Czym jest acedia - duchowa depresja, o której mówią mistrzowie życia duchowego? Jak wyjść z tego stanu, groźnego dla naszej duszy?
Acedia, o której mówią od starożytności mistrzowie życia duchowego, to nie jest po prostu lenistwo ani depresja. Jest to pewna negatywna postawa, trwałe usposobienie istniejące w duszy, pozbawiające ją duchowej radości. Acedia jest więc jednocześnie przygnębieniem, zniechęceniem, brakiem motywacji, egzystencjalnym smutkiem, niechęcią do wysiłku, swoistą duchową „beznadzieją” i bezruchem [MG].
Ktoś mógłby wyciągnąć wniosek, że tego rodzaju choroba jest nieuleczalna. Byłby to jednak błędny osąd i w gruncie rzeczy iluzja — pozostająca na usługach acedii. Ewagriusz, podobnie jak cały starożytny monastycyzm i w ogóle wczesny Kościół, charakteryzuje się niezachwianym optymizmem jeśli chodzi o możliwość zwycięstwa nad złem. Zło jest w istocie niebytem, rzekomym bytem i jako takie zostało przez Chrystusa zdemaskowane, wystawione na widowisko i obezwładnione (Kol 2,15). Demon nie ma już władzy nad człowiekiem, chyba że on sam nierozsądnie mu ją odda. Tak więc również acedia, ten konglomerat wszystkich możliwych przywar, jest dla teologa z Pontu chorobą jak najbardziej uleczalną. Lekarstwa, które przepisuje, są wręcz zaskakująco proste.
Środki zaradcze przeciwko acedii są dwojakiego rodzaju: ogólne i specyficzne. Ponieważ acedia jest schorzeniem obu władz duszy, pożądliwości i popędliwości, właśnie one powinny zostać uzdrowione u samych korzeni. Ponieważ „z umysłem wiąże się wiedza i niewiedza, pożądanie jest zdolne do wstrzemięźliwości i do rozpusty, zaś gniew do miłości i do nienawiści” , wobec tego „poznanie uzdrawia umysł, miłość uzdrawia gniew, a wstrzemięźliwość uzdrawia pożądanie”.
Duchowa miłość i wstrzemięźliwość leczy namiętności duszy i ciała. Te pierwsze są na dłuższą metę najbardziej uparte i dręczą człowieka aż do śmierci, drugie ustępują szybciej. Stąd też gniew potrzebuje intensywniejszego leczenia i dlatego Paweł nazwał miłość wielką (1 Kor 13,13). Poznanie, miłość, określana bliżej przez Ewagriusza jako łagodność oraz wstrzemięźliwość — te trzy pojęcia obejmują całe duchowe życie, tak jak je rozumie pisarz. Tego nauczył się bowiem od świętych Ojców.
Wiarę umacnia bojaźń Boża, a tę z kolei — wstrzemięźliwość. Wstrzemięźliwość natomiast niezłomną czyni cierpliwość i nadzieja, z których rodzi się beznamiętność, a jej córką jest miłość. Miłość zaś to brama poznania naturalnego [czyli poznania natur stworzonych], po której następuje teologia [czyli poznanie samego Boga] i ostateczne szczęście.
Zająć się poznaniem, miłością i wstrzemięźliwością znaczyłoby więc rozpatrzyć całość duchowego życia, co w ramach tej publikacji jest niemożliwe. Niech więc wystarczy nam tutaj to, co Ewagriusz mówi pewnego razu o smutku, tym fatalnym towarzyszu i poprzedniku acedii, oraz o jego intymnym związku z wszystkimi pozostałymi przywarami. Tekst ten uwidacznia bardziej od innych, że również w życiu duchowym musimy zaczynać „od dołu”. Tym „dołem” jest irracjonalna żądza, która już naszych prarodziców wygnała z raju. Wyraźnie widzimy również, że bez wstrzemięźliwości niemożliwa jest jakakolwiek miłość. Duchowa miłość miłuje drugiego ze względu na niego samego i nie narusza jego integralności. Żądza natomiast jest egoistycznym wynaturzeniem i ponieważ jej łaknienie w nieuchronny sposób pozostaje nienasycone, zatem ciągle towarzyszy jej smutek i acedia.
U barbarzyńców więzień jest skuwany żelazem,
a więzień namiętności — smutkiem.
Nie złamie smutek, gdy nie ma innych namiętności,
jak również więzy, gdy nie ma tych, którzy wiążą.
Kto jest spętany przez smutek,
tego [wpierw] zwyciężyły [inne] namiętności
i nosi więzy jako dowód swojej klęski.
Smutek bowiem powstaje przez niezaspokojenie
cielesnego pożądania,
pożądanie zaś jest połączone z każdą namiętnością.
Kto pokonał pożądanie, pokonał namiętności;
nie będzie opanowany przez smutek.
O ile rzeczywiste uzdrowienie jest więc możliwe tylko wtedy, gdy zło zostanie pokonane u samych korzeni, o tyle w codziennych sytuacjach cierpiącemu na acedię zazwyczaj nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po środki specyficzne i zastosować je tam, gdzie zaczynają występować symptomy schorzenia. Jakoś trzeba przecież rozpocząć, a w wypadku acedii wręcz niezbędne jest zastosowanie mocnego lekarstwa o natychmiastowym działaniu. Takich specyficznych środków leczniczych jest sporo.
Ewagriusz definiował ogólnie acedię jako atonię, uśpienie duszy, i wykazywał przez to jej pokrewieństwo z tchórzostwem . Wspólnym rysem wszystkich jej objawów jest bowiem niepokój, skłonność do ucieczki. Tchórzostwo jest wadą sprzeciwiającą się męstwu (lub odwadze). W ten sposób mnich z Pontu ponownie odsyła nas do cytowanego już raz tekstu, w którym opisuje on zgodne z naturą i porządkiem stworzenia działanie trzech władz duszy. Mówiliśmy już o tym, że cnotami popędliwej części duszy są męstwo i miłość, których rolę definiuje Ewagriusz następująco:
Dziełem męstwa jest nie bać się wrogów i trwać niewzruszenie w obliczu niebezpieczeństw. Dziełem miłości jest zachowywać się wobec każdego obrazu Bożego niemal w ten sam sposób, jak wobec Wzoru, nawet gdyby demony usiłowały go skazić.
Jeśli więc acedia stanowi formę tchórzostwa, wobec tego w pierwszym rzędzie należy przeciwdziałać tej niezgodnej z naturą postawie popędliwej części duszy. Ewagriusz stwierdza lakonicznie:
Wytrwałość jest zagładą acedii.
Aby zatem dzięki cierpliwości twoja nagroda nie rozpłynęła się jak deszcz, niech cierpliwość twoja wyznaczy cię na wodza we wszelkich pełnych przeciwności trudach. Także duch zniechęcenia prowadzi przeciw tobie wojnę za pośrednictwem wszelkiej nieprawości, pilnie obserwuje i bada wszystkie twoje trudy, a jeśli któryś z nich nie jest mocno oparty o cierpliwość, na ten napada i kieruje w swoją stronę.
I jeszcze raz w lapidarnym skrócie:
Cierpliwość i śpiew psalmów uspokaja napad gniewu.
Gabriel Bunge
Acedia — duchowa depresja
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg