Nasza pielgrzymka do grobów apostołów

Komentarz abpa Henryka Muszyńskiego do wizyty polskich biskupów ad limina Apostolorum w 1998 r.


Henryk Muszyński

NASZA PIELGRZYMKA DO GROBÓW APOSTOŁÓW

Episkopat Polski liczy obecnie 114 biskupów (w tym 41 biskupów diecezjalnych, 58 pomocniczych i 15 emerytowanych). Ta stosunkowo wielka liczba sprawia, że wizytę apostolską w obecnym roku trzeba było odbyć aż w trzech różnych terminach. Pierwsza grupa, której przewodniczył ks. kard. Gulbinowicz, odbyła swoją wizytę w dniach od 12 do 19 stycznia 1998 r., obejmowała 5 metropolii: gdańską, gnieźnieńską, poznańską, szczecińsko-kamieńską oraz wrocławską i liczyła łącznie 28 biskupów, którzy reprezentowali 12 diecezji zachodnich regionów Polski. W tych cyfrach wyraża się wymiar liczebny wizyty nazywanej po łacinie ad limina Apostolorum.

1. Patrząc na tę wizytę z zewnątrz, zapewne znacznie trudniej wyrobić sobie zdanie na temat jej treści i znaczenia. Najczęściej ogląda się ją w kategoriach kurtuazji lub jurydycznych, jako rodzaj grzecznościowej wizyty złożonej Ojcu Świętemu jako widzialnej Głowie Kościoła katolickiego i podległym jemu dykasteriom Kurii Rzymskiej lub jako spełnienie formalnego obowiązku wyrażonego w Kodeksie Prawa Kanonicznego, który stanowi: «Biskup diecezjalny jest zobowiązany co pięć lat udać się do Rzymu dla uczczenia grobów świętych apostołów Piotra i Pawła oraz spotkać się z Biskupem Rzymu i przedstawić Papieżowi sprawozdanie o stanie powierzonej sobie diecezji» (kan. 399 i 400).

Nie można się więc dziwić, że ci, którzy oceniają wizytę biskupów w Stolicy Apostolskiej w tych kategoriach, dostrzegają w niej jedynie rodzaj raportu wobec centralnej władzy.

2. Właściwy wymiar wizyty u progów apostolskich, jak zresztą cała i pełna religijna misja Kościoła, są dostrzegalne jedynie w świetle wiary. Sobór Watykański II, który w nowym pogłębionym świetle ukazał to posłannictwo wobec współczesnego świata, stwierdza m.in.: «biskupi całego świata złączeni są ze sobą nawzajem i z Biskupem Rzymskim węzłem jedności, miłości i pokoju» (Lumen gentium, 22).

To właśnie Sobór Watykański II hierarchiczną strukturę Kościoła wpisaną w same źródła Nowego Testamentu dopełnił pojęciem «kolegialności wszystkich biskupów z Ojcem Świętym i pomiędzy sobą». Nie jest więc przypadkiem, że cytowany wyżej tekst Soboru Watykańskiego II mówi o Papieżu jako «Biskupie Rzymu». Od zarania chześcijaństwa biskupstwo rzymskie obok Jerozolimy cieszyło się zawsze jedynym i niepowtarzalnym autorytetem. Wyrosło ono bowiem i jest zbudowane na męczeństwie dwóch filarów apostolskich: świętych Piotra i Pawła. Ich groby właśnie w Rzymie są widomym znakiem jedności i ciągłości Kościoła apostolskiego, wyrażonej w sukcesji każdego z papieży, którą nie może się poszczycić żaden inny z Kościołów chrześcijańskich. Nie pomniejsza to oczywiście w niczym apostolskiej powagi innych Kościołów, które nawiązują w swojej tradycji do świętych apostołów Jakuba Młodszego czy Andrzeja.

Kościół rzymskokatolicki dopracował się jednak w międzyczasie formy działania, która jest owocem pełnej współpracy biskupów całego świata z widzialną Głową tego Kościoła, jaką jest Ojciec Święty, nazywany słusznie Piotrem naszych czasów. Myślę tutaj nie tylko o Soborze, który pozostanie na zawsze czymś nadzwyczajnym, a o instytucji Synodu Biskupów, która jako narzędzie posługi apostolskiej zyskała sobie w ciągu przeszło 30 lat swojej działalności trwałe miejsce w życiu zarówno Kościoła powszechnego, jak i Kościołów partykularnych. Owocem tej współpracy są listy i adhortacje apostolskie, których treść jest w dużym stopniu wynikiem działalności reprezentatywnych przedstawicieli Episkopatów całego świata, a które zostają proklamowane mocą najwyższego urzędu w Kościele, jakim jest Ministerium Petrinum.

3. Nawiedzenie grobów apostolskich jest widzialną formą połączenia struktury hierarchicznej i kolegialnej Kościoła i wspólnoty biskupów cum Petro et sub Petro — pozostających w ścisłej, sakramentalnej wspólnocie z Biskupem Rzymu i jedności wyrażającej się w uznawaniu prymatu Papieża w całym Kościele. W wymiarze teologicznym ta jedność i wspólnota nie kończy się jednak na osobie Papieża, a jest przedłużeniem wspólnoty i jedności z samym Chrystusem jako niewidzialną i rzeczywistą Głową Kościoła. Spotkania z Następcą św. Piotra — jak to podkreślił Ojciec Święty w swoim przesłaniu skierowanym do pierwszej grupy biskupów polskich przybyłych ad limina Apostolorum — nie tylko świadczą o głębokiej więzi w wierze i miłości z osobą Papieża, ale «ta sama wzajemna więź, jaka się ujawnia w czasie tej wizyty, jest widzialnym znakiem jedności i wyrazem posłuszeństwa wobec jedynego Mistrza i Pana Jezusa Chrystusa, który nas powołał i ustanowił sługami prawdy objawionej dla swojego ludu» (przemówienie z 16 stycznia 1998 r.). Właśnie w tym wyraża się najgłębszy i najpełniejszy religijny sens wizyty ad limina Apostolorum.

Dzięki tej właśnie więzi nawet podróż nowoczesnymi środkami lokomocji staje się prawdziwą pielgrzymką do grobów Apostołów, a kurtuazyjna wizyta — znakiem pełnej jedności w wierze i miłości z Następcą św. Piotra w jego posługiwaniu w Kościele powszechnym. Kościół zaś powszechny — wyrazem wspólnoty wiary, miłości i jedności z wszystkimi Kościołami całego świata, mówiąc językiem biblijnym: «jedną owczarnią pod jednym Pasterzem», którego posługiwanie w sposób widzialny trwa w osobie Piotra naszych czasów.

4. Tegoroczna wizyta ad limina Apostolorum nie odbiegała zewnętrznie od podobnych wizyt składanych w latach poprzednich w poszczególnych dykasteriach Stolicy Apostolskiej. Miała ona jednak także momenty jedyne i niepowtarzalne: odbywała się ona w roku, który cały Kościół obchodzi jako rok Ducha Świętego, po wtóre była pierwszą oficjalną wizytą biskupów po ostatniej pielgrzymce Ojca Świętego do Polski, której ośrodkiem był Światowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu, wreszcie była ona wyraźnie ukierunkowana ku Wielkiemu Jubileuszowi roku 2000, który przybliża się z zawrotną szybkością.

Na życzenie Ojca Świętego przybyli do Rzymu biskupi polscy zamieszkali tym razem w pięknie zbudowanym domu Santa Marta w Watykanie. Jakby dla przypomnienia tego, co najważniejsze, w przepięknej, nowoczesnej kaplicy, na łuku prezbiterium, wraz z wyobrażeniem gołębicy — symbolu Ducha Świętego, widnieje napis:

Veni Sancte Spiritus et reple tuorum corda fidelium — «Przyjdź, Duchu Święty, i napełnij serca Twoich wiernych».

Odczytałem te słowa najpierw jako zaproszenie, by od nowa i to jak najpełniej otworzyć się właśnie tutaj na moc i światło Ducha Świętego, a następnie, by uczyć się dostrzegać nie tylko Kościół w całości, ale i to wszystko, co w ciągu tego tygodnia było dane nam przeżyć: nasze spotkanie z Ojcem Świętym, nasze relacje, braterski dialog w kongregacjach, a zwłaszcza naszą celebrację eucharystyczną z Ojcem Świętym w domowej kaplicy oraz koncelebrę w wielkich bazylikach Rzymu u św. Piotra, u św. Jana na Lateranie, u Matki Boskiej Większej i u św. Pawła za Murami jako szczególny wyraz działania i obecności Ducha Świętego. To przecież Duch Święty sprawia, że Kościół przestaje być jedną więcej organizacją, a staje się żywym Ciałem Chrystusa. Jego mocą chleb i napój eucharystyczny staje się Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa. To właśnie On niweluje odległość czasu i przestrzeni i pozwala nam dziś, po dwudziestu z górą wiekach, spotkać się w tajemnicy świętych obcowania z żywym Piotrem, który nadal jako «Skała», na której zbudowany jest Kościół, pełni swoją posługę «utwierdzania braci w wierze», a także ze św. Pawłem, Janem i innymi apostołami. Wreszcie miłość Ducha Świętego, «rozlana w ludzkich sercach», sprawia, że pomimo wielości posług i urzędów obecnych w Wiecznym Mieście, właśnie tutaj, we wspólnocie z Ojcem Świętym i pomiędzy sobą, można przeżyć jedność całego Kościoła i wspólnotę w miłości tak, jak w żadnym innym miejscu. Eucharystia jest początkiem, źródłem, ale i najpełniejszym wyrazem tej właśnie nadprzyrodzonej miłości, której Sprawcą jest sam Duch Święty. Takiego świadectwa nadprzyrodzonej jedności wszystkich chrześcijan w obliczu nowego tysiąclecia świat potrzebuje dzisiaj najbardziej. W tym kontekście Ojciec Święty wspomniał 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu «jako mocny impuls ku zjednoczeniu wszystkich uczniów Chrystusa, którym nie wystarczają już tolerancja i wzajemna akceptacja i dlatego pragną wspólnego świadectwa jedności, jakie może i powinno się stać znakiem dla rodziny ludzkiej, że pojednanie jest możliwe» (przemówienie z 16 stycznia 1998 r.). Bez tego świadectwa jedności jako chrześcijanie stajemy się fałszywymi świadkami Tego, który przecież założył jeden Kościół, pod jednym Pasterzem, i modlił się, «aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie» (J 17, 21), a więc na miarę nadprzyrodzoną, która przewyższa wszystkie formy ludzkiej wspólnoty i jedności. Szczególnym orędownikiem takiej właśnie jedności staje się św. Wojciech — biskup i męczennik — święty jednego i niepodzielonego Kościoła. Za ten i taki właśnie Kościół oddał on swoje życie.

Jedynym w swoim rodzaju i niepowtarzalnym przeżyciem dla każdego z biskupów i kapłanów jest Msza św. koncelebrowana z Ojcem Świętym. Tak było i tym razem, właśnie 16 stycznia — w dniu papieskim, kiedy jako kolegium biskupów mieliśmy okazję odprawić Mszę św. z Ojcem Świętym w jego kaplicy domowej. Zapewne nigdzie wspólnota i przeżycie więzi jedności i miłości nie znajduje swojego pełniejszego wyrazu. Ojciec Święty wielokrotnie wspomina, że Msza św. jest najważniejszym wydarzeniem każdego dnia i całej pasterskiej posługi tego, któremu z woli Pana powierzona została «troska o wszystkie Kościoły» (por. Dz 20, 28). Każdorazowa Msza św. koncelebrowana z Ojcem Świętym jest dla każdego głębokim przeżyciem, pozwala bowiem doświadczyć, jak bardzo prawdziwe są przypomniane powyżej słowa w życiu i posłudze Ojca Świętego.

Dziękujemy Ci, Ojcze Święty, za tę najpiękniejszą katechezę, wobec której słowa wydają się zbędne. Ten obraz i to przeżycie pozostanie na zawsze głęboko wpisane w naszych sercach i pamięci. Przyjmujemy je jako wielki dar Ducha Świętego dla nas i naszych Kościołów. Często słyszymy, że «nasze czasy są trudne». Być może, ale dzięki takim przeżyciom musimy wyznać, że są także piękne, bo Boże, pełne wzniosłych i radosnych znaków skuteczności działania Ducha Świętego. Przyjmujemy ten dar z radością i wdzięcznością jako niedościgniony wzór, wezwanie, zachętę, ale i napomnienie.

Msza św. z Ojcem Świętym została także utrwalona na grupowej fotografii, którą można podziwiać w samym «L'Osservatore Romano» — dzienniku Stolicy Apostolskiej. Fakt ten nadał jej znowu charakter oficjalny. Żadna fotografia nie odda jedynego w swoim rodzaju nastroju, pełnego życzliwości, miłości, ojcowskiej i braterskiej troski, ale również i pogody, i radości ducha, które panowały w czasie tego spotkania. A cóż powiedzieć o nadzwyczajnej gościnności i wspólnocie stołu, którą Ojciec Święty zaszczyca biskupów w czasie ich pobytu w Wiecznym Mieście? Tego nie określa już żaden przepis. Jest to jeden z wielu czytelnych znaków pasterskiej miłości, który pozostanie na zawsze niezwykłym znamieniem tego pontyfikatu. Nam biskupom przypomina zapomnianą niekiedy «cnotę gościnności», która zajmuje bardzo poczesne miejsce w zaleceniach zawartych w Bożym Objawieniu (por. Tt 1, 8).

Odwiedziny biskupów polskich u Biskupa Rzymu wypadły tym razem zaledwie kilka miesięcy po ostatniej pielgrzymce Ojca Świętego do Ojczyzny, która odbyła się w dniach od 31 maja do 10 czerwca 1997 r. Wpisała się ona głęboko w nasze serca i umysły i stanowi już dziś jeden ze wzniosłych i niezapomnianych fragmentów ojczystych dziejów roku tysiąclecia śmierci św. Wojciecha. To właśnie św. Wojciech wraz ze św. Jadwigą Królową i nowymi błogosławionymi, beatyfikowanymi przez Jana Pawła II, patronował pielgrzymowaniu Ojca Świętego na ojczystej ziemi, a także był obecny w modlitwach, sercach i pamięci w czasie naszego pielgrzymowania w Wiecznym Mieście.

Ojciec Święty dostrzegł w naszych odwiedzinach «poniekąd rewizytę», którą złożyliśmy jako pasterze Kościoła widzialnej Głowie tegoż Kościoła. W rozmowach z Ojcem Świętym, a jeszcze bardziej w modlitwie przed Panem, odżyły na nowo wspomnienia wszystkich miejsc i wydarzeń związanych z ostatnią pielgrzymką. Mamy oczywiście świadomość niezwykłej uprzejmości i elegancji, wyrażonej w słowie «rewizyta». Żadna obecność ani nawet najgorętsze podziękowanie w tym wypadku nie wystarczy. Ojciec Święty pozostawił nam bowiem tym razem ogromnie zobowiązujące przesłanie, więcej, program na nowe czasy dla Kościoła w naszej Ojczyźnie, Europie, a nawet w całym świecie. Wymaga on od nas gruntownej odnowy, przemiany oraz ciągle nowych wysiłków inicjatyw duszpasterskich, dialogu z wiernymi pośród współczesnych areopagów, na miarę oczekiwań, potrzeb i wyzwań dzisiejszego świata.

Oceniając ogrom tych zadań w świetle wiary, umocnieni przykładem umiłowanego Ojca Świętego, nie poddajemy się defetyzmowi i zniechęceniu, przeciwnie, mając świadomość, że «pełnimy jak gdyby posługę Boga samego» (2 Kor 5, 20) wiemy, że możemy liczyć na światło i moc Ducha Świętego, moc Boga, u którego «wszystko jest możliwe» (Mt 19, 26).

Idziemy za wezwaniem Jana Pawła II z ufnością w to działanie Ducha Świętego, «który w toku dziejów buduje Królestwo Boże i przygotowuje jego ostateczne objawienie w Jezusie Chrystusie, działając ożywczo we wnętrzu człowieka i sprawiając, że w codziennym ludzkim doświadczeniu kiełkują już ziarna ostatecznego zbawienia, które nastąpi na końcu czasów» (Tertio millennio adveniente, 45; przemówienie do biskupów polskich z 16 stycznia 1998 r.).

Na tej nadziei, opartej na obecności i działaniu Ducha Świętego w Kościele, opiera się przeświadczenie o konieczności, której dał wyraz Jan Paweł II mówiąc: «Trzeba, żeby chrześcijanie — także w Polsce — weszli w trzecie tysiąclecie razem, jeśli jeszcze nie całkiem zjednoczeni, to przynajmniej bardziej na siebie otwarci, bardziej wrażliwi i bardziej zdecydowani na drodze do pojednania» (tamże).

Pragniemy zapewnić, że naszym wysiłkom duszpasterskim, zmierzającym do urzeczywistnienia tego przesłania, towarzyszy ustawiczna, serdeczna modlitwa, aby Ojciec Święty Jan Paweł II nie tylko wprowadził nas w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa, ale także abyśmy w «mocy Ducha Świętego», pod jego przewodnictwem mogli jak najdłużej kroczyć na tej właśnie drodze.

Abp Henryk Muszyński

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama