Rzym świętych Piotra i Pawła

Piotr i Paweł, apostołowie, których życiowe drogi często się krzyżowały, z pewnością wiele już nam powiedzieli. O Chrystusie, Jego życiu i Ewangelii, o szukaniu prawdy i o Bożej miłości... A może mogliby nam opowiedzieć także o „swoich” miejscach w Rzymie? Może dziś, chcieliby nas gdzieś koniecznie zaprowadzić?

Gdybyśmy trzymali się chronologii, wypadałoby najpierw zadać to pytanie Piotrowi, który pierwszy przybył do Rzymu. Było to być może jeszcze w latach czterdziestych po Chrystusie, za panowania cesarza Klaudiusza. Rzym był wtedy prawdziwą stolicą świata. Miasto liczyło ponad milion mieszkańców przeróżnych narodowości. Prowadziły do niego wszystkie ważne drogi, Forum Romanum było politycznym i towarzyskim centrum miasta, i chociaż Koloseum jeszcze nie wybudowano, rzymskie wzgórza dawno już patrzyły na powolnie spływający ku morzu Tybr.

Tak przybyliśmy do Rzymu

Ale nie trzymajmy się chronologii. Zacznijmy od Pawła. Św. Łukasz pisze w Dziejach Apostolskich, że po opuszczeniu Sycylii, płynąc wzdłuż wybrzeża Paweł przybył do Regium i po jednym dniu, gdy powiał wiatr południowy (czyli scirocco — charakterystyczny do dzisiaj dla Rzymu wiatr znad Sahary, przynoszący ciepło i opadający na ziemię ciemnoczerwony piasek), nazajutrz dotarł do Puteoli. „Tak przybyliśmy do Rzymu. Tamtejsi bracia, dowiedziawszy się o nas, wyszli nam naprzeciw aż do Forum Appiusza i Trzech Gospód. Ujrzawszy ich, Paweł podziękował Bogu i nabrał otuchy”.

Wiemy, że podróż Pawła nie była ani pielgrzymką, ani turystyczną zachcianką. Był więźniem, któremu zarzucano wystąpienie przeciwko cesarzowi, a ponieważ — jako rzymski obywatel — odwołał się do wyroku Cezara, był eskortowany do Rzymu. Pawła wraz z innymi więźniami konwojowano z Cezarei przez Kretę, Maltę (gdzie zawitali jako rozbitkowie po burzy na morzu) i Sycylię do wybrzeży Półwyspu Apenińskiego. Dzieje Apostolskie wspominają port Puteoli (dzisiejsze Pozzuoli), tuż obok Neapolu, nie zapominają też o gościnności i oczekiwaniu rzymskich chrześcijan. Niektórzy z nich wyszli po Pawła via Appia aż do Forum Appiusza, 43 mile od Rzymu (dzisiejsza Latina, a właściwie leżące tuż obok Borgo Faiti), inni do Trzech Gospód, 33 mile od stolicy cesarstwa (prawdopodobnie dzisiejsza Cisterna di Latina, w której herbie widnieją właśnie „trzy gospody”). Musiały one mocno zapaść w pamięć Cyceronowi, skoro kilka razy wspomina o nich w swoich listach. „Gdyśmy weszli do Rzymu, pozwolono Pawłowi mieszkać prywatnie razem z żołnierzem, który go pilnował” — kończy opowieść o podróży do Rzymu św. Łukasz. Był rok 61.

Rzymskie domy Piotra i Pawła

Kiedy Paweł przybył do Rzymu, Piotr głosił tam już Ewangelię od dawna. Ale i sam Paweł nie był Rzymianom nieznany. Podczas trzeciej podróży misyjnej, w Koryncie, napisał do nich list, wyrażając nadzieję, że wkrótce ich odwiedzi. Miał zamiar przybyć do Rzymu w drodze do Hiszpanii: „Chcę, bracia, abyście wiedzieli, że już wielokrotnie zamierzałem udać się do was i za każdym razem, aż do tej pory, napotykałem przeszkody... pragnę i wam, mieszkańcom Rzymu, głosić ewangelię”. Realizacja tego pragnienia przerosła zapewne najśmielsze, korynckie oczekiwania.

W Rzymie znajdziemy kilka ciekawych miejsc, kojarzonych z domami apostołów. Pójdźmy najpierw na Awentyn, to zaledwie kilkanaście minut szybkim krokiem z placu Weneckiego. Zostawiając za sobą Kapitol z wilczycą karmiącą Romulusa i Remusa (słynna rzeźba z brązu miała w czasach apostołów już przynajmniej pięćset lat), miniemy po prawej stronie piękny Teatr Marcellusa — widzieli go z pewnością i Piotr, i Paweł. Zaplanowany jeszcze przez Juliusza Cezara, wybudowany za czasów cesarza Augusta, był wtedy największym teatrem w Imperium i do dziś zachwyca łukami arkad i półkolistą fasadą. Zaraz za nim kościół tytularny kard. Zenona Grocholewskiego, S. Nicola in Carcere, którego podziemia kryją pozostałości budynków z czasów apostolskich.

Mijamy Forum Boarium, w zamierzchłych czasach zalążek przyszłego wielkiego Rzymu i „Usta prawdy”, czyli kamienną tarczę, stanowiącą osłonę starożytnej rynny, i wspinamy się na Awentyn, zostawiając po lewej stronie imponujący Circus Maximus. Dziś jest to już tylko wielki pusty plac. Za czasów Piotra i Pawła ogrodzony był pięknym, marmurowym murem wybudowanym z nakazu cesarza Klaudiusza po pożarze w 36 roku po Chrystusie. Jego trybuny mogły pomieścić ponad dwieście tysięcy widzów. Wiemy, że odnowiony obiekt spłonął jeszcze za życia apostołów, w słynnym pożarze w 64 roku po Chrystusie za cesarza Nerona, po którym wielu rzymskich chrześcijan spotkała męczeńska śmierć. Przez ogród różany podejdźmy jeszcze trochę w górę, na zaciszne wzgórze. Jesteśmy. Przed nami kościół Santa Prisca.

To jedna z „domowych” świątyń Rzymu, dom Pryscylli i Akwili (Prisca to zdrobnienie od Pryscylli, Akwila to imię męskie). Wspomina o nich św. Paweł w swoich listach. Często krzyżowały się ich drogi — w Koryncie, w Efezie i w Rzymie. Małżonkowie ci odegrali ważną rolę w pierwotnym Kościele. Przyjmowali w swoim domu chrześcijan na słuchaniu słowa Bożego i sprawowaniu Eucharystii. W ich domu gromadził się Kościół rzymski wokół św. Piotra. Według tradycji, apostoł miał tu także przez pewien czas mieszkać. Papież Benedykt XVI, wspominając podczas jednej z katechez tych świętych małżonków powie, że z ich przykładu możemy wyciągnąć ważną naukę: każdy dom może stać się małym Kościołem.

Rodzina Pryscylli i Akwili była zaprzyjaźniona z rodziną senatora Pudensa. To właśnie jego dom na Eskwilinie miał także gościć apostoła Piotra, stając się kolejnym miejscem spotkań pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej. Dziś mieści się tam świątynia św. Pudencjany, dedykowana jednej z córek senatora. Jesteśmy niedaleko bazyliki Santa Maria Maggiore. Żeby wejść do kościoła, trzeba zejść kilkanaście schodków w dół, poniżej poziomu ulicy. Niedawne badania archeologiczne pozwoliły odkryć fragmenty domu z I wieku przed Chrystusem i pieczęć z imieniem senatora. Olśniewa w apsydzie najstarsza rzymska mozaika z IV wieku — Chrystusowi towarzyszą Piotr z siwymi włosami i Paweł z twarzą o ciemnej karnacji. Córki senatora, Pudencjana i Prakseda (której również poświęcono świątynię nieopodal stąd), ofiarują apostołom triumfalne girlandy.

Wspomniane miejsca modlitwy chrześcijan z pewnością odwiedzał św. Paweł. W Rzymie mówi się jednak, że mieszkał niedaleko Tybru i Largo Argentina. W gąszczu uliczek, za budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, znajduje się plac z „domami św. Pawła”. Tradycja ta opiera się na pergaminie z 1245 roku, który wspominał to miejsce jako „loco ubi dicitur Pauli”, w którym Paweł nauczał. Dlatego na pobliskiej świątyni S. Maria in Monticelli umieszczono relief przedstawiający nauczyciela otoczonego przez uczniów, a znajdujący się nieopodal kościół św. Pawła alla Regola miał stanąć w miejscu jego domu.

Łańcuchy i bandaże

Wędrując z apostołami Piotrem i Pawłem po Rzymie, nie sposób nie wspomnieć Więzienia Mamertyńskiego, tuż obok Kapitolu i Forum Romanum. Więzienie to powstało już w IV wieku przed Chrystusem. Pokazuje się tam kolumnę, do której podobno przywiązano zarówno Piotra, jak i Pawła. Św. Piotr miał w więzieniu nawrócić dwóch strażników, a woda z tryskającego tam źródła miała posłużyć za wodę chrzcielną nawróconych pogan.

Warto udać się stąd na wzgórze, w kierunku Eskwilinu. Droga do świątyni św. Piotra w Okowach jest bardzo malownicza, zaułkiem pod sklepieniem domu rodziny Borgiów. Bazylika ta powstała w 439 roku po Chrystusie jako miejsce złożenia szczególnej relikwii — łańcucha, którym związany był apostoł w więzieniu w Jerozolimie. Łańcuch podarował cesarzowej Eudoksji biskup Jerozolimy Juvenalis. Kiedy relikwia dotarła do Rzymu, św. Leon Wielki, papież, przyłożył do łańcucha Piotrowego łańcuch, którym miał być skuty w Rzymie św. Paweł za czasów Nerona. Podobno łańcuchy cudownie się połączyły — dziś widzimy je w głównym ołtarzu.

Wśród licznych rzymskich legend o ucieczce Piotra z więzienia, jedna z nich mówi o bandażu, którym apostoł opatrzył sobie zranioną stopę. Uciekając w kierunku via Appia, bandaż zsunął się z jego nogi. Pamięć o tym miejscu pozostała żywa we wspólnocie rzymskich chrześcijan, którzy z czasem, właśnie dla relikwii Piotrowego bandażu, wznieśli tam kościół św. Nereusza i Achillesa.

Podczas wspólnej wędrówki z apostołami po Rzymie nie sposób pominąć via Appia, którą rzymski poeta Stacjusz (żył w czasach Piotra i Pawła) nazywał „longarum regina viarum”, królową długich dróg. Mówiliśmy już, że wkraczał nią do Rzymu Paweł, a wcześniej zapewne także św. Piotr. Droga powstała na długo przed ich przybyciem do stolicy cesarstwa.

Ważnym punktem na via Appia jest dla Polaków kościółek Quo vadis, opowiadający o ucieczce Piotra z ogarniętego prześladowaniem chrześcijan Rzymu — historia uwieczniona w powieści Henryka Sienkiewicza. Warto pójść jednak jeszcze kilkaset metrów dalej. Na via Appia 136 odkryjemy katakumby św. Sebastiana. To chrześcijański cmentarz, na którym, jak głosi tradycja, w 258 roku po Chrystusie na pewien czas złożono szczątki apostołów Piotra i Pawła, w czasie krwawych prześladowań za cesarza Waleriana. W IV wieku, już po ponownym złożeniu ich na Watykanie i przy via Ostiensis, wzniesiono tam bazylikę św. Sebastiana, zwaną niekiedy Bazyliką Apostołów.

Najpiękniejszy plac świata

Rzym Piotra i Pawła to z całą pewnością także miejsca związane z ich męczeństwem i śmiercią. Św. Piotr umierał najprawdopodobniej w cyrku Nerona na Watykanie, krzyżowany, jak podaje tradycja, na własną prośbę głową w dół. Tam na pewno złożono jego ciało, a chrześcijanie, jak wykazały wykopaliska watykańskie, od pierwszej chwili otoczyli jego grób wielką czcią. Żeby zbudować bazylikę nad grobem św. Piotra, trzeba było ściąć wierzchołek wzgórza i wyrównać teren. W 324 roku po Chrystusie cesarz Konstantyn osobiście zainaugurował prace budowlane świątyni. Dziś, dokładnie nad grobem apostoła, znajduje się główny ołtarz watykańskiej bazyliki, przykryty baldachimem z brązu wykonanym przez Berniniego.

Spróbujmy dotrzeć tam przez Most Anioła starym, pielgrzymim szlakiem via dei Coronari. Na ulicy pełno dziś sklepów z antykami, a kiedyś, w czasach pielgrzymek jubileuszowych, co kawałek można było kupić pamiątki religijne (stąd nazwa ulicy, od koronek, czyli różańców). Pierwszy most w tym miejscu powstał w 136 roku po Chrystusie za cesarza Hadriana. Najpierw zwano go Pons Aelius od imienia cesarza (Aelius Hadrianus), a od wizji św. Grzegorza Wielkiego, który zobaczył anioła zatrzymującego mieczem czas zarazy, przyjęła się jego dzisiejsza nazwa. Zanim zaczniemy odliczać figury aniołów na moście, zobaczymy posągi świętych apostołów Piotra i Pawła, postawione przy wejściu na most przez papieża Klemensa VII w 1535 roku.

Zbliżamy się do placu św. Piotra szeroką jak rzeka via della Conciliazione. Kiedyś pielgrzymi wchodzili na ten najpiękniejszy plac świata z gąszczu wąskich uliczek, których wokół Watykanu nie brakowało. Zdumienie potęgował las 284 kolumn, które w zamyśle Berniniego, jak ramiona, obejmować miały całą ludzkość. W centrum placu znajduje się obelisk przywieziony do stolicy Cesarstwa z nakazu Kaliguli w 37 roku po Chrystusie. Obelisk transportowano z Aleksandrii specjalnie skonstruowanym statkiem, na który załadowano dla balastu blisko tysiąc ton egipskiej soczewicy, którą, jak pisze Pliniusz, lud rzymski szybko rozkradł w Ostii. Nie jeden raz z pewnością patrzył na ten obelisk Piotr apostoł, być może także w chwili swojej śmierci. Monument zdobił wtedy cyrk Nerona, w miejscu którego dziś znajduje się zakrystia bazyliki watykańskiej.

W głównej nawie bazyliki odnajdziemy z pewnością figurę św. Piotra wykonaną z brązu i przypisywaną mistrzowi Arnoldo di Cambio (XIII wiek). W uroczystość świętych Piotra i Pawła rzeźba ta jest pięknie ozdabiana. Apostoł ma na sobie uroczystą kapę, a wokół niego jest pełno kwiatów. Przez cały Boży rok tłumy pielgrzymów wypełniających bazylikę dotykają jego stopy. Palce Piotrowej stopy wraz z sandałem wyglądają już jakby nie były wykonane z brązu, rozmyte milionami dotknięć.

Na placu św. Piotra nie sposób nie popatrzeć na okno papieskie, z którego dziś przemawiają do nas następcy apostoła. Warto spojrzeć też w dół. Pod stopami mamy tysiące kostek bazaltowych, którymi wybrukowano plac po raz pierwszy w XVI wieku. Kostki o wymiarach 12x12x17 cm z czasem wykorzystano też na głównych ulicach Rzymu. Do dziś mieszkańcy nazywają je sampietrini, na pamiątkę placu San Pietro. Czasami sampietrini są uciążliwe, zwłaszcza dla właścicielek butów na obcasach i kierowców skuterów, ale bez nich trudno wyobrazić sobie Wieczne Miasto.

Złota góra i trzy fontanny

Mówiąc o Watykanie, nie sposób pominąć milczeniem leżącego nieopodal wzgórza Janiculum i kościoła św. Piotra in Montorio. Według pewnej tradycji, to właśnie tam, a nie w cyrku Nerona, ukrzyżowano Piotra, składając następnie jego ciało w grobie watykańskim. Dziś, na wzgórzu, które od dużej ilości złotego piasku zwano Złotą Górą (Montorio), obok wspomnianego kościoła św. Piotra, znajduje się mała świątynia, Tempietto. To dzieło Bramantego, w którym zamknął on ideały sztuki renesansu. W środku tego kamiennego relikwiarza, o niezwykłej harmonii i proporcjach, znajduje się skrawek ziemi, w której miał tkwić krzyż św. Piotra.

Św. Paweł poniósł śmierć męczeńską za miastem. Nawet dziś trzeba sporo się natrudzić, by dotrzeć do miejsca zwanego Tre Fontane. Właśnie tu, według tradycji, wykonano wyrok śmierci na Apostole Narodów. Legenda mówi, że ścięta głowa Pawła potoczyła się, uderzając trzy razy o ziemię, z której wytrysnęły trzy źródła (tre fontane), z wodą zimną, ciepłą i gorącą.

Znajdziemy tam trzy kościoły. W jednym z nich trzy źródła kryją się pod marmurowymi tabernakulami. Jest też kamień milowy, marmurowa kolumna, do której miał być przywiązany Paweł podczas egzekucji. W cieniu cyprysów i eukaliptusów warto spróbować czekolady wytwarzanej przez trapistów, którzy dziś opiekują się jednym z najstarszych rzymskich opactw.

Nad grobem apostoła przy via Ostiensis wzniesiono bazylikę św. Pawła za Murami. Jej budowę rozpoczął w IV wieku Konstantyn Wielki. Żeby tam dotrzeć, musimy minąć piramidę stojącą tuż obok Bramy św. Pawła w murach aureliańskich, grób pretora Cestiusza z 12 roku przed Chrystusem. Spoglądał na nią z pewnością nie raz Paweł, może nawet wtedy, gdy był prowadzony na śmierć.

