Homilia w Domu św. Marty - 14.09.2015
Aby kontemplować Jezusa na krzyżu, nie trzeba stawać przed zbyt pięknymi malowidłami, które nie przedstawiają surowej rzeczywistości tej straszliwej tortury. Powiedział to Papież, przypominając również obraz «brzydkiego węża», by nadać medytacji bardziej żywy i sugestywny charakter. Bowiem właśnie krzyż i wąż znalazły się w centrum jego homilii podczas Mszy św. w poniedziałek 14 września w święto Podwyższenia Krzyża w kaplicy Domu św. Marty, w której uczestniczyli członkowie Rady Kardynałów.
«Wydaje się, że bohaterem tych dzisiejszych czytań jest wąż, a zawiera się w tym przesłanie», powiedział na początku Franciszek. Tak, «jest głębokie proroctwo w tej prezentacji węża», który — wyjaśnił - «był pierwszym zwierzęciem przedstawionym człowiekowi, pierwszym, o którym jest mowa w Biblii», gdzie nazwany jest «bardziej przebiegłym niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył». I «postać węża nie jest ładna, budzi lęk»: choć «skóra węża jest piękna, pozostaje fakt, że zachowanie węża budzi lęk».
Księga Rodzaju, stwierdził Papież, «mówi, że jest on 'najbardziej przebiegły'», ale jest także «czarodziejski i potrafi oczarować, zauroczyć». Więcej: «jest kłamczuchem, jest zawistny, ponieważ z powodu zawiści diabła, węża, wszedł na świat grzech». On «ma tę umiejętność zauroczenia, by cię zniszczyć: obiecuje wiele rzeczy, lecz kiedy trzeba zapłacić, płaci źle, jest złym płatnikiem». Lecz, podkreślił Papież, wąż «ma tę umiejętność uwodzenia, oczarowania». Paweł na przykład «złości się na chrześcijan z Galacji, którzy przysporzyli mu wiele zmartwień» i mówi do nich «O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, którzy zostaliście powołani do wolności, któż was urzekł?». A zepsuł ich właśnie wąż «i nie jest to rzecz nowa: była w świadomości ludu Izraela».
Wracając do dzisiejszego czytania z Księgi Liczb (21, 4-9), Franciszek przypomniał, że «aby uchronić lud przed jadem wężów, Pan powiedział Mojżeszowi, by sporządził węża miedzianego: ten, kto spoglądał na tego węża, ratował się». I «jest to obraz, jest to proroctwo, jest to obietnica: obietnica niełatwa do zrozumienia». Dzisiejsza Ewangelia (Jan 3, 13-17) opowiada nam, że «Jezus sam wyjaśnia Nikodemowi nieco lepiej» gest Mojżesza: bowiem tak jak on «umieścił na wysokim palu węża na pustyni, tak też trzeba by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne». Praktycznie rzecz biorąc, powiedział Papież, «ów wąż z miedzi był obrazem Jezusa wywyższonego na krzyżu».
Z jakiego powodu, zapytał Franciszek, «Pan posłużył się tym obrazem, który jest taki brzydki, taki niedobry?». Po prostu dlatego — brzmiała odpowiedź - «że On przyszedł, by wziąć na siebie wszystkie nasze grzechy», stając się «największym grzesznikiem, nie popełniwszy żadnego grzechu». I tak Paweł mówi nam, że Jezus stał się grzechem dla nas: nawiązując zatem do obrazu, Chrystus stał się wężem. «To brzydkie!» - skomentował Papież. Lecz naprawdę «On stał się grzechem, by nas zbawić: takie jest znaczenie przesłania dzisiejszej liturgii Słowa». To jest właśnie «droga Jezusa: Bóg stał się człowiekiem i wziął na siebie grzech».
We fragmencie Listu do Filipian (2, 6-11), czytanym w dzisiejszej liturgii, Paweł wyjaśnia tę tajemnicę, również dlatego — zauważył Papież — że bardzo ich kochał: «istniejąc w postaci Bożej, Jezus nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi; uniżył samego siebie, stając się posłusznym do śmierci — i to śmierci krzyżowej». A zatem, powtórzył Franciszek, «ogołocił samego siebie: stał się grzechem dla nas, On, który nie znał grzechu». I dlatego to «jest tajemnica», a my «możemy powiedzieć: stał się jak wąż, brzydki i odrażający, że się tak wyrażę».
Jest tyle pięknych malowideł, stwierdził Franciszek, które pomagają nam kontemplować «Jezusa na krzyżu, lecz rzeczywistość jest inna: był On cały poszarpany, pokrwawiony naszymi grzechami». Zresztą «to jest droga, którą On wybrał, by zwyciężyć węża na jego polu». A zatem, zasugerował Papież, trzeba «patrzyć na krzyż Jezusa, a nie na krzyże artystyczne, pięknie namalowane»: trzeba patrzyć «na rzeczywistość, na to, czym był krzyż w tamtej epoce». I «patrzyć na jego drogę», pamiętając, że «ogołocił samego siebie, uniżył się, by nas zbawić».
«To również jest droga chrześcijanina», mówił dalej Papież. Jeśli bowiem «chrześcijanin chce iść naprzód drogą życia chrześcijańskiego, musi się uniżyć, tak jak się uniżył Jezus: jest to droga pokory», na której trzeba «brać na siebie upokorzenia, tak jak je wziął Jezus». To właśnie, powiedział Papież, «mówi nam dziś liturgia w to święto Podwyższenia Krzyża». A Pan, zakończył, «niech nam da łaskę, o którą prosimy Matkę Bożą pod krzyżem: łaskę, byśmy potrafili płakać, płakać z miłości, płakać z wdzięczności, bo nasz Bóg tak nas umiłował, że zesłał swego Syna, by się uniżył i ogołocił, by nas zbawić».
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano