Totalna zmiana życia

Fragmenty książki "Siła serca kontra siła pięści", trzy historie o Miłości, która zwycięża

Totalna zmiana życia

Przemek KAWA Kawecki SDB

SIŁA SERCA KONTRA SIŁA PIĘŚCI

ISBN: 978-83-7505-603-7

wyd.: WAM 2010



Wybrane fragmenty
Szaleństwo sylwestrowej nocy
Totalna zmiana życia
Wściekły jak pitbull
Przemoc bez uprzedzeń

Totalna zmiana życia

Kim jestem? Mam na imię Michał, i jak już zdążyliście zauważyć - mam brata. Poza tym mam jeszcze wspaniałą siostrę i kochających rodziców. Muszę się przyznać, że większą część dzieciństwa spędzałem w oknie, i z tej pozycji poznawałem świat. Przez przypadek trafiłem w końcu na rekolekcje, podczas których zauważyłem, że mam talent teatralny, że mam coś do powiedzenia i że nie jestem taki najgorszy, jak często próbowali mi to wmówić nauczyciele.

Totalna zmiana życia

Stałem się bardziej śmiały i otwarty na innych. Jednak prawdziwa zmiana w moim życiu zaszła na początku IV klasy szkoły średniej. Do tej pory, kiedy kumple chcieli się zabawić, to zaczynali mnie popychać, wiedząc, że nic nie zrobię, bo jestem za słaby. Pech chciał, że zawsze byłem najniższy w klasie, zawsze cichy i zupełnie niepozorny. Byłem więc łatwym celem. W dodatku pochodziłem z dobrego domu. Mama zakazywała nam się bić z kimkolwiek, uczyła nas miłości i dobra. Wartości, które otrzymałem w domu rodzinnym, w niczym mi jednak nie pomagały. Dla większości moich znajomych liczyła się przede wszystkim kasa lub siła. Oczywiście, każdy z nas chodził do kościoła, modlił się, nawet spowiadał, ale nasz świat nie miał nic wspólnego z tym, czego uczył Jezus. Stałem więc jak sierota i przyjmowałem upokorzenia.

W końcu ktoś zaproponował mi, abym zapisał się do sekcji taekwondo. Na treningach nabrałem przede wszystkim pewności siebie. Trener powiedział mi, że mam talent i dopingował do ćwiczenia, a ja widziałem jak z treningu na trening jestem coraz lepszy. Najpierw sparingowałem się z kolegami. Po kilku porażkach zacząłem odnosić małe sukcesy. W końcu doszło do tego, że walczyłem z samym trenerem. Skoro więc na treningach coś mi wychodzi, to chyba generalnie nie jestem taki ostatni? Na którejś z przerw postanowiłem sprawdzić, czy taekwondo zadziała również na moich prześladowców. Okazało się, że koreański wynalazek działa bez zarzutu. I tak od czwartej klasy to ja zacząłem robić sobie jaja z innych, a jak ktoś miał z tym problem, dostawał w twarz i odchodził z płaczem. W piątej klasie byłem już dla wszystkich „fajny kolo”. Dlaczego? Bo po prostu nie dawałem się kopać po tyłku. Obłęd! Ale tak już jest w świecie nastolatków. Jak nie pokażesz, że jesteś kimś, szybko cię zniszczą.

Mimo odnoszonych sukcesów i dużej zmiany mojej życiowej pozycji czułem się cały czas jakiś taki nijaki. Potrzebowałem czegoś, co wzmocni moją osobowość, da jakiś sens. Owszem, co niedziela chodziłem do kościoła, pamiętałem o tym, co przeżyłem na rekolekcjach z salezjanami, ale wtedy to nie zaspokajało moich potrzeb. Szukałem czegoś bardziej żywiołowego, co doda mi siły. I tak trafiłem na ruch skinheads. Zaczęło się od kilku pierwszych kaset Konkwisty 88. W tej muzyce było coś, co hipnotyzowało.

Proste i jasne teksty „tłumaczyły” świat, jak mało który podręcznik. Szybko obcięliśmy więc włosy do gołej skóry i razem z bratem staliśmy się skinami. Kumple, mecze, zadymy - to była już tylko kolej rzeczy. Dla chłopaka, który nie ma za wiele w życiu, poszukuje własnego miejsca w tym chorym świecie, taka ideologia jak skinheads to jest konkret. Czujesz się członkiem jednej wielkiej rodziny. Nagle z szarego, zwykłego chłopaka stajesz się białym wojownikiem, który walczy o swój naród i przetrwanie białej rasy. Z jednej strony były sztuki walki, z drugiej ruch skinheads, w którym jest trochę agresji, trochę siły - wszystko połączyło się jak układanka puzzli. Wiedziałem, po co żyję i dokąd mam iść. Być może, gdybym wtedy miał jakieś inne hobby, zainteresowanie, towarzystwo, to pewnie bym to olał i stwierdził, że to jest jakaś chora paranoja. Owszem, miałem hodowlę papug, ale tym nikomu nie imponowałem. Praktycznie nie miałem nic i nagle stałem się kimś. Dla mnie to była totalna zmiana życia. Całą podstawówkę i kawałek szkoły średniej dla nikogo się nie liczyłem. Byłem chłopcem do bicia. A tu nagle mówi o tobie całe miasto. Wszyscy chcą cię poznać. Nieznajomi ludzie stawiają ci piwo. Jesteś kimś ważnym. Jesteś skinem!

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama