Dlaczego małżeństwo jest wartością, którą warto chronić
Szczęśliwe małżeństwo to powrót
kobiety i mężczyzny do raju.
Miłość małżeńska stawia wysokie wymagania, ale za to przynosi małżonkom taką siłę i taką radość życia, jakiej nie mogą dać żadne inne więzi międzyludzkie. Nic nie może zastąpić tej miłości. Jest to miłość, która staje się silniejsza od śmierci. To właśnie miłość małżeńska stoi u podstaw szczęśliwej rodziny, która stwarza najlepsze warunki ku temu, by jej członkowie uczyli się dojrzałej sztuki życia. W sytuacjach kryzysowych małżonkowie i rodzice dysponują najskuteczniejszą z istniejących terapii — terapią miłości.
Celem niniejszego opracowania jest odpowiedź na dwa pytania: dlaczego małżeństwo jest wartością i dobrem społecznym oraz w jaki sposób można to dobro chronić?
Nie jesteśmy w stanie
zapewnić szczęścia ludzkości,
ale możemy uchylić nieba
naszym bliskim w kręgu rodziny.
Jest oczywistym faktem to, że od jakości relacji z tymi osobami, które nam przekazały życie oraz od jakości relacji z tą osobą, z którą żeśmy się związali aż tak mocno, że postanowiliśmy przekazać życie naszym dzieciom, a także od jakości więzi z naszymi dziećmi, w największym stopniu zależy nasz los i nasze szczęście.
W rodzinach, w których dominuje miłość, wierność i poczucie bezpieczeństwa, ludzie są szczęśliwi i mocni nawet wtedy, gdy przeżywają jakieś trudności, niedostatek materialny czy problemy zdrowotne. Natomiast w tych rodzinach, w których dominuje egoizm i agresja, w których pojawiają się zdrady małżeńskie czy problem alkoholowy, ludzie zaczynają dramatycznie cierpieć. Także wtedy, gdy żyją w dobrobycie materialnym i gdy cieszą się dobrym zdrowiem.
Dorastanie do trwałego małżeństwa i szczęśliwej rodziny oraz ochrona miłości małżeńskiej i rodzicielskiej to warunek rozwoju człowieka i dobrobytu społeczeństwa. To wręcz warunek przetrwania ludzkości. Niemal każdy nastolatek najbardziej marzy właśnie o tym, by spotkać kogoś, kto pokocha go w sposób nieodwołalny i wierny i kogo on potrafi pokochać taką właśnie miłością. W tej dziedzinie nie zmieniło się nic od zarania dziejów ludzkości, gdyż największą potrzebą a zarazem podstawową aspiracją człowieka jest szczęśliwe małżeństwo i trwała rodzina. Tęsknota za udanym życiem małżeńskim i rodzinnym nie jest czymś przypadkowym. Tęsknota ta wynika ze świadomości, że na tej ziemi — dotkniętej niesprawiedliwością, wojnami, okrucieństwem, złem i cierpieniem — nie możemy zapewnić całemu światu pokoju, dobrobytu i szczęścia. Młodzi, obserwując otaczający świat, środowisko, w którym żyją, zdają sobie sprawę z tego, że nie mogą uszczęśliwić wszystkich ludzi, jednak mogą mieć wpływ na szczęście w domu rodzinnym oraz w małżeństwie i rodzinie, którą sami założą. To właśnie od małżeństwa i rodziny w największym stopniu zależy los poszczególnych ludzi i całych narodów. Codziennie od nowa przekonujemy się, że w śród naszych znajomych i przyjaciół najbardziej szczęśliwi są nie ci, którzy mają najwięcej pieniędzy czy najwyższą pozycję społeczną, ale ci, którzy cieszą się swoją rodziną, którzy mogą ze wszystkiego zwierzyć się swoim bliskim, którzy czują się bezpieczni i kochani.
