Rozmowa z biskupem Edwardem Dajczakiem
Po niedawnym fiasku rozmów z rządem nauczyciele przeprowadzili w całym kraju dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Jak twierdzi szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, wiele szkół i przedszkoli zostawiło na ten czas dzieci bez opieki. Czy decyzja nauczycieli była słuszna?
-Jestem generalnie przeciwny wszelkim strajkom nauczycielskim. Nie znam szczegółów całej rozmowy między związkami zawodowymi nauczycieli a rządem, natomiast uważam, że cała obecna sytuacja oznacza czy się chce, czy nie - wciąganie uczniów w konflikt, który nie może mieć miejsca. Można szukać innych rozwiązań, innych form protestu, ale przecież przez jakiś czas uczniowie nie mieli lekcji. Sądzę, że sytuacja nie wydaje się aż tak tragiczna, żeby już strajkować.
Jak więc można skłonić nauczycieli, by nie uciekali się do takich form protestu?
-Trzeba rozmawiać z nauczycielami. Należy też wiele zmienić w ocenie pracy nauczycielskiej, zacząć wreszcie dowartościowywać najlepszych.
W całym proteście nauczycieli przewija się wątek podwyżek, zwłaszcza dla młodych, początkujących pedagogów. Mówią, że płaca w wysokości ok. 900 złotych zniechęca ich do podjęcia tak odpowiedzialnej pracy, jaką jest zawód nauczyciela.
- Nie mam wątpliwości, że nie można wciąż utrzymywać tak niskich płac, które będą powodowały tzw. selekcję negatywną i dopuszczały do zawodu nauczyciela tych, którzy godzą się na takie minimum na zasadzie „lepsze to niż nic". Natomiast trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Jedna, to domaganie się poprawy płac. Druga, czy nie ma już innych form protestu niż strajk? Nie mam na nią jednoznacznej odpowiedzi. Wiem jednak, że w szkołach są dzieci, które nie powinny być włączane w kulisy tych zmagań.
Władze Związku Nauczycielstwa Polskiego zapowiedziały nawet zamknięcie szkół we wrześniu, jeśli rząd nie zgodzi się na żądania podwyżek płac o 20 procent.
- To jest w ogóle nie do przyjęcia. Jeżeli ktoś postanawia, że będzie pracować w szkole - tak jest przecież w każdym demokratycznym kraju - to staje się pracownikiem państwowym i decyduje się na inne warunki pracy niż np. w fabryce produkującej koła zębate czy nawet najlepsze samochody. Myślę, że wszystkie zawody, które dotykają spraw człowieka - lekarze, kapłani, nauczyciele -wymagają posługiwania się innymi kategoriami moralnymi. Jest niedopuszczalne, by traktować nauczyciela tak jak robotnika wykonującego nawet najbardziej precyzyjne części urządzeń.
W polskiej świadomości wciąż pokutuje przeświadczenie, że zawód nauczyciela jest w dużej mierze powołaniem i z tego względu nie powinni oni decydować się na strajk. Sami pedagodzy mają już jednak dość takiego traktowania ich pracy i dziś często decydują się na emigrację do krajów, gdzie ich praca będzie bardziej doceniana...
- Kiedy przychodzi do pracy początkujący nauczyciel i rozpoczyna na ta kim pułapie płacowym jak obecnie, to wiadomo, że ci najzdolniejsi się na to nie zdecydują. Jeżeli chcemy w szkolnictwie zatrzymać - a po winniśmy - najlepszych, to musimy im za tę pracę lepiej zapłacić. Praca nauczyciela jest dzisiaj trudniejsza i bardziej odpowiedzialna niż w przeszłości, zwłaszcza z młodzieżą gimnazjalną. Trzeba za nią godziwie za płacić, to jest sprawa bezdyskusyjna. Powtarzam natomiast moje pytanie, które pozostawiam otwarte: czy nie było już żadnego innego wyjścia niż strajk? Nie mam na nie odpowiedzi, ale boję się takich gwałtownych decyzji nauczycieli.
Biskup Edward Dajczak, urodził się w 1949 roku w Świebodzinie. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchowego w Gościkowie-Paradyżu 15 czerwca 1975 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Wilhelma Pluty. Poświęceniach pracował jako wikariusz w parafiach: Kargowa (lipiec 1975), Kostrzyn n. Odrą (1975-1978), Zielona Góra - parafia pw. Najświętszego Zbawiciela (1978-1985). W 1985 r. podjął pracę w Kurii Biskupiej w Gorzowie Wlkp. w charakterze dyrektora Diecezjalnego Duszpasterstwa Charytatywnego. Funkcję tę pełnił do września 1988 r. Od marca 1989 r. został członkiem Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski. W latach 1986-1988 r. pełnił funkcję sekretarza bp. Józefa Michalika. W latach 1988-1990 był ojcem duchownym seminarium w Gościkowie-Paradyżu, a w latach 1990-1996 rektorem tegoż seminarium. 15 grudnia 1989 roku został mianowany biskupem pomocniczym gorzowskim. Sakrę biskupią przyjął 6 stycznia 1990 r. w Watykanie z rąk Ojca Świętego Jana Pawła II. Jest m.in. delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Nauczycieli.
opr. mg/mg