Coś dobrego z Nazaretu

Na tropie Jezusa z Nazaretu - przypadek najlepszym przyjacielem archeologa


Na tropie Jezusa z Nazaretu. Ziemia Zbawiciela

Michael Hesemann prowadzi czytelnika śladami historycznego Jezusa Chrystusa, ani na chwilę nie tracąc z oczu Jego misji, która dała początek chrześcijaństwu. Autor pozwala na poznanie tzw. „Piątej Ewangelii”, której nie stanowią słowa, lecz miejsca, w których przebywał i nauczał Chrystus.

Michael Hesemann

COŚ DOBREGO Z NAZARETU

Tajemnica Świętego Domu

Przypadek często bywa najlepszym przyjacielem archeologa. W każdym razie Elias Shama chciał tylko odnowić swój sklepik z pamiątkami znajdujący się tuż obok źródła Maryi, gdy natknął się na archeo­logiczną sensację. W dodatku znał tę okolicę dość dobrze. Dorastał w rodzinnym mieście Jezusa, jako dziecko bawił się na placu przed źródłem, w upalne letnie dni chłodził się jego wodą. Potem, jak wielu chrześcijańskich Palestyńczyków, pojechał do Jerozolimy, a w końcu wyemigrował do Belgii, gdzie się ożenił. Jednak ojczyzna nigdy tak naprawdę go nie puściła. Gdy tylko zarobił wystarczająco dużo pieniędzy, wraz ze swoją żoną Martiną wrócił do Jerozolimy, a następnie do Nazaretu.

Coś dobrego z Nazaretu
Fot. Maciej Górnicki

Młoda para, inwestując część swoich oszczędności, chciała otworzyć sklep z upominkami, w którym Martina, z wykształcenia projektantka biżuterii, mogłaby wystawiać swoje najpiękniejsze prace. Gdy dowiedzieli się, że jeden ze sklepów obok źródła Maryi od lat czekał na nabywcę, przystąpili do działania. Położenie było idealne.

Coś dobrego z Nazaretu
fragment pochodzi z książki:

Michael Hesemann

Na tropie Jezusa z Nazaretu.
Ziemia Zbawiciela

ISBN: 978-83-7580-311-2
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2016

Zatrzymywały się tu autobusy z setkami pielgrzymów z Grecji i Rosji; dla nich źródło Maryi było właściwym miejscem zwiastowania. A ponieważ wzniesienie, u którego stóp bierze początek źródło, po arabsku nazywa się Kaktusowe Wzgórze, wkrótce ochrzcili swój sklep Cactus-Gallery. Gdy w 1993 r. Shamowie przejmowali sklep, był w katastrofalnym stanie. Poprzedni właściciele po prostu zwalili gruz na schody prowadzące do piwnicy. Elias musiał się dobrze napracować, aby usunąć śmieci. Gdy w trakcie pracy natknął się na najwyraźniej prastare sklepienie, natychmiast przyszedł mu do głowy pomysł, aby otworzyć tu także rustykalną kafejkę. Wymagało to większego remontu, lecz krzepki mężczyzna z Nazaretu nie bał się ciężkiej pracy. Później odkrył, że sklepienie z cegły jest tylko częścią wielkiej podziemnej konstrukcji, która okazała się hipokaustum, rzymskim ogrzewaniem podłogowym. Pomieszczenie nad nim musiało być caldarium, antyczną wersją sauny. Elias natknął się na cenne marmurowe płyty i gliniane rury, których styki pokryte były ozdobnymi glinianymi płytami, z wizerunkiem palmy.

Zadziwiony i poirytowany, poinformował o swoim znalezisku właściwy izraelski urząd ds. zabytków starożytności (Israel Antiquities Authority, IAA). Tam odprawiono go z kwitkiem. Jeden z pracowników wyjaśnił mu, że wiedziano o istnieniu konstrukcji i że jest to turecka łaźnia datowana mniej więcej na 1870 r., którą jednak się nie interesowano. Powiedziano mu, że może zrobić z murami, co chce, w razie konieczności także dokonać rozbiórki.

Więcej w wersji papierowej >>




opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama