"Najpiękniejsza Miłość świata. Najświętsze Serce Jezusa." - fragmenty
|
Józefa Menéndez RSCJ NAJPIĘKNIEJSZA MIŁOŚĆ ŚWIATA
Najświętsze Serce Jezusa
|
|
Objawienie skończyło się z chwilą śmierci ostatniego z Apostołów. Już nic nowego nie zostanie ludziom objawione. Trzeba jednak, by Duch Święty, w Kościele i poprzez Kościół, objawiał na nowo każdemu człowiekowi dobrej woli to jedyne objawienie. Stąd to samo objawienie trwa nieustannie, odnawia się w każdym człowieku i dla każdej duszy. Każdy ma poznać, doświadczać osobiście nauczania Bożego, nauczania samego Jezusa.
Dopóki trwać będzie świat, Biblia pozostanie żywym Słowem Boga. Znaczy to, że Bóg mówi do każdego, kto tę mowę przyjmuje i kto tę naukę chce usłyszeć.
Podobnie rzecz się ma z dziełem Odkupienia. Odkupienie zostało dokonane; Chrystus zgładził wszystkie nasze grzechy i oddał całą chwałę Ojcu. Trzeba jednak, by każdy człowiek uczynił to Odkupienie swoim, by w boju toczonym podczas ziemskiej wędrówki przyjął życie Boże, ofiarowane przez Chrystusa. Jest to sprawa całego naszego życia. Ale objawienie i odkupienie w aspekcie osobistym nie mają na tym świecie końca, gdyż człowiek nigdy nie odkryje do dna doniosłości Prawdy; również miłość ku Chrystusowi nigdy tu, na ziemi, nie jest doskonała. I na tym właśnie polega zadanie Kościoła, by nam nieustannie dawać Chrystusa i sprawiać, by On w nas wzrastał. Dzieje się to poprzez opowiadanie Słowa Bożego przy współdziałaniu Ducha Świętego i poprzez uczestniczenie w tajemnicy sakramentów. Chrystus, zanim zniknął z oczu swego Kościoła, uspokoił go i pocieszył, zapewniając, iż pomimo i dzięki swemu wstąpieniu do nieba, będzie z nim zawsze, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). Tę obietnicę Chrystus wypełnił dosłownie przez swą obecność w tajemnicy Najświętszego Sakramentu. W Eucharystii, którą sam ustanowił, jest On nieustannie obecny, a dla swej Oblubienicy powtarza wszystko to, co już kiedyś dla niej uczynił, id agit quod iam fecit (Mediator Dei).
Jezus obiecał również Kościołowi swojego Ducha, przez którego poznajemy Jego Samego, a przez Niego — Ojca: „To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 25-26).
Tak więc Kościół, który jest Chrystusem, objawia każdej duszy ludzkiej Prawdę, Miłość, Życie, czyli Boga. Czyni to w czasie: poprzez nauczanie w rozlicznych formach i na wielorakie sposoby, w zależności od epok i ludzkiej dojrzałości. Rok liturgiczny to środek niesłychanie żywy, włączający człowieka w życie i naukę Jezusa, w Jego tajemnicę zbawienia i w porządek sakramentalny. „Szerzcie umiłowanie liturgii, w niej bowiem jest całe chrześcijaństwo — zachęcał Don Guéranger. „W różnych okresach roku, według tradycyjnych dyscyplin, Kościół kształci wiernych przez ćwiczenia duchowe i fizyczne, przez nauczanie, modlitwę, akty pokuty i miłosierdzia” (SL 105). „Kościół rozwija całą tajemnicę Chrystusa w ciągu rocznego cyklu, od Wcielenia i Narodzenia aż do Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego i aż do oczekiwania w błogosławionej nadziei na ponowne przyjście Pana” (SL 102).
Musimy ponadto zdawać sobie dobrze sprawę z tego, że wydarzenia z życia Chrystusa, które przeżywamy na nowo w cyklu liturgicznym, nie są tylko zwykłym wspomnieniem, ale — zwłaszcza poprzez tajemnicę Eucharystii, współuczestnictwem w wierze w tych zdarzeniach: wcielenie, Bóg pomiędzy nami, objawienie narodom w święto Trzech Króli, prawdziwe uczestnictwo w Męce Chrystusa, w Jego Miłości do Ojca i do ludzi, w Jego śmierci i Zmartwychwstaniu... Niestety, wielu chrześcijan tego nie rozumie. A ponieważ nikt nie może całkowicie przyswoić sobie w wierze i miłości tych nieskończonych bogactw, dlatego Kościół nieustannie stawia nam je przed oczy na różne sposoby.
Tak więc objawienie i odkupienie aktualizują się stale dla wszystkich ludzi w ciągu ich życia i dla wszystkich ludzi wszystkich czasów; aktualizują się rzeczywiście dla nas w wierze dzięki Kościołowi żyjącemu życiem swego Oblubieńca i posiadającemu Jego Ducha; aktualizują się prawdziwie w wierze dla nas, gdyż wszystko to, co Chrystus przeżył w Palestynie, zaczęte w czasie, przeszło w porządek wieczności. Bardzo dobrze określił to Réné Voillaume, mówiąc o modlitwie: ,,...Modlitwa Jezusa nie jest naszą modlitwą, to modlitwa Syna Bożego; a wszystkie słowa, które padły z Jego ust, łzy z Jego oczu, wszystko co wypowiedział, co odczuł, wszystkie Jego uczucia, czyny, które w historii świata stanowią jedynie krótkie momenty — to modlitwa Chrystusa, ponieważ była modlitwą Słowa Wcielonego, wyprzedzała czas i — ośmielę się powiedzieć — zapadała w wieczność, gdzie jakby zawisła nad ludzkością, dosięgając jej wszędzie i w każdym czasie. Chrystus, w obecnym stanie uwielbienia, nieustannie wstawia się za nami do Ojca. Ale ziemska modlitwa Jezusa również brzmi wiecznie: Getsemani, krzyż, modlitwa na górze Tabor, modlitwa o wiarę dla Piotra, o jedność dla uczniów, wszystkie modlitwy Chrystusa są wciąż rzeczywiste, są jakby wciąż obecne. Ograniczeni przez nasze zmysły i nasz sposób poznawania materialnego ciała w czasie i przestrzeni, mamy duże trudności, aby zdać sobie sprawę, iż taka rzeczywistość istnieje naprawdę. A jednak możemy naprawdę, nie łudząc się, uklęknąć z Jezusem w Getsemani, pójść za Nim na górę Tabor. Możemy naszą modlitwę wtopić w Jego słowa. Nie modlimy się tylko w Imię Jezusa, ale z Nim i przez Jego modlitwę. Nie jesteśmy sami. Obecność modlitwy Chrystusa jest rzeczywista i jest to zresztą fakt, który utwierdza wartość i zupełnie specjalny charakter modlitwy Kościoła, modlitwy liturgicznej. W ten właśnie sposób życie liturgiczne Kościoła, przez nieustanne odwoływanie się do tajemnic i do stanów Chrystusa, włącza nas nieustannie — poza czasem i przestrzenią, w rzeczywistość życia Jezusa, w rzeczywistość Jego modlitwy...” (Retraite au Vatican, str. 95—96).
Nie będziemy już więcej podkreślać tych tak ważnych prawd. Jeżeli chcieliśmy przypomnieć, że Objawienie zostało zakończone z chwilą śmierci ostatniego z Apostołów, a Odkupienie spełnione z chwilą powrotu Chrystusa do Ojca i zesłania Ducha Świętego, to miało to na celu podkreślenie, iż od tej pory poprzez wieki Objawienie pozostaje w zasięgu każdego i że sprawą każdego jest przyjąć za swoje Odkupienie przyniesione przez Chrystusa i dane w Jego Kościele. Celem naszym było również ułatwienie zrozumienia powołania siostry Józefy, najpierw chrześcijańskiego, a z kolei jej powołania specjalnego. Jak każdy chrześcijanin tu na ziemi, szła ona z Chrystusem w wierze, nadziei i miłości. Jeżeli osiągnęła pewien stopień uświęcenia, mogło się to stać jedynie przez spełnienie woli Pana w stosunku do niej, a to jako prawda odnosi się do nas wszystkich. Wszyscy mamy jedno wspólne powołanie: „Wolą Boga jest, żebyśmy wszyscy byli doskonali”, mówi św. Paweł. To wspólne powołanie realizuje się w czasie i w miejscu, poprzez różne temperamenty, dary i charyzmaty. Józefa Menéndez została ochrzczona. Pan Jezus skorzystał już z pierwszego do niej przyjścia w Eucharystii, by napełnić ją łaskami, jak to zdarzało się wielu ludziom. Duch Święty pozwolił jej usłyszeć wezwanie Chrystusa: „Idź, zostaw wszystko, a potem przyjdź i chodź za mną”. Poświęciła więc swoje życie Bogu przez śluby zakonne w Zgromadzeniu Sióstr Najświętszego Serca Jezusa (Sacré Coeur) — podobnie jak wielu innych. Wkrótce Bóg zapragnął posłużyć się nią, by na nowo obwieścić swoją miłość ku ludziom; tę miłość, którą głosi Ewangelia, ale wypowiedzianą nowymi słowami, w nowy, choć dawny sposób. Bóg zechciał wlać w serce tej dziewczyny ogromną gorliwość o zbawienie ludzkich dusz, ukazując jej swoją miłość zapoznaną i dusze ludzkie idące na zatracenie. A ponieważ nie ma większej miłości ku Bogu i ludziom, braciom naszym, jak oddać życie swoje za nich, Jezus włączył ją bardzo ściśle w cierpienia swojej Męki, w swoją modlitwę, w błaganie, jakim była przelana Krew, i w Swoje nieskończone zasługi.
Mamy więc przed sobą życie chrześcijańskie jak każde inne, ale przez miłosierdzie Pana i z Jego woli — niezwykłe.opr. ab/ab