Świadectwo i refleksja po śmierci Jana Pawła II
Jechałam do Warszawy po to, by zobaczyć Targi Książki Katolickiej i uczestniczyć we wręczaniu Feniksów 2005. Wiedziałam, że będzie to dla mnie ważny dzień. Miałam przecież uczestniczyć w nagrodzeniu tych, którzy przez słowo fascynują ludzi światem niezwykłej, lecz możliwej miłości... Okazało się, że uczestniczę w czymś znacznie większym... W czymś, co pozostanie na zawsze w pamięci świata oraz co wielu ludziom pozwoli odkryć pamięć i tożsamość... miłości.
Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania, a nawet marzenia... Tego historycznego wieczoru przeżyłam najpierw niezwykły koncert i niespodziewaną Eucharystię w intencji Ojca Świętego - a raczej razem z Ojcem Świętym. Modliłam się razem z Nim w intencji ludzi, którzy pozostają z tej strony istnienia... Nie wiedząc jeszcze, czego za chwilę się dowiem, sfotografowałam w tajemniczym klimacie uliczną latarnię przed kościołem, uwieczniłam światło... Czułam taką potrzebę... Nie wiedziałam jeszcze, że właśnie uwieczniam chwilę, w której Bóg zaczyna śpiewać kołysankę Miłości swojemu niezwykłemu świadkowi!
Za chwilę sfotografowałam drzwi świątyni. Szczególną uwagę zwróciłam na klamkę, dzięki której można otworzyć drzwi domu Bożego. Klamka, drzwi, światełko lampy, klimat modlitwy i niezwykłego wzruszenia.... A za chwilę wiadomość, że Jan Paweł II właśnie przechodzi z życia do Światłości. Tym Światłem, które Piotrowi naszych czasów wskazywało drzwi i drogę, jest Chrystus — Miłość, która kocha nad życie...
W ten sposób wieczór, który zaczął się dla mnie od refleksji nad książkami z serii "Jak wygrać..?", zamienił się w noc zwycięstwa najbardziej niezwykłego człowieka... Jan Paweł II nauczył mnie wygrywać życie z obu stron istnienia... W moim sercu pojawiły się poruszające wspomnienia... Jak bardzo byłam teraz wdzięczna Bogu za to, że pięć miesięcy temu uczestniczyłam w ostatnich ziemskich imieninach Jana Pawła II... On dotknął mnie wtedy szczególnym gestem błogosławieństwa... Powiedziałam mu coś tak prostego, zwykłego: cieszę się, że jesteś i siejesz ziarno miłości... Pamiętam doskonale, że w tamtej chwili nie widziałam przed sobą starego i cierpiącego człowieka, ale Kogoś, kto wie, czym jest radość. Mówiły do mnie Jego oczy! Trzymałam Jego lewą dłoń, podczas gdy prawą mi błogosławił...
Oto teraz uczestniczyłam w Jego pierwszych imieninach w niebie, gdy Jego imię zostało tam po raz pierwszy wypowiedziane jako imię nowego mieszkańca...Miałam świadomość, że mnie i światu Jan Paweł II wygłasza swoje ostatnie, najbardziej niezwykłe rekolekcje... Jakże pragnę, żeby Papież wiedział, ile dzięki Niemu dzisiaj zrozumiałam... I jak bardzo się cieszę tym, że to moje marzenie się spełnia. Mam jeszcze jedno wielkie marzenie: żeby wypełniać Boże marzenia tak długo, aż i ja odbędę tę najbardziej niezwykłą podróż: z życia do Życia...
Zaczęłam się modlić. Na moje marzenia odpowiedziałam sięgając po różaniec. Chciałam teraz trwać razem z Maryją, której On zawierzył siebie i wszystko do końca... i która jest patronką mojego kościoła. Jan Paweł II nauczył mnie, że cierpienie w dobrej sprawie poprzedza radość. Prawdziwe zwycięstwo, to zwycięstwo Miłości, która przynosi nam niespodziewaną radość.
Ja też pragnę wygrać życie z obu stron istnienia... Nie mam już wątpliwości, w jaki sposób to zrobić... Jan Paweł II tak wyraźnie wskazał mi najpewniejszą Drogę, Prawdę i Życie.
opr. mg/mg