Refleksje po wizycie Ojca Świętego na Ukrainie
Z bardzo bliskiej perspektywy czasu nie sposób w pełni odczytać tego wyjątkowego, historycznego wydarzenia, jakim była wizyta apostolska Jana Pawła II w Kijowie i Lwowie na Ukrainie. Była ona czymś wyjątkowym w kraju, który do niedawna był odcięty od świata powszechnej kultury, od znajomości prawd religijnych, które niosło ze sobą chrześcijaństwo, w tym Sobór Watykański II; kraju, do którego nie można było przemycić obrazka religijnego, Pisma Świętego, różańca. Pozostała tylko świadomość tradycji chrześcijańskich, całkowicie zredukowana lub w dużej mierze zubożona.
Wizyta Ojca Świętego to zupełnie nowy fenomen, który ukazał się ludziom. To prawda, że środki masowego przekazu, różnego rodzaju publikacje starały się przygotować ludzi na wizytę papieską. Od kilku lat transmitowane były w Boże Narodzenie, Wielkanoc i inne wielkie święta nabożeństwa z Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Ale to mimo wszystko było «z daleka». Papieska pielgrzymka to dla rzesz ludzkich wejście w samo bezpośrednie doświadczenie chrześcijaństwa w osobie Piotra naszych czasów. Trzeba było być w Kijowie, by dostrzec, jak z dnia na dzień zmieniała się cała atmosfera wokół tej wizyty, jak ogromne rzesze ludzi otwierały się i wychodziły z entuzjazmem ku temu, co było dla nich całkowicie zaskakujące, o czym nie mieli wyobrażenia, a może nawet do czego niekiedy byli uprzedzeni. Przyjęcie zaś Ojca Świętego we Lwowie przeszło wszelkie oczekiwania. To nowe, a właściwie całkiem inne, które niosła ze sobą pielgrzymka Ojca Świętego, dotykało nie tylko chrześcijan należących do różnych Kościołów, ale także ludzi będących poza religią. Wszyscy byli poruszeni, chcieli dostrzec, a potem chcieli zrozumieć. Tego wydarzenia nie można było zredukować do jeszcze jednej wizyty na szczeblu państwowym ani traktować Głowy Kościoła katolickiego jako jednego spośród innych przywódców religijnych. Tu było coś bardziej pierwotnego (choć nie w pełni uświadomionego). W osobie Jana Pawła II i jego posłudze spotykali Piotra. I ludzie odbierali, że on przychodzi do wszystkich, staje pośród nich i przepowiada samego Chrystusa, tylko Chrystusa, Chrystusa dla nich. Przybyli ludzie z Rosji, Białorusi, Mołdawii, Kazachstanu, krajów nadbałtyckich — Litwy, Łotwy, Estonii — Słowacji, Polski i z innych krajów, których nie sposób wymienić. Nie wszyscy byli katolikami, nie wszyscy byli chrześcijanami. Pytali oni organizatorów pielgrzymek: a czy my możemy pojechać z wami, bo my też chcemy widzieć i spotkać Papieża. Między innymi przyjechała kilkuosobowa grupa z Rosji, z Sankt Petersburga. Ktoś zauważył: przecież wy jesteście prawosławni. I odpowiedź: co z tego, tu dokonuje się coś, co wychodzi poza podziały konfesyjne. On mówi do nas, on mówi do wszystkich.
Jestem przekonany, że ogromna rzesza, która uczestniczyła w nabożeństwach w Kijowie, a także we Lwowie, to byli ludzie, którzy przyszli do Piotra, bo wyczuwali jego jedyność w chrześcijaństwie, choć nie mogli sobie z tego zdać sprawy do końca. Odbiór i doświadczenie przez ludzi tego fenomenu posługi i osoby Piotra pokazuje, że tylko on może być zasadą jedności wszystkich chrześcijan.
Doświadczenie fenomenu jest czymś podstawowym, potem chodzi tylko o to, by osiągnąć jego zrozumienie; taka jest powszechna zasada. Apostołowie i uczniowie Pana Jezusa doświadczali Jego inności, potem rodziło się pytanie: kim On jest? Potrzeba będzie później wiele refleksji w wierze, by dojść do Jego poznania. Podobnie jest z doświadczeniem w naszych czasach spotkania z Piotrem.
Doświadczenie wizyty Ojca Świętego jest zatem początkiem przełomu, tego nowego, co wkroczyło w życie setek tysięcy ludzi. Będzie owocowało na różnych płaszczyznach i w różnym stopniu. Jedni będą zwracali uwagę na znaczenie tej pielgrzymki pod względem państwowym, społecznym, zbliżenia między ludźmi różnych wyznań. Ufam jednak, że będzie owocowało też w dziedzinie czysto religijnej, że będzie stopniowym odkrywaniem w wierze osoby i posługi Piotra w Kościele, posługi, z której rodzi się następnie papiestwo — urząd.
* * *
Jeszcze jedna krótka refleksja po wizycie apostolskiej Jana Pawła II: Doświadczenie Boga w Chrystusie jako Pana historii.
Wizyta ta wychodzi poza wszelkie rachuby ludzkie i oczekiwania. Jeżeli na to, co się wydarzyło w ciągu ostatnich 10 lat od upadku Związku Radzieckiego i ogłoszenia niepodległości Ukrainy, patrzeć w kategoriach wiary, trzeba to nazwać cudem moralnym. Po ludzku nikt się tego przecież nie spodziewał. Kto z nas marzył, że to się wszystko tak zmieni i że Ojciec Święty w stosunkowo niedługim czasie będzie mógł odwiedzić Ukrainę, i że będzie na tej ziemi tak przyjęty! Że nawiedzi Panią Łaskawą w katedrze lwowskiej i ofiaruje Jej złotą różę. Że dokona beatyfikacji sług Bożych Kościoła rzymskokatolickiego: arcybiskupa metropolity Józefa Bilczewskiego i ojca ubogich ks. Zygmunta Gorazdowskiego, że dokona beatyfikacji męczenników Kościoła greckokatolickiego. To są rzeczy naprawdę wielkie, w których doświadczamy Pana Boga i Jego mocy. Musimy nauczyć się doświadczać Boga, który jest Panem historii, w wydarzeniach i w życiu Kościoła. To doświadczenie z kolei rodzi ufność.
Gdy chodzi o owoce, jakie może przynieść wizyta Jana Pawła II na Ukrainie, sądzę, że powinniśmy podjąć proces pojednania pomiędzy Kościołami, które są na Ukrainie. Trzeba nam kontynuować także współpracę między Kościołami katolickimi obu obrządków. Ufam, że ten proces pojednania przyniesie wspaniałe owoce. Coraz mniej jest ludzi, którzy żyją przeszłością, coraz mocniej wchodzi w ludzką świadomość to, co nowe.
* * *
Zostały już wydane teksty przemówień i albumy z pobytu Ojca Świętego w Kijowie i we Lwowie. Będą się one przyczyniać do tego, by doświadczenie spotkania rzesz ludzkich z Janem Pawłem II było coraz pełniej rozumiane i zmieniało oblicze tej ziemi.
Kard. Marian Jaworski
Metropolita lwowski
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10/2001) and Polish Bishops Conference