie Koronkę.
Siostra Faustyna pisała: „Dziś otrzymałam list od ks. Sopoćki, w którym się dowiedziałam, że zamierza wydać obrazeczek Chrystusa i Miłosiernego i prosił mnie o przysłanie pewnej modlitwy, którą chce i umieścić na odwrotnej stronie, jeżeli uzyska aprobatę Arcypasterza”. (5 X 1936, Dz. 711). Chodziło tu o Koronkę do Miłosierdzia Bożego), a 10 IV 1937 r. zapisała: „Dziś Matka Przełożona dała mi do przeczytania artykuł o Miłosierdziu Bożymi, była też odbitka z tego obrazu, który jest namalowany. Artykuł ten jest zamieszczony w Tygodniku Wileńskim, przysłał nam do Krakowa ks. Michał Sopoćko, ten gorliwy apostoł Miłosierdzia Bożego” (Dz. 1081).
Na powyższy temat s. Faustyna daje świadectwo: „Widząc poświęcenie i trud ks. dra Sopoćki w tej sprawie, podziwiałam w nim cierpliwość i pokorę; wiele to wszystko kosztowało, nie tylko trudów i różnych przykrości, ale i pieniędzy, a jednak na wszystko łożył ks. dr Sopoćko. Widzę, że Opatrzność Boża go przygotowała do spełnienia tego dzieła Miłosierdzia wpierw, nim ja Boga o to prosiłam. o, jak dziwne są drogi Twoje Boże i szczęśliwe dusze, które idą za głosem łaski Bożej” (Dz. 422).
Dla obu tych dusz przestrzeń nie była żadną przeszkodą. O duchowej łączności świadczy korespondencja, w której przebija troska o rozwój dzieła Bożego Miłosierdzia. Siostra Faustyna zanotowała: „W czasie Mszy św. miałam chwilowe poznanie o ks. S., że nasze wysiłki wspólne są, z których Bóg ma tak wielką chwałę i choć jesteśmy oddaleni, często jesteśmy razem, bo jeden cel nas łączy” (Dz. 1472).
cdn.
opr. aw/aw