Niestety wielu młodych ludzi czyni to, co oddala ich od realizacji ich największego marzenia. Tak postępuje każdy, kto ogląda filmy czy czyta książki, w których wykpiona zostaje czystość, wierność i miłość. Tak postępuje każdy, kto zatruwa swoją psychikę pornografią, a swój organizm alkoholem, nikotyną, narkotykiem czy antykoncepcją. Własne marzenia i ideały zdradzają również ci, którzy ulegają popędom, lenistwu czy egoizmowi. Tacy ludzie nie potrafią nawet wyobrazić sobie radości, jakiej by doświadczyli, gdyby kochali. Zadawalają się karykaturą małżeństwa i rodziny. Postępują tak dlatego, że szukają łatwych więzi, łatwej przyjemności, łatwego szczęścia, które w doczesności nie istnieje. Prawdziwa miłość stawia prawdziwe wymagania. Wymaga uczciwości, wolności, odpowiedzialności. Kto nie dorasta do takiej miłości, ten zadowala się jej imitacjami i buduje przyszłość na piasku. Również w naszych czasach może powtórzyć się historia biblijnego Józefa, który został sprzedany do niewoli przez złych braci. Wokół nas żyją bowiem ludzie cyniczni i okrutni, którzy mogą nas skrzywdzić. Może też powtórzyć się historia syna marnotrawnego, który miał dobrego ojca, ale który sam siebie skrzywdził przez swoją naiwność i słabość.
Doświadczenie miłości ze strony najbliższych jest dla nas dosłownie kwestią życia lub śmierci. Kiedy ktoś patrzy na nas z miłością, gdy dostrzega naszą niepowtarzalność i nasze potrzeby, troszczy się o nasz los, wtedy chce nam się żyć, wtedy mamy siłę, by się uczyć, pracować nad własnym charakterem, stawiać sobie mądre wymagania, przezwyciężać zewnętrzne trudności i wewnętrzne słabości, cieszyć się życiem. Kiedy natomiast nasi najbliżsi okazują się obojętni na to, co się z nami dzieje i co przeżywamy, gdy nie mają dla nas czasu, nie okazują nam czułości, nie cieszą się z naszego istnienia, wtedy także my sami zaczynamy traktować nasze życie jako bolesną pomyłkę. Wtedy gaśnie w nas radość życia i zamiera nadzieja na dobrą przyszłość. Wtedy doświadczamy bólu samotności i odrzucenia. W takiej sytuacji jest nam coraz bardziej obojętne to, co się z nami stanie w przyszłości. Wtedy obojętnieje nam nasz własny los. Znamienne jest w tym kontekście pytanie, które postawił mi 16-letni uczeń szkoły średniej: „Dlaczego mam nie pić alkoholu? Dlaczego miałbym sobie nie szkodzić, skoro rodzice się mną nie interesują i nie kochają mnie i skoro mnie samemu nie zależy już na moim zdrowiu i życiu?” Szczęśliwa i trwała rodzina jest najlepszym miejscem rozwoju człowieka i najlepszą ochroną przed wszelkimi formami zagrożeń.
Przysięga małżeńska
to decydowanie się
na najbardziej niezwykłą miłość
między kobietą a mężczyzną.
Człowiek jest spotkaniem i dlatego pierwszym złem jest osamotnienie. Jednak więzi z innymi ludźmi nie gwarantują nam automatycznie szczęścia. Więzi toksyczne, oparte na manipulacji czy egoizmie, a także więzi powierzchowne, oparte na pożądaniu czy zauroczeniu, przynoszą wielkie rozczarowanie i stają się przekleństwem a nie błogosławieństwem.
Właśnie dlatego pierwsze słowa, jakie Bóg wypowiedział do mężczyzny i kobiety, brzmią: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię” (Rdz 1, 28). W języku zrozumiałym dla współczesnych ludzi słowa te znaczą: dorastajcie do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Od wypełnienia tego pierwszego polecenia Stwórcy zależy los ludzkości. Małżeństwo to Boża propozycja największej miłości między mężczyzną a kobietą, jaka jest możliwa na tej Ziemi. Jest to miłość wierna, nieodwołalna, płodna i odważna, gdyż silniejsza od naszych słabości i rozczarowań. Jest to miłość tak mocna, że mężczyzna i kobieta opuszczają swoich rodziców — nie przestając ich kochać! — po to, by zawierzyć sobie własny los oraz los swoich dzieci (por. Mt 19, 5). Kto dorasta do zawarcia świętego małżeństwa, ten współpracuje z Bogiem w stwarzaniu nowego świata. W rodzinie opartej na Bożej miłości panuje wierność, radość i poczucie bezpieczeństwa, a wszyscy mogą tam uczyć się mądrze myśleć, dojrzale kochać i uczciwie pracować. Szczęśliwa rodzina to powrót człowieka do raju, w którym wszystko — zgodnie z pragnieniem Stwórcy — jest dobre.
Kto decyduje się na małżeństwo, ten mentalność zwycięzcy. Taki człowiek wie, że chce czegoś znacznie większego niż jakiego romansu albo bycia dla kogoś kolejnym „partnerem”. Taki człowiek wie, że nie ma małżeństwa na próbę, podobnie jak nie ma życia na próbę. Wie też, że druga osoba nie jest sprzętem, który można wypróbować, ale osobą, którą można nieodwołalnie pokochać. Taki człowiek zakłada, że może na zawsze pokochać i na zawsze zostać pokochany. Troszczy się wtedy o tą miłość i ceni ja sobie nad życie. Ten wysiłek oraz mentalność zwycięzcy sprawia, że nadzieja na szczęśliwe małżeństwo staje się samospełniającą się przepowiednią.
Ślub jest momentem rozstrzygającym dla małżonków, gdyż oznacza podjęcie decyzji na całe życie: przy świadkach i na piśmie! Istotą miłości jest bowiem właśnie decyzja. Przed ślubem takiej decyzji jeszcze nie ma. Kto lęka się takiej decyzji, ten potwierdza, że nie kocha jeszcze w nieodwołalny sposób albo że nie czuje się tak właśnie kochany. Ślub jest deklaracją mojej woli i moich zamiarów. Życie bez ślubu oznacza deklarację: nie jestem ciebie pewny a ty też nie możesz być jeszcze pewny mojej miłości.
Feministki zachęcają do walki
między kobietami i mężczyznami,
homoseksualiści izolują się od osób drugiej płci,
a Bóg proponuje nam wzajemną miłość.
Dojrzali małżonkowie są realistami. Wiedzą, że to, co cenne, jest zawsze zagrożone. Obecnie obserwujemy cztery zjawiska, które stanowią największe zagrożenie dla szczęśliwego małżeństwa i trwalej rodziny. Zjawiska te to: feminizm, który proponuje walkę między kobietami a mężczyznami, zawieranie małżeństw przez osoby niedojrzałe, mit „wolnych związków” oraz promowanie homoseksualizmu w miejsce małżeństwa i rodziny. Pierwsze poważne zagrożenie to promocja naiwnego feminizmu, który zamiast troski o dojrzałe więzi między kobietą i mężczyzną, proponuje walkę między obu płciami. Wynika to stąd, że feministki nie wierzą w to, iż potrafią wychować takich mężczyzn, którzy potrafią je zrozumieć i pokochać. Liczą co najwyżej na to, że będą dla siebie jedynie partnerami i że ich partnerstwo nie będzie chronione wzajemną miłością lecz jedynie zapisami w różnych aktach prawnych. Z oczywistych względów feminizm nie sprzyja miłości małżeńskiej lecz podsyca nieufność, a nawet wrogość między kobietami a mężczyznami.
