O trudnej wierze, której pięknem nie można dzielić się inaczej jak tylko poprzez milczące świadectwo życia
format: 16 x 23 cm
ISBN: 978-83-7257-488-6
Do książki jest dołączony film dokumentalny „Dusza tunezyjska”
Oto niezwykła publikacja ks. Marka Rybińskiego, salezjanina, zmarłego tragicznie 18 lutego 2011 r. misjonarza z Tunezji . Zawiera ona jego wspaniałe zapiski z życia codziennego. Bije z nich autentyczna, żarliwa miłość do Chrystusa, Tunezyjczyków, do życia oraz wdzięczność Bogu za posługę wśród muzułmanów. Czytana w perspektywie tragicznej śmierci młodego misjonarza, wbrew pozorom mówi o zwycięstwie życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią, przebaczenia nad zemstą. Mówi o trudnej wierze, której pięknem nie można dzielić się inaczej jak tylko poprzez milczące świadectwo życia.
„Życzyłbym sobie, aby ta książka nie była tylko zbiorem informacji o misjach w Tunezji, ale spotkaniem z żywą osobą, czyli ze mną”. Taki wstęp do swojej książki dał ks. Marek Rybiński kilka miesięcy przed tragiczną śmiercią.
Jak podaje międzynarodowa agencja do spraw misji – Fides, w 2010 roku na misjach zostało zamordowanych 17 katolickich księży. Już na początku 2011 roku dowiedzieliśmy się o kolejnym zabójstwie. 18 lutego został brutalnie zamordowany ks. Marek Rybiński, salezjanin pracujący na misjach w Tunezji.
Kim był ten człowiek, którego tragiczne odejście komentowały media i ośrodki polityczne w Europie i na Bliskim Wschodzie? Ksiądz Marek był diamentem, tak w epilogu do książki pisze ks. Przemysław Solarski, salezjanin, przyjaciel ks. Marka. „W śmiertelnym popiele życia Marka wielu odnajdzie najprawdziwszy diament człowieczeństwa i chrześcijaństwa zarazem. Diament, któremu mistrzowski szlif nadała łaska Boża”.
Ksiądz Marek Rybiński urodził się 11 maja 1977 roku w Koszalinie. Jako mały chłopiec był ministrantem. W 1995 roku wstąpił do salezjańskiego nowicjatu w Czerwińsku nad Wisłą. W swoim podaniu do przyjęcia do Zgromadzenia jako motywację podał chęć poświęcenia się Jezusowi poprzez pracę z młodzieżą lub wyjazd na misje. Święcenia kapłańskie przyjął 25 maja 2005 roku w Łodzi. W latach 2005-2006 pracował w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie. Sam także myślał o pracy misyjnej. Rok przed wyjazdem na misje spędził w Olsztynie, gdzie organizował salezjańskie oratorium dla dzieci i młodzieży. Znany był z tego, że jest w stanie załatwić każdą rzecz dla lepszego funkcjonowania oratorium i ku wielkiej radości dzieci. Do salezjańskiej pracy w Tunezji wyjechał na początku września 2007 roku. Miejscem jego misji była Manouba, miasteczko niedaleko Tunisu, o którym pisał: „Jest to miejsce, gdzie dzięki Opatrzności Bożej i życzliwości moich przełożonych dane jest mi żyć”. Salezjanie prowadzą tam szkołę podstawową dla ok. 800 uczniów – wszyscy to muzułmanie. „Właśnie muzułmanie to moi nowi przyjaciele… Ludzie są wspaniali i to chyba bardzo ważne. A i ja uczę się tutaj wiele” – pisał do przyjaciół w Polsce. Pełnił tam funkcję ekonoma. Szukał sponsorów, bo szkoła w Manoubie nie otrzymuje żadnych dotacji ze strony państwa. Współpracując z Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym w Warszawie, dzięki szczodrości darczyńców z Polski, zrealizował wiele projektów misyjnych.
Już miesiąc po przyjeździe do Manouby pisał: „Jesteśmy tutaj posłani nie tyle, by ewangelizować biednych, lecz być świadkami dla tych, którzy nie znają Chrystusa i być może nigdy głębiej Go nie poznają. Taka jest rzeczywistość. Głoszenie Ewangelii oficjalnie nie jest możliwe – pozostaje życie nią na co dzień wśród ludzi, którzy czasami mają ciebie za poganina”. Często mówił, że jego misja w Tunezji nie dorównuje misjom salezjańskim daleko w afrykańskim buszu. Ale kochał swoje powołanie. Cieszył się z życzliwości ludzi, radości dzieci ze szkoły salezjańskiej w Manoubie, z życia wspólnotowego.
Ksiądz Marek Rybiński został zamordowany podczas wykonywania pracy misyjnej. Ta śmierć zbiegła się w czasie z jaśminową rewolucją w Tunezji. Salezjanin był wielkim entuzjastą tej rewolucji. Był dumny, że jest w tym czasie w Tunezji. 31 stycznia 2011 wspólnota dostała list z pogróżkami naznaczony swastyką. Jak wykazało śledztwo, autorem listu był zabójca ks. Marka – jego współpracownik, stolarz w salezjańskiej szkole. Jako motyw zbrodni podał fakt, że nie był w stanie oddać wspólnocie pieniędzy, które pożyczył. Neji – przyjaciel ks. Marka, nauczyciel ze szkoły w wywiadzie udzielonym do filmu o ks. Marku, mówił, że zabójca zastraszał salezjanina. „Zabójca przygotowywał plan jak zaszantażować Marka. Mówił mu: – Jesteś obcokrajowcem, chrześcijaninem. Uważaj! Uważaj!”. Mimo trudnej sytuacji politycznej, mimo pogróżek, ks. Marek pozostał misjonarzem do końca. Aż do śmierci był wierny swemu powołaniu.
Ksiądz Marek Rybiński jest męczennikiem naszych czasów, zmarł przy pracy misyjnej, wypełniając swoje powołanie. „Ksiądz Marek Rybiński dołączył do grona pierwszych męczenników, świętych Cypriana, Perpetuy i Felicyty, którzy na terenach dzisiejszej Tunezji, oddali życie za Chrystusa”. Tak mówił o nim abp Henryk Hoser na zakończenie uroczystości pogrzebowych, które odbyły się 2 marca 2011 roku w Bazylice NSJ na warszawskiej Pradze.
Śmierć salezjanina odbiła się echem w wielu krajach świata, wywołała liczne manifestacje potępiające zbrodnię. Premier Tunezji Mohammed Ghannouchi obiecał, że jego rząd wyjaśni przyczyny śmierci polskiego salezjanina. Arcybiskup Tunisu Maroun Lahham stwierdził, że to, co się stało stoi w sprzeczności z zasadami i tradycjami Tunezji. Zabójstwo potępiło także główne ugrupowanie islamistów w Tunezji – Ennahda (Odrodzenie). Unia Europejska wydała dokument sprzeciwu wobec „aktów przemocy wymierzonym przeciw chrześcijanom i ich miejscom kultu, pielgrzymom muzułmańskim oraz innym wspólnotom religijnym”. To pierwsza taka deklaracja, która wymienia chrześcijan pomiędzy innymi prześladowanymi religiami. Z całego świata napływały kondolencje i wyrazy solidarności z rodziną ks. Marka, z salezjanami i wszystkimi, których ta śmierć boleśnie dotknęła. Na uroczystościach żałobnych modlili się wspólnie chrześcijanie i muzułmanie.
Ksiądz Marek Rybiński kilka miesięcy przed śmiercią zakończył pisanie książki Zapiski Tunezyjskie. Publikacja ta zawiera historię człowieka, który swoje życie oddał Bogu, poprzez służbę ludziom. Pierwsze strony książki opisują życie ks. Marka w Polsce. W interesujący, pełen humoru i dystansu do siebie sposób, ks. Marek przenosi nas do czasu narodzin: „To, skąd się wziąłem, opowiem z perspektywy historii życia mojej mamy, gdyż – jak mówi psychologia – nie można poznać człowieka, nie znając jego rodziców”. Opisuje czas seminarium, święcenia kapłańskie, pracę w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie i w parafii w Olsztynie. Historia jego powołania na syna ks. Bosko i do pracy misyjnej pokazuje wiarę i zaufanie jakie mu towarzyszyło. Pojawiły się dylematy związane z wyjazdem misyjnym do Tunezji. Ksiądz Marek miał wielu przyjaciół muzułmanów. Opisał swoją pracę w szkole, gdzie 100% uczniów i współpracowników było muzułmanami. Pokochał Tunezję – jej kulturę, krajobraz, sztukę i historię naszpikowane wątkami chrześcijańskimi. Aby czytelnik mógł łatwiej wyobrazić sobie realia w jakich żył ks. Marek, książka opatrzona jest licznymi fotografiami z Tunezji i zdjęciami okolicznościowymi jego przyjaciół.
Autor z zainteresowaniem patrzył na kulturę i religię ludzi, z którymi pracował. Dla przykładu, w ciekawy sposób opisuje święto Aid, w czasie którego zabija się baranki: „Zatem następuje rzeź niewiniątek. Trudno nie było sobie przypomnieć cytatu z Pisma Świętego, który nawet lekko mnie inspirował, gdy udawałem się, by zobaczyć na własne oczy tę uroczystość: „A on był jak baranek na rzeź prowadzony” [...]. Najpierw krew buchnęła z tętnicy, otwartej jednym pociągnięciem noża – nie padłem zemdlony – zrobił to najwyraźniej fachowiec. Nie padłem zemdlony też wtedy, gdy nagle to zwierzę zaczęło się ruszać, przyspieszając najwyraźniej swoją agonię. Nie zemdlałem również, patrząc na krew, która płynąc potokiem zbliżała się do ścieku kanalizacyjnego. Nie struchlałem też patrząc na schowany przed barankiem nóż, bo tak głosi tradycja – z nożem nie wolno się przed zwierzęciem obnosić, do ostatniej chwili nie może widzieć co je czeka”.
Po napisaniu książki, w styczniu 2011, ks. Marek poprosił o wydanie jej przez Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie. Miał być to zbiór opowieści, świadectwo pracy misyjnej salezjanina w Tunezji, kraju na wskroś muzułmańskim. Po tragicznej śmierci misjonarza wydanie tej książki nabiera innego znaczenia. Odmalowana jest w niej historia życia kapłana, człowieka bardzo skromnego i pokornego, który zmarł śmiercią męczeńską. Jego życie i praca może być wzorem do naśladowania i inspiracją dla przyszłych pokoleń.
„Niech lektura Zapisków tunezyjskich wzbudzi w każdym z Czytelników miłość do życia i radość z odkrywania w nim okruchów dobra, których pełno jest wokół nas. Niech ludzie, których spotykamy każdego dnia, będą przez nas hojnie obdarowywani uśmiechem, życzliwością, troską, jak czynił to Autor tej książki”. Tak napisał we wstępie do książki, ks. Roman Wortolec, dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.
Do książki dołączony jest 26 minutowy film Dusza Tunezyjska. Dokument przybliża osobę zamordowanego salezjanina, opowiada o tym, co działo się po jego śmierci w Tunezji i w Polsce. Ukazuje warunki w jakich żył ks. Marek, szkołę w której pracował i osoby z którymi żył w Tunezji. Film zawiera relacje z uroczystości żałobnych w katedrze w Tunisie i w Warszawie. Obraz zamordowanego salezjanina dopełniają żywe wspomnienia jego rodziców i przyjaciół.
Bernadetta Jamróz
ks. Maciej Makuła
opr. aś/aś