Miłość, małżeństwo, rodzina

Chciałbym wam opowiedzieć bardzo piękną historię o miłości. Słucha się tego jak bajki, ale ta różni się od innych, bo zdarzyła się naprawdę i nadal trwa

Chciałbym wam opowiedzieć bardzo piękną historię o miłości. Słucha się tego jak bajki, ale ta różni się od innych, bo zdarzyła się naprawdę i nadal trwa...

Miłość, małżeństwo, rodzina

Wyobraźcie sobie teraz drobnego, nieśmiałego osiemnastolatka, który ma kompleks na tle swojego niskiego wzrostu. W szkole najczęściej spotykał się z drwiną dziewczyn - „taki mały”, bo w tym wieku dziewczyny wolą wysokich i przystojnych chłopaków. Pewnego lata, na wakacyjnym obozie młodzieżowym, spotyka grupę młodszych dziewczyn z Liceum Medycznego. Jedna z nich, taka z malutkimi piegami na twarzy, od razu wpada mu w oko. Nie była to może miłość od pierwszego wejrzenia, ale na pewno zauroczenie.

Miłość, małżeństwo, rodzina

Nagle, jakby za sprawą ręki Boga, ten zawsze zamknięty w sobie chłopak staje się wesoły. Potrafi zabawiać rozmowami dziewczyny, a nawet żartuje. Jednak coraz częściej spędza czas z tą jedną, którą zobaczył pierwszego dnia i zwrócił na nią szczególną uwagę. Ma 15 lat, a na imię jej Ewa. Tak układa grafik dyżurów na obozie, aby pełnili go razem. Teraz już oboje nie odstępują się na krok - tak rodzi się miłość. Chłopak szybko się przyznaje, że ten jego zabawny styl jest nienaturalny. Tak naprawdę jest z charakteru bardzo poważny, a sytuacja rodzinna (tata zmarł przed jego urodzeniem, a mama jest bardzo chora) sprawiła, że szybko wydoroślał. W odpowiedzi słyszy, że ona to czuje i nie wierzy swoim koleżankom, które ją ostrzegają, że ma uważać i nie zadawać się z tym „playboyem”. Jednak da się już zobaczyć, że ta 15-letnia dziewczyna się nie rozczula, że jest osobą twardo stąpającą po ziemi. Zbliża się koniec obozu, on nie umie się zebrać na odwagę, by wyznać Ewie, że bardzo mu się podoba. Wreszcie po dwóch dniach, wieczorem 26 sierpnia 1973 (w święto Matki Boskiej Częstochowskiej) decyduje się zadać proste pytanie – „czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?”. W odpowiedzi otrzymuje pierwszy w swoim życiu pocałunek. A w dzień odjazdu to z jej ust pada pytanie – „czy kochasz mnie ?”.

Teraz cały rok oboje będą w innych miastach, ona w podpoznańskim miasteczku, on 100 km od Poznania. Jednakże już w pierwszą niedzielę po rozstaniu odwiedza ją w jej domu. Poznaje jej rodziców - jej mama nie może uwierzyć, że Ewa już ma chłopaka. Nie było wtedy komórek, ba, nawet zwykłych telefonów, więc pozostawały tylko listy. On pisze dwa razy w tygodniu, a sam codziennie po szkole wychodzi naprzeciw listonoszce, z pytaniem, czy może coś dziś jest dla niego. Pewnie zawsze myślała, że jest trochę stuknięty. Raz lub dwa razy w miesiącu jeździ do dziewczyny, aby chociaż przez parę godzin się z nią widzieć. Oboje chodzą do szkół, a on wziął się porządnie do nauki przed maturą. Dzięki swojemu talentowi, jaki dostał od Boga, przez poprzednie lata mógł się trochę "ślizgać" z dobrymi ocenami. Ewę pierwszy raz zaprasza do siebie na studniówkę. Przedstawia ją swojej rodzinie. I tu objawia się życiowa mądrość młodej dziewczyny. Ona obserwuje, jak traktowane są w tej rodzinie kobiety. No cóż - w tej rodzinie nie ma już wielu mężczyzn, ale po tych, którzy zostali, widać szacunek dla płci pięknej.

Chłopak zdaje maturę i kończy szkołę z pierwszą lokatą. Może wybrać dowolny kierunek studiów. Wybiera (naturalnie) studia w Poznaniu, a jeszcze zanim je zacznie, oświadcza się swojej, wówczas szesnastoletniej Ewie. Mówi „ty nie masz na żadnych szans, na to żeby nie zostać moją żoną”. Ona, choć zaskoczona tym stanowczym tonem, stwierdza, że z facetem, który wie czego chce, warto spędzić resztę życia. We wszystkie dni podczas studiów on znajduje czas, aby jechać tramwajem na drugi koniec miasta i być choć chwilę razem ze swoją dziewczyną, w tramwaju nr 7 jadącym z Ogrodów na dworzec kolejowy, aby na tym dworcu być razem może przez 15 minut, zanim odjedzie kolejny pociąg do M.. Raz nawet zaskoczył ich jej tata, ale po jego słowach: „wy to ale się kochacie”, widać było, że jednak jest z nich zadowolony.

Takie krótkie spotkania to jednak dla niego mało. Kiedy się kogoś tak mocno kocha, to chce się z nim przebywać nieustanie. Na co mają czekać? Chociaż on jeszcze studiuje, a ona jest uczennicą V klasy szkoły średniej, postanawiają wziąć ślub. Przecież on skończył 21 lat, ona 18 i żadne przepisy prawne tego nie bronią. Obrączki kupione były już rok wcześniej, z pieniędzy zarobionych za pracę w studenckiej spółdzielni. Jej ojciec zadaje tylko poniekąd słuszne pytanie „a z czego będziecie żyć?”, a w jego rodzinie pada tylko „ czy musisz się żenić?”. Nie musi, tylko bardzo chce. Od małego był wychowywany nie w systemie nakazów i zakazów, lecz stawiano mu wzorce - stąd też jest przygotowany do samodzielnego podejmowania ważnych decyzji. Jedna z dalekich krewnych pyta się go jeszcze, dlaczego bierze sobie żonę ze środowiska robotniczego, o czym potem będzie z nią rozmawiał. A i jej wypominają, że lepiej jakby wyszła za mąż za kogoś ze swojego środowiska. Mój kochany Boże, jest środek drugiej połowy XX wieku, a tu takie kastowe poglądy. Przecież miłość nie zna pojęcia klasowego społeczeństwa.

Tu dygresja – czytelnik tej historii chyba się zorientował, że tym młodzieńcem jest autor. Stąd dalej zamiast formy on i ona, używać będę sformułowań ja, a właściwie my.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama