Przez stepy północy po masyw Tien-szan (4)

Kościół katolicki w Kazachstanie

Dobry humor po zwiedzaniu Astany psuje mi podczas kolacji proboszcz katedralnej parafii ks. Piotr Pytlowany, który informuje, że jako cudzoziemiec muszę się zarejestrować w miejscowym urzędzie spraw wewnętrznych, a to nie jest proste. Trzeba napisać podanie, w którym należy wyjaśnić cel pobytu, dołączyć zdjęcie i dowód złożenia odpowiedniej opłaty i czekać. Urzędnicy sprawdzą, czy nie stanowię zagrożenia dla bezpieczeństwa Kazachstanu i albo pozwolą mi zostać, albo każą opuścić granice państwa. Nie pomoże nawet wiza i dziennikarska akredytacja.

Przed stresującą wizytą w urzędzie ks. Pytlowany opowiada o swojej parafii. Odtworzenie wszystkich szczegółów jej historii nie jest łatwe, ponieważ ludzie, którzy mogą coś pamiętać, albo już nie żyją, albo wyjechali do Niemiec, łącznie z liderami z lat 70. i 80. Początki wspólnoty są związane z podziemnym duszpasterstwem, prowadzonym przez księży: Władysława Bukowińskiego, Bronisława Drzepeckiego czy Alojzego Kaszubę. Dzięki nim przetrwała wiara w stolicy Kazachstanu. Fundament dzisiejszej wspólnoty zbudował litewski ksiądz Bronisław Babrauskas, który kilka razy w roku przyjeżdżał z Litwy do ówczesnej Akmoły. Gdy katolicy dowiedzieli się, że papieżem został Polak, jedna z pobożnych niewiast zawołała: „Teraz już będziemy mieli i kościół, i księdza. Papież na pewno zatroszczy się o nas”. Na księdza przyszło im czekać jeszcze długo, ale w kaplicy pojawiła się przywieziona z Litwy fotografia Ojca Świętego.

W 1988 r. do katolików w stolicy Kazachstanu na stałe przybył tajny jezuita ks. Otto Messmer, który znał parafię, ponieważ jako kleryk pomagał tu ks. Babrauskasowi. Wspólnota była wtedy nieźle uformowana. Na niedzielną Mszę św. do rozbudowanej kaplicy na przedmieściach przychodziło około trzystu osób. W ciągu dwunastu lat ks. Otto wybudował w Astanie kościół, obecną katedrę i ośrodek duszpasterski, w którym dzisiaj mieszczą się siedziby parafii i Administratury Apostolskiej Astany. W 2000 r. ksiądz Messmer przeniósł się do innej parafii.

Obecny proboszcz, ksiądz Piotr Pytlowany, pochodzi z diecezji przemyskiej. Do Kazachstanu przyjechał w 1994 r. — rok po święceniach kapłańskich. Marzył o pracy w tym kraju, od kiedy poznał kazachstańskich katolików w czasie praktyki diakońskiej.

— Uznałem, że tu mogę najlepiej służyć ludziom jako kapłan — wspomina. — Pierwsze kontakty z miejscowymi ludźmi były dla mnie szokiem. To autentyczni świadkowie wiary. Bezgranicznego zaufania Panu Bogu, żarliwej modlitwy, cierpliwości każdy ksiądz może się od nich uczyć...

Zanim przybył do Astany, ks. Piotr pracował m. in. w Makińsku i Szczucińsku, gdzie w pobliżu słynnego w Kazachstanie Kurortu Borowoje zbudował m. in. dom rekolekcyjno-wypoczynkowy.

Ilu katolików mieszka obecnie w Astanie, dokładnie nie wiadomo. Ludzie przyznający się do Kościoła katolickiego, wywodzący się z rodzin zesłańców i deportowanych stanowią — według statystyk — około jednego procenta mieszkańców stolicy. Jednak nie wszyscy utrzymują kontakt z parafią. Należy do niej kilkaset osób. Około 70 proc. z nich ma polskie pochodzenie. Reszta to Niemcy, Litwini, Łotysze, Ukraińcy i Białorusini. Zdarzają się też, choć jeszcze bardzo nieliczni, rdzenni Kazachowie. Większość wiernych to osoby w średnim wieku. Są wśród nich zarówno ludzie prości, którzy niedawno przybyli do stolicy z okolicznych wiosek, jak i przedstawiciele inteligencji miejskiej. W życie parafii coraz chętniej angażuje się młodzież, a zwłaszcza studenci.

— Nasza wspólnota, funkcjonująca od dwóch lat w nowym kościele, dopiero kształtuje swoje oblicze — mówi ks. Piotr. — Na pewno przełomowym wydarzeniem w najnowszej historii była wizyta w Astanie Ojca Świętego. Na każdej Mszy św. widzimy nowe twarze. Przychodzą wciąż nowi ludzie, szukający w Kościele swojego miejsca. Od nas, duszpasterzy, zależy, czy w nim zostaną.

W parafii działają różne grupy modlitewne i charytatywne. Jest apteka i stale powiększająca swe zbiory biblioteka. Poszerza się krąg ministrantów. Parafia nie zamyka się we własnych murach. Ksiądz Aleksander stara się pomagać bezdomnym, alkoholikom i narkomanom. Odwiedza sześć ośrodków, w których próbują wyjść z nałogów. W skład parafii wchodzą również punkty dojazdowe w okolicznych osiedlach i wsiach oddalonych od miasta od 20 do 80 km. Jest ich pięć: Zielony Gaj, Malinowka, Maksymówka, Sadowa i Nowa Iszymka.

Katedralna wspólnota jest bardzo dobrze postrzegana przez władze miejskie. Po wizycie Jana Pawła II w Astanie odwiedzenie katolickiej świątyni stało się stałym punktem wszystkich oficjalnych delegacji odwiedzających stolicę. Parafia stara się też otaczać opieką duszpasterską dyplomatów z placówek, które przeniosły się z Ałmaty do nowej stolicy.

— Bardzo dobrze układają się stosunki z jedyną w mieście parafią prawosławną — podkreśla ks. Piotr. — Naszym przyjacielem jest również imam, kierujący jedyną w mieście wspólnotą muzułmańską. Pozwala nam to z optymizmem patrzeć w przyszłość.

cdn.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama