Radość zmartwychwstania zupełnie usunęła w cień narzędzia męki, a więc i drzewo krzyża.
Drzewo Krzyża
Przed nami rok dwutysięczny. Rok wielkiego dziękczynienia za przybycie na ziemię Syna Bożego. Rok dziękczynienia za wielkie dzieło zbawcze. W rozważaniach pasyjnych zapraszam do chwili wspólnej zadumy nad pamiątkami Wielkiego Tygodnia, które - otoczone czcią - dotarły do naszych czasów. Pragnę przypomnieć skarby naszej wiary i kultury, podając najstarszą tradycję każdego z nich. Mam na uwadze skarby, które są znakiem obecności Chrystusa na ziemi; zwłaszcza na ostatnim odcinku Jego drogi, znaczonej śladami krwi.
Rozpoczynam od drzewa krzyża świętego. Z techniki krzyżowania w świecie rzymskim wiadomo, że na miejscu skazania stały pale wbite w ziemię. Skazaniec po odczytaniu wyroku otrzymywał poprzeczną belkę i sam ją niósł na miejsce kaźni. Tak również postąpiono z Chrystusem. Radość zmartwychwstania zupełnie usunęła w cień narzędzia męki, a więc i drzewo krzyża. Nikt o nim nie wspomina przez blisko trzysta lat.
Jerozolima została zburzona. Z map cesarstwa rzymskiego wykreślono jej nazwę. Żydów wywieziono. Na ruinach wzniesiono świątynie pogańskie. Dopiero z początkiem IV wieku przyznanie praw Kościołowi przez Konstantyna Wielkiego otwarło drogę do odgruzowywania miejsc cennych dla chrześcijan.
Najstarsze świadectwo o drzewie krzyża pochodzi od świętego Cyryla, biskupa Jerozolimy; jest z IV wieku. W katechezie głoszonej w Jerozolimie mówi on o tym, że cząstki drzewa krzyża rozeszły się z Jerozolimy po całym świecie.
Około trzydzieści lat później, jeszcze za życia św. Cyryla Jerozolimskiego, nawiedziła miasto, w którym poniósł śmierć nasz Zbawiciel, Egeria, bogata pani, odbywająca pielgrzymkę do miejsc świętych. Zostawiła nam opis adoracji drzewa krzyża świętego; adoracji, w której brała udział w Wielki Piątek. Oto jej słowa: „Na Golgocie ustawia się tron biskupa. Biskup zasiada na tronie i ustawia się przed nim stół, nakryty lnianą tkaniną. Diakoni stają dookoła. Przynoszą srebrną, pozłacaną skrzynkę, w której jest święte drzewo krzyża. Otwierają skrzynkę i kładą na stole tak drzewo, jak i tabliczkę. Kiedy już położą je na stole, biskup siedząc, bierze w ręce oba końce świętego drzewa, diakoni zaś, którzy stoją wokół, pilnują. Pilnuje się tak dlatego, że zgodnie ze zwyczajem każdy z całego ludu, wierny czy katechumen podchodząc, nachyla się nad stołem, całuje drzewo święte i odchodzi. A ponieważ kiedyś, nie wiem kiedy, jak mówią, ktoś odgryzł i skradł kawałek ze świętego drzewa, teraz diakoni, którzy stoją wokół, pilnują, by któryś z podchodzących nie ośmielił się znowu tak uczynić. Tak przechodzi cały lud, wszyscy, jeden po drugim; pochylając się najpierw czołem, potem oczyma dotykają krzyża oraz tabliczki, a pocałowawszy krzyż, odchodzą. Nikt jednak nie dotyka go rękoma".
Świadectwo jest niezwykle cenne. Do niego właśnie nawiązano przy odnowie liturgii wielkotygodniowej. Dziś, podobnie jak w osiemdziesiątych latach IV wieku - podchodzimy w Wielki Piątek indywidualnie do drzewa krzyża, by złożyć na nim pocałunek. Pocałunek wdzięczności. I nie tylko wdzięczności, ale również pocałunek, który jest wyznaniem wiary w moc uświęcającą, która płynie z Chrystusowego krzyża.
Realistycznie jest również przez Egerię ukazana czujność, by ktoś nie odgryzł kawałka drzewa zbawienia, co świadczy o tym, że wielu chciało mieć relikwię świętego krzyża.
W tym samym czasie św. Grzegorz z Nyssy w Kapadocji pisze, że jego siostra - św. Maksyma - miała pierścień, w którym były ukryte relikwie drzewa świętego krzyża. A św. Jan Chryzostom w Antiochii w kazaniu mówi, że wielu mężczyzn i wiele kobiet nosi relikwie drzewa krzyża Pańskiego, oprawione w drogocenne klejnoty. Te dane z punktu widzenia historii są pewne.
W IV wieku powstała również piękna legenda, którą podaje najwcześniej (w 395 roku) św. Ambroży, głosząc na zakończenie dni żałoby - w 30 dni po śmierci cesarza Teodozjusza Wielkiego mowę pogrzebową. Według świętego Ambrożego matka Konstantyna - Helena - przybyła, by osobiście szukać drzewa krzyża. Odnaleziono wtedy Golgotę i grób Chrystusa. Po jego odgruzowaniu znaleziono w nim trzy krzyże oraz napis, jaki nad krzyżem Proroka z Nazaretu umieścił Piłat.
Sokrates Scholastyk, historyk z połowy wieku V, pisze, że cud uzdrowienia kobiety pozwolił ustalić, który z trzech krzyży, znalezionych w grobie, był krzyżem Jezusa.
Trudno jest dziś określić, ile jest prawdy w tym opisie, a ile jest w nim legendy. Prawdą natomiast jest fakt, że w latach 320-335 wybudowano trzy świątynie: w Jerozolimie, w Rzymie (na terenie posiadłości samej Heleny wzniesiono Bazylikę Krzyża z Jerozolimy) oraz w Konstantynopolu. W tych trzech świątyniach umieszczono części drzewa krzyża Pańskiego. Sam cesarz Konstantyn Wielki finansował te prace.
Również znanym faktem jest liturgiczna data 14 września, kiedy to Kościół obchodzi uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego. Jest to data połączona z odnalezieniem krzyża przez rnatkę cesarza - Helenę. Miało się to stać 14 września 320 roku. Wreszcie ważnym znakiem jest zaliczenie Heleny w poczet świętych; przy czym nie tyle wspomina się jej zasługi i cnoty, lecz prawie wyłącznie mówi się o odkryciu przez nią drzewa krzyża świętego.
Drzewo krzyża zostało podzielone na cztery części. Największa została w Jerozolimie; o niej wspomina Egeria. Druga część powędrowała do Rzymu, trzecia do Konstantynopola, a czwartą rozdano w postaci małych cząsteczek jako skarb nad skarby różnym wiernym.
W Polsce część relikwii krzyża - największa - miała swe miejsce tu, na Wawelu. Dla tych relikwii wybudowano Kaplicę Świętokrzyską. Drugim ośrodkiem był Klasztor św. Krzyża na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich. Trzecim Klasztor Dominikanów w Lublinie. Te ośrodki w szczególny sposób przyciągały wiernych, czczących krzyż Chrystusa. Tyle najstarszej historii kultu krzyża świętego.
Nie kultu drzewa przecież, ale kultu Chrystusa, który uświęcił to drzewo swoją własną krwią. Jest to jedna z form wdzięczności za dzieło odkupienia; forma cenna w IV wieku i cenna w roku 2000. Cenna także dla nas.
Drzewo krzyża jest drzewem życia. Na nim została pokonana śmierć. Tradycja umieściła grób Adama na Golgocie. Krew Chrystusa miała spływać przez wszystkie pokolenia do ojca ludzkiej rodziny, oczyszczając jego synów. Dlatego w średniowieczu często umieszczano u stóp Chrystusa, wiszącego na drzewie krzyża, czaszkę i piszczele. Miała to być czaszka Adama. Śmierć odcięła nas od drzewa życia w raju. Chrystus zamienił krzyż, drzewo śmierci, w drzewo życia. Trzeba zatem dziękować za Jego dzieło odkupienia, za łaskę, która jest darem dla każdego z nas.
Krzyż jest również drzewem hańby i upokorzenia. Śmierć na krzyżu była dodatkowym zniesławieniem człowieka. Obywatela rzymskiego nie wolno było wieszać na krzyżu. Honorową śmiercią była śmierć przez ścięcie mieczem. My uczyniliśmy z krzyża ozdobę, klejnot. Często jest on ze złota czy z drogich kamieni. Odebraliśmy tym samym krzyżowi to, co jest w nim najstraszniejsze: UPOKORZENIE. Poganie nie mogli zrozumieć chrześcijaństwa, religii, która gromadziła wyznawców wokół szubienicy, na której wisi skazaniec.
Trudno jest przejść przez życie bez upokorzenia; niesłusznego, niewinnego. Chrystus chciał przynieść dobro i czynił tylko dobro, a jednak został tak zniesławiony. W godzinie naszego upokorzenia warto podejść do krzyża Chrystusa i znaleźć w nim moc potrzebną do przyjęcia i dźwigania upokorzenia.
Drzewo krzyża jest wreszcie księgą ewangelicznej mądrości, która umie zwyciężać, ponosząc dobrowolnie klęskę. Ten, kto umie przegrywać by wygrać, jest nie do pokonania. Świat chce wygrywać, chce liczyć sukcesy i dlatego dzieli ludzi na zwycięzców i na pokonanych. Chrystus chce ludzi pozyskać. Dla Niego nie ma przegranych. Są tylko zwycięzcy. Potrafi przegrać sam, by ostatecznie wygrać.
Szczęśliwy człowiek, który odkrył mechanizm przebaczenia. Każde przebaczenie polega na dobrowolnym przyjęciu swej klęski, krzywdy i cierpienia dla pozyskania tego, kto zranił, kto zadał cierpienie. W przebaczeniu nie ma przegranych; są tylko zwycięzcy. Taka jest tajemnica mądrości krzyża.
Stajemy dziś w długim szeregu wyznawców Chrystusa. Egeria pisze, że adoracja drzewa krzyża w Wielki Piątek na Golgocie w osiemdziesiątych latach IV wieku trwała przez 4 godziny. Cierpliwie czekano, podchodzono w kolejce. Należymy do wielkiej rzeszy ludzi różnych pokoleń, którzy chcą okazać wdzięczność ukrzyżowanemu Zbawicielowi za życie i za moc, za przebaczającą miłość, za mądrość, która odnosi zwycięstwo poprzez własną klęskę.
Oto drzewo krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata! Pójdźmy z pokłonem!
Fragment książki ks. Edwarda Stańka „Kazania Pasyjne”
opr. MK/PO