Był rok 1953. Pani Marianna Błażyńska była w stanie błogosławionym. W tym szczególnym czasie odprawiała nabożeństwa Pierwszych Piątków Miesiąca.
Od dziecka miała kult do św. Stanisława. Jej dziadek i ojciec często opowiadali o tym Świętym. Św. Stanisławowi zawdzięcza zdrowie swojej córki i wnuka.
Był rok 1953. Pani Marianna Błażyńska była w stanie błogosławionym. W tym szczególnym czasie odprawiała nabożeństwa Pierwszych Piątków Miesiąca. Swoje dziecko, które nosiła pod sercem już wtedy oddała pod opiekę św. Stanisława.
- Kiedy córka miała trzy miesiące zachorowała na koklusz. Nie było lekarstwa na tę chorobę i bałam się, że moja córeczka umrze. Nie wiedziałam jak ją ratować, więc zawiozłam ją do Górecka i dałam tam na Mszę świętą w jej intencji. Wiedziałam, że tylko Bóg nam może już pomóc. Wtedy ksiądz powiedział do mnie: „Nie płacz Marysiu, dziecko będzie zdrowe. Ja jutro odprawię Mszę świętą za wstawiennictwem św. Stanisława – opowiada pani Marianna.
Kobieta zabrała dziecko i pojechała do rodziny. Tam pani Marianna poprosiła swoją ciocię, żeby poszła i kupiła dla maleństwa rumianek. – Wtedy ciocia powiedziała, że po co jej ten rumianek, skoro dziecko już umiera. Poszła jednak po zioła. Kiedy wróciła zaparzyłam córce ten rumianek i dałam go jej. Od tego dnia moja córka zaczęła zdrowieć, tak, że już potem choroba nie wróciła. Byłam i jestem pewna, że pomógł nam Święty Stanisław, którego prosiłam o pomoc – wyznaje pani Marianna.
Zdrowie wnuka
Święty pomógł rodzinie także wtedy kiedy chorował wnuk pani Marianny. – Kiedy mój wnusio miał siedem lat bardzo chorował. Jechaliśmy z nim do Rabki, więc wstąpiliśmy do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie modliliśmy się przed cudownym obrazem Matki Bożej. Potem, kiedy wracaliśmy z Rabki powiedziałam do mojej rodziny, żebyśmy pojechali do Krakowa na Skałkę, bo teraz to mojemu wnukowi pomóc już może tylko św. Stanisław. Tam także daliśmy na Mszę św. w intencji mojego wnuka. I także tym razem mój Święty nas wysłuchał, tak że wnuk ozdrowiał, a dziś mogę cieszyć się prawnukami. Jestem bardzo zżyta ze św. Stanisławem, z Góreckiem i kiedy w mojej rodzinie dzieje się coś złego zawsze biegnę do niego o pomoc - podkreśla Marianna.
opr. aś/aś