Przemówienie wygłoszone w ONZ 18.04.2008, Nowy Jork, podróż do USA 15-21.04.2008
Panie przewodniczący, panie i panowie!
Zwracając się do tego Zgromadzenia, chciałbym przede wszystkim wyrazić szczerą wdzięczność panu przewodniczącemu za miłe słowa. Dziękuję również sekretarzowi generalnemu panu Banowi Ki-moonowi za to, że zaprosił mnie do odwiedzenia głównej siedziby Organizacji i za przyjęcie. Witam ambasadorów i dyplomatów z krajów członkowskich oraz wszystkie osoby tu obecne. Za waszym pośrednictwem pozdrawiam narody, które tu reprezentujecie. Oczekują one od tej instytucji, że będzie działała zgodnie z ideałem, który przyświecał jej założeniu, a mianowicie, że stanie się «ośrodkiem uzgadniania działalności narodów, zmierzającej do osiągnięcia wspólnych celów», jakimi są pokój i rozwój (por. Karta Narodów Zjednoczonych, art. 1.2-1.4). Jak powiedział papież Jan Paweł II w 1995 r., Organizacja powinna być «ośrodkiem moralnym, w którym wszystkie narody świata będą się czuły jak u siebie w domu, rozwijając wspólną świadomość, iż stanowią — by tak rzec — jedną 'rodzinę narodów'» (Przemówienie do Zgromadzenia Generalnego ONZ z okazji 50. rocznicy ich powstania, Nowy Jork, 5 października 1995).
Za pośrednictwem Narodów Zjednoczonych państwa ustaliły uniwersalne cele, które jeśli nawet nie pokrywają się w pełni ze wspólnym dobrem rodziny ludzkiej, stanowią jednak jego zasadniczą część. Zasady, jakie przyświecały założeniu Organizacji — pragnienie pokoju, poczucie sprawiedliwości, poszanowanie godności osoby, współpraca i pomoc humanitarna — są wyrazem słusznych aspiracji ludzkiego ducha i są ideałami, które winny być podłożem relacji międzynarodowych. Jak mówili z tej samej trybuny moi poprzednicy Paweł VI i Jan Paweł II, wszystko to należy do rzeczywistości, której Kościół katolicki i Stolica Apostolska przyglądają się z uwagą i zainteresowaniem, widząc w waszej działalności przykład tego, w jaki sposób problemy i konflikty dotyczące wspólnoty światowej mogą podlegać wspólnej regulacji. Narody Zjednoczone są ucieleśnieniem dążenia do «wyższego stopnia zorganizowania na płaszczyźnie międzynarodowej» (Jan Paweł II, Encyklika Sollicitudo rei socialis, n. 43), które winno się inspirować i kierować zasadą pomocniczości, a zatem powinno móc odpowiadać na potrzeby rodziny ludzkiej dzięki skutecznym normom międzynarodowym i ustanowieniu struktur zdolnych zapewnić harmonijny bieg codziennego życia narodów. Jest to tym bardziej potrzebne w obecnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z oczywistym paradoksem, jakim jest wielostronny konsensus, który wciąż jest chwiejny, ponieważ w dalszym ciągu jest uzależniony od decyzji nielicznych, podczas gdy problemy świata wymagają od wspólnoty międzynarodowej interwencji w postaci zbiorowego działania.
W istocie, kwestie bezpieczeństwa, cele rozwoju, zmniejszanie nierówności na poziomie lokalnym i światowym, ochrona środowiska, bogactw naturalnych i klimatu wymagają od wszystkich odpowiedzialnych za życie wspólnoty międzynarodowej zgodnego działania i gotowości do pracy w dobrej wierze, z poszanowaniem prawa, na rzecz szerzenia solidarności w najmniej rozwiniętych regionach planety. Mam na myśli w szczególności niektóre kraje Afryki i innych kontynentów, które wciąż pozostają na marginesie autentycznego, integralnego rozwoju i którym w związku z tym grozi, że zaznają jedynie negatywnych skutków globalizacji. W sferze stosunków międzynarodowych trzeba uznać pierwszorzędną rolę zasad i struktur, które ze swej natury służą umacnianiu dobra wspólnego, a tym samym ochronie wolności ludzkiej. Te regulacje nie ograniczają wolności. Przeciwnie, sprzyjają jej, kiedy zabraniają zachowań lub czynów szkodzących dobru wspólnemu, uniemożliwiających faktyczne korzystanie z niej, a tym samym stanowią zagrożenie dla godności każdego człowieka. W imię wolności musi istnieć współzależność między prawami i obowiązkami, na których mocy każdy człowiek winien brać odpowiedzialność za własne wybory, mając na względzie relacje nawiązane z innymi. Mamy tu na myśli sposób, w jaki niekiedy były wykorzystywane rezultaty badań naukowych i osiągnięcia techniczne. Uznajemy, że mogą one być ogromnym dobrodziejstwem dla ludzkości, jednak niektóre z ich zastosowań stanowią wyraźne pogwałcenie porządku stworzenia, do tego stopnia, że nie tylko są zaprzeczeniem sakralnego charakteru życia, lecz wręcz pozbawiają osobę ludzką i rodzinę ich naturalnej tożsamości. Podobnie działania międzynarodowe, mające na celu ochronę środowiska i otoczenie opieką rozmaitych form życia na ziemi, muszą nie tylko zagwarantować racjonalne korzystanie ze zdobyczy techniki i nauki, lecz powinny również odkryć na nowo autentyczny obraz stworzenia. Nie wymaga to nigdy dokonywania wyboru między nauką i etyką, lecz raczej przyjęcia metody naukowej, która rzeczywiście respektuje imperatywy etyczne.
Umocnieniem uznania jedności rodziny ludzkiej i uwrażliwienia na wrodzoną godność każdego człowieka — kobiety i mężczyzny — jest obecnie zasada odpowiedzialności za ochronę. Została ona sformułowana niedawno, lecz w domyśle istniała już od początków Organizacji Narodów Zjednoczonych, a obecnie w coraz większym stopniu cechuje jej działalność. Pierwszorzędnym obowiązkiem każdego państwa jest chronić ludność przed poważnym i systematycznym naruszaniem praw człowieka, jak również przed skutkami kryzysów humanitarnych, których podłożem są przyczyny naturalne bądź działalność człowieka. Gdy dochodzi do sytuacji, w których państwa nie są w stanie zapewnić takiej ochrony, wówczas wspólnota międzynarodowa ma obowiązek zastosować środki prawne przewidziane w Karcie Narodów Zjednoczonych i przez inne narzędzia międzynarodowe. Jeżeli interwencja wspólnoty międzynarodowej i jej instytucji odbywa się z poszanowaniem zasad leżących u podstaw porządku międzynarodowego, nigdy nie powinna być traktowana jako nieuzasadniony przymus czy ograniczenie suwerenności. Przeciwnie, rzeczywiste szkody powodują obojętność bądź nieinterweniowanie. Potrzebne jest pogłębione badanie sposobów zapobiegania konfliktom bądź ich zażegnywania, przy wykorzystaniu wszystkich środków, jakimi dysponuje dyplomacja, i zwracanie uwagi na najsłabsze choćby przejawy dialogu i chęci pojednania oraz wspieranie ich.
Zasada odpowiedzialności za ochronę była uznawana przez starożytne ius gentium za podstawę wszelkich działań podejmowanych przez rządzących w stosunku do tych, którzy byli przez nich rządzeni: w czasach, kiedy zaczynała się kształtować koncepcja suwerennego państwa narodowego, dominikanin Francisco De Vitoria, słusznie uważany za prekursora idei Narodów Zjednoczonych, opisywał tę odpowiedzialność jako aspekt rozumu naturalnego, wspólnego wszystkim narodom, i jako owoc prawa międzynarodowego, którego zadaniem było regulowanie stosunków między narodami. Dziś, podobnie jak wówczas, zasada ta musi odwoływać się do wizji osoby jako obrazu Stwórcy, a także pragnienia absolutu i istoty wolności. Jak dobrze wiemy, powstanie Narodów Zjednoczonych zbiegło się z poważnym i głębokim wstrząsem, jakiego doznała ludzkość, kiedy zaniechano odwołania się do poczucia transcendencji i do rozumu naturalnego, czego konsekwencją było masowe naruszanie wolności i godności człowieka. Kiedy do tego dochodzi, zagrożone są obiektywne podstawy wartości inspirujących i regulujących ład międzynarodowy i podważone zostają nienaruszalne i bezwzględnie obowiązujące zasady sformułowane i ugruntowane przez Narody Zjednoczone. W obliczu pojawiających się wciąż na nowo wyzwań, błędem jest powrót do pragmatycznego podejścia, które sprowadza się do ustalenia «wspólnych podstaw», o nikłej treści i niewielkiej skuteczności.
Odniesienie do godności człowieka, będącej podstawą i celem odpowiedzialności za ochronę, wprowadza nas w szczególny temat dominujący w tym roku, w którym przypada 60. rocznica ogłoszenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Dokument ten był owocem spotkania różnych tradycji kulturowych i religijnych, które kierowały się wspólnym pragnieniem usytuowania osoby ludzkiej w centrum instytucji, praw i działalności społeczeństw i uznania jej za istotną dla świata kultury, religii i nauki. Prawa człowieka coraz częściej są przedstawiane jako wspólny język i etyczne podłoże relacji międzynarodowych. Podobnie jak ich uniwersalność, również ich niepodzielność i wzajemna zależność są gwarancją ochrony godności człowieka. Jest jednak oczywiste, że prawa uznane i wyłożone w Deklaracji dotyczą każdego człowieka, a to ze względu na wspólne pochodzenie ludzi, będące głównym punktem stwórczego planu Boga co do świata i historii. Prawa te mają swój fundament w prawie naturalnym, zapisanym w sercu człowieka i obecnym w różnych kulturach i cywilizacjach. Oderwanie praw człowieka od tego kontekstu oznaczałoby zawężenie ich zasięgu i ustępstwo wobec koncepcji relatywistycznej, według której znaczenie i interpretacja praw mogłyby ulegać zmianie, a ich uniwersalność można by negować w imię różnych koncepcji kulturowych, politycznych, społecznych czy nawet religijnych. Wielka różnorodność punktów widzenia nie może być wystarczającym powodem, by zapominać, że uniwersalne są nie tylko prawa, lecz także osoba ludzka, która jest podmiotem tych praw.
Życie wspólnoty, zarówno na płaszczyźnie krajowej, jak i międzynarodowej, wyraźnie pokazuje, że poszanowanie praw i gwarancje, które z nich wypływają, są miarą wspólnego dobra, według której ocenia się stosunek między sprawiedliwością i niesprawiedliwością, rozwojem i nędzą, bezpieczeństwem i konfliktami. Propagowanie praw człowieka jest najskuteczniejszą strategią usuwania nierówności między krajami i grupami społecznymi, a także umacniania bezpieczeństwa. Ofiary nędzy i rozpaczy, których ludzka godność jest bezkarnie deptana, na pewno stają się łatwym łupem dla tych, którzy nawołują do przemocy, i przez to same mogą stać się zagrożeniem dla pokoju. Jednakże wspólnego dobra, w którego realizowaniu pomagają prawa człowieka, nie da się osiągnąć jedynie przez zastosowanie prawidłowych procedur ani też przez równowagę praw przeciwstawnych. Zasługą Powszechnej Deklaracji było stworzenie możliwości różnym kulturom, systemom prawnym i modelom instytucjonalnym jednoczenia się wokół podstawowego zbioru wartości, a tym samym wokół praw; jednakże w obecnych czasach trzeba te dążenia jeszcze bardziej wzmagać w obliczu usiłowań nowej interpretacji podstaw Deklaracji i zniszczenia ich wewnętrznej spójności, aby ułatwić rezygnację z odchodzenia od ochrony godności człowieka na rzecz zaspokajania zwykłych, często prywatnych interesów. Deklaracja została przyjęta jako «wspólny cel, do którego realizacji należy dążyć» (por. Preambuła) i nie może być ona stosowana w sposób stronniczy, zgodnie z tendencjami, bądź selektywnie — poprzez wybory, które grożą zaprzeczeniem jedności osoby ludzkiej, a zatem zagrażają niepodzielności jej praw.
Doświadczenie uczy, że praworządność często bywa ważniejsza od sprawiedliwości, kiedy tak bardzo kładzie się nacisk na samo prawo, że ukazuje się je jako wyłączny rezultat rozporządzeń legislacyjnych bądź decyzji normatywnych podejmowanych przez różne instancje panujących władz. Kiedy są one przedstawiane jedynie w kategoriach praworządności, prawa mogą stać się postanowieniami o słabej sile oddziaływania, oderwanymi od wymiaru etycznego i racjonalnego, który stanowi ich podstawę i cel. Powszechna Deklaracja w istocie potwierdziła jeszcze raz z mocą przekonanie, że poszanowanie praw człowieka jest owocem przede wszystkim niezmiennej sprawiedliwości, która również nadaje wiążącą moc międzynarodowym proklamacjom. Ten aspekt jest często pomijany, kiedy próbuje się pozbawić prawa ich prawdziwej funkcji w imię ciasnej wizji utylitarystycznej. Jako że prawa i związane z nimi obowiązki są naturalnym następstwem relacji między ludźmi, łatwo jest zapomnieć, że są one owocem powszechnego poczucia sprawiedliwości, opierającego się przede wszystkim na solidarności członków społeczeństwa, a zatem obowiązującego we wszystkich czasach i wszystkie narody. Taką myśl wyraził już w V w. po Jezusie Chrystusie jeden z mistrzów naszego dziedzictwa intelektualnego — Augustyn z Hippony. Pouczał on, że zasady: «'Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło', (...) żadne odrębności narodowe nie potrafią zmienić» (De Doctrina Christiana III, 14). Prawa człowieka muszą być zatem respektowane jako wyraz sprawiedliwości, a nie po prostu dlatego, że ustawodawcy mogą nakazać ich przestrzeganie.
Panie i panowie!
W miarę postępu historii pojawiają się nowe sytuacje i usiłuje się powiązać je z nowymi prawami. Rozeznanie, to znaczy zdolność odróżniania dobra od zła, jest tym bardziej niezbędne, gdy w grę wchodzą wymogi związane z samym życiem i działaniem osób, wspólnot i narodów. Gdy podejmuje się temat praw, które dotyczą ważnych sytuacji i głębokich rzeczywistości, rozeznanie jest cnotą zarazem nieodzowną i owocną.
Rozeznanie prowadzi nas zatem do stwierdzenia, że pozostawienie samym państwom — ich prawom i instytucjom — ostatecznej odpowiedzialności za zaspokajanie oczekiwań osób, wspólnot i całych narodów może mieć niekiedy konsekwencje, uniemożliwiające ład społeczny, w którym szanowane są godność osoby i jej prawa. Takiemu ładowi może natomiast sprzyjać wizja życia mocno osadzonego w wymiarze religijnym, bowiem uznanie transcendentnej wartości każdego człowieka — mężczyzny i kobiety — prowadzi do nawrócenia serca, a tym samym do opierania się przemocy, terroryzmowi czy wojnie i do szerzenia sprawiedliwości i pokoju. Stwarza to również warunki sprzyjające dialogowi międzyreligijnemu, który Narody Zjednoczone winny wspierać, podobnie jak wspierają dialog w innych dziedzinach ludzkiej aktywności. Dialog należy uznać za środek, za pomocą którego różne części społeczeństwa mogą wyrażać swój punkt widzenia i dążyć do konsensusu co do prawdy, dotyczącej poszczególnych wartości bądź celów. Do natury religii praktykowanych w wolności należy możliwość prowadzenia w sposób autonomiczny dialogu myśli i życia. Jeżeli również na tym poziomie sferę religii oddziela się od działalności politycznej, przynosi to wielkie korzyści zarówno poszczególnym osobom, jak i wspólnotom. Z drugiej strony, Narody Zjednoczone mogą liczyć na owoce dialogu między religiami i skorzystać z gotowości wierzących, by swym doświadczeniem służyć wspólnemu dobru. Ich zadaniem jest przedstawiać wizję wiary nie w kategoriach nietolerancji, dyskryminacji czy konfliktu, lecz w duchu absolutnego poszanowania prawdy, współistnienia, praw i pojednania.
Prawa człowieka muszą oczywiście obejmować prawo do wolności religijnej, rozumianej jako wyraz wymiaru zarazem indywidualnego i wspólnotowego — perspektywa ta uwydatnia jedność osoby, choć wyraźnie odróżnia wymiar obywatela i wierzącego. W ostatnich latach dzięki działalności Narodów Zjednoczonych w debacie publicznej znalazło się miejsce dla stanowisk inspirowanych przez perspektywę religijną we wszystkich jej wymiarach, obejmującą obrzędowość, kult, wychowanie, przekazywanie informacji oraz wolność wyznawania i wyboru religii. Nie do pomyślenia jest zatem sytuacja, by wierzący musieli wyrzec się części samych siebie — swej wiary — aby być aktywnymi obywatelami. Nigdy nie powinna zajść konieczność wyparcia się Boga, aby móc korzystać ze swoich praw. Ochrona praw związanych z religią jest tym bardziej potrzebna, gdy są one uznawane za sprzeczne z dominującą ideologią laicką bądź ze stanowiskami większości religijnej dążącej do wyłączności. Pełne zagwarantowanie wolności religijnej nie może ograniczać się do swobody kultu, lecz musi uwzględniać publiczny wymiar religii, a zatem możliwość uczestniczenia wiernych w budowaniu porządku społecznego. Czynią to oni faktycznie w obecnych czasach na przykład poprzez skuteczne i wielkoduszne zaangażowanie w liczne i rozmaite przedsięwzięcia, począwszy od uniwersytetów i instytutów naukowych oraz szkół po struktury ochrony zdrowia i organizacje charytatywne w służbie najuboższych i pozostawionych samym sobie. Odmowa uznania wkładu w życie społeczne, wypływającego z wymiaru religijnego i poszukiwania Absolutu — który ze swej natury jest wyrazem wspólnoty osób — oznaczałaby faktyczne uprzywilejowanie postaw indywidualistycznych i tym samym naruszenie jedności osoby.
Moja obecność na forum tego Zgromadzenia jest oznaką uznania dla Narodów Zjednoczonych; jest również wyrazem nadziei, że ta Organizacja będzie się stawać w coraz większym stopniu znakiem jedności między państwami i narzędziem w służbie całej rodziny ludzkiej. Wyraża również wolę Kościoła katolickiego wnoszenia swojego wkładu w stosunki międzynarodowe w sposób, który pozwoliłby każdemu człowiekowi i każdemu narodowi poczuć, że może coś zrobić. W sposób zgodny ze swym wkładem w sferę etyki i moralności oraz w swobodne praktykowanie własnej wiary Kościół angażuje się na rzecz realizacji tych celów także za pośrednictwem międzynarodowej działalności Stolicy Apostolskiej. W istocie, Stolica Apostolska zawsze miała swoje miejsce w zgromadzeniach narodów, ukazując swój szczególny charakter podmiotu na arenie międzynarodowej. Jak potwierdziły ostatnio Narody Zjednoczone, Stolica Apostolska wnosi również swój wkład zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego, pomagając w formułowaniu tego prawa i do niego się odwołując.
Narody Zjednoczone są szczególnym forum, na którym Kościół stara się dzielić swym doświadczeniem «w sprawach ludzkich», zdobywanym w ciągu wieków pośród ludów wszystkich ras i kultur, oraz udostępniać je wszystkim członkom wspólnoty międzynarodowej. To doświadczenie i ta działalność, zmierzająca do uzyskania wolności dla każdego wierzącego, mają za cel zapewnić także większą ochronę praw człowieka. Podstawę i model tych praw znaleźć można w transcendentnej naturze osoby, która pozwala ludziom postępować drogą wiary i poszukiwać Boga w tym świecie. Trzeba położyć większy nacisk na uznanie tego wymiaru, jeżeli chcemy podtrzymywać nadzieję ludzkości na lepszy świat i jeżeli chcemy stworzyć warunki dla pokoju, rozwoju, współpracy i zagwarantowania praw przyszłych pokoleń.
W mojej niedawnej Encyklice Spe salvi przypomniałem, że «wciąż nowe, żmudne poszukiwanie słusznego ładu rzeczy ludzkich jest zadaniem każdego pokolenia» (n. 25). W przypadku chrześcijan to zadanie ma uzasadnienie w nadziei, która płynie ze zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Właśnie dlatego Kościół cieszy się, że uczestniczy w działalności tej szczytnej Organizacji, która jest odpowiedzialna za promowanie pokoju i dobrej woli na całej ziemi. Drodzy przyjaciele, dziękuję za to, że mogłem dziś przemówić do was, i obiecuję, że będę was wspierał modlitwą, abyście mogli nadal wypełniać swe szlachetne zadanie.
Zanim się pożegnam z tym znakomitym Zgromadzeniem, chciałbym złożyć życzenia w oficjalnych językach wszystkim narodom, które są tutaj reprezentowane [po angielsku, francusku, hiszpańsku, arabsku, chińsku i rosyjsku]: Niech Bóg da pokój i pomyślność!
Dziękuję bardzo.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2008) and Polish Bishops Conference