O fundacji "Pro bono" i jej inicjatywach dla dzieci z domów dziecka
W tym roku 1 czerwca dzieci z dwóch podwarszawskich domów dziecka — w Płudach i Białołęce — prowadzonych przez Siostry Franciszkanki Rodziny Maryi, będą miały urządzone nowe place zabaw. Wychowankowie trzeciego domu, w Międzylesiu, zażyczyli sobie z okazji Dnia Dziecka pięcioosobowy namiot. Oprócz tych prezentów członkowie warszawskiej fundacji „Pro bono” przygotowują jeszcze jeden: wspaniałą wspólną zabawę.
Fundację „Pro bono” założył w marcu 1993 r. ks. Zygmunt Malacki, ówczesny rektor kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie. Jak wyjaśnił w jednym z wywiadów, „chodziło o to, by uaktywnić środowisko akademickie w szeroko rozumianym wymiarze charytatywnym, gdyż znaczna część społeczeństwa przywykła do bierności”. Od samego początku w jej działalność zaangażowali się nie tylko studenci, ale także ci, którzy „wyrośli na św. Annie”.
— To wspaniałe środowisko młodzieży, studentów, rodzin i czasem już „bardzo dorosłych” osób — mówi Mieczysław Cherubiński, członek zarządu fundacji. — Dzięki różnorodności w ośrodku możemy przeprowadzić akcję charytatywną, zrealizować najbardziej zwariowany pomysł.
— Fundację prowadzą świeccy, to o nich należy pisać. Bezinteresownie dają innym swój czas i umiejętności — tłumaczy ks. Bogdan Bartołd, rektor kościoła akademickiego.
— Nie byłoby fundacji bez pomysłów i opieki ks. Bogdana — dopowiadają wolontariusze z fundacji.
W lipcu i sierpniu dzieci z trzech domów dziecka, którymi opiekuje się „Pro bono”, pojadą na dwutygodniowe kolonie do Człuchowa. Oprócz nich zgłosiły się jeszcze ubogie dzieci z innych warszawskich parafii, kilkoro dzieci z domu dziecka z Nowego Miasta. Również gmina Wilanów poprosiła o zabranie na kolonie dzieci z rodzin patologicznych i biednych. Fundacja nie tylko organizuje letni wypoczynek dla tych w sumie blisko trzystu dzieci, ale także współfinansuje ich pobyt i zapewnia opiekę wolontariuszy, kleryków oraz studentów pedagogiki.
Od 1994 r. dzięki pomocy fundacji z letniego i zimowego wypoczynku skorzystało ponad 2500 dzieci.
Tradycją stały się mikołajkowe imprezy, podczas których dzieci otrzymują wymarzone prezenty. Na początku grudnia piszą listy do św. Mikołaja. Trafiają one do adresata, czyli do... wolontariuszy z fundacji „Pro bono”. Rodziny, studenci dzielą się listami i kupują swoim podopiecznym wybrane przez nich upominki.
— Fundacja pomaga nam przez cały rok. Kupiła telewizor i instrumenty muzyczne dla dzieci. W ubiegłym roku wszyscy dostali buty sportowe. Kiedy dwa lata temu, zimą, zabrakło nam pieniędzy na opał, jeden telefon do ks. Bartołda załatwił problem — mówi s. Anna Jasek, dyrektor domu dziecka w Białołęce, gdzie mieszka sześćdziesięciu chłopców.
Nic więc dziwnego, że między członkami fundacji a dziećmi i siostrami wytworzyły się więzi prawie rodzinne. Niektóre rodziny ze środowiska kościoła św. Anny przyjeżdżają ze swoimi pociechami do podopiecznych w Białołęce, Płudach czy Międzylesiu, zabierają ich do swoich domów. Razem wyjeżdżają do kina, na pielgrzymki do Lichenia czy Częstochowy, na spływy kajakowe...
— Pomagamy też tym wychowankom, którzy są już dorośli, usamodzielniają się, np. pomagamy znaleźć pracę albo umeblować mieszkanie — mówi Mariusz Kalisz, który wraz z żoną Elżbietą działa we wspólnocie rodzin przy kościele akademickim.
— Kiedy przychodzi do nas nowe dziecko i trzeba je ochrzcić, bez problemów znajdujemy rodziców chrzestnych wśród naszych przyjaciół z fundacji — podkreśla s. Bożena.
— Niekiedy dorośli nie mają takiego bagażu doświadczeń, jak te dzieci — przekonuje Mieczysław Cherubiński. — Niektóre z naszych rodzin stały się dla nich rodzinami zastępczymi, inne zapraszają na święta czy wakacje. Dom dziecka to dla nas drugi dom.
13 maja w Muzeum Kolekcji im. Jana Pawła II w Warszawie odbył się drugi już koncert z cyklu „Dajmy im szansę”, połączony z aukcją na rzecz dzieci z domów dziecka, poprowadzony przez siostry. Patronat nad nim objął kard. Józef Glemp, a na czele komitetu honorowego stanął premier Jerzy Buzek. Na rzecz dzieci wystąpili m.in.: Halina Czerny-Stefańska, Anna Maria Jopek, Jerzy Połomski, Daniel Olbrychski. Licytację każdego z ośmiu obrazów przekazanych na licytację zaczynano od 600 zł, czyli kwoty potrzebnej na opłacenie kolonii dla jednego dziecka. W sumie: z aukcji i sprzedaży cegiełek, zebrano ok. 58 tys. zł, które będą przeznaczone na sfinansowanie letniego wypoczynku dzieci z zakonnych domów dziecka.
Fundacja zarabia także prowadząc przy kościele św. Anny pizzerię „Pod wieżą”, szukając sponsorów, rozprowadzając cegiełki. Zdobyte pieniądze przeznacza na pomoc również innym osobom potrzebującym: finansuje leczenie, pokrywa koszty czynszu, funduje stypendia studenckie, promuje młodych artystów.
Konto fundacji wspomagają także... jej podopieczni z Płud, Białołęki i Międzylesia. Przed Bożym Narodzeniem ks. Bartołd sprowadził od producenta bombki choinkowe, a dzieci pięknie je ozdobiły. Trafiły one do parafian św. Anny. Przed Wielkanocą zaś dzieci przygotowały ponad siedemset pisanek. Obdarowani parafianie przekazali za nie dzieciom ponad 5 tys. zł.
opr. mg/mg