Przemówienie Papieża podczas Zgromadzenia Międzyreligijnego na progu 3 tysiąclecia. 28.10.1999
Jednym z doniosłych wydarzeń, które z woli Ojca Świętego przygotowują Wielki Jubileusz Roku 2000, było Zgromadzenie Międzyreligijne, zorganizowane w dniach 25-28 października w Rzymie przez Papieską Radę ds. Dialogu Międzyreligijnego. Wzięło w nim udział ok. 250 przedstawicieli ponad 20 religii świata z 40 krajów, w tym m.in. 72 katolików, 27 chrześcijan z innych Kościołów, 42 wyznawców islamu, 23 buddystów, 9 hinduistów, 14 wyznawców judaizmu. Celem Zgromadzenia było określenie możliwości współdziałania różnych religii w dziedzinach stanowiących przedmiot wspólnej troski, takich jak pokój, sprawiedliwość, walka z ubóstwem. Uczestników zgromadzonych w Watykanie powitał kard. Francis Arinze, przewodniczący Papieskiej Rady, oraz kard. Roger Etchegaray, przewodniczący Prezydium Komitetu Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Relację wstępną przedstawiła Theresa Ee-Chooi z Malezji, przewodnicząca Międzynarodowej Katolickiej Unii Prasy, wskazując główne linie debaty, jaką miało podjąć zgromadzenie. Mówiąc o dysproporcjach ekonomicznych między krajami bogatymi i ubogimi, o negatywnych skutkach postkolonializmu i konsekwencjach globalizacji, stwierdziła, że «dzisiejszy człowiek, uwikłany w sieć materializmu i konsumpcjonizmu, absolutyzuje teraźniejszość, dąży do natychmiastowego zaspokojenia i powierzchownego szczęścia, które przynosi rozczarowanie». Stąd płynie pytanie, co mogą uczynić religie, aby odwrócić te tendencje i przyczynić się do ukształtowania świata bardziej wrażliwego na uniwersalne wartości. Odpowiedzi na to pytanie szukali uczestnicy Zgromadzenia, obradujący w zespołach roboczych, których wnioski były następnie przedstawiane na sesjach plenarnych i stały się podstawą deklaracji końcowej.
Również w ramach Zgromadzenia Międzyreligijnego wieczorem 26 października w Auli Pawła VI odbył się spektakl muzyczny, w którym wykonawcy reprezentujący różne religie przedstawili utwory charakterystyczne dla ich tradycji kultowej. Wystąpił m.in. międzynarodowy zespół Gen Rosso, mieszany chór muzułmańsko- -chrześcijański i chór żydowski.
W środę 27 października, w 13. rocznicę pamiętnego spotkania przywódców wielkich religii w Asyżu, uczestnicy Zgromadzenia Międzyreligijnego udali się z pielgrzymką do miasta św. Franciszka. Przed dolną bazyliką zostali powitani przez przedstawicieli władz lokalnych oraz wspólnoty franciszkańskiej; modlili się też przy grobie Biedaczyny. Dzień ten był poświęcony wspólnej refleksji, świadectwom i modlitwie o pokój.
W ostatnim dniu obrad podczas sesji plenarnej uczestnicy Zgromadzenia przyjęli tekst deklaracji końcowej. Została ona odczytana publicznie wieczorem na placu św. Piotra w obecności Ojca Świętego i kilkudziesięciu tysięcy osób. Obok licznych przedstawicieli Stolicy Apostolskiej obecni byli m.in. Dalaj Lama, wielki rabin René Samuel Sirat z Paryża, wiceprzewodniczący Rady Rabinów Europy, oraz przewodniczący Amerykańskiej Misji Muzułmańskiej imam Mohammed. Przed spotkaniem przedstawiciele religii modlili się w różnych miejscach w pobliżu Watykanu. Zgromadzeni na placu św. Piotra wysłuchali kilku świadectw, przeplatanych występami zespołu Gen Rosso, chóru Ha-Kol rzymskiej wspólnoty żydowskiej oraz międzynarodowego chóru chrześcijańsko-muzułmańskiego. Założyciel Wspólnoty św. Idziego prof. Andrea Riccardi przedstawił m.in. działalność swojego ruchu na rzecz pokoju, a przedstawicielka hinduistów, Usha Mehta z Indii, uczennica Gandhiego, przeprosiła Ojca Świętego i całą wspólnotę katolicką za zabójstwa misjonarzy, jakich dokonano w ostatnim okresie w Indiach. Kard. Francis Arinze w krótkich słowach przedstawił przebieg Zgromadzenia Międzyreligijnego, po czym odczytano deklarację końcową. Papież wygłosił przemówienie w języku angielskim. Spotkanie zakończyło się długą chwilą milczenia, podczas której zgromadzeni zapalili trzymane w dłoniach świece i przekazali sobie znak pokoju.
Poniżej publikujemy przemówienie Papieża oraz deklarację końcową Zgromadzenia Międzyreligijnego.
Szanowni Przedstawiciele religii, drodzy Przyjaciele!
1. W duchu pokoju, którego świat dać nie może, witam was wszystkich, zgromadzonych tutaj na placu św. Piotra na zakończenie Zgromadzenia Międzyreligijnego, które odbywało się w ostatnich dniach. Przez wszystkie lata mego pontyfikatu, a zwłaszcza podczas podróży pasterskich do różnych części świata, z wielką radością spotykałem się z niezliczonymi chrześcijanami z innych Kościołów oraz z wyznawcami innych religii. Dzisiaj dane mi jest doznać tej radości tutaj, przy grobie apostoła Piotra, którego misję w Kościele mam zadanie kontynuować. Cieszę się ze spotkania z wami wszystkimi i dziękuję wszechmogącemu Bogu, który budzi w nas pragnienie wzajemnego zrozumienia i przyjaźni.
Wiem, że wielu czcigodnych przywódców religijnych przybyło z bardzo daleka, aby wziąć udział w tej uroczystości, zamykającej Zgromadzenie Międzyreligijne. Jestem wdzięczny tym wszystkim, którzy starają się podtrzymywać ducha, dzięki któremu możliwe było to Zgromadzenie. Wysłuchaliśmy przed chwilą orędzia, stanowiącego owoc waszych rozważań.
2. Zawsze uważałem, że przywódcy religijni mają do odegrania kluczową rolę w podtrzymywaniu nadziei na sprawiedliwość i pokój, bez których nie będzie przyszłości godnej człowieka. Dobrze się stało, że w chwili, gdy świat przeżywa schyłek jednego tysiąclecia i zbliża się do następnego, znaleźliśmy czas, aby spoglądając wstecz, dokonać oceny obecnej sytuacji i z nadzieją wyruszyć razem ku przyszłości.
Czy przyglądając się obecnemu położeniu ludzkości nie przesadzamy, mówiąc o kryzysie cywilizacji? Widzimy wielkie zdobycze techniki, ale nie zawsze towarzyszy im wyraźny postęp duchowy i moralny. Widzimy również, jak pogłębia się przepaść między bogatymi a ubogimi, zarówno na płaszczyźnie jednostek, jak i narodów. Wielu ludzi ponosi ogromne wyrzeczenia, aby okazać solidarność cierpiącym na skutek biedy, głodu lub chorób, nadal jednak brakuje zbiorowej woli usunięcia gorszących nierówności oraz stworzenia nowych struktur, które pozwolą wszystkim ludziom mieć sprawiedliwy udział w zasobach świata.
Na całym świecie wybuchają też bez przerwy nowe konflikty — wojny między narodami, zbrojne walki wewnątrz poszczególnych krajów, konflikty jątrzące się bez końca niczym nie zagojone rany, wołające o uzdrowienie, które zdaje się nigdy nie nadchodzić. W sposób nieunikniony najbardziej cierpią na tym najsłabsi, zwłaszcza wówczas, gdy zostają wypędzeni ze swoich domów i zmuszeni do ucieczki.
3. Z pewnością nie tędy wiedzie droga, którą winna iść ludzkość. Czyż zatem nie jest słuszne stwierdzenie, że cywilizacja rzeczywiście znajduje się w kryzysie, któremu można przeciwstawić jedynie nową cywilizację miłości, opartą na uniwersalnych wartościach pokoju, solidarności, sprawiedliwości i wolności (por. Tertio millennio adveniente, 52)?
Niektórzy twierdzą, że częścią problemu jest religia, ponieważ staje na drodze ludzkości do prawdziwego pokoju i pomyślności. Jako ludzie religijni mamy obowiązek udowodnić, że to nieprawda. Wszelkie przypadki wykorzystywania religii jako uzasadnienia przemocy są nadużyciem. Religia nie jest i nie może stawać się pretekstem do konfliktów, zwłaszcza wówczas gdy tożsamość religijna pokrywa się z kulturową i etniczną. Religia i pokój idą w parze: wojna prowadzona w imię religii to jawna sprzeczność (por. przemówienie do uczestników VI Światowego Spotkania Religii na rzecz Pokoju, 3 listopada 1994 r., n. 2). Przywódcy religijni muszą wyraźnie pokazać, że właśnie ze względu na swoje przekonania religijne stoją zdecydowanie po stronie pokoju.
Naszym zadaniem jest zatem krzewienie kultury dialogu. Każdy z nas i wszyscy razem musimy ukazywać, że przekonania religijne są inspiracją dla pokoju, że zachęcają do solidarności, sprzyjają sprawiedliwości i wspomagają wolność.
Jednakże samo nauczanie nigdy nie wystarcza, chociaż jest niezbędne. Musi się wyrażać w działaniu. Mój czcigodny poprzednik papież Paweł VI zauważył, że w naszych czasach ludzie chętniej słuchają świadków niż nauczycieli, a nauczycieli słuchają pod warunkiem, że są oni jednocześnie świadkami (por. Evangelii nuntiandi, 41). Wystarczy przytoczyć niezapomniane świadectwo takich ludzi, jak Mahatma Gandhi czy Matka Teresa z Kalkuty — by wymienić choćby dwie postaci, które pozostawiły tak głęboki ślad w dziejach świata.
4. Siła świadectwa polega też na tym, że ma ono charakter wspólnotowy. Jest znakiem nadziei fakt, że w wielu częściach świata powstają stowarzyszenia międzyreligijne, których celem jest wspólna refleksja i działanie. W niektórych częściach świata przywódcy religijni występują jako mediatorzy między walczącymi stronami. Gdzie indziej łączą siły, aby chronić nie narodzonych, umacniać prawa kobiet i dzieci, bronić niewinnych. Jestem przekonany, że wzrost zainteresowania dialogiem między religiami jest jednym ze znaków nadziei dostrzegalnych w ostatnich latach naszego wieku (por. Tertio millennio adveniente, 46). Ale trzeba iść jeszcze dalej. Wzrost wzajemnego szacunku i zaufania musi prowadzić do jeszcze skuteczniejszego i lepiej skoordynowanego współdziałania dla dobra ludzkiej rodziny.
Nasza nadzieja nie opiera się jedynie na zdolnościach ludzkiego umysłu i serca, ale ma wymiar boski, który należy dostrzec. Ci spośród nas, którzy są chrześcijanami, wierzą, że nadzieja to dar Ducha Świętego, który wzywa nas do poszerzenia horyzontów, do sięgnięcia wzrokiem dalej niż nasze osobiste potrzeby czy potrzeby naszych wspólnot, do dostrzeżenia jedności całej ludzkiej rodziny. Nauczanie i przykład Jezusa Chrystusa dały chrześcijanom wyraźną świadomość powszechnego braterstwa wszystkich ludzi. Przekonanie, że Duch Boży działa tam, gdzie chce (por. J 3, 8), nie pozwala nam wydawać pochopnych i szkodliwych sądów, każe bowiem dostrzegać rzeczywistość ukrytą w sercach innych. Otwiera to drogę do pojednania, zgody i pokoju. Ta duchowa świadomość jest źródłem współczucia i wielkoduszności, pokory i skromności, odwagi i wytrwałości. Takich postaw ludzkość potrzebuje zwłaszcza dzisiaj, gdy wchodzi w nowe tysiąclecie.
5. Czy gromadząc się dzisiaj w tym miejscu jako przedstawiciele wielu narodów i religii świata moglibyśmy nie wspomnieć o spotkaniu w Asyżu przed trzynastu laty na Światowym Dniu Modlitwy o Pokój? Od tamtego czasu «duch Asyżu» był podtrzymywany przez wielorakie inicjatywy, podejmowane w różnych częściach świata. Wczoraj ci spośród was, którzy uczestniczyli w Zgromadzeniu Międzyreligijnym, udali się do Asyżu w rocznicę pamiętnego spotkania z 1986 r. Pojechaliście tam, aby odtworzyć klimat tamtego wydarzenia i raz jeszcze zaczerpnąć natchnienie z postaci Bożego Biedaczyny, pełnego pokory i radości św. Franciszka z Asyżu. Pozwólcie, że przypomnę tutaj słowa, które wypowiedziałem na zakończenie tamtego dnia postu i modlitwy: «Sam fakt, że z różnych stron świata przybyliśmy do Asyżu jest znakiem tej wspólnej drogi, którą ludzkość winna kroczyć zgodnie ze swym powołaniem. Albo nauczymy się iść razem w pokoju i harmonii, albo też drogi nasze rozejdą się i zniszczymy siebie samych i innych. Mamy nadzieję, że ta pielgrzymka do Asyżu uświadomiła nam wspólne pochodzenie i wspólne przeznaczenie ludzkości. Niech nam wolno będzie w tym widzieć zapowiedź tego, na czym powinien polegać — zgodnie z wolą Boga — rozwój historii ludzkości: musi ona stać się braterską wędrówką, w której towarzyszymy sobie nawzajem, podążając do transcendentnego celu, który On dla nas ustanowił» (przemówienie na zakończenie Światowego Dnia Modlitwy o Pokój, Asyż, 27 października 1986 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 10/1986, s. 17).
Nasze dzisiejsze spotkanie na placu św. Piotra jest kolejnym krokiem na tej drodze. W różnorakich językach modlitwy prośmy Ducha Bożego, aby nas oświecił, prowadził i dał nam siłę do tego, byśmy jako ludzie inspirujący się przekonaniami religijnymi mogli wspólnie budować przyszłość ludzkości w zgodzie, sprawiedliwości, pokoju i miłości.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (1/2000) and Polish Bishops Conference