Trzy obrazy i niespodzianka

W Rzymie jest jeszcze wiele miejsc, które kojarzą się z Piotrem i Pawłem. Nie byliśmy jeszcze przy kolumnie Trajana, na szczycie której umieszczono statuę św. Piotra i na Piazza Colonna, gdzie kolumnę Marka Aureliusza zdobi posąg św. Pawła... Nie mamy już wiele czasu, poprzestańmy więc na trzech obrazach i jednej niespodziance.

Caravaggio, jeden z najwybitniejszych malarzy włoskiego baroku, lubił grę świateł. Jego obrazy charakteryzuje ciekawa perspektywa i dynamiczna kompozycja. Życiowe drogi Piotra i Pawła krzyżują się ponownie za jego sprawą w kościele Santa Maria del Popolo, tym razem na płótnach umieszczonych w jednej z kaplic.

„Ukrzyżowanie św. Piotra” przypomina o męczeństwie apostoła. Razem z Piotrem czujemy się przybijani do krzyża, płótno budzi w nas poczucie solidarności z jego dotkliwym cierpieniem.

Z kolei „Nawrócenie Szawła” zaskakuje sposobem ujęcia tematu — w centrum sceny widać przede wszystkim konia. Płótno, które obecnie podziwiamy, ma swojego mało znanego poprzednika, zastąpiło bowiem obraz wykonany przez Caravaggia kilka lat wcześniej na drewnie. Obecnie przechowywany jest on w kolekcji prywatnej rodziny Odescalchi, niedawno pokazywany był na Kwirynale na opisywanej także w „Przewodniku” wystawie dzieł wielkiego malarza. To pierwotne przedstawienie objawienia pod Damaszkiem nosi w sobie wiele twórczego niepokoju, a Chrystus jawi się nie tylko jako światłość z nieba, ale realna postać w towarzystwie anioła, który powstrzymuje Jezusa przed podniesieniem z ziemi Szawła.

To chyba tyle. Chociaż właściwie nie, bo miała być jeszcze niespodzianka. Na koniec warto może zdobyć się na odrobinę odwagi i zaproponować świętym apostołom małą, rzymską podróż. Moglibyśmy na przykład wsiąść do rozklekotanej kolejki na stacji Termini, podążającej via Casilina w kierunku rzymskich peryferii. Tuż przed Grande Raccordo Anulare (czyli obwodnicą miasta) przesiedlibyśmy się do autobusu 556. Jesteśmy w dzielnicy Tor Tre Teste (nazwę można by przetłumaczyć jako „wieża trzech głów” — w naszej historii mieliśmy już wszak trzy gospody i trzy źródła).

Nic tu właściwie ciekawego nie ma. Trochę zieleni, domy mieszkalne, kilka sklepów, bary. Może warto wstąpić do jednego z nich na kawę i posłuchać, o czym mówią współcześni Rzymianie, którzy w centrum, przy Kapitolu i na placu św. Piotra, naprawdę rzadko bywają. Potem warto podejść ku parafialnemu kościołowi. Powstał z okazji Wielkiego Jubileuszu roku 2000, na prośbę papieża Jana Pawła II. Nosi wezwanie „Dives in misericordia”, ku czci Boga Ojca bogatego w miłosierdzie. Kościół jest nowoczesny, zbudowany według projektu pewnego słynnego architekta. Bryła świątyni nawiązuje do symboliki łodzi wyposażonej w trzy żagle — to Kościół, prowadzony przez Trójcę Świętą. Zaskakuje w niej ponowne odkrycie mocy światła i cienia, charakterystycznej dla rzymskiego baroku, dla bazyliki św. Piotra i obrazów Caravaggio. Tylko w Rzymie gra świateł może być tak zaskakująca.

Rybakowi Piotrowi i podróżnikowi Pawłowi spodobałby się chyba kościół, którego architektura przypomina, że jesteśmy w drodze. Byliby z pewnością zgodni, że dziś trzeba szukać ludzi tam, gdzie żyją, mieszkają i pracują. I że w takich dzielnicach, jak Tre Teste, Ewangelia przez nich głoszona znalazła nową przestrzeń.

 

Warto odwiedzić w internecie

www.vaticanstate.va - strona Stolicy Apostolskiej, proponująca wirtualne zwiedzanie Watykanu

www.abbaziatrefontane.com - strona opactwa Tre Fontane

www.abbaziasanpaolo.net - strona Bazyliki św. Pawła za Murami

www.sampietrino.it - strona poświęcona rzymskim sampietrini

www.diopadremisericordioso.it - strona rzymskiej parafii Dives in misericordia

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama