Fragmenty książki "Wzrastajmy razem"
ISBN: 978-83-60703-52-6
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Dlaczego NASA kształci także astronautów-kobiety? Odpowiedź artysty kabaretowego Horsta Schrotha brzmi: Dlatego, żeby w czasie lotu miał kto zapytać o drogę. Kolumb nigdy nie odkryłby Ameryki ani Mojżesz nie przeprowadziłby Izraelitów przez pustynię, gdyby obaj tak wytrwale nie wzbraniali się pytać o właściwą drogę. Są tysiące dowcipów na temat różnych spostrzeżeń i sposobów zachowania się obu płci. W ostatnich latach rozwinął się samodzielny kierunek naukowy zwany socjobiologią, który zajmuje się wyszukiwaniem i wyjaśnianiem tych różnic. Rzeczywiście nagromadziła się duża ilość informacji mówiąca o tym, że psychologiczne odmienności między obu płciami nie są uwarunkowane jedynie przez wychowanie, lecz w dużej mierze stanowią skutek setek tysięcy lat, jakie człowiek przeżył od epoki kamienia, dzieląc zadania między mężczyznę i kobietę. Mężczyzna był najczęściej myśliwym będącym w ciągłym ruchu, natomiast kobieta zajmowała się wychowywaniem potomstwa w siedzibie rodu. W tym czasie pojawiło się kilka mniej lub bardziej poważnych książek na ten temat. Na dość solidnej bazie danych opiera się zabawna książka Allana i Barbary Pease: Warum Männer nicht zuhören und Frauen schlecht einparken” [Dlaczego mężczyźni nie potrafią słuchać, a kobiety źle parkują?]. Zasadniczym celem autorów tej książki było to, aby pary nauczyły się lepiej porozumiewać i unikać nieporozumień. Także na podstawie naszych doświadczeń wiemy, że kilka z tych nieporozumień jest tak powszechnych i wyraźnych, że chcielibyśmy je tutaj przeanalizować.
Częste nieporozumienie powracające w związkach dotyczy sensu i funkcji rozmów. Klasyczna sytuacja wygląda następująco: oboje wieczorem, po pracowitym dniu, siedzą w domu; ona opowiada szczegółowo swoje przeżycia z danego dnia, podczas gdy on zadaje nieme pytanie, czy nie może mieć po prostu chwili spokoju. Od czasu do czasu rzuca propozycje, w jaki sposób można było uniknąć tego czy innego problemu lub go rozwiązać i dziwi się, że to, co mówi, w ogóle nie przyczynia się do pomyślnego rezultatu rozmowy, ale coraz bardziej odnosi wrażenie, że nie mogą znaleźć wspólnego języka.
Oboje często nie wiedzą jeszcze, że odpowiednio do ich doświadczenia rozmowa ma dla nich całkowicie inne znaczenie. Kobieta próbuje przez opowiadanie pozwolić partnerowi na uczestnictwo w swoim życiu i w ten sposób dbać o związek, a być może nawet uporządkować swoje przeżycia. Mężczyzna natomiast uważa rozmowę raczej za środek do osiągnięcia celu i prowadzi ją z reguły wtedy, gdy służy rozwiązaniu określonego problemu lub załatwieniu jakiejś sprawy. Po tym tracą one dla niego jakikolwiek sens. Socjobiologicznie rzecz biorąc, prowadzi nas to do sposobu komunikacji z epoki kamienia łupanego, kiedy to mężczyźni porozumiewali się na polowaniu krótkimi zdaniami, wymieniając przy tym informacje o odcinkach drogi, wietrze i potencjalnych łupach, podczas gdy kobiety w domach troszczyły się o emocjonalny związek rodziny oraz o pokarm i wykształcenie dzieci, co oczywiście dokonywało się szczególnie poprzez mowę.
Klasyczne niesnaski wynikają również z innych form zachowań: mężczyźni nie mogą znaleźć masła w lodówce, gubią skarpetki, nie mają najwyraźniej rozwiniętego zmysłu postrzegania brudu oraz źle dobierają ubiór. Natomiast kobiety w samochodzie widzą wszystko po lewej i prawej stronie ulicy, lecz nie doceniają dalszych źródeł zagrożeń i nie orientują się na mapie. Gdy wyzbędziemy się uprzedzeń, pozostanie nam pozbawione oceny wyjaśnienie — różnorodna strategia płci, a dokładnie naszego mózgu, który przeczesuje pole widzenia: kobiety postrzegają bardzo szybko i symultanicznie to, co jest w pobliżu, mężczyźni zaś to, co znajduje się w oddali, planując, tak jak to było konieczne właśnie w epoce kamiennej.
Nawet jeśli to wszystko jest tylko hipotezą, może pomóc w zobaczeniu standartowych konfliktów małżeńskich z zabawnego dystansu i w eksperymentowaniu z potencjalnymi możliwościami rozwiązań. Państwo Pease chwalą na przykład kobiety, które chętnie rozmawiają ze swoimi mężami, zalecając, aby im po prostu powiedziały, że chcą to robić przez pewien czas i że nie chodzi o rozwiązywanie problemów, lecz jedynie o słuchanie i zwierzanie się. To wyraźnie zwiększa szanse na sukces tego rodzaju rozmów. Mężczyźni na odwrót: powinni się nauczyć rozumieć, że nie każda relacja żony na temat przeciwności losu jest dla niego jakimś zadaniem do wykonania, a już na pewno nie zawiera ukrytej krytyki, że mężczyzna jako głowa rodziny jest nieprzydatny.
Takie spojrzenie na rzeczywistość otwiera wiele swobodnych, jak również zabawnych możliwości kształtowania związku — tak jak chce tego miłosierny i przyjazny ludziom Bóg. Albowiem na nieporozumienia jest tylko jeden wypróbowany środek: komunikacja. Można żartobliwie spróbować: „Myślę, że ty myślisz, że ja myślę...”. Lub można poważnie analizować przypuszczenia: „Mogę wyłowić z twych słów to i owo. Ale czy to prawda? Czy według ciebie tak jest naprawdę? Niema skarga: „Ach, przecież on/ona musi o tym właściwie wiedzieć...”, najczęściej nie prowadzi nas ani o krok dalej. On lub ona często naprawdę tego nie wiedzą, mają w głowie coś innego lub potrzebują małej wskazówki.
Wiele z tego, co trenerzy propagują obecnie jako zasadę dobrej komunikacji, Ignacy sformułował już przed wiekami: pozwolić się wygadać, więcej słuchać, niż mówić, zadawać dużo dodatkowych pytań, zwracać uwagę na sygnały wysyłane przez ciało.
Jednej wskazówki z Ćwiczeń z pewnością nie da się przecenić dla codziennego życia, chodzi mianowicie o disponerse, co chyba najlepiej przełożyć jako „nastawić się”. Ignacy radzi, aby na początku każdego ćwiczenia duchowego świadomie przyjąć właściwą postawę. W innym miejscu widać wyraźnie, że uważa to za sensowne właściwie przed każdą rozmową. Czy twierdzicie, że nienormalne jest to, gdy ktoś wieczorem, w drodze do domu, zastanawia się, jak się czuje, w jakim nastroju zastanie partnera i w jaki sposób uniknąć programowych kolizji potrzeb? Dla tego, kto po dziesięciu godzinach mówienia lub pracy papierkowej przychodzi do domu, prośba: „Przeczytaj to i powiedz, czy tak może być”, jest swego rodzaju wypowiedzeniem wojny. Ten, kto wraca do domu po długim kursie i ośmiu godzinach jazdy koleją, potrzebuje być może najbardziej pocałunku, espresso lub kąpieli w wannie, choć na usta cisną się przeżycia dnia. Drogę z pracy do domu można także wykorzystać na to, by się uzbroić na ewentualne doniesienia rodziny o „katastrofach”. Świadome nastawienie się na spotkanie świadczy o tym, że poważnie traktujemy i szanujemy drugą osobę — i samych siebie.
Ćwiczenie
Jako ćwiczenie do tego rozdziału proponujemy parom, aby podczas klasycznej rozmowy w wolny wieczór po około 15 minutach — kolejne 10 przeznaczyć na zadumę, tak by każdy partner miał czas się zastanowić nad własnymi spostrzeżeniami.
Kobieta może zapytać:
Wymiana informacji o tym, co się usłyszało, mogłaby być interesująca — dajcie sobie na to czas.
opr. aw/aw