Manyatta to kenijska chata. Jest ona łatwa w budowie. Gdy ludzie mają wszystkie materiały, mogą ją postawić i zamieszkać w niej w ciągu jednego dnia.
Po wypędzeniu z wioski czeka ich tułaczka i życie na pustyni. Nie mają możliwości powrotu do rodzin i domu. Wystarczy, że kobieta urodzi bliźniaki i nie będzie chciała ich zabić, a zostanie outcasts – wypędzona i wykluczona ze swojego plemienia na zawsze. Ci ludzie potrzebują chat. Zbuduj dla nich manyattę.
North Horr położone jest w północnej części Kenii, która uznana jest za „Kenię B”. Panują tam trudne warunki, ludzie żyją bardzo skromnie i prosto. Jest to najsłabiej rozwinięta część kraju, brakuje dróg, elektryczności i wody pitnej. Komunikacja jest bardzo utrudniona, a woda dostępna w oazach jest słona i powoduje wiele chorób. Oglądając widok z satelity na monitorze komputera uderza nas przeważająca dominacja koloru żółtego. To pustynia Chalbi, która z każdej strony, po kilkadziesiąt lub nawet kilkaset kilometrów otacza North Horr. W dużej części ta pustynia jest kamienista. Roślinność jest skrajnie uboga. Ludzie cierpią z powodu wielu chorób, suszy i kradzieży zwierząt. North Horr możemy nazwać stolicą plemienia Gabra.
Plemię Gabra ma bardzo specyficzne prawa i reguły, które dokładnie określają życie wspólnoty. Strzegą ich, sumiennie wypełniają, pilnują, aby inni też je wykonywali. Na jej czele stoją starcy, którzy są strażnikami prawa i organem wydającym decyzje. Najgorszą karą dla członków plemienia jest wykluczenie ze wspólnoty. Najczęściej wyrzucane ze wspólnoty są dziewczyny, które zaszły w ciąże przed ślubem. Wypędzane są też młode matki, które nie chciały zabić nowo narodzonych bliźniaków, a to był ich pierwszy poród. Zagrożeni są wszyscy, którzy nie wypełniają sumiennie tradycji lub nie zastosowali się do werdyktów starców. Jeśli kara dotyczy rodziców, to konsekwencję ponoszą także dzieci. Raz wykluczeni ze wspólnoty nie mają prawa powrotu. Nikt im nie pomoże, nikt o nich nie dba. Muszą zacząć życie od nowa. Bez domu, zabezpieczenia materialnego i pomocy innych. Czasami zatrzymają się w osadach innych plemion jak Rendille i Samburu. Jednak z czasem tych wyłączonych poza wspólnotę jest coraz więcej, więc osiedlają się na obrzeżach wiosek. Starają się przeżyć i pomagać sobie wzajemnie. To oni najczęściej przychodzą na placówkę misyjną i proszą o pomoc.
Manyatta to kenijska chata. Jest ona łatwa w budowie. Gdy ludzie mają wszystkie materiały, mogą ją postawić i zamieszkać w niej w ciągu jednego dnia. W środku jest ciepło. Ściany i dach dobrze chronią przed upałem i zimnym wiatrem w nocy. Manyatta kształtem przypomina nieregularny półokrąg. Wygląda mizernie, ale w rzeczywistości są to dobre i solidne chaty. Szkielet skonstruowany jest z drewna, które kupuje się w wioskach, bo jest dostępne tylko w niektórych z nich. Drewno jest drogie, a do koszów dochodzi jeszcze transport. Strzecha do przykrycia dachu jest ze specjalnego rodzaju trawy, podobnego do trzciny. Jest ona specjalnie pleciona na dach. Wewnątrz używa się plastikowych worków, bo są wodoodporne, a dodatkowo różnych tkanin i materiałów, bo dobrze chronią przed wiatrem. Koszt wybudowania jednej manyatty wynosi około 450 euro, czyli prawie 2 000 złotych. Te chaty są małe, powierzchnia do życia jest bardzo niewielka. Czasami do spania budują drewniane prycze. Jednak generalnie śpią na piasku. Jeśli jest zimno to wewnątrz chaty, jeśli jest za gorąco to na zewnątrz. Spanie na piasku jest niebezpieczne ze względu na węże i skorpiony, jednak nikt nie przejmuje się tym zbytnio, z tego powodu, że jest to ogólnie przyjęty zwyczaj. Bogaci ludzie mogą pozwolić sobie na kupienie materaców, biedni wykorzystują jako posłanie materiały i worki. Osoby wykluczone pozostawione są same sobie. To dla tych osób, wyrzuconych z wioski i wyklętych z plemienia chcemy zbudować nowe domy.
s. Iwona Skwierawska, Magdalena Torbiczuk
Zobacz więcej zdjęć do artykułu >>
opr. ac/ac