Przemówienie podczas spotkania z ciężko chorymi dziećmi - 29.05.2015
Po południu Ojciec Święty spotkał się w kaplicy Domu św. Marty z dwadzieściorgiem ciężko chorych dzieci — uczestniczących w organizowanych przez UNITALSI pielgrzymkach do Lourdes i Loreto. Dzieciom towarzyszyli rodzice oraz wolontariusze i kierownictwo UNITALSI. Podczas spotkania chora dziewczynka powiedziała do Papieża kilka słów, po czym świadectwo złożył ojciec chorego chłopca. Do przybyłych Papież wygłosił następujące przemówienie:
Dobry wieczór wszystkim.
Usiądźcie, rozgośćcie się.
Zacznijmy od modlitwy do Pana [odmawiają «Ojcze nasz»].
Kiedy na katechizacji uczono nas o Trójcy Przenajświętszej, mówiono nam, że jest to tajemnica: że owszem, jest Ojciec, Syn, Duch Święty, ale że nie da się tego zrozumieć w całości. To jest prawda, mamy dowody, że to prawda, ale co innego jest to zrozumieć. Dowody mamy. Także tutaj, jeżeli popatrzymy na Jezusa, Eucharystię, w tym kawałku chleba jest Jezus, to prawda. Ale jak to jest? Nie rozumiemy, jak jest możliwe... ale to prawda, to jest On. Mówimy — to tajemnica. I tak, gdy zadajemy parę innych pytań z katechizacji, nie da się do głębi wyjaśnić, ale mamy dowody.
Istnieje także pytanie, na które odpowiedzi nie można poznać na katechizacji. To jest pytanie, które ja wielokrotnie sobie zadaję, i wielu z was, bardzo wielu ludzi sobie je zadaje: «Dlaczego cierpią dzieci?». I nie istnieją wyjaśnienia. Również to jest tajemnicą. Patrzę tylko na Boga i pytam: «Ale dlaczego?». A patrząc na krzyż: «Dlaczego Twój Syn tam jest? Dlaczego?». To jest tajemnica krzyża.
Często myślę o Matce Bożej, kiedy przekazali Jej martwe ciało Syna, całe poranione, oplwane, zakrwawione, brudne. Co wtedy zrobiła Matka Boża? Czy powiedziała: «Zabierzcie je?» Nie, przygarnęła je, pieściła je. Także Matka Boża nie rozumiała. Bowiem Ona w tamtej chwili przypomniała sobie, co powiedział Jej anioł: «On będzie Królem, będzie wielki, będzie Prorokiem...»; i w swoim sercu z pewnością, gdy trzymała w ramionach to ciało, tak bardzo poranione, które tyle wycierpiało przed śmiercią, w swoim sercu niewątpliwie miałaby ochotę powiedzieć do anioła: «Kłamco! Zostałam oszukana». Także Ona nie znała odpowiedzi.
Kiedy dzieci rosną, osiągają pewien wiek, mniej więcej około dwóch lat, nie rozumieją dobrze, jaki jest świat. I zaczynają zadawać pytania: «Tato, dlaczego? Mamo, dlaczego? Dlaczego». A kiedy tato lub mama zaczynają wyjaśniać, nie słuchają. Mają kolejne «dlaczego?». «A dlaczego to?». I nie chcą słuchać wyjaśnienia. Jedynie owym «dlaczego?» przyciągają ku sobie spojrzenie taty i mamy. My możemy pytać Pana: «Ależ, Panie, dlaczego? Dlaczego cierpią dzieci? Dlaczego to dziecko?». Pan nie wypowie do nas słów, ale poczujemy na sobie Jego spojrzenie, i to doda nam siły.
Nie bójcie się pytać, a nawet prowokować Pana. «Dlaczego?» Być może nie nadejdzie żadne wyjaśnienie, lecz Jego ojcowskie spojrzenie doda ci siły, by iść naprzód. I da ci również tę dziwną rzecz, o której mówił ten brat, opowiadając o swoim podwójnym doświadczeniu: inne uczucie, uczucie dziwne [Papież odnosi się do świadectwa, które chwilę wcześniej przedstawił ojciec chorego dziecka]. I może to uczucie czułości względem twojego chorego dziecka będzie wyjaśnieniem, bo jest to spojrzenie Ojca. Nie bójcie się pytać Boga: «Dlaczego?», rzucać Mu wyzwań: «Dlaczego?», zawsze pod warunkiem, że wasze serce jest otwarte na przyjęcie Jego ojcowskiego spojrzenia. Jedynym wyjaśnieniem, jakie będzie mógł ci dać, będzie: «Także mój Syn cierpiał». Ale to jest wytłumaczenie. Rzeczą najważniejszą jest spojrzenie. I wasza siła jest w tym — w pełnym miłości spojrzeniu Ojca.
«Ale — możecie zapytać — czy Wasza Świątobliwość, będąc biskupem, który tak wiele studiował teologię, nie ma nam nic więcej do powiedzenia?». Nie. Trójca Święta, Eucharystia, łaska Boża, cierpienie dzieci są tajemnicą. I można zagłębić się w tajemnicę, jedynie jeżeli Ojciec patrzy na nas z miłością. Ja naprawdę nie wiem, co wam powiedzieć, ponieważ bardzo podziwiam waszą niezłomność, waszą odwagę. Ty powiedziałaś, że doradzali ci przerwanie ciąży. Powiedziałaś: «Nie, niech przyjdzie, ma prawo żyć». Nigdy, ale to nigdy nie jest rozwiązaniem problemu wyeliminowanie osoby. Nigdy. To są zasady członków mafii: «Jest jakiś problem, zabijmy tego...». Nigdy.
Ja wam towarzyszę taki, jaki jestem, zgodnie z tym, jak czuję. A naprawdę nie odczuwam chwilowego współczucia, nie. Jestem z wami sercem na tej drodze, która jest drogą odwagi, która jest drogą krzyża, a także drogą, która jest dobrem dla mnie, wasz przykład mi się przydaje. I dziękuję wam za to, że jesteście tacy odważni. Bardzo wiele razy w mym życiu byłem tchórzem, więc wasz przykład dobrze mi zrobił, posłużył mi. Dlaczego cierpią dzieci? To jest tajemnica. Trzeba wołać do Boga, tak jak dziecko wzywa swojego tatę i pyta: «Dlaczego? Dlaczego?», przyciągać spojrzenie Boga, który powie ci jedynie: «Popatrz na mojego Syna, On też».
Fakt, że w świecie, w którym tak powszechnie żyje się kulturą odrzucania — to, co się nie sprawdza, odrzuca się — wy znosicie tę sytuację w taki sposób, pozwalam sobie to powiedzieć — a nie chcę schlebiać, nie, mówię to z serca — to jest heroizm. Jesteście małymi bohaterami życia. Bardzo wiele razy słyszałem wielkie zatroskanie tatów i mam takich jak wy, a jestem pewien, że jest to i waszym udziałem: oby [mój syn] nie został sam w życiu, oby [moja córka] nie została sama w życiu. Prawdopodobnie jest to jedyna okoliczność, w której rodzice proszą Pana, aby najpierw wezwał do siebie dziecko, ażeby nie zostało samo w życiu. I to jest miłość.
Dziękuję wam za wasz przykład. Nie wiem, co więcej powiedzieć, doprawdy, ponieważ te sprawy, bardzo mnie poruszają. Ja także nie mam odpowiedzi. «Ale Wasza Świątobliwość jest Papieżem, powinien wiedzieć wszystko!». Nie, w tych sprawach nie ma odpowiedzi, jedynie spojrzenie Ojca. A poza tym, co ja robię? Modlę się — za was, za te dzieci, za tamto uczucie radości, cierpienia, wszystko zmieszane, o którym mówił nasz brat. A Pan potrafi pocieszyć w tym bólu w sposób szczególny. Niech On da właściwą pociechę każdemu z was, taką, jakiej potrzebujecie.
Dziękuję za odwiedziny, dziękuję, dziękuję!
Ojciec Joannis [ks. Gaid, jeden z dwóch osobistych sekretarzy Papieża, który towarzyszył grupie], który jest dość szczególny, znacie go, zasugerował mi, żebym wam opowiedział pewną historię. Być może pomoże wam patrzeć na Pana. Pewne dziecko bawiło się. Tato przyglądał mu się przez okno z trzeciego piętra — dziecko chciało przesunąć wielki kamień, ale nie było w stanie, bo był bardzo ciężki. Później to inteligentne dziecko poszło po metalowe narzędzie, żeby go przesunąć, ale nie dało rady, potem zawołało swoich kolegów i próbowało razem z nimi go przesunąć, ale nie zdołali, ponieważ ten kamień był ciężki. A oni chcieli go przesunąć, żeby się tam, w tym miejscu bawić; i w końcu tato, który patrzył przez okno, zszedł i z wielkim wysiłkiem, używając metalowego narzędzia, odciągnął kamień. A dziecko powiedziało do taty z wyrzutem: «Ależ, tato, widziałeś, że nie mogłem sobie poradzić?» — «Tak». — «To dlaczego nie przyszedłeś wcześniej?» — «Dlatego że mnie nie zawołałeś».
Nie zapominajcie o tym: wzywać Pana. On będzie wiedział, jak przyjdzie, kiedy przyjdzie, i to będzie wasze pocieszenie. Módlcie się również za mnie. Dziękuję.
Pomódlmy się do Matki Bożej: «Zdrowaś Maryjo...»
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2015) and Polish Bishops Conference