Długofalowy sukces w biznesie wymaga odniesienia do fundamentalnych wartości - jedną z nich jest męstwo
Badania ekonomiki przedsiębiorstw wykazują, iż firmy, które długofalowo stawiają na wartości i o nie dbają, w dalekosiężnej perspektywie odnoszą sukces. Inne badanie wykazało, że nie tylko obniżki cen przynoszą zyski, lecz zyski generują także stali klienci. A stali klienci nie zwracają uwagi jedynie na cenę, ale również na takie wartości jak: uczciwość, niezawodność, jakość, uprzejmość etc. W pierwszej części omówiliśmy fundamentalną wartość, jaką jest sprawiedliwość.
Druga wartość, o której mówi Platon, to męstwo. Nie jest to tylko cnota sportowców lub żołnierzy czy filozofów, lecz dotyczy ona wszystkich, którzy stoją na czele innych, a zatem wszystkich przełożonych. Męstwo nie jest równoznaczne z uporem, lecz jest to gotowość obrony tego, co jest dla mnie ważne i do czego jestem przekonany, a co może wiązać się z ryzykiem, że zostanę zaatakowany czy zraniony.
Dzisiaj żyjemy w czasach populizmu, kierujemy się tylko wskaźnikami zgodności. Również tutaj możemy powiedzieć, że jest to wyraz braku wartości: jeśli nie mam w sobie wartości, muszę szukać jej zewnętrznego potwierdzenia. Jest to jednak prosta droga do stania się renegatem: w takim układzie muszę się ciągle dostosowywać, a to nie prowadzi do niczego dobrego. Męstwo, o którym mowa, nie jest tylko cnotą, której należy szukać u kadry zarządzającej, lecz współcześnie nazwalibyśmy ją inaczej — odwagą cywilną. Z perspektywy społeczeństwa wiemy, jak ważną rolę odgrywa ten przymiot. Oczywiście, nie tylko w sensie aktu ujęcia się za drugim człowiekiem i bycia mężnym w danym momencie. Chodzi raczej o zasadniczą postawę życiową, tak by umieć pokierować swoim życiem.
Francuski filozof, Pascal Bruckner, napisał książkę Cierpię, więc jestem, w której piętnuje dwie zasadnicze postawy życiowe naszych czasów: infantylizm oraz wiktymizację. Jak mówi ten filozof, victima oznacza ofiarę, a wiktymizacja prowadzi do stwierdzenia: „zawsze to ja jestem ofiarą, a winni są zawsze inni”. Natomiast jeśli chodzi o infantylizm, to człowiek przyszłości jest starzejącym się dzieckiem-olbrzymem, które ma wielkie oczekiwania wobec innych, lecz nie posiada w sobie gotowości, aby samemu przejąć odpowiedzialność. I jak dalej — ten francuski filozof humorystycznie wyjaśnia, że po stronie tego infantylnego człowieka znajdują się jeszcze prawnicy, którzy są znacznie bardziej agresywni niż Kościół katolicki był kiedykolwiek w swojej historii.
Myślę, że z taką postawą, kiedy ludzie nie biorą odpowiedzialności sami za siebie i za swoje zachowanie, a ciągle uważają, że winę ponoszą inni, musi walczyć wiele firm. Chciałbym to zobrazować przykładem. Kiedyś przyszła do mnie kobieta (trzydzieści lat) ze swoim młodszym bratem (dwadzieścia cztery lata), gdyż była bardzo zmartwiona, że „brat nigdy nie zacznie prawdziwie żyć”. Porozmawiałem z tym młodym człowiekiem. W 11. klasie przerwał naukę w gimnazjum; przez rok uczył się zawodu elektronika, potem to zarzucił; przez kolejny rok uczył się zawodu ogrodnika, potem znowu zaniechał nauki. Spytałem go, dlaczego to wszystko przerywał? Usłyszałem odpowiedź: „nauczyciele byli głupi, ogrodnictwo było głupie, wszyscy byli straszliwie głupi”. Zapytałem go, kim w takim razie chciałby zostać. Usłyszałem, że dziennikarzem sportowym w telewizji, ale tylko w zakresie wyścigów samochodowych. „Cóż, to brzmi bardzo ładnie”, odpowiedziałem, „lecz czy sądzisz, że oni wszyscy tam na ciebie czekają? Czu już aplikowałeś do telewizji?”. Owszem, odpowiedział, wysłał jedną aplikację do drugiego programu niemieckiej telewizji ZDF, ale nie dostał od nich żadnej odpowiedzi. Tę wymianę zdań podsumowałem następująco: „musisz się zdecydować, czy już na zawsze chcesz pozostać w gniazdku twojej mamy i będziesz oskarżał świat, że nie daje tobie, temu genialnemu młodemu człowiekowi, jego wymarzonej pracy, która przecież mu się należy? Czy też może jesteś gotów, aby wyskoczyć i zawalczyć o to, czego pragniesz? A wiedz, że kiedy walczysz, to odnosisz rany; to jest po prostu część życia. Kto nie chce być zraniony, ten tak naprawdę nigdy nie zaczyna żyć”.
Męstwo uwzględnia więc także to, że życie niesie ze sobą walkę. I nie chodzi tutaj o walkę przeciwko komuś, lecz walkę o życie. Jeśli bowiem walczę o życie i o wartości, to będę raniony, gdyż ryzyko ataku w moją stronę nigdy nie przemija. Myślę, że dzisiejszy świat potrzebuje ludzi, którzy mają odwagę opowiedzieć się za tym, co jest dla nich ważne i o czym są głęboko przekonani.
Fragment artykułu Anselma Grüna OSB z pracy zbiorowej pt. „Zarządzanie, przywództwo a duchowość”
Anselm Grün OSB, urodzony 1945 r., benedyktyn z Opactwa Münsterschwarzach w Niemczech. Ukończył Instytut Monastyczny w S. Anselmo w Rzymie ze stopniem doktora. Znany rekolekcjonista, autor wielu publikacji z dziedziny życia wewnętrznego.
opr. mg/mg