Drugie zagrożenie to zawieranie małżeństw przez ludzi, którzy nie dorośli jeszcze do miłości nieodwołalnej, wiernej i płodnej, gdyż mylą miłość z zakochaniem czy pożądaniem lub nie są zdolni do pracowitości, odpowiedzialności, bycia darem dla innych. Jeszcze bardziej dramatyczna sytuacja to kradzież małżeństwa. Kradzież sakramentu małżeństwa ma miejsce wtedy, gdy ktoś przyjmuje od drugiej osoby przysięgę małżeńską, mimo że sam nie ma zamiaru tej przysięgi dochować. Taki związek nieuchronnie prowadzi do rozczarowań i cierpień, gdyż — zamiast na miłości - zbudowany jest na manipulacji, egoizmie albo cynizmie. W tego typu związkach dochodzi do bolesnych krzywd oraz do przemocy. Warto tu wyjaśnić, że przemoc w rodzinie zaczyna się już wtedy, gdy ktoś przestaje okazywać miłość, a nie dopiero wtedy, gdy ktoś zdradza, bije czy okrada swoich bliskich. Małżonkowie nie przysięgają sobie bowiem jedynie tego, że nie będą się krzywdzić czy poniżać, ale zobowiązują się do tego, będą siebie nawzajem kochać i szanować. Szczytem przemocy w rodzinie jest aborcja. Jeśli bowiem rodzice zabijają ich niewinne dziecko, to nieuchronnie będą też ranić siebie nawzajem.
Trzecie radykalne zagrożenie małżeństwa i rodziny to rozrywkowa wizja więzi między kobietą a mężczyzną. Zwykle ludzkie pomysły na ten temat okazują się wyjątkowo nieludzkie i zakłamane. Klasycznym przykładem w tym względzie są tak zwane „wolne związki”. Młodzi, którzy chcą „poprawiać” Boże propozycje, deklarują sobie nawzajem, że się kochają, czyli że żyją w najsilniejszym związku, jaki jest możliwy we wszechświecie. A jednocześnie twierdzą, że żyją w związku, który ich do niczego nie zobowiązuje. Używają wewnętrznie sprzecznego wyrażenia po to, by ukryć bolesny dla nich fakt, że ich „wolny” związek to w rzeczywistości związek niewierny, niepłodny, nietrwały, powierzchowny, egoistyczny. Takie związki prowadzą do dramatycznych rozczarowań i dlatego u wielu współczesnych ludzi powodują niewiarę w możliwość wiernej i odpowiedzialnej miłości między mężczyzną a kobietą.
Najbardziej radykalnym zagrożeniem dla małżeństwa jest próba zlikwidowania rodziny i zastąpienia jej „związkami” homoseksualnymi. Społeczeństwo, które akceptuje tę formę walki z rodziną, wchodzi w końcową fazę cywilizacji śmierci. Homoseksualiści tworzą bowiem związki chore biologicznie, zaburzone psychicznie, egoistyczne społecznie oraz niemoralne. Są to najpierw związki chore biologicznie, gdyż homoseksualiści nie mogą mieć ze sobą dzieci, a niepłodność pozostaje nadal na liście chorób Światowej Organizacji Zdrowia. Po drugie, są to związki zaburzone psychicznie, gdyż homoseksualiści mają bariery psychiczne, które sprawiają, że nie tolerują oni bliskich więzi z osobami drugiej płci. Tymczasem psychologia i pedagogika zgodnie podkreślają, że to właśnie kontakt z osobami drugiej płci jest decydujący dla harmonijnego rozwoju człowieka. Stąd właśnie płynie negatywna ocena szkół, w których brak koedukacji. Związki homoseksualne są ponadto egoistyczne społecznie, gdyż największy wkład w rozwój i przyszłość społeczeństwa mają rodzice, którzy przekazują życie swoim dzieciom i którzy w odpowiedzialny sposób je wychowują. Wreszcie związki homoseksualne są niemoralne, gdyż postępują wbrew Stwórcy, który stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę i powołał ich do miłości płodnej fizycznie, psychicznie, społecznie i duchowo (por. Rdz 1, 27).
Najważniejsze pytanie:
Czy mój narzeczony/ moja narzeczona
będzie dobrym i mądrym rodzicem
dla moich dzieci.
Małżeństwa nie zawiera się po to, by kogoś ratować, bo jest w kryzysie. Nie zawiera się też dlatego, że ktoś mnie zauroczył swoim wyglądem czy swoim urokiem. Małżeństwo zawiera się po to, by wspólnie się wspierać nie tylko wzajemną miłością, ale też wzajemną dojrzałością. Najważniejsze pytanie, jakie stawia dojrzały człowiek przed zawarciem małżeństwa brzmi: czy mój narzeczony/ moja narzeczona może być dobrym i mądrym rodzicem dla moich dzieci?
Niezwykle ważnym sprawdzianem dorastania do miłości małżeńskiej jest czystość kobiety i mężczyzny. Czystość ma wymiar teologiczny (relacja człowieka do Boga), osobisty (relacja człowieka do samego siebie) i społeczny (relacja człowieka do innych ludzi).
Wymiar teologiczny jest najważniejszy dla zrozumienia czystości. Bóg stworzył ludzi po to, by kochali i szukali radości, a nie po to, by pożądali i szukali przyjemności. Czystość to życie na podobieństwo Boga i trwanie w Jego świętej miłości. Właśnie dlatego czystość jest możliwa wtedy, gdy człowiek trwa w przyjaźni z Chrystusem. Czystość świadomość, że we mnie mieszka święty Bóg i że każde moje spotkanie z samym sobą czy z drugim człowiekiem - nawet to najbardziej intymne - nie powinno naruszać mojej więzi z Bogiem. Czystość to świadomość, że moje serce pozostaje zawsze niespokojne, jeśli odnoszę się do siebie czy do drugiego człowieka w sposób inny niż pragnie tego Bóg. Fundamentem czystości jest odkrycie, że tylko Bóg jest źródłem każdej miłości. Także tej, która prowadzi do małżeństwa i także wtedy, gdy miłość wyraża się poprzez współżycie seksualne (por. 1 J 4,7). Czystość nie jest ani zrozumiała, ani możliwa poza miłością i poza więzią z Bogiem.
Drugim wymiarem czystości jest wymiar osobisty (psychofizyczny i duchowy). Wymiar ten oznacza sposób przeżywania i wyrażania czystości w kontakcie z samym sobą. W tym aspekcie czystość oznacza zdolność do integracji całego człowieczeństwa - a zwłaszcza cielesności, płciowości, seksualności i uczuciowości - wokół miłości. Człowiek czysty to taki, który zachwyca się miłością, w którym mieszka miłość i który w konsekwencji nie chce brudzić samego siebie żadną myślą, słowem czy zachowaniem, które nie jest godne dziecka Bożego. Czystość osobista oznacza zarówno panowanie nad samym sobą (opanowanie cielesnych namiętności i emocjonalnych poruszeń), jak i wzrastanie w świętości (por. 1 Tes 4, 3-5). Wyraża się w czystości intencji, myśli i zachowań. Prowadzi do coraz większej mądrości i radości życia. Zaprzeczeniem czystości jest skupianie się na własnej cielesności, na instynktach i popędach, na szukaniu chwilowej przyjemności za każdą cenę. Negatywne konsekwencje nieczystości mogą być wielorakie, począwszy od masturbacji i pornografii, a skończywszy na uzależnieniach, skrajnym egoizmie i demoralizacji.
Trzeci aspekt czystości to wymiar społeczny. Czystość w tym aspekcie oznacza odnoszenie się do innych osób z miłością dojrzałą, bezinteresowną i wierną. Czystość to cnota moralna, która gwarantuje zachowanie szlachetnej, przejrzystej postawy do innych ludzi, a szczególnie do osób drugiej płci. Czystość to bycie darem dla drugiej osoby, a nieczystość to bycie złodziejem, który chce wykraść komuś godność i niewinność tak, jak złodziej usiłuje wykraść rzeczy, które do niego nie należą. Seksualność czysta to spotkanie dwóch osób, a seksualność nieczysta to spotkanie dwóch popędów lub popędu z uległością. Miłość, która nie panuje nad popędem i nad pożądaniem, skazana jest na śmierć. Zamienia się coraz bardziej w mechaniczny, nieludzki seks. Natomiast miłość dojrzała owocuje wzruszającą fantazją czułości i bliskości. Czystość dojrzale rozumiana nie wynika z lęku przed ciałem, seksualnością albo przyjemnością. Wynika natomiast z postawienia miłości na pierwszym miejscu. Osoba jest tak niezwykłym dobrem, że jedynym właściwym odniesieniem do niej jest miłość oczyszczona z egoizmu i pożądania. Czystość chroni człowieka przed pokusą, by używać drugą osobę lub samego siebie (!) jako środka, a nie jako celu. Wartość osoby nieskończenie przewyższa wartość przyjemności!
Gdy rozumiemy, że czystość chroni miłość w kontakcie z drugim człowiekiem, wtedy staje się oczywiste to, że czystość w małżeństwie jest istotnym warunkiem dojrzałej więzi między małżonkami. Biblia ukazuje zjednoczenie kobiety i mężczyzny jako wielką tajemnicę miłości (por. Rdz 1, 27; 2, 23). Chrystus w sposób stanowczy chroni nierozerwalną i czystą miłość małżeńską (por. Mt 19, 3-12). Pierwszy cud czyni dla nowożeńców i im błogosławi (por. J 2, 1-11). Właśnie dlatego św. Paweł może ukazać małżeństwo jako najmocniejszy na tej ziemi znak zjednoczenia Chrystusa z Kościołem i Jego miłości do człowieka (por. Ef 5, 31-32). Małżeństwo jest jedyną formą więzi między kobietą a mężczyzną, w której współżycie seksualne może uzyskać w pełni osobowy i odpowiedzialny charakter. Chodzi tu przecież o więź nieodwołalną, wierną, wyłączną i płodną. Jedynie w małżeństwie opartym na takiej więzi seksualność respektuje podwójną wolę Boga: by chronić godność osoby w kontakcie seksualnym i by w sposób godny człowieka przekazywać ludzkie życie.
Współżycie seksualne jest najsilniejszym gestem bliskości i odpowiedzialności za siebie nawzajem. Właśnie dlatego ludzie dojrzali i zdrowi psychicznie rezerwują współżycie do najsilniejszej więzi między kobietą a mężczyzną, jaka jest możliwa na tej ziemi, czyli do więzi małżeńskiej: tylko z tobą i na zawsze. Współżycie przed ślubem to jedynie spotkanie mężczyzny i kobiety. Współżycie po ślubie to spotkanie męża i żony, którzy są dla siebie nawzajem darem od Boga. Po wzajemnym ślubowaniu miłości małżeńskiej jest w pełni możliwe zachowanie jedności duchowego i cielesnego wymiaru człowieka. Jeden ze studentów postawił mi pytanie o to, czy lepsze jest „czyste” współżycie przedmałżeńskie dwojga zakochanych czy też nieczyste współżycie małżeńskie, gdy dokonuje się poza kontekstem wzajemnej miłości. Odpowiedziałem rozmówcy, że nie musi wybierać między dwoma złymi alternatywami, gdyż uczeń Chrystusa ma trzecią i jedyną pozytywną możliwość: dorastać do czystego współżycia w małżeństwie.
Zawarcie małżeństwa nie gwarantuje jednak automatycznie tego, że współżycie seksualne między małżonkami będzie czyste. Również w małżeństwie konieczna jest praca nad sobą i czujność. Właśnie dlatego „osoby związane małżeństwem są wezwane do życia w czystości małżeńskiej” (KKK 2349). Małżonkowie w czysty sposób stają się jednym ciałem wtedy, gdy jest to wyrazem ich wzajemnej miłości i zaufania, a nie wyrazem pożądania czy uległości. Współżycie seksualne w małżeństwie jest czyste wtedy, gdy jest jednym z przejawów współżycia w ogóle, czyli wspólnego życia w radości i smutku, w dobrych i trudnych sytuacjach życiowych. Współżycie poza kontekstem wzajemnej miłości małżeńskiej staje się nieczyste nawet wtedy, gdy odbywa się za obopólną zgodą.
Zdolność do życia w czystości małżeńskiej w dużym stopniu zależy od otrzymanego wychowania, od sposobu odnoszenia się do samego siebie i do osób drugiej płci oraz od sposobu przeżywania narzeczeństwa. Czystość przedmałżeńska ogromnie ułatwia trwanie w czystości małżeńskiej. Koniecznym przejawem tej czystości jest panowanie nad sobą, nad popędami i uczuciami. Jest to tak ważne dla małżeństwa, jak fundament dla domu. Czystość małżeńska to świadomość, że miłość to nie chwilowa namiętność. Seksualność, która wyprzedza miłość i czułość, tłumi fantazję miłości, niszczy wolność, zabija entuzjazm. Tymczasem miłość małżeńska sprawia, że kontakt seksualny to wierzchołek góry lodowej w całym morzu codziennej czułości, wyrażanej poprzez troskę, cierpliwość, gesty bliskości, serdeczności, radości i podziwu wobec współmałżonka. Współżycie poza miłością jest gwałtem także w małżeństwie. Jeśli poza kontekstem współżycia mąż nie okazuje żonie miłości i czułości, to współżycie jest wyrazem pożądania i przemocy, a żona ma prawo podejrzewać go o to, że ją zdradza. Największym ciosem w czystość małżeńską są właśnie zdrady małżeńskie. To dramat i najboleśniejsza rana zadana miłości.
Małżeńskie współżycie seksualne związane jest z przekazywaniem życia. Czystość chroni również tę sferę przed wypaczeniami. Jest gwarancją tego, że małżonkowie nie będą rozdzielać miłości małżeńskiej od miłości rodzicielskiej. Próba rozdzielenia tych dwóch wymiarów miłości sprawia, że obydwa one słabną i umierają. Ponieważ czystość umacnia miłość małżeńską, to tym samym umacnia także miłość rodzicielską. Jednocześnie chroni przed współżyciem wtedy, gdy przekazywanie życia nie byłoby odpowiedzialne. Współżycie czyste dokonuje się w rytmie, który respektuje współmałżonka: jego nastroje, stan zdrowia, przeżycia i potrzeby. Współżycie czyste respektuje ponadto rytm odpowiedzialnego rodzicielstwa. Kochający mąż nigdy nie zaproponuje żonie antykoncepcji po to, by zaspokoić swoje pożądanie. Ponieważ kocha, to zna swoją żonę i stan jej organizmu. Wie, że rytm kobiecej płodności jest tak skomplikowany i wieloaspektowy, że nie można uniknąć dramatycznych skutków umyślnego wprowadzenia nieporządku w ten uporządkowany system, nastawiony na dawanie życia. Antykoncepcja prowadzi do traktowania kobiety jak rzeczy, która powinna pozostawać nieustannie do dyspozycji mężczyzny.
Małżonkowie to wiecznie
wierni i czuli uczniowie
wiecznie młodej miłości.
Warunkiem szczęścia w małżeństwie i rodzinie nie jest posiadanie jakiegoś szczególnego usposobienia czy wyjątkowej osobowości, ale cierpliwe dorastanie razem do wyjątkowej miłości! Nikt nie rodzi się jako wspaniały małżonek i rodzic. Nigdzie na świecie nie ma „tej drugiej połówki”, którą wystarczy tylko spotkać, rozpoznać i poślubić. Bóg nikogo nie „przeznacza” mi z góry na małżonka, ale mnie i tej drugiej stronie daje kryteria dorastania do miłości wiernej i świętej! Takiej miłości trzeba się uczyć nieustannie - w narzeczeństwie a później do końca życia doczesnego w małżeństwie. I trzeba się uczyć wspólnie, poprzez spotkanie dwóch odmiennych światów, jakie w swej cielesności, psychice i duchowości nosi kobieta i mężczyzna.
Żona wprowadza męża w świat dobra, piękna i świętości. Otwiera go na tajemnicę człowieka. Uczy miłości i czułości. Ale potrzebuje wsparcia, podziwu, szacunku i opieki ze strony męża. Potrzebuje jego dyskrecji, cierpliwości, stanowczości i pogody ducha. Dzięki kobiecie mężczyzna odkrywa radość z czystej miłości. Szatan zaatakował najpierw Ewę, gdyż wiedział, że trudno jest pokonać mężczyznę, który żyje w obecności szlachetnej i szczęśliwej kobiety. Kobieta i mężczyzna to dwa różne sposoby przeżywania i wyrażania człowieczeństwa. Podstawowa różnica polega na tym, że kobiety są bardziej specjalistkami od świata osób, a mężczyźni lepiej sobie radzą ze światem rzeczy.
Niedojrzałe kobiety wierzą w to, że wychowają swoich narzeczonych po ślubie i że wtedy zmienią się oni na lepsze, jeśli teraz mają problemy z mądrym kierowaniem własnym życiem. Z kolei niedojrzali mężczyźni wierzą w to, że ich narzeczone nie zmienią się już do śmierci. Tymczasem dojrzali ludzie wiedzą, że małżeństwa nie zawiera się po to, by ratować kogoś w kryzysie, lecz by związać się z kimś dojrzałym i przez całe życie codziennie od nowa wzajemnie siebie coraz lepiej poznawać, rozumieć i wspierać.
Między małżonkami możliwa jest nie tylko coraz większa wzajemna miłość, ale też coraz większa radość i czułość mimo upływu czasu, gdyż miłość jest zawsze wrażliwa i czuła, i - w przeciwieństwie do zakochania! - nigdy nie przemija. Wymaga jednak pokory i cierpliwości we wzajemnym poznawania się i respektowaniu. To, co na co dzień decyduje o sytuacji małżonków, to nieustanne potwierdzanie miłości przez żonę i męża. Kobieta zwykle niemal „odruchowo” potwierdza swoją miłość i to w sposób łatwo zauważalny: rozmawia, uśmiecha się, okazuje znaki czułości. Troszczy się o męża i dzieci nie tylko wtedy, gdy dla nich gotuje, sprząta, pierze czy prasuje, ale jeszcze bardziej wtedy, gdy pociesza, wspiera, upomina i gdy modli się za tych, których kocha. Rolą męża jest wspierać żonę swymi znakami miłości: nie tylko obecnością i pracowitością, ale także swoją szlachetną stanowczością w dobru, cierpliwością, ochranianiem żony przed trudami życia, a nawet przed jej własnymi zmiennymi nastrojami.
Najpewniejszą gwarancją wzrastania w miłości i wzajemnego zaufania jest wspólna modlitwa w małżeństwie i rodzinie! Małżonkowie, którzy razem się modlą, będą rozmawiać ze sobą językiem miłości, szacunku i nadziei. Wspólna modlitwa najbardziej cementuje jedność małżeńską i sprawia, że nawet w obliczu poważnych trudności małżonkowie znajdują siłę i mądrość, by trwać w miłości.
Warto, by małżonkowie mieli zwyczaj codziennego wieczornego rozmawiania ze sobą o tym, co tego dnia ucieszyło ich we wzajemnej relacji, a w których momentach poczuli się niezrozumiani czy zapomniani. Małżonkowie, którzy prowadzą takie szczere i serdeczne rozmowy, każdego dnia potrafią kochać siebie nawzajem bardziej niż wczoraj i zaskakiwać fantazją swojej miłości do współmałżonka i dzieci. Miłość w małżeństwie i rodzinie jest jak skarb, o który trzeba codziennie od nowa troszczyć się z młodzieńczym entuzjazmem i cierpliwością. I codziennie od nowa warto ten skarb chronić w najlepszym sejfie, jakim jest przyjaźń z Bogiem, który nas kocha i uczy kochać.
6. Miłość małżeńska prowadzi do miłości rodzicielskiej
Stając się rodzicami,
małżonkowie na zawsze
pozostają żoną i mężem.
Pojawienie się potomstwa diametralnie zmienia sytuację małżonków oraz ich codzienny styl życia. Obydwoje znajdują się teraz w obