Zadaniem rodziców jest troska o wszechstronne i harmonijne wychowanie syna. Każda jednostronność w wychowaniu jest szkodliwa i prowadzi do zaburzenia rozwoju
Mądre wychowanie to troska o ciało i ducha, bo wychowanek nie jest ani aniołem, ani zwierzęciem.
Zadaniem rodziców jest troska o wszechstronne i harmonijne wychowanie syna. Każda jednostronność w wychowaniu jest szkodliwa i prowadzi do zaburzenia rozwoju. Celem mądrego wychowania nie jest ani zwycięstwo ducha nad ciałem, bo chłopiec nie jest bezcielesnym aniołem, ani też zwycięstwo ciała nad duchem, bo chłopiec nie jest pozbawionym duchowości zwierzęciem. Wychowanie to zatem respektowanie zasady, że zdrowego ducha najłatwiej jest kształtować w zdrowym ciele. To oznacza, że im zdrowszy ma chłopiec tryb życia, im mądrzej się odżywia, im bardziej jest wysportowany i zaprawiony do wysiłku, tym większe osiągnie sukcesy w rozwijaniu sfer duchowej, moralnej i religijnej. Zasada ta działa też w drugą stronę, gdyż człowiek jest jednością ciała i ducha. Do wychowania odnosi się zatem biblijna zasada, że kto ma, temu jeszcze będzie dodane, a kto nie ma, temu zabiorą i to niewiele, co osiągnął. Jeśli rodzice i inni wychowawcy chcą, by wychowanie chłopca było rzeczywiście wszechstronne, a zarazem harmonijne, to muszą postawić sobie trzy główne cele. Pomaganie chłopcu, by uczył się:
- realistycznie myśleć,
- mądrze kochać,
- solidnie pracować.
Gdy chodzi o metody wychowania, to pierwszą i najważniejszą z nich jest miłość. Najłatwiej wychować tych chłopców, którzy wiedzą, że są bardzo kochani. Zadaniem, zwłaszcza rodziców, jest wystrzeganie się tego, by nie pomylić miłości z naiwnością, z rozpieszczaniem czy z pobłażaniem słabościom syna. Jedną skrajnością jest stawianie wymagań, bez wspierania chłopca miłością cierpliwą, ofiarną i czułą. Wtedy mamy do czynienia z wojskowym drylem czy tresurą, a nie z wychowaniem. Wychowanek, który nie czuje się kochany, traci radość życia i nie znajduje w sobie zapału ani entuzjazmu, który jest konieczny do pracy nad sobą. W takiej sytuacji wychowanek może się jedynie buntować lub załamać, wycofać w samotność albo uciekać od trudnej rzeczywistości w alkohol, narkotyki czy wirtualny świat internetu. Drugą skrajnością jest naiwność i przesadna dobrotliwość rodziców, która przejawia się w tym, że wprawdzie okazują synowi miłość, ale nie stawiają mu wymagań koniecznych do jego rozwoju.
Metoda druga wychowania wszechstronnego i harmonijnego polega na fascynowaniu chłopców perspektywą pięknego rozwoju. Rolą dorosłych jest pobudzanie u chłopców zdrowej ambicji, mobilizowanie ich do stawiania sobie wysokich, a jednocześnie realistycznych celów, pokazywanie pozytywnych przykładów chłopców i mężczyzn z najbliższego środowiska, opowiadanie o wspaniałych mężczyznach w dziejach ludzkości, począwszy od wielkich postaci biblijnych – Abrahama, Mojżesza, św. Józefa czy św. Piotra. Ogromnie ważne jest fascynowanie chłopców postacią Jezusa, gdyż wcielony Syn Boży to najwspanialszy wzór dla chłopców i mężczyzn wszystkich czasów. Trzeba zatem pomagać wychowankom, by od dzieciństwa poznawali słowa i czyny Jezusa, by coraz lepiej rozumieli Jego mądrość, Jego dobroć i stanowczość, Jego postawę wobec dzieci i kobiet, wobec ludzi szlachetnych i błądzących. Trzeba wręcz zachwycać chłopców upewnianiem ich o tym, że jeśli będą korzystali z pomocy Boga i mądrych ludzi, to staną się tak silnymi i dojrzałymi mężczyznami, że piękne i szczęśliwe dziewczęta będą marzyły o tym, by ich poślubić. Wychowywać chłopców to stanowczo mobilizować ich do stawania się takim mężczyzną, któremu w przyszłości żona i dzieci będą dziękować za miłość i przy kim będą czuć się bezpieczni w każdej sytuacji.
Trzecią metodą wychowania chłopów jest demaskowanie zagrożeń. Wychowankowie nie powinni być pozostawieni samym sobie w obliczu demoralizatorów, z którymi mogą zetknąć się dosłownie wszędzie: Wśród sąsiadów i rówieśników, w szkole, na ulicy, w dyskotece, w mediach. Trzeba wyjaśniać chłopcom, że najchętniej i najbardziej nachalnie usiłują uczyć nas sztuki życia ci, którzy sami żyć nie umieją, na przykład politycy, artyści czy osoby znane z mediów, które mają poważne problemy we własnym małżeństwie i rodzinie, albo przedwcześnie umierają, bo wpadają w alkoholizm czy narkomanię. Trzeba wyjaśniać chłopcom, że najgroźniejszą pułapkę zastawiają na nas ci, którzy obiecują nam łatwe i szybkie szczęście.
Czwarta metoda to mądre reagowanie na zachowania wychowanków. Jeśli korzystają z pomocy dorosłych, stawiają sobie wymagania, jeśli wzrastają w mądrości i miłości u Boga i ludzi, to wtedy wychowawcy powinni z radością to dostrzegać i mówić im o tym, że razem z nimi cieszą się ich sukcesami. Pamiętajmy, że wsparcia ze strony dorosłych potrzebują nawet ci chłopcy, którzy wspaniale się rozwijają i którzy stają się wręcz wzorem dla swoich rówieśników. Ich też może dopaść zniechęcenie, gdyż praca nad sobą nikomu nie przychodzi łatwo. Jeśli okaże się, że chłopiec nie stawia sobie wymagań, lekceważy własny rozwój, ulega lenistwu, zaczyna wikłać się w złe więzi z toksycznymi rówieśnikami czy wchodzić na drogę uzależnień, to wtedy rodzice i inni wychowawcy powinni reagować już na pierwsze oznaki kryzysu. Im wcześniejsza i bardziej stanowcza będzie ich reakcja, tym większa będzie szansa na to, że chłopiec szybko zrozumie swój błąd, zmobilizuje się i powróci na drogę rozwoju. Gdy wychowanek błądzi, wtedy nie potrzeba stosować kar. Zwykle wystarczy egzekwować naturalne konsekwencje błędów, jakie popełnia. O konsekwencjach mówimy wtedy, gdy pojawiają się one nieuchronnie na skutek błędnego zachowania danego wychowanka, czyli nie wymagają interwencji ze strony wychowawców. W przypadkach, w których konsekwencje popełnianych przez wychowanka błędów nie pojawiają się w tak automatyczny i niemal nieuchronny sposób, konieczne jest zastosowanie rozsądnych sankcji, które tradycyjnie nazywamy karami. Dla przykładu, jeśli wychowanek okradł kolegę w szkole, to skradzione przez niego pieniądze same nie wrócą do właściciela. Podobnie, jeśli sięga po narkotyki, to policja sama się nie pojawi w jego domu czy szkole. Wtedy potrzebna jest interwencja ze strony dorosłych. Chodzi o to, by taka interwencja nie była formą zemsty, ale by mimo to powodowała bolesne konsekwencje – proporcjonalne do czynu – dzięki którym wychowanek będzie mobilizowany do tego, by się zastanowić i zmienić. Optymalną postawą wychowawców jest więc wspieranie wychowanka w tym, co czyni dobrego i dopilnowanie, by ponosił konsekwencje, jeśli błądzi. Pamiętajmy o tym, że gdy wychowanek błądzi i cierpi, to problemem nie jest wtedy to, że cierpi, lecz to, że błądzi. Zadaniem wychowawców jest takie reagowanie, by przestał błądzić, a nie tylko, by przestał cierpieć.
• Najważniejszym miejscem wychowania chłopców – podobnie jak i dziewcząt – jest dom rodzinny. To tutaj chłopcy powinni uczyć się wszystkiego, co jest ważne dla ich prawidłowego rozwoju i dla ich dobrej przyszłości.
• Parafia, szkoła, a także inne instytucje, jak na przykład harcerstwo czy grupy wolontariatu, mogą pełnić jedynie funkcję pomocniczą w wychowaniu chłopców.
• Rodzice powinni aktywnie współpracować z nauczycielami, a także rozmawiać z synem o tym, co dzieje się w szkole – w czasie lekcji, na przerwach, na boisku, w drodze do i ze szkoły. Powinni też zapoznawać się z treściami programowymi, zwłaszcza gdy chodzi o przedmioty humanistyczne, takie jak język polski, historia, wiedza o społeczeństwie czy przygotowanie do życia w rodzinie. Przedmioty te wpływają bowiem na sposób myślenia ich syna, jak również na jego sposób moralnego wartościowania osób, zjawisk i zachowań. W przypadku zauważenia niepokojących zjawisk rodzice powinni otwarcie rozmawiać o tym z nauczycielami i ewentualnie z dyrekcją szkoły.
• Ważnym zadaniem rodziców jest dyskretne obserwowanie kolegów i koleżanek, z którymi ich syn się spotyka. Syn powinien rozumieć, że nie każdego rówieśnika można wpuszczać do domu i że nie każdy zasługuje na zaufanie. Wszystkich natomiast należy respektować i za wszystkich należy się modlić.
Ten tekst rozpoczyna cykl [w: Don Bosco, przyp.red.] mogący pomóc rodzicom w wychowaniu synów, będący jednocześnie inspiracją duchową dla całej rodziny. Sześć kolejnych odcinków będzie integralną całością, którą warto zachować.
opr. aś/aś