O magicznych gadżetach
Któż z nas nie widział reklam różnej maści talizmanów, amuletów, minerałów? Ich posiadanie ma nam zapewniać szczęście, uwalniać od niekorzystnych energii, chronić od zła: "Amulet zapewniający powodzenie w biznesie za jedyne 79,90 zł."
W sklepach, w Internecie, na różnych targach można kupić wyspecjalizowane talizmany: od miłości, biznesu, choroby, podróży, sportu itp., za jedyne 29,90 zł. Wielu niestety w to wierzy i za to płaci.
Przyjrzyjmy się bliżej tym magicznym przedmiotom. Ich propagatorzy dzielą je na kilka grup:
- Fetysze - wytwarzane przez człowieka z naturalnych surowców, np. ususzone rośliny lub popiół ze spalonych kości;
- Amulety - kawałki substancji naturalnych, np. kawałki stali, drewna, muszli, minerałów;
- Talizmany - produkt magii, wytwarzany przez magów dla zaspokojenia konkretnych potrzeb, np. długopis pomagający w sukcesie przy podpisywaniu umów czy wkładka do poduszki, chroniąca przed koszmarami.
A wszystko to kosztuje i to nie mało. Jak łatwo jest robić pieniądze na ludzkiej naiwności!
Na szczęście chrześcijanie wiedzą, że są wolni od uzależniających "cudownych" długopisów czy kamieni. Dlatego swych domów, sklepów czy też swej szyi nie muszą obwieszać różnymi talizmanami. Nie muszą wydawać pieniędzy, by dzięki współczesnym szamanom uchronić się od zła. Wierzą bowiem, że Jezus jest jedynym Panem, który troszczy się o każdego człowieka. W swej Ewangelii Jezus zapewnia nas, że u was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się... (Mt 10,30-31). Natomiast św. Paweł napisał: I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8, 38-39).
Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina nam, że "popaść w zabobon (por. Mt 23, 16-22) - oznacza wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnych, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają" (KKK 2111). Wielu współczesnych katolików wymaga magicznego działania od medalików czy praktyk religijnych. Wyraża to się w sytuacji, gdy np. pójście na Mszę przed maturą ma mi automatycznie zapewnić jej zdanie, samo założenie medalika ma chronić przed utonięciem, itd. Pojawia się więc pytanie: czy noszone medaliki nie są talizmanami? Stanowczo nie! Medalik czy krzyżyk są wyrazem naszej wiary i nigdy nie zapominamy, że Pan, który pobłogosławił te przedmioty oczekuje od nas przede wszystkim świadectwa życia. Medaliki nie działają same z siebie, ale źródło ich mocy płynie z wiary w Boga.
Od talizmanów ich twórcy oczekują natomiast samoistnego działania, do którego jest konieczne ich noszenie na stałe przy sobie.
Każdy myślący chrześcijanin powinien zdecydowanie odrzucić zabobon mówiący, że moc jakiegokolwiek kamienia zapewnia szczęście. Jedynym źródłem szczęścia zarówno w tym życiu, jak i w przyszłym jest Bóg.
opr. aw/aw