25 lat Caritas w Polsce to okazja na małe podsumowanie jego działalności - rozmowa z bpem Arturem Mizińskim, sekretarzem Episkopatu
Rok 2015 będzie rokiem jubileuszowym dla Caritas w Polsce. Przed 25 laty powstało kilkanaście Caritas diecezjalnych, powołano też Caritas Polska jako instytucję charytatywną Konferencji Episkopatu Polski. Jak możemy podsumować to ćwierćwiecze z perspektywy mijającego czasu?
Caritas na stałe wpisała się w obraz Kościoła w Polsce, trudno więc wyobrazić sobie, że to zaledwie 25-lecie. Mimo tak krótkiego czasu stworzona została struktura i marka niezwykle silna, scalająca wszystkie diecezje, pozwalająca nieść pomoc na wielką skalę.
Myślę, że poza głównym założeniem świadczenia wszechstronnej pomocy zmieniło się dosłownie wszystko, począwszy od pozyskiwania środków na realizację zamierzonych celów a skończywszy na metodach działania. Początkowo Caritas zajmowała się dystrybucją darów otrzymywanych z zagranicy, obecnie stara się pozyskiwać środki od różnych instytucji i ludzi dobrej woli. Odbywa się to między innymi przez organizowanie corocznych akcji, jak Tornister pełen Uśmiechów, Wakacyjna Akcja Polonia, Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom czy Jałmużna Wielkopostna, ale także zbiórki doraźne w przypadku klęsk żywiołowych, aby zdążyć z pomocą do poszkodowanych.
W swojej działalności Caritas stara się wykorzystywać wszelkie możliwe narzędzia i szukać nowych, innowacyjnych sposobów realizowania swojej misji. Dociera do szerokiego grona odbiorców przez szereg kampanii społecznych, a także za pomocą internetowego radia Caritas Polska. Aktywnie bierze udział w tworzeniu projektów finansowanych ze źródeł zewnętrznych, jak choćby 50+ Doświadczenie czy Wyjść z szarej strefy, które mają na celu aktywizację osób wykluczonych na rynku pracy. Przeprowadza też szereg szkoleń, zarówno dla beneficjentów programów, jak i dla swoich wolontariuszy.
Caritas Polska świadczy pomoc także poza granicami naszego kraju, jak na przykład w Indiach i Sri Lance, gdzie wspólnie z tamtejszymi oddziałami Caritas prowadzi program Adopcja na odległość. W Somalii, Etiopii czy Erytrei buduje studnie i szkoły, a u naszych wschodnich sąsiadów — na Ukrainie, Białorusi i Litwie wspiera środowiska polonijne.
W działalności Caritas możemy dostrzec wiele wymiarów...
Na pierwszy plan zazwyczaj wysuwa się wymiar materialny. Diecezjalne Caritas organizują wszechstronną pomoc w tym zakresie. Prowadzą placówki, w których opieką objęte są dzieci, niepełnosprawni, chorzy, umierający, samotne matki, uchodźcy, bezdomni czy osoby starsze. Przeprowadzane są kampanie pozyskujące środki finansowe na udzielanie wsparcia w środowiskach, w których te grupy funkcjonują na co dzień. Corocznie odbywają się wyjazdy wakacyjne, zimowiska, rekolekcje. Funkcjonują Okna Życia, które dają szansę na życie najbardziej bezbronnym — noworodkom. W każdym zakątku Polski, w wielu przekazach medialnych, ale i w codzienności wielu osób, obserwować można efekty pracy Caritas.
Najważniejszy jest jednak wymiar, który wprawdzie wiąże się z materialnym wsparciem, ale stanowi istotę działania Caritas — wymiar duchowy. W Caritas osoby potrzebujące otrzymują pomoc w postaci dobrego słowa, miejsca, do którego można wrócić. Mogą skorzystać z posługi kapłanów i osób konsekrowanych oraz świeckich. Dzięki wyciągniętej pomocnej dłoni drugiego człowieka nadzieje wielu osób nie gasną, a wręcz rozniecają się na nowo. Myślę, że wymiar ten jest szczególnie ważny w dzisiejszym świecie, gdzie wielu ludzi jest samotnych i poszukuje wsparcia z różnych źródeł. Możliwość znalezienia pomocy właśnie w Caritas może być niejednokrotnie pierwszym po latach kontaktem z żywym Kościołem i okazją do odrodzenia wiary.
Caritas nie byłoby, gdyby nie ludzie ją tworzący. Tutaj zatem dotykamy wprost wymiaru wspólnotowego. Czym byłaby Caritas bez dziesiątek tysięcy wolontariuszy kwestujących na ulicach wszystkich miast Polski, przy każdej parafii, wychodzących ze swoją pomocą do każdego środowiska, w którym są potrzebni? Swoimi talentami, a więc tym, czym obdarzył ich Stwórca, dzielą się każdy według swoich zdolności, a przede wszystkim poświęcają swój czas i oddają cząstkę siebie dla drugiego człowieka. Podobnie jak pracownicy Caritas, którzy właśnie w posłudze innym odnaleźli swoje powołanie i codziennym wysiłkiem, wytrwałością dają świadectwo miłości.
W tym kontekście należy także dostrzec pozytywną rolę Caritas w rozwoju młodych ludzi, którzy jako wolontariusze uczą się przede wszystkim pomagać bliźnim, ale często zdobywają też pierwsze doświadczenia w organizowaniu różnych przedsięwzięć, uczą się współpracy i troski o wspólne dobro, a przy tym nierzadko rozwijają umiejętności, które mogą być użyteczne w ich życiu zawodowym. Myślę, że tworzenie wspólnoty między wolontariuszami i pracownikami Caritas jest wartością samą w sobie. Patrząc na te minione 25 lat widzimy, że w działanie Caritas jest zaangażowanych coraz więcej osób, i to coraz młodszych, jeśli weźmiemy pod uwagę również Szkolne Koła Caritas, których liczba rośnie w całej Polsce.
Nie można także zapomnieć o rzeszach darczyńców. Począwszy od osób indywidualnych, które raz czy dwa razy w roku włączają się w te najpopularniejsze kampanie — Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom czy Chlebek dobroci oraz przechodniów anonimowo wrzucających ofiary do puszek czy parafian, poprzez tych, którzy regularnie przekazują darowizny, aż po firmy angażujące się akcyjnie lub długofalowo. Caritas łączy pokolenia w tworzeniu dobra. Sam byłem świadkiem wielu wydarzeń, gdy dzieci ze szkoły podstawowej współpracowały ze starszymi osobami, które mogłyby być ich babciami i dziadkami, aby nieść pomoc tam, gdzie była taka potrzeba.
Wszystkie te aspekty w jasny sposób wskazują, że w społeczeństwie jest ogromna potrzeba, ale i chęć, niesienia pomocy. W tych działaniach widać też Bożą rękę, gdyż bez Bożego błogosławieństwa nie mogłaby powstać tak silna organizacja pomagająca na tak wielu płaszczyznach.
Jeszcze do niedawna towarzyszył Ksiądz Biskup w tych działaniach Caritas Archidiecezji Lubelskiej...
To prawda, często uczestniczyłem w przedsięwzięciach organizowanych przez lubelską Caritas. Spotykaliśmy się zarówno na modlitwie, jak i w czasie mniej lub bardziej uroczystych wydarzeń. Można powiedzieć, że w zasadzie każda diecezjalna Caritas jest wyjątkowa, ma inne doświadczenia pracy, prowadzi różne działania. Z drugiej jednak strony trzeba podkreślić ten niepodważalny atut Caritas — występowanie pod jednym szyldem, reprezentowanie tej samej marki. Dzięki temu nie ma chyba w naszym kraju człowieka, który nie słyszałby choćby samej nazwy, a większość osób potrafi wskazać najbardziej popularne inicjatywy. Firmowanie pomocy pod jednym logo daje wielką moc, ludzie ufają tej organizacji, chętnie włączają się w pomoc, bo widzą rezultaty podejmowanych działań w całej Polsce. W tej jedności tkwi niekwestionowana siła, a współpraca pozwala na sprawniejsze działania i docieranie do tych, którzy proszą najciszej.
Z racji mojej posługi w Archidiecezji Lubelskiej i bezpośredniego sąsiedztwa rzeczywiście miałem okazję obserwować, a nawet aktywnie włączać się w działalność lubelskiej Caritas. Na co dzień spotykałem osoby, które przychodziły tam, by skorzystać z różnych form pomocy, a także towarzyszyłem pracownikom, wolontariuszom i darczyńcom Caritas. Z radością obserwowałem zmiany, jakie na przestrzeni lat zachodziły w tej organizacji, jak wiele osób angażowało się w posługę, jak zwiększała się skala niesionej pomocy — świadczy to przede wszystkim o tym, że zaufanie społeczeństwa i świadomość roli Caritas w Kościele stale rośnie.
To naprawdę budujące doświadczenie — obserwować i poznawać ludzi, którzy żyją niesieniem pomocy i miłości innym. Przykład zawsze idzie z góry i tu ogromną pracę od dłuższego czasu wykonuje Dyrektor CAL — ks. Wiesław Kosicki. To człowiek, który niezależnie od pory dnia gotowy jest opowiadać o działalności, spotkać się z potencjalnymi darczyńcami, odwiedzać parafie, by osobiście dziękować za udzielane wsparcie czy spotykać się z wolontariuszami. Wiem, że często wymaga to od niego wielu poświęceń i wyrzeczeń, nigdy jednak nie narzeka i z radością wypełnia swoje obowiązki, szukając wciąż nowych możliwości rozwoju lubelskiej Caritas.
W ostatnich dwóch latach uczestniczyłem w formowaniu się Działu Rozwoju, który powstał, aby zwiększyć innowacyjność w działalności Caritas. Od tego czasu dwukrotnie zorganizowana została kampania Kilometry Dobra, która łącznie przyniosła ponad 100 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Caritas Dzieciom, a która w tym roku połączona była z Marszem dla Życia i Rodziny w Lublinie, zwanym po prostu Marszem Życia. Dwukrotnie odbyły się także Biegi Sponsorowane Caritas, stanowiące przestrzeń do włączenia się osób, które uprawiają aktywnie sport i dzięki temu mogły nieść pomoc innym. Pojawiły się dodatkowe pokłady energii w młodych osobach — wolontariuszach, którzy teraz angażują się nie tylko w swoich szkołach, czy parafiach, ale też spotykają się i działają w Centrali.
Jednym z piękniejszych momentów ostatnich miesięcy mojej współpracy z lubelską Caritas była Gala Darczyńców, podczas której spotkała się cała wspólnota osób troszczących się o rozwój tej instytucji i o to, by niesiona pomoc zataczała coraz szersze kręgi. W obecnych czasach okazywanie wdzięczności przychodzi nam z trudem, a jest to niezwykle ważny element budowania międzyludzkich relacji. Z tym większą przyjemnością uczestniczyłem więc w święcie tych, którzy angażując się w działalność CAL otwierają swoje serca na potrzeby drugiego człowieka.
Nie da się ukryć, że mam wiele wspomnień związanych z lubelską Caritas, a wszyscy ci, którzy pomoc niosą, ale też tę pomoc otrzymują, są szczególnie bliscy mojemu sercu i stale pamiętam o nich w swoich modlitwach. Nadal czuję się częścią tego pięknego dzieła, choć już nie na co dzień.
Św. Jan Paweł II wielokrotnie apelował: „Bądźcie świadkami, bądźcie apostołami Bożego miłosierdzia”. Czym jest miłosierdzie? Jak dziś możemy wypełnić testament Papieża?
Osobiście mam szczególne nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia, gdyż tylko dzięki niemu tak niedoskonałe stworzenie, jakim jest człowiek może dostąpić nieskończonej łaski zbawienia i odkupienia grzechów. Czym jest miłosierdzie? Jest ono swego rodzaju działaniem, będącym reakcją na istniejące zło. Bóg Ojciec, w relacji Bóg — człowiek, okazuje nam swoje miłosierdzie posyłając do nas swojego jedynego Syna, aby nas zbawił, aby uniżył samego siebie dla odkupienia każdego człowieka. W relacjach międzyludzkich człowiek dostrzegając cierpienie czy nędzę bliźniego pochyla się nad nim i niesie pomoc okazując mu przy tym właśnie miłość miłosierną. Nie jest ona tylko współczuciem czy litością, ale zakłada zejście na poziom potrzebującego, aby pomóc mu podnieść się z jego cierpienia i pokazać mu inną drogę, drogę bez ciemności i lęku — drogę do Boga. Miłosierdzie nie zmienia jedynie osoby potrzebującej, ale powoduje także przemianę udzielającego pomocy. Przez akt miłosierdzia zbliża się on do drugiego człowieka i do mieszkającego w nim samego Boga.
Miłosierdzie, rozumiane jako odpowiedź na — w niczym niezasłużoną miłość Boga — kochającego Ojca do każdego z nas, możemy realizować w naszym codziennym życiu. Nie potrzebujemy do tego ani dłuższej doby, ani zarobków wysoko przekraczających średnią krajową. Tym, co od zawsze ma największe znaczenie w kontekście miłosierdzia, jest proste w brzmieniu, choć czasem trudniejsze w realizacji, bycie bliźnim dla drugiego człowieka. Realizacja przykazania miłości Boga i bliźniego to ogromne wyzwanie, jakie Pan Bóg stawia przed każdym z nas. Podejmując ten wysiłek stajemy się Jego współpracownikami i niesiemy bliźnim Jego miłość. Jest to trudne zadanie, ale warto ten trud podejmować. Przypominał nam o tym niejednokrotnie św. Jan Paweł II, który mówił, że prawdziwą wielkość człowieka można mierzyć tym, czym dzieli się z innymi. Czasem wystarczy drobny gest, uśmiech do obcego człowieka mijanego na ulicy, ustąpienie miejsca starszej osobie czy kobiecie w stanie błogosławionym, okazanie współczucia komuś cierpiącemu albo po prostu szczera rozmowa czy pochwała. Tym, czego potrzebujemy w dzisiejszych czasach jest ciepło, wzajemność.
Miłosierdzie to gotowość do pomagania mimo wszystko, bez wymówek, to ciągłe poszukiwanie dobra, podnoszenie poprzeczki. Miłosierdzie to też przesuwanie horyzontów, a dzisiaj mamy przecież możliwość pomagania, nawet jeżeli dzielą nas tysiące kilometrów.
Nie jest łatwo być miłosiernym, bo zawsze wiąże się to z mniejszym lub większym krzyżem, często z rezygnacją z samego siebie, ze swojej wygody, ale dzięki miłosierdziu możemy zmienić świat na lepszy dla wszystkich, bo na końcu tej drogi czeka nagroda — czeka zmartwychwstanie.
Kościół od wieków przypomina wiernym o obowiązku wypełniania uczynków miłosierdzia. Czy któreś z nich są szczególnie ważne w obecnych czasach?
Ciężko jest wartościować uczynki miłosierdzia, bowiem każdy człowiek został stworzony przez Boga jako niepowtarzalna, wyjątkowa osoba i w związku z tym odczuwa inne potrzeby, na które można odpowiedzieć przez różnorakie uczynki miłosierdzia. Najistotniejsze zatem wydaje się, by pozostać otwartym na działanie Ducha Świętego, który z pewnością wskaże odpowiednią formę posługi dla spotkanego bliźniego. Trzeba też otworzyć się na naszych braci i siostry, którzy często w swoich prośbach pozostają wyciszeni, zawstydzeni czy wycofani, aby dostrzec jak możemy im pomóc.
Często jest tak, że to, co dla jednej osoby jest zupełnie bezwartościowe, dla innej oznacza wielkie szczęście. Wbrew pozorom w dzisiejszym świecie pogoni za pieniądzem i dobrami materialnymi dużo większego znaczenia zaczynają nabierać tak proste rzeczy jak wysłuchanie tego, co drugi człowiek ma do powiedzenia, co go boli, a co sprawia mu radość. Często uczynkiem miłosierdzia względem bliźniego jest po prostu poświęcenie mu odrobiny swojego czasu, którego w codziennej gonitwie zaczyna nam brakować.
Prawdą jest, że współcześnie obserwujemy ogromne dysproporcje między poziomem życia bogatych i ubogich i w tym kontekście bardzo potrzebne jest niesienie pomocy materialnej, która umożliwi wielu rodzinom dostęp do podstawowych dóbr, jak żywność, przybory szkolne czy ubrania. Bardzo cenna jest też pomoc w znalezieniu pracy, dzięki której człowiek może zmienić dotychczasowy styl życia. Ale często do okazania miłosierdzia bliźniemu nie trzeba mieć żadnych pieniędzy, wystarczy tylko dobra wola i dostrzeżenie, że tak naprawdę potrzebuje on bliskości drugiego człowieka. Jak mówi papież Franciszek: "Ewangelia zawsze nas zachęca do podejmowania ryzyka spotkania z obliczem drugiego człowieka, z jego fizyczną obecnością stawiającą pytania, z jego cierpieniem i prośbami, z jego zaraźliwą radością, stale ramię w ramię. Prawdziwa wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od daru z siebie, od przynależności do wspólnoty, od służby, od pojednania z ciałem innych" (Evangelii Gaudium 88).
Czego życzyłby Ksiądz Biskup Caritas w Polsce w związku ze zbliżającym się jubileuszem?
Przede wszystkim życzyłbym wszystkim zaangażowanym w jej działalność, by Ewangelia zawsze była kompasem, drogowskazem w ich działaniu, ale także, by wspólnota ludzi o otwartych umysłach i sercach, która zawiązała się na przestrzeni tych 25 lat stale wzrastała, zarówno w liczbie, jak i w miłości. Życzę także, by nigdy nie brakowało zapału do działania, by każdy z tworzących to nasze wspólne dzieło otrzymał łaskę pełnego wykorzystania swoich talentów i przekazywania ich innym.
Niech naczelną zasadą działania zawsze będzie miłość — najpierw miłość do Boga, a potem miłość do człowieka, który jest Jego żywym obrazem. Niech miłosierny Ojciec błogosławi Wam na kolejne lata wytrwałej służby bliźnim, aby nigdy nie zabrakło chętnych rąk do pracy i tego, czym możecie się podzielić z potrzebującymi. Szczęść Boże!
Rozmawiały: Małgorzata Kołodziejczyk, Alicja Wysocka
opr. mg/mg