Grób kloszarda przy grobie św. Piotra

Każdy cmentarz mają swoją wymowę. Każdy może nas czegoś nauczyć, skłonić do refleksji. Grób kloszarda na watykańskim cmentarzu przypomina nam o otwartości Kościoła na najuboższych i wykluczonych

Grób kloszarda przy grobie św. Piotra

Nasze korzenie są tam, gdzie znajdują się groby naszych bliskich. Może dlatego w uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny szczególnie odczuwamy tęsknotę za rodzinnymi stronami. Mieszkając w Rzymie od 35 lat, chodziłem wspominać moich zmarłych na miejscowe cmentarze

Przez wiele lat jeździłem na monumentalny cmentarz Rzymu Campo Verano, gdzie Jan Paweł II odprawiał Mszę św. w uroczystość Wszystkich Świętych. Ale pogarszający się stan zdrowia Papieża i problemy z poruszaniem się sprawiły, że zaniechał on wizyt na tym rzymskim cmentarzu. A ja zacząłem odwiedzać cmentarz na Watykanie — Campo Santo Teutonico, bo tam miałem najbliżej, a poza tym był on prawie zawsze pusty, co sprzyja modlitwie i skupieniu w dzień wspominania zmarłych. Chociaż, prawdę mówiąc, na terenie Watykanu znajdują się trzy cmentarze. Pierwszy z nich to, oczywiście, starożytna nekropola pod Bazyliką św. Piotra — cmentarz ten pochodzi z czasów rzymskich, dlatego obok grobu Piotra Apostoła, na którym została wzniesiona świątynia, znajdują się pogańskie mauzolea i grobowce (nekropolę można zwiedzać za specjalnym pozwoleniem w zorganizowanych grupach).

Mało kto słyszał natomiast o cmentarzu, na którym przez ponad dwa stulecia chowano szwajcarskich gwardzistów. Znajduje się on za kościółkiem św. Peregrynusa (San Pellegrino) i otoczony jest dzisiaj budynkami zajmowanymi przez gazetę „L'Osservatore Romano” oraz koszarami żandarmerii watykańskiej. Miejsce to jest niedostępne dla osób postronnych, ale gdy pracowałem w „L'Osservatore Romano”, okna mojego biura wychodziły na cmentarny dziedziniec, na którym rosły stare cyprysy. To miejsce ma bardzo długą historię. Kiedyś w tej okolicy znajdował się klasztor św. Idziego (monastero di Sant Egidio). W średniowieczu miał on bardzo duże znaczenie, gdyż stał na końcu słynnej via Francigena, którą przemierzali pielgrzymi przybywający z północy do grobu św. Piotra Apostoła. Z całego kompleksu klasztornego pozostał tylko kościółek, dedykowany św. Peregrynusowi, który przeszedł w posiadanie kanoników Bazyliki św. Piotra. W 1653 r. Rodolfo von Pfyffer, komendant Gwardii Szwajcarskiej, otrzymał od papieża Innocentego X pozwolenie na używanie kościoła i przylegającego do niego cmentarzyka, na którym gwardziści chowani byli aż do 1870 r. W samej świątyni natomiast znajdują się płyty nagrobne komendantów, głównie z rodu Pfyfferów, których herby zdobią sufit i ściany boczne. Na początku XX wieku kościół został przekazany żandarmerii watykańskiej, a cmentarz stał się dziedzińcem nowo powstałych budynków. Za każdym razem, gdy patrzyłem na strzeliste cyprysy i dawny cmentarz, myślałem o tylu bezimiennych Szwajcarach, którzy przez wieki wiernie służyli papieżom, a kiedy umierali z daleka od ojczyzny, byli chowani w tym szczególnym miejscu. Przychodziły mi na myśl łacińskie słowa widniejące na majolikowym portrecie św. Peregrynusa, umieszczonym na fasadzie kościółka: „Nie mam żadnej ojczyzny, tylko Chrystusa; /Ani innego imienia jak chrześcijanin”. Niestety, kilka lat temu wycięto stuletnie cyprysy, a na dawnym cmentarzu wzniesiono dla potrzeb żandarmerii drewniany budynek. Bardzo mnie to zasmuciło, bo uważam, że w jakiś sposób sprofanowano to miejsce pochówku.

Najbardziej jednak znanym cmentarzem — niektórzy uważają go za jedyny cmentarz Watykanu — jest niemiecki cmentarz Campo Santo Teutonico, znajdujący się między Bazyliką św. Piotra a Aulą Pawła VI, tzn. w miejscu, gdzie w starożytności wznosił się cyrk Nerona, w którym ginęli pierwsi męczennicy chrześcijańscy na czele ze św. Piotrem. Otoczony jest wysokim murem i przylega do Kolegium Niemieckiego, które powstało w miejscu założonego przez Karola Wielkiego w 799 r. hospicjum dla pielgrzymów spoza Alp, tzw. Schola Francorum. Jego oficjalna nazwa niemiecka brzmi „Friedhof der Deutschen und der Flamen”, co świadczy, że służył on również Flamandczykom. Chociaż, prawdę mówiąc, pochowani są tutaj ludzie pochodzący z całego obszaru języka niemieckiego, tzn. z Niemiec, Austrii, Tyrolu Południowego, niemieckojęzycznej Szwajcarii, Liechtensteinu, Luksemburga, Belgii oraz Holandii i flamandzkiej części Belgii. Cmentarzem zarządza arcybractwo, którego członkowie decydują m.in., kto może być pochowany właśnie tutaj. Spacerując po cmentarzu, zobaczymy groby wybitnych osobistości. Ich lista byłaby długa, dlatego wymienię tylko niektórych: Joseph Anton Koch — malarz; Johann Baptist Anzer, werbista — misjonarz i biskup; Joseph Spithover — promotor kultury niemieckiej w Rzymie w XIX wieku; Johann Martin von Wagner — archeolog i artysta; Anton de Waal — pierwszy rektor Kolegium Niemieckiego; Engelbert Kirschbaum SJ — archeolog uczestniczący w odkryciu grobu św. Piotra; kard. Gustaw Adolf von Hohenlohe-Schillingsfürst; kard. Augustin Theiner — prefekt Tajnego Archiwum Watykańskiego; książę Bawarii Georg; s. Pascalina Lehnert — niemiecka zakonnica służąca kard. Pacellemu (później papieżowi Piusowi XII); Hubert Jedin — historyk, największy znawca historii soboru trydenckiego.

Wśród tych grobów znajduje się również grób kloszarda, który zmarł w tym roku w Rzymie. Nazywał się Willy Herteleer, był Flamandczykiem o burzliwej przeszłości i od kilkudziesięciu lat żył na ulicy. Ostatnie lata spędził w okolicach Watykanu, ponieważ był głęboko wierzącym i praktykującym katolikiem. Codziennie chodził na Mszę św. do Bazyliki św. Piotra lub do kościoła św. Anny, który wznosi się przy głównym wejściu do Watykanu. Zaprzyjaźnił się on z wieloma ludźmi — wśród których był też kanonik bazyliki watykańskiej ks. prał. Ciani, z którym często się modlił. A modlił się dużo i powtarzał, że jego „lekiem” jest Komunia św. Ks. Ciani pomagał mu, jak mógł i czasem zapraszał na obiad, Willy jednak nie chciał zrezygnować ze swojej „wolności” życia na ulicy. W pewną styczniową noc przechodnie zauważyli leżącego na chodniku nieprzytomnego kloszarda i zadzwonili po karetkę, która zawiozła starca do szpitala Świętego Ducha. Pomimo interwencji lekarzy Willy zmarł. O jego śmierci dowiedział się ks. Bruno Silvestrini, proboszcz parafii św. Anny, oraz niemiecki dziennikarz Paul Badde, znany w Polsce dzięki publikacjom o całunie z Manoppello. Tak się złożyło, że Badde należy do Arcybractwa opiekującego się cmentarzem niemieckim, i to m.in. dzięki jego zabiegom stało się możliwe zorganizowanie pogrzebu kloszarda w kościele Kolegium Niemieckiego w dniu 9 stycznia 2015 r., a następnie pochowanie go na miejscowym cmentarzu. Dziś bezdomny Flamandczyk Willy Herteleer spoczywa wśród kardynałów, artystów, naukowców, arystokratów, 200 m od grobu św. Piotra. To symbol otwarcia się Watykanu na najuboższych i wykluczonych, na czym tak bardzo zależy papieżowi Franciszkowi.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama