Książka-rozmowa z ks. Janem Twardowskim. Fragment cz. 2 ("Życie jest reżyserią Pana Boga")
Wszystko tak będzie jak ma być
Nie trzeba szukać odpowiedzi do końca. Nie ma sensu podglądanie tajemnic. Bóg to przecież wielki artysta. Bóg niedomówień. Artysta nie może dopowiadać do końca.
Bogu nie stawia się pytań: dlaczego? Dopiero życie wieczne będzie polegało na odkrywaniu tajemnic.
To, co przychodzi spoza mnie, to jest właśnie wola Boża.
Podkreślał Ksiądz wielokrotnie, że nie ma w życiu przypadków, co najwyżej „starannie przygotowane”. Czy rzeczywiście?
Dla ludzi wierzących nie ma przypadków. Myślę, że każdy z nas może tego w swoim życiu doświadczyć.
W jaki sposób?
Nieraz kogoś spotykamy, wydawałoby się przypadkowo, a później, po latach okazuje się, że ten ktoś był nam potrzebny. W życiu spotykamy różnych ludzi, w miejscu pracy, podczas urlopu, w powszedniej krzątaninie. I oni nagle odchodzą. Wyjeżdżają, zapominają, jakby nie istnieli. Dopiero z perspektywy czasu, nieraz wielu, wielu lat, gdy myślimy o kimś, zostając bez niego, możemy ocenić, dlaczego właśnie tak, a nie inaczej, ktoś się wtedy zachował.
Bóg zbliża i oddala ludzi.
Zatem „ktokolwiek nas spotyka, od Niego przychodzi”?
Tak. Uważam, że w życiu nie ma przypadkowych spotkań. Ludzie do nas przychodzą, czasem po dobre słowo, szukają przyjaźni, uśmiechu, o coś pytają, czegoś potrzebują. Każdego z nich przyprowadza Bóg. Każdego, kogo spotykamy, przyprowadza Bóg. Mogę to powiedzieć na podstawie własnych doświadczeń. Jestem świadom tego, że moje spotkania z ludźmi nie były przypadkowe.
Pamiętam pewnego mężczyznę ze Szwajcarii, który przetłumaczył moje wiersze. W jakiś dziwny sposób otrzymał egzemplarz książki z Polski. Zaprosił mnie do siebie, a kiedy pojechałem, pamiętam, że poszliśmy do kawiarni i opowiedział mi tam całe swoje życie. To było dla mnie ciekawe i niezwykłe doświadczenie.
Czy to znaczy, że człowiek nie może planować swego życia, że nie ma wpływu na bieg zdarzeń?
Ma wpływ, gdyż ma wolną wolę. W chrześcijaństwie nie ma przeznaczenia rozumianego jako złowrogie fatum, jak w tragedii greckiej.
Ale przecież tak jak w przypadku Antygony z tragedii greckiej, tak i w naszym życiu wolna wola kłóci się z niemocą człowieka. Pisał Ksiądz, że życie jest reżyserią Pana Boga, że „ludzie muszą się spotkać, aby się ominąć”, że się „rozchodzą jak w śmiechu porzucone kwiaty, by nie wiedzieć do końca, czemu tak się stało...”
W planie Bożym przewidziane są także rozstania. Bóg myśli zupełnie inaczej niż my. Widzi więcej, chociaż jest niewidzialny. Wie o wszystkim, czego nam potrzeba. Dlatego możemy wszystko przewidywać po swojemu i nie dziwić się, gdy stanie się inaczej.
Kwestię przeznaczenia, według zasad logiki ludzkiej, bardzo trudno jest jednak wytłumaczyć. Od początku świata aż do dziś pozostaje ona wielką zagadką filozofów i teologów. Zresztą bardzo wiele rzeczy człowiek nie może sobie wytłumaczyć. Nie jest też i nigdy nie będzie w stanie do końca zrozumieć istoty przeznaczenia.
Wierzę jednak, że Bóg z góry przewidział, co się nam w życiu zdarzy, ale myślę, że bierze też pod uwagę nasze modlitwy.
Karol Wojtyła pisał w jednym z utworów: „Bywa nieraz, że w ciągu rozmowy / stajemy w obliczu prawd / dla których brakuje nam słów, brakuje gestu i znaku...” Czy znaczy to, że w życiu są pytania, na które nie ma odpowiedzi?
Myślę, że nie trzeba szukać odpowiedzi do końca. Jest to człowiekowi po prostu niepotrzebne.
Bóg to przecież wielki artysta. Bóg niedomówień. Artysta nie może dopowiadać do końca. Wie, ale nie mówi do końca. Pozostawia przemilczenia. Uczy postawy słuchania.
Tak jak we fragmencie Ewangelii o uleczeniu głuchoniemego. Wyraźnie jest tam powiedziane, że trzeba umieć raczej słuchać niż mówić. Słuchać Boga, sumienia, Ewangelii. Zauważmy, gdy ktoś przestaje słuchać, oskarżamy go, że mówi tylko o sobie, o tym, co on sam czuje, a nie myśli wcale o innych. Podobnie w stosunku do Pana Boga: należy raczej słuchać niż mówić.
A problem zła w świecie? Bóg, który kocha człowieka, jednocześnie dopuszcza zło.
Wydaje mi się, że dobra na świecie jest więcej niż zła. Dobra i piękna po prostu nie zauważamy. A one przecież istnieją.
Ludzie fascynują się raczej złem, niż dobrem. Zachwycają się romansem, kryminałem z nieboszczykiem w szafie. Tymczasem zapominają, że zło zatruwa ludzi, a dobro leczy. Obserwując ludzi, widzę, że nie zawsze potrafią się zachwycać dobrem.
Jeżeli chodzi o zło, myślę, że jego przyczyną często jest brak dobrej woli człowieka.
Także w przypadku wojen, obozów, wielkich kataklizmów, które dotykały i dotykają świat? Też zawiniła zła wola ludzka? Czy zawsze „ludzie ludziom zgotowali ten los”?
Wszystkie wielkie tragedie w historii ludzkości pokazują, do czego prowadzi grzech pychy, chciwości, odrzucenie Boga, Jego praw.
Bóg zgodził się, by na pewien czas usunąć Go ze świata. Myślę jednak, że uczynił to jedynie po to, by człowiek zobaczył, co będzie się działo bez Niego.
W sumie bieg dziejów i przyczyny wydarzeń są często jakąś tajemnicą. Czy tak?
Tak. I wydaje mi się, że nie ma sensu podglądanie tajemnic. Tajemnice mają wielki urok, głoszą wielkość Boga. My chcemy, żeby Bóg się przed nami wytłumaczył. „Wytłumacz się przede mną, Panie Boże”, mówimy często. Tymczasem Bogu nie stawia się pytań: „dlaczego?”. Oczywiście można pytać, ale świat byłby strasznie nudny, gdybyśmy wszystko wiedzieli.
Mnie najbardziej zachwycają tajemnice wiary. One głoszą, że Bóg jest niezwykły, że nie został przez człowieka wymyślony.
Jest jeden, ale nie sam. Wszechmogący, a nie wszystko może. Nie może zmusić człowieka do miłości. Raczej go szuka, by przez niego działać. Daje mu wolną wolę, a prosi go o miłość.
Są to paradoksy, ale w nich przejawia się wielkość Boga, to, że znajduje się poza naszą ludzką logiką.
Dlatego też nie możemy pojąć Bożej logiki? Jak to się dzieje, że sprawiedliwość Boga jest nierównością, że — jak pięknie pisał George Herbert — „Bóg choć człowieka stworzył — zadaje mu ból, choć dręczy — jednak ból oddala, choć zabija — przecież ocala...”
Sprawiedliwość ludzka nakazuje każdemu dać to, co mu się należy. Zresztą jakże często niesłusznie. Sprawiedliwość Boża natomiast daje każdemu więcej niż należałoby się spodziewać.
Sprawiedliwość Boża jest nierównością według naszej ludzkiej miary, a jednocześnie miłosierdziem, czego — po ludzku — nie możemy pojąć. Nierówni potrzebują siebie, chory potrzebny jest lekarzowi, a lekarz choremu.
Jak napisał Ksiądz kiedyś: „Jest noc żeby był dzień / ciemno żeby świeciła gwiazda / jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza / modlimy się bo inni się nie modlą / wierzymy bo inni nie wierzą...”
Myślę, że zawsze następuje w życiu jakieś wyrównanie.
Biblia mówi, że wszystkie włosy na naszych głowach są policzone, Pan Jezus wiedział, że Piotr się zaprze, że Judasz zdradzi. Jak pogodzić wszechwiedzę Boga z Jego Opatrznością?
I znów: my chcemy Boga zrozumieć. Zupełnie niepotrzebnie. Jeżeli natomiast Pan Bóg coś przed nami zakrył, to znaczy, że nie jest to nam do niczego potrzebne. Gdyby było inaczej, z pewnością sam by to wyjaśnił. Nie mówiłby na przykład o Trójcy Świętej językiem tak bardzo tajemniczym, którego nikt nie pojmie do końca.
Jeszcze raz powtórzę: są tajemnice, które pozostaną przed nami zakryte, mimo że my tak bardzo pragnęlibyśmy je odsłonić. Za szybko chcemy wszystko poznać, pragniemy mieć Boga zrozumiałego. Niepotrzebnie.
Ta nadmierna chęć poznania — to jest grzech Adama i Ewy. Pierwsi ludzie za wszelką cenę chcieli wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Ponieśli tego konsekwencje.
Tymczasem dopiero życie wieczne będzie polegało na pełnym odkrywaniu Bożych tajemnic. To niezwykłe i bardzo ciekawe, że właśnie po śmierci będziemy się dowiadywać, dlaczego coś miało miejsce, dlaczego się wydarzyło, dlaczego nas coś w życiu spotkało. Teraz, żyjąc na ziemi, nie jesteśmy w stanie tego pojąć.
W jakim sensie można więc mówić o przeznaczeniu?
W sensie przeznaczenia do świętości.
Każdy człowiek został stworzony przez Pana Boga i każdy jest przeznaczony do świętości. Do życia Bożym życiem, do obcowania ze Stwórcą.
Chrzest wskazuje drogę, którą człowiek ma zdążać do świętości. Może nią pójść lub nie. Można Boga w życiu nie odnaleźć, nie odczytać Jego drogi. Człowiek, który grzeszy i nie nawraca się, odrzuca swoje przeznaczenie.
Oczywiście, na temat przeznaczenia i wielu innych prawd wiary człowiek wszystkiego nie wie. Ale czy wie wszystko matematyk? Też nie. Albo fizyk, przyrodnik? Jedynie opisuje rzeczywistość, patrzy, obserwuje. Poruszony jest tajemnicami świata, ale ich nie rozumie. Na tym polega wielkość Boga. Gdyby był zrozumiały, jak już mówiłem, nie byłby Bogiem. To byłaby wiedza, nie wiara. A On nie żąda od nas wiedzy. Chce naszej wiary i miłości.
Czy życie naznaczone tajemnicami jest ciekawsze?
Oczywiście, że tak. Na tym polega urok życia, że człowiek do końca nie rozumie. Co to by było za życie, jak ja bym wiedział wszystko do końca? Bóg, jak mówiłem, jest genialny przez to, że nie ma ludzkiego rozumu. On ma swoja logikę i według niej nas prowadzi. Przez całe życie miałem przeświadczenie, że Pan Bóg mną w jakiś sposób kierował. Oczywiście, przeżywałem wzloty, ale miałem też trudne chwile. Mogę jednak powiedzieć, że to Pan Bóg reżyserował moje życie.
Czy czuje się Ksiądz wolny w swoich wyborach?
Tak, czuję się zupełnie wolny.
A reżyseria Pana Boga, o której Ksiądz mówi?
Po prostu godziłem się na to, czego chciał Bóg. Pan Bóg wyrażał intencje, a ja je przyjmowałem.
Zawsze tak jest, że Pan Bóg proponuje, powołuje, a człowiek może się zgodzić lub nie. Jest wolny. Ma prawo odrzucić Boży plan.
Ludzka wolność zatem polega na godzeniu się na wolę Boga?
Tak. Nawet więcej: na umiłowaniu woli Boga. Nie wystarczy zgodzić się na wolę Bożą czy nawet ją spełnić. Najlepiej jest ją pokochać.
Bardzo trudno jest być posłusznym Bogu do końca. Gdy jednak człowiek zgodzi się z wolą Bożą, zawsze wychodzi mu to na dobre.
Jak można odczytać w życiu wolę Boga?
To, czego sam nie planuję i co dzieje się często wbrew mojej woli, to jest właśnie wola Boża. I tak ją trzeba odczytywać.
Fakt, że zostałem księdzem, jest wolą Bożą. Wcale tego nie wybrałem, sam nigdy bym tego nie wymyślił. Jest to powołanie, które przyszło spoza mnie.
To właśnie, co przychodzi spoza mnie, to jest wola Boża. I to jest święte. Na tym polega przeznaczenie i Boża Opatrzność.
opr. mg/mg