Siedemnastoletnia dziewica i męczennica

O błogosławionej Karolinie Kózkównie

Ta młodziutka i prosta dziewczyna w krótkim czasie zaszła na same szczyty świętości. Bóg jeszcze raz ukazał, że z Jego łaską można osiągnąć każdy cel, który jest zgodny z Jego wolą.

Narodziny

Karolina Kózkówna przyszła na świat 2 sierpnia 1898 roku, w uroczystość Matki Bożej Anielskiej. Pochodziła z małej parafii Zabawa, która znajdowała się wówczas w powiecie brzeskim i w gminie Wał Ruda. O jej narodzinach matka opowiadała, że były naprawdę wyjątkowe. Kiedy przygotowywała ciasto na chleb i rozpaliła w piecu, który nagrzewał się dość długo, zajęła się mieleniem mąki na żarnach. Wówczas poczuła (a nie był to ból porodowy), że za chwilę zacznie rodzić. Położyła się więc na łóżku i bez najmniejszych problemów urodziła Karolinę. Po czym trochę odpoczęła, umyła dziewczynkę i wróciła do pieczenia chleba.

W rodzinie

Karolina była prawdziwą pociechą i dumą swoich rodziców. W szkole należała do najlepszych uczennic. Każdy rok nauki zaliczała ze świadectwem celującym. Świadkowie twierdzą, iż ze szczególnym oddaniem i miłością uczyła się religii. Każdą wolną chwilę poświęcała na czytanie Żywotów Świętych. Jeśli tylko obowiązki domowe i szkolne pozwalały, codziennie uczestniczyła we Mszy św. i w nabożeństwach. Ze względu na swoją pobożność, została wybrana na zelatorkę Różańca św., a na procesjach z dumą i radością nosiła figurkę Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Dużo czasu spędzała na nauce śpiewu kościelnego. Kiedy w parafii pojawiła się możliwość założenia „Stowarzyszenia Wstrzemięźliwości”, wstąpiła doń jako jedna z pierwszych. Tam złożyła ślub czystości, w którym wytrwała aż do końca.

Opinie świadków

Nauczyciele, wychowawcy i katecheci podkreślali, że Karolina była dziewczynką bardzo inteligentną i uzdolnioną. Szybko się uczyła, łatwo zapamiętywała. Miała zdolności manualne (szybko nauczyła się szyć na maszynie). Była posłuszna, roztropna i uparcie dążyła do raz obranego celu. Była rozmiłowana z Słowie Bożym i modlitwie.

Dużo czasu poświęcała na modlitwę, a modliła się na różne sposoby: wspólnie z rodziną, w kościele, podczas pacierza rano i wieczorem, ale i w chwilach pracy, jeśli miała możliwość (śpiewała pieśni kościelne, pasąc krowy), a nawet długo w nocy. O tym ostatnim przypadku wiemy ze świadectwa jej młodszej siostry Rozalii, która przez pewien czas sypiała razem z Karoliną w jednym łóżku. Mówiła ona, że niejednokrotnie budziła się w nocy i była już nawet dość wyspana, a Karolcia jeszcze trwała na modlitwie.

Śmierć

Dzień 18 listopada 1914 roku był ostatnim dniem jej życia, które złożyła w ofierze, broniąc swej dziewczęcej niewinności; liczyła wówczas 17 lat. Wtedy to pewien żołnierz z carskich oddziałów, które wówczas otoczyły wioskę, wtargnąwszy do domu wyprowadził z niego przemocą ojca i jego córkę Karolinę. Następnie grożąc użyciem broni, zmusił ojca do odejścia, a dziewczę siłą wciągnął do lasu. Potwierdzili to dwaj młodzieńcy z wioski, którzy ukrywając się w lesie, widzieli, jak uciekała, wyrywając się żołnierzowi. Jednakże napastnik po długim biegu dopadł ją, a gdy ta mężnie się broniła, użył szabli, przecinając jej żyły, co spowodowało natychmiastową śmierć Karoliny. Po pewnym czasie odnaleziono jej ciało. Chociaż było pokryte ranami, to jednak pozostało nienaruszone. Rany, jakie wtedy otrzymała, świadczą o bohaterskiej obronie niewinności. Ponieważ Karolina w czasie swojego życia naśladowała Chrystusa i zawsze była posłuszna woli Bożej, we wszystkich okolicznościach życia, dlatego nawet w szczytowym jego momencie nie chciała zgrzeszyć, wybierając śmierć jako najwyższe świadectwo miłości Boga. W ten sposób Sługa Boża, przelewając krew, upodobniła się do Chrystusa.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama