Po wizycie Benedykta XVI w Czechach 2009
— W Czechach nie ma miejsca na zarzucanie wielkich sieci — mówią prascy księża. — Tu duszpasterze łowią na wędkę, ewangelizują indywidualne i nie liczą na spektakularny sukces
Czechy uchodzą za jedno z najbardziej ateistycznych państw w świecie. Gdy w ubiegłym tygodniu Benedykt XVI odbył pielgrzymkę do Republiki Czeskiej, nie było wprawdzie tłumów porównywalnych z papieskimi wizytami Jana Pawła II, ale i tak liczba pielgrzymów przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów.
Między zaskoczeniem a rozczarowaniem
Porównania od początku same cisnęły się na usta. Choć minęło już wiele lat od ostatniej papieskiej wizyty, niektórzy pielgrzymi wciąż trzymali w rękach zdjęcia z Janem Pawłem II. — Wtedy były zupełnie inne czasy — mówi Aleš Pištora z biura prasowego diecezji praskiej. — Poprzednio Papież przyjechał do nas w momencie, kiedy odzyskaliśmy niepodległość po upadku żelaznej kurtyny, a dziś tamten entuzjazm dawno już poszedł w zapomnienie.
Potwierdzają to polscy księża pracujący w Czechach oraz pielgrzymi z Polski. — Nie ma co popadać w zbytni optymizm — mówi ks. Bogusław Jończyk, pracujący niedaleko Brna. — Nawet jeśli podczas liturgicznych zgromadzeń widoczne są tłumy, możemy tam spotkać głównie przybyszów z okolic i z dalsza. Mieszkańcy Pragi w takich sytuacjach najczęściej opuszczają miasto i udają się na wypoczynek. — Wyraźnie brakowało w Pradze atmosfery, do której przyzwyczailiśmy się w Polsce — dodaje ks. Dariusz Szmit, pielgrzym z Polski. — W miastach nic nie wskazywało na podniosły nastrój, ulice nie były przystrojone, a jedynie ścisłe centrum Pragi zapowiadało wyjątkowe wydarzenie.
W czeskiej telewizji pojawił się adekwatny komentarz Pawła Żelaznego na ten temat. — Wizyta Papieża przewróciła w Pradze życie do góry nogami — powiedział. — Każdej pielgrzymce towarzyszą jednak wielkie emocje i wielkie słowa. Tak było też w tym przypadku.
Wysłannik polskiej telewizji Robert Jałocha potwierdza słowa swego czeskiego kolegi. — Na szczególną pochwalę zasługują media — powiedział „Niedzieli”. — Czescy dziennikarze wzbudzili małą sensację wśród zagranicznych komentatorów. Zarówno telewizja publiczna, jak i pozostałe stacje stanęły na wysokości zadania. Relacjonowane były wszystkie spotkania z Benedyktem XVI, a jedna ze stacji bezpośrednio towarzyszyła mu nawet podczas całej wizyty.
Zdaniem polskiego dziennikarza, organizatorzy przewidywali, że w sumie na wszystkich spotkaniach z Papieżem będzie ok. 150 tys. pielgrzymów. Okazało się, że taka liczba przybyła już na pierwsze spotkanie z wiernymi do Brna, gdzie miało miejsce największe zgromadzenie wiernych, odkąd powstała Republika Czeska (w 1993 r.). Nasi południowi sąsiedzi przekroczyli więc pod tym względem najśmielsze oczekiwania. — Niektórzy obawiali się, że Benedykt XVI nie jest osobą tak charyzmatyczną jak jego poprzednik i nie przyciągnie do siebie takich rzesz, jak to miało miejsce w przeszłości — mówi Robert Jałocha. — Pamiętajmy jednak, że Praga uznawana jest za najbardziej ateistyczne miasto Europy, a mimo to zainteresowanie pielgrzymką było zauważalne.
Silni wiarą
Warto zwrócić uwagę na wymowne motto i logo papieskiej wizyty w Czechach. — Temat pielgrzymki nawiązywał do tego, co powinno charakteryzować dojrzałą postawę chrześcijańską — dowiadujemy się w biurze prasowym. — Hasło: „Miłość Chrystusa jest naszą siłą” nie może oznaczać dominacji kogokolwiek. Nam chodzi o szacunek do każdego człowieka, ale zarazem o siłę, dzięki której możliwe będzie pokonanie z pomocą Chrystusa każdego zła.
Na plakatach widać herb księcia Wacława. — To symbol mówiący, że jesteśmy nosicielami tradycji, w której święty patron czeskiego narodu całym swym życiem stał za chrześcijańskimi wartościami.
Benedykt XVI od samego początku akcentował kryzys chrześcijańskich wartości w Czechach. Nawiązując do sytuacji Kościoła katolickiego u naszych południowych sąsiadów, Ojciec Święty jeszcze na pokładzie samolotu powiedział, że musi on być „twórczą mniejszością, zdolną wpływać na przyszłość na drodze dialogu z agnostykami”. Wspominając cierpienia, jakich doznała Czechosłowacja i inne kraje tej części Europy za czasów komunistycznej dyktatury, Benedykt XVI zwrócił uwagę, że wolność musi iść w parze z prawdą, inaczej będzie próżna. „Wolność to nie libertynizm, ale solidarność, miłość i prawda” — stwierdził Papież. Dodał, że dziedzictwo wartości, jakim dysponuje Kościół, „nie należy do przeszłości, lecz stanowi żywą i aktualną rzeczywistość”. Dlatego potrzebny jest dialog między wierzącymi a agnostykami: wierzący nie mogą zadowalać się posiadaniem wiary, lecz muszą uczyć się Boga w dialogu z innymi. W podobnym tonie wypowiedział się podczas spotkania z politykami: „Dla chrześcijan prawda ma imię Bóg”, zaś „dobro ma oblicze Jezusa Chrystusa”. Dlatego „wiara chrześcijan od czasów świętych Cyryla i Metodego oraz pierwszych misjonarzy odgrywała decydującą rolę w kształtowaniu dziedzictwa kulturalnego i duchowego tego kraju. Podobnie musi być obecnie i w przyszłości”. Bogate dziedzictwo wartości duchowych i kulturalnych „nie tylko ukształtowało tożsamość tego narodu, ale także obdarzyło go wizją niezbędną do pełnienia roli spoiwa w sercu Europy”.
— Przybywasz z Rzymu, gdzie św. Piotr i św. Paweł głosili Chrystusa i wylali za Niego krew — powiedział Benedyktowi XVI biskup Brna Vojtĕch Cirkle. — Nasza katedra poświęcona jest świętym Pawłowi i Piotrowi, witaj zatem w domu.
Z udziałem ok. 150 tys. wiernych Benedykt XVI odprawił Mszę św. na lotnisku Turzany w Brnie. Obok Czechów licznie przybyli pielgrzymi ze Słowacji, Polski, Austrii, Niemiec. Był prezydent Czech Vaclav Klaus z małżonką. Mszę św. koncelebrowali z Papieżem m.in: kard. Stanisław Dziwisz z Krakowa, abp Henryk Muszyński z Gniezna oraz kard. Christoph Schönborn z Wiednia.
— Jedyna pewna i niezawodna nadzieja opiera się na Bogu — powiedział Ojciec Święty w homilii i wskazał, że „doświadczenie historii pokazuje, do jakich absurdów dochodzi człowiek, gdy wyklucza Boga z widnokręgu swych wyborów i swych działań, i jak niełatwo jest budować społeczeństwo dążące do wartości dobra, sprawiedliwości i braterstwa, gdyż byt ludzki jest wolny, a jego wolność pozostaje krucha”.
Po Mszy św. Benedykt XVI powrócił do Pragi. Tam w Sali Tronowej Pałacu Arcybiskupiego odbyło się spotkanie ekumeniczne. W Zamku na Hradczanach natomiast Ojciec Święty spotkał się ze światem akademickim. Dopełnieniem ważnych treści, jakie zostały skierowane do czeskiej inteligencji oraz do studentów, było przesłanie Ojca Świętego do młodzieży zgromadzonej 28 września w Starym Bolesławcu.
Czekając na owoce
O czeskiej pustyni najwięcej powiedzieć mogą sami Czesi. — Kryzys widoczny jest w tamtejszym Kościele gołym okiem — uważa ks. Szmit. — Wśród duchownych zgromadzonych w praskiej katedrze na spotkaniu z Benedyktem byli wprawdzie młodzi księża, ale przeważali jednak ci wiekowi. Ojciec Święty doskonale orientował się w naszej sytuacji — mówi „Niedzieli” Aleš Pištora z praskiej Kurii. — Ukazał tragiczne dzieje naszego Kościoła, związane z niedawnym panowaniem komunistów, z czym wiązały się przecież okrutne prześladowania. Jestem przekonany, że na Papieża czekali także niewierzący, dla których atmosfera liturgicznych spotkań z Brna i Starego Bolesławca była świadectwem i impulsem do refleksji.
W czasie swej 13. podróży zagranicznej, która rozpoczęła się 26 września, Benedykt XVI odwiedził Pragę, Brno i Stary Bolesławiec. Do Rzymu powrócił 28 września późnym wieczorem.
W ateistycznych Czechach, w sercu zeświecczonej Europy, Benedykt XVI zostawił iskrę nadziei. Powiało chrześcijańskim duchem Starej Europy.
opr. mg/mg