Polskie jaskinie bywają groźne, ale są i takie udostępnione turystom, które bezpiecznie można zwiedzić
Na naszym podziemnym szlaku miałam szczęście odwiedzić miejsca, które nie powstały za sprawą ludzkiej działalności. To cuda sił natury, dzięki którym można jeszcze bliżej poznać ich Stwórcę. Niezliczona mnogość form i kształtów w Jaskini Raj (Chęciny) oraz w Jaskiniach na Kadzielni (Kielce) budzi wiele skojarzeń i niewątpliwy zachwyt.
Po raz kolejny mogłam się przekonać, że w Polsce mamy wszystkie atrakcje krajobrazowe: morze, góry, równiny, rzeki, jeziora i imponujące jaskinie. W Jaskini Raj czułam się jak we włoskich Jaskiniach Frassassi, a w Jaskiniach na Kadzielni chwilami jak w amerykańskim Wielkim Kanionie (choć ten znam tylko ze zdjęć). Oczywiście skala jest nieporównywalna, co nie zmienia faktu, że można zasmakować niesamowitego klimatu podziemnych tajemnic przyrody.
W miejscowości Dobrzączka obok Chęcin (11 km od Kielc) od wieków znajduje się niewielkie wzgórze Malik. Porośnięte drzewami przed wieki nie wzbudzało wielkiego zainteresowania. Takich pagórków jest tu w okolicy bardzo wiele. W latach 60. ubiegłego wieku na tych terenach pozyskiwano materiał budowlany, co naruszyło strukturę wzgórza. W 1963 roku Józef Kopeć i Feliks Warzeńczyk podczas wydobywania wapienia w łomiku na zboczu wzgórza Malik przypadkowo trafili na prowadzącą w głąb szczelinę. Jednak nie zwrócili na nią większej uwagi. Niedługo później do jaskini przedostali się nastoletni chłopcy z Sitówki i narobili trochę szkód w bogactwie form naciekowych w jej wnętrzu. Odkrywcy zasypali wejście blokami skalnymi, żeby chronić ewentualnych ciekawskich, jak i skalne formy przyrody. O istnieniu jaskini wiedzieli okoliczni mieszkańcy i to od nich o tajemniczym miejscu dowiedzieli się w 1964 roku uczniowie Technikum Geologicznego z Krakowa (Bohdan Bałdun, Zbigniew Bochajewski, Włodzimierz Łucki i Wojciech Pucek). Podczas letnich praktyk, które odbywali na tych terenach, odnaleźli wejście do jaskini, przedostali się do środka i zwiedzili ją. Pierwszą ich reakcją miał być okrzyk: „O raju, jak tu pięknie” i rzeczywiście mogło im się wydawać, że znaleźli się w zupełnie nieziemskiej krainie. Ponadto kilka kilometrów dalej znajduje się inna jaskinia, nie tak piękna i zupełnie ciemna, niezbyt zachęcająca do zwiedzania, nazwana Piekłem. Dlatego inna wersja intencji nadania takiej nazwy wiąże się z kontrastem tych dwóch jaskiń. Wróćmy jednak do uczniów Technikum Geologicznego. Młodzi poinformowali o swoim odkryciu nauczycielkę Mirosławę Boczarową i razem z nią znowu zeszli do podziemi. Wejście za każdym razem było zasypywane skałami, maskowane, żeby chronić bogactwo szaty naciekowej. Kolejny raz uczniowie ze swoim pedagogiem udali się do Jaskini Raj już z Ryszardem Gardzińskim z Sekcji Speleologicznej Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Mikołaja Kopernika. Wtedy powstała pierwsza dokumentacja, także fotograficzna, wnętrza jaskini oraz plan jej korytarzy. Na początku 1965 roku o tajemnicy wzgórza Malik dowiedzieli się Wojewódzki Konserwator Przyrody i Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Wszyscy głowili się nad tym, jak zabezpieczyć to miejsce, żeby ocalić skarby kryjące się pod ziemią. W 3. numerze „Przeglądu Geologicznego” ukazał się artykuł Mirosławy Boczarowej o odkryciu nowej jaskini w Górach Świętokrzyskich. Niestety bliższe informacje o jej lokalizacji przedostały się do kieleckiej prasy. Ludzie zaczęli na własną rękę odwiedzać Raj i niszczyć wnętrze jaskini. Dlatego Zbigniew Rubinowski i Tymoteusz Wróblewski ze Świętokrzyskiego Oddziału Instytutu Geologicznego doprowadzili do zamknięcia wejścia solidną kratą. W 1966 roku skontaktowali się oni ze Stefanem Kozłowskim z Państwowej Rady Ochrony Przyrody i wspólnie postanowili udostępnić jaskinię do zwiedzania. Był to jedyny sposób na kontrolowanie odwiedzin i ochronę dziedzictwa geologicznego. Pod kierunkiem tych panów kieleccy inżynierowie wykonali projekt udostępnienia Raju i związanych z tym prac.
Rok później Wojewódzki Konserwator Zabytków w Kielcach utworzył w tym miejscu stanowisko archeologiczne. Natomiast w 1968 roku Minister Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego utworzył w okolicy jaskini rezerwat przyrody objęty ścisłą ochroną. Od 1967 do 1972 roku trwały we wnętrzu prace górnicze, budowlane i instalacyjne połączone z naukowymi badaniami z zakresu archeologii, paleontologii i geologii. Szczególnie uważnie naukowcy przyglądali się całej szacie naciekowej jaskini, czyli wszystkim tworom, które przez setki tysięcy lat stworzyły krople wody powoli sączące się przez wapienne skały. 10 czerwca 1972 roku uroczyście otwarto jaskinię dla zwiedzających. Co roku odwiedza ją prawie 100 tysięcy turystów.
Jaskinia krasowa powstawała na terenie, gdzie ponad 300 milionów lat temu znajdowało się płytkie, tropikalne morze. Z czasem klimat zmieniał się, jak i obraz naszej planety, a na wzgórzu zapanowała długa i mroźna zima, dni przypominały te na kole podbiegunowym. Właśnie wtedy, około 50 tys. lat temu w tym miejscu żył człowiek neandertalski, czyli kuzyn homo sapiens, do którego należymy. W każdym z nas jest około 4 procent genomu Neandertalczyka. Archeolodzy w jaskini odkryli narzędzia, którymi posługiwali się dawni ludzie, a także zęby i kości zwierząt. 200 metrów od wejścia do Jaskini Raj znajduje się Centrum Neandertalczyka z naturalnych rozmiarów mamutem. Także w tamtym czasie w jaskini zaczęły tworzyć się formy naciekowe. Cały proces jest nieco bardziej skomplikowany niż zwykłe kapanie wody. W internetowej encyklopedii można znaleźć takie wyjaśnienie: „Woda opadowa po przejściu przez glebę jest dość mocno nasycona dwutlenkiem węgla - wsiąkając w grunt, rozpuszcza tam wapień (dokładniej: kwas węglowy reaguje z wapieniem, tworząc rozpuszczalny kwaśny węglan wapnia), następnie migruje do jaskini. Tam się rozpręża. Węglan wapnia lepiej rozpuszcza się pod dużym ciśnieniem, a po spadku ciśnienia (rozprężenie) wytrąca się. Parowanie ma w tym zjawisku udział marginalny, gdyż prawie zawsze w jaskiniach panuje wilgotność zbliżona do 100 procent”. Mówi się, że „kropla drąży skałę” i jest to prawda, ale w tym przypadku raczej ją buduje. Żeby powstał jeden centymetr formy naciekowej potrzeba 100 lat, a niektóre z nich mają ponad 80 cm długości. Łatwo więc policzyć, ile dziesiątek tysięcy lat się tworzyły.
Stalaktyty czyli skalne „sople” zwisające z górnych części, najpierw miały formę makaronu, czyli pustych w środku nitek. W pewnym momencie ściekająca w dół woda zapychała otwór ziarenkiem piasku lub innym zanieczyszczeniem i zaczęła wydostawać się bokami tworząc różne kształty i formy. W Jaskini Raj naliczono (zrobili to ręcznie studenci) niemal 50 tys. stalaktytów. Najczęściej mają one formę „sopli”, ale są też „warkocze” Są też stalagmity - to formy skalne, które tworzy woda na dnie jaskini. Największy w obwodzie stalagmit ma tutaj ponad 6 metrów. Są jeszcze stalagnaty - to kolumny, które tworzą się, kiedy stalaktyt łączy się ze stalagmitem. W Raju można też znaleźć perły jaskiniowe (przypominają te prawdziwe tylko kształtem), pola ryżowe zalane wodą czy misy martwicowe. Różne formy nacieków mają różne nazwy. Naciek kalafiorowy jest białawy i strukturą przypomina to warzywo. Zwykle pokrywa ściany w jednym wymiarze. Naciek wełnisty można zaliczyć do stalaktytów, ma on charakterystyczny dla wiązek owczej wełny kształt. Są też nacieki przypominające grzebienie czy wodospady (stalagmity). Wszystkie te niezwykłe formy można zaobserwować w Jaskini Raj. Przewodnicy zwracają uwagę na pobudzające wyobraźnię bryły skalne. Jedną z nich nazwali barankiem ze spadochronem, jest tu też dużo innych zwierząt, a także aniołek, św. Mikołaj, miotła Baby Jagi czy wielka dłoń oparta o skałę. Wszystkie korytarze mają 240 metrów, z których 180 udostępniono do zwiedzania. Komory jaskini zostały połączone wydrążonym chodnikiem, żeby nie trzeba było wracać tą samą trasą. Wszystko to po zamontowaniu odpowiedniego oświetlenia robi wrażenie. Światło zapalane jest tylko na chwilę, żeby nie zaszkodzić mikroklimatowi jaskini, w której zwykle jest zupełnie ciemno. Dotyczy to również nie zakłócania spokoju żyjątkom mającym tutaj swój dom. Są to ćmy jaskiniowe, niewielkie pająki i muszki. Sezonowo przebywają w Raju także nietoperze (podobno aż sześć różnych gatunków).
Będąc już w pobliżu Kielc warto wybrać się w jeszcze jedno miejsce. Pierwsze, co zwraca uwagę na skale wapiennej przy ulicy Krakowskiej to dwie betonowe tablice z dziesięciorgiem przykazań. Górują one nad okolicą, choć z bliska wyglądają bardzo źle (surowy beton?). Przesłanie jest oczywiście jasne i chwalebne, ale historia ich pojawienia się w tym miejscu nie do końca jasna. Według jednej z przewodniczek, miał być to pomysł prezydenta miasta sprzed kilkunastu lat. Chodzą głosy, że inicjatywa może się wiązać z premierą Oratorium Świętokrzyska Golgota Piotra Rubika, która miała miejsce właśnie w Kielcach. Wróćmy jednak do samego miejsca, czyli Jaskiń na Kadzielni w Rezerwacie Przyrody Kadzielnia. Został on stworzony w miejscu kamieniołomu, który działał od połowy XVIII wieku, aż do 1962 roku. W tym czasie niektóre jaskinie zostały zniszczone i zasypane.
W listopadzie 2004 roku grotołazi ze Speleoklubu Świętokrzyskiego w Kielcach rozpoczęli w trzech jaskiniach Kadzielni: Jaskini Odkrywców, Prochowni i Szczelinie na Kadzielni prace eksploracyjne na potrzeby podziemnej trasy turystycznej. Do końca stycznia 2005 roku odkryli 88 metrów nowych korytarzy i połączyli Prochownię z Jaskinią Odkrywców. Dalsze prace prowadzili górnicy z krakowskiej firmy, odkrywając kolejne 82 metry nowych korytarzy i łącząc w 2009 roku wszystkie trzy jaskinie w jeden system. Nadzór nad zabezpieczeniem udostępnianych korytarzy jaskini prowadziła Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, geologiczny nadzór naukowy nad tymi pracami sprawuje Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, natomiast eksplorację i dokumentację speleologiczną prowadzili członkowie Speleoklubu Świętokrzyskiego. Wszystkie wejścia do jaskiń odkryto podczas eksploatacji kamieniołomu. Obecnie łączna długość wszystkich korytarzy jaskini wynosi 392 metry, a różnica wysokości niemal 22 metry. Zwiedzać można trasę o długości 140 metrów. Jaskinie te powstały w wyniku działania procesów krasowych, czyli rozpuszczania skał przez wody zawierające dwutlenek węgla, przez bardzo długi okres czasu, liczony w milionach lat. Do dziś zachowało się na Kadzielni 25 jaskiń i schronisk skalnych. Do większych jaskiń należą oprócz systemu Jaskinia Odkrywców-Prochownia -Szczelina również: Jaskinia Wschodnia (100 m), Jaskinia Jeleniowska (36 m) i Jaskinia Zwaliskowa (30 m). W jaskiniach na tym terenie występują formy i zjawiska charakterystyczne zarówno dla skał budujących wzgórze, jak i dla procesów związanych z systemem krasowym (jaskiniowym). Do najważniejszych z nich należą: struktury i organizmy charakterystyczne dla dawnego dewońskiego morza (głównie skamieniałości koralowców, ramienionogów, liliowców, głowonogów i innych żyjących wówczas zwierząt), procesy tektoniczne i mineralizacyjne (uskoki, żyły kalcytowo-galenowo-barytowe), kształty korytarzy jaskiniowych i rzeźba ich ścian jako wynik działania korozji krasowej (charakterystyczne gruszkowate przekroje), namuliska jaskiniowe o różnym wieku i wykształceniu zawierające czasami szczątki kostne (namuliska gliniaste, manganowe, kości nietoperzy), nacieki jaskiniowe (głównie stalagmity, polewy naciekowe oraz nieliczne stalaktyty). Mieliśmy okazję zobaczyć imponujący stalaktyt winogronowy, przypominający właśnie kiść takiego owocu. Często przejścia są dosyć wąskie, a pomarańczowa i czerwono-ruda skała może się kojarzyć z amerykańskim Wielkim Kanionem. W niektórych miejscach można zaobserwować etapy tworzenia się warstw skalnych. Także forma jaskiń i ich duża wysokość przywołuje skojarzenia ze znanymi widokami z USA. To niezapomniane przeżycie patrzeć na przestrzenie, które stworzyła siła skal podczas ruchów tektonicznych miliony lat temu, kiedy część płyty tektonicznej wypiętrzała się do góry, a druga część opadała.
Po wyjściu z jaskiń można jeszcze pospacerować wokół wielkiego amfiteatru i byłego już kamieniołomu, a co odważniejsi mogą spróbować zjazdu na najdłuższej w Polsce tyrolce. W samych Kielcach warto zwiedzić zabytkowe centrum z pałacem Biskupów Krakowskich, w którym znajduje się Muzeum Narodowe w Kielcach. Jest to najlepiej zachowana w Polsce rezydencja z epoki Wazów.
opr. mg/mg