Avetek pożegnanie księdza Jana

O ks. Janie Twardowskim i jego spotkaniach z chórem Avetek

Avetek pożegnanie księdza Jana

To dziwne, ale niektóre odejścia poruszają wszystkich; niezależnie, czy zmarłego znało się osobiście, czy zamieniło się z nim choćby słowo, czy poznało się go w codzienności. Głębia ducha, charyzma autentyczności, dar wyrażania pozornie szarej zwyczajności, lotność słów?

Odszedł Karol Wojtyła, odszedł Brat Roger, odszedł Ksiądz Twardowski - Jan od Biedronki (patrz ks. J. Twardowski „Modlitwa do Świętego Jana od Krzyża”). To samo poruszenie, to samo podniosłe przejęcie — żal i drżenie; pełna metafizycznej ciszy kontemplacja życia i przemijania; coraz ostrzejsza świadomość końca epoki, końca wieku. Dobrze, że następny wyrasta ze spuścizny duchowej Wielkich Odchodzących, a właściwie Przechodzących.

Jednak po ludzku smutno. Bolesna świadomość, że nie zostanie już napisany żaden wiersz, poprzez który jasne światło padnie na zwyczajne-niezwyczajne sprawy i rzeczy: na zdziwione sobą jeże i niesforne wróble, niewyrośnięte mrówki i wystrojone róże, poważne anioły i nigdy nie znudzone kazaniami maluchy. Mam prawo prosić dzisiaj: „Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty — iżeś stworzył papugę, zaskrońca, zebrę pręgowaną — kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom — teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami — dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno — uśmiechnij się nade mną” (ks. J. Twardowski, „Suplikacje”). Bo to „uśmiech jest zaproszeniem / do miłości / świadectwem miłości / i istnienia duszy / cieszy jak pierwszy uśmiech / świadek nadziei / że przychodzi dobry król / twarz uśmiechając się / zatacza koło / oznacza pełnię” (ks. J. Twardowski „Anioł Uśmiechu”).

Ten uśmiech pozostanie z nami, jako drogowskaz. Może jeszcze bardziej teraz aniżeli przedtem. Świadomość kresu skłania wielu do zainteresowania. Martwi się ksiądz Jan, żeby nie przeoczyli, że „Zaufałem drodze / wąskiej / takiej na łeb na szyję / z dziurami po kolana / takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki / i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka / - nareszcie — powiedziała / - martwiłam się już / że poszedłeś inaczej / prościej / po asfalcie / autostradą do nieba — z nagrodą od ministra / i że cię diabli wzięli” (ks. J. Twardowski, „Zaufałem drodze”).

Dla Avetek i innych chórzystów Ave (Ave Men, Gold Old Ave) ten uśmiech to coś więcej niż poezja niosąca przesłanie nadziei, pokory i wiary. To świadectwo człowieka — realnego, żywego, spotykanego tak często, oddziaływującego bezpośrednio!

Dane nam było wielokrotnie śpiewać dla Księdza Jana podczas niezapomnianych wieczorów poezji. A ileż ich było od 1999 roku! Klub Lekarza, Klub Inteligencji Katolickiej, Muzeum Niepodległości... - różne zacne miejsce i zawsze ta sama prostota Księdza Jana naznaczona ciepłem, spokojem, wytrwałą obecnością, ujmującą szczerością, otwartością, zasłuchaniem, autentycznym zaciekawieniem i cierpliwością — nasze koncerty trwały często blisko dwie godziny. Nigdy nie zdarzyło się Księdzu spojrzeć na zegarek albo dać znaku do przyśpieszonego zakończenia. A później — rozmowy, komentarze, zawsze celne uwagi dotyczące prezentowanego repertuaru, wpisywanie dedykacji i oczywiście zdjęcia z Avetkami: zespołowe i osobiste, z każdą chórzystką z osobna. Te fotografie to wymowna pamiątka. Ale są też inne: Marta, wówczas ośmiolatka, nigdy nie zapomni pewnie, kiedy podczas koncertu składała Księdzu Janowi w imieniu Avetek śpiewane życzenia z okazji imienin. I to serdeczne przytulenie, pocałunek... A Agnieszka do dziś wspomina, jak przechodząc obok Księdza, potknęła się, na co ów blisko dziewięćdziesięcioletni mężczyzna poderwał się — na ile Mu siły pozwalały — aby pomóc wstać, a zobaczywszy zadrapanie na młodym ręku ucałował dłoń licealistki. I tak oto zwyczajnie oddziaływał Ksiądz Jan na Avetki. Nic dziwnego, że w dniu Jego śmierci na naszej stronie internetowej pojawiły się wpisy, a wśród nich jeden bardzo wymowny, nawiązujący do fragmentu znanego wiersza „Spieszmy się”: „On też, aby widzieć n a p r a w d ę, musiał zamknąć oczy...” W końcu na to tak bardzo czekał. „Jakie to szczęście / obudzić się / i zobaczyć Anioła / wysłannika Boga / świadka Jego / obecności” - napisał w wierszu „Anioł przebudzenia”, który znajduje się w ofiarowanym na Gwiazdkę 2002 i Nowy Rok 2003 Avetkom zbiorze „Aniele mój”, opatrzonym piękną dedykacją. Jeszcze dziś wspominam, jak cztery dni przed Wigilią i dzień przed świątecznym koncertem w przepełnionym mistyczną atmosferą mieszkaniu Księdza Jana odbierałem z Jego rąk ten wymowny podarek; pamiętam, jak wielką radość sprawił chórzystom i jak długo wędrował po ich rodzinach: czytany, oglądany, przyswajany... Teraz książeczka staje się swoistym modlitewnikiem, zwłaszcza za przyczyną „Anioła wiodącego do światła”, „Stale przypominającego / słowa / światłość wiekuista / niechaj im świeci”.

Czujemy, że Księdza Jana trzeba zanieść do ludzi — przybliżyć — przekazać... I jak On — „nauczyć się dziwić w kościele, / że Hostia Najświętsza tak mała”; i jak On — „wierzyć Panu Bogu jak dziecko”; i jak On — „przynieść niewykwalifikowaną ręką / baranka ze śniegu”.

Dlatego serdecznie zapraszamy na organizowany przez Fundację AVE cykl spotkań z dr Aldoną Kraus — warszawską okulistką, poetką i jedną z najbliższych przyjaciół Księdza Jana. Mam przed sobą niezwykły tomik „Litania polska” — podwójnie dedykowany przez Autora: mnie — w grudniu przed trzema laty, a kilka miesięcy wcześniej dr Kraus: „Kochanej Aldonie, niewypłacalny dłużnik — x. Twardowski”...

Na pierwsze spotkanie, które odbędzie się w Domu Kultury „Świt”, ul. Wysockiego 11 w sobotę 4 II 2006 o g. 19 (wstęp wolny), złożą się opowieści o ostatnich ziemskich chwilach Księdza Jana, Jego 90. urodzinach i napisanych z tej okazji w prezencie „Listach i liścikach”, a także wakacjach spędzonych w anińskim domu Aldony Kraus i wielu innych znaczących wydarzeniach z ostatnich kilkudziesięciu lat... Nie zabraknie wierszy Księdza Poety i dedykowanych Jemu utworów Doktor Kraus oraz wspólnego kolędowania pod przewodnictwem Avetek.

Bartłomiej Włodkowski & Avetki

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama