Diament oszlifowany

O "niedoskonałościach" i doskonałości św. Ojca Pio

Rzadko zdarza się nam mówić o przywarach ludzi świętych. Wiemy jednak dobrze, że droga do świętości to często i nade wszystko właśnie wyzwalanie się od złych skłonności. Tak było np. W życiu świętego Ojca Pio.

Z przymrużeniem oka

Mimo niezwykłej gorliwości o sprawy Boże, a także wielkiej troski o zbawienie człowieka Święty Kapucyn sam zmagał się ze swoimi mniejszymi i większymi słabościami. Z łatwością ulegał irytacji i denerwował się, okazując w tym swój włoski temperament. Równie szybko jednak -jak to u Włochów bywa-przepraszał i zapominał o nieprzyjemnych chwilach.

Jeden ze współbraci o. Pio, zaprzyjaźniony z nim, sporządził mu nawet (chyba dla żartu) listę uchybień, nad którymi powinien jeszcze popracować. Gorliwy współbrat zauważył m.in., że o. Pio niedbale przyklęka przed Najświętszym Sakramentem, w czasie modlitwy spogląda na wchodzących i wychodzących z zakonnego chóru, bębni palcami podczas medytacji, a czasem nawet rozmawia w czasie świętych czynności. Zdarza mu się również bawić brodą i ziewać podczas nieszporów. Oprócz tego - jak zauważa wnikliwy obserwator - o. Pio zażywa tabaki i, z widocznym dla wszystkich zadowoleniem, pije wino...

Diament świętości

Gdy zastanawiałem się nad wspomnieniem o. Pio, które łączy się z 5. rocznicą kanonizacji (16 czerwca) i 120. rocznicą jego urodzin (25 maja), w jakiś szczególny sposób przemówiła do mnie ta krótka historyjka o niedoskonałościach wielkiego świętego. Oczywiście nie dlatego, że mielibyśmy go w tym naśladować! Spojrzenie na takie aspekty życia świętych pozwala raczej z większym realizmem postawić pytanie o naszą świętość. Właśnie w ten sposób możemy odkrywać, że chrześcijańska świętość to nie tylko godny podziwu i zachwytów eksponat w muzeum, ale nade wszystko diament, który szlifuje się dzień po dniu, aż do końca życia, by w końcu w doskonałym stanie ofiarować go Panu Bogu.

Jan Paweł II powiedział w czasie kanonizacji, że „ostatecznym powodem apostolskiej skuteczności o. Pio, głębokim korzeniem tak owocnej duchowości jest intymna i stała więź z Bogiem, czego wymownym świadectwem były długie godziny spędzane na modlitwie. Często powtarzał: «Pragnę być jedynie ubogim bratem, który się modli», w przekonaniu, że «modlitwa jest najlepszą bronią, jaką mamy, kluczem, który otwiera Serce Boga»" (16.06.2002 r.).

Zwyczajność i świętość

Gdy myślimy o św. Pio i wielu innych świętych, którzy zachwycają nas swoim życiem, trzeba pamiętać, że była to świętość budowana w codzienności, przy wypełnianiu zwykłych obowiązków, które zostały im powierzone. Wielu oczywiście może poszczycić się niezwykłymi dziełami, które do dziś pozostają symbolem ich życia, jednak powodem wyniesienia na ołtarze, by ukazać ich jako wzór dla wierzących, pozostaje właśnie ich codzienne życie. Co więcej, trzeba podkreślić, że niezwykłe dary, którymi zostali obdarzenie (jak choćby stygmaty czy bilokacja w wypadku św. o. Pio), w obliczu procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych są zazwyczaj powodem jeszcze większej rezerwy i wnikliwości osób powołanych do badania danej sprawy niż powodem do jej przyspieszenia.

Św. Jan od Krzyża mówi prosto: „Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości" (Sentencje, 64). Warto to sobie przypominać, gdy patrzymy na świętych, by nie zapomnieć, że to właśnie zwyczajna świętość - a nie nadzwyczajne dary - stała się powodem ich wyniesienia na ołtarze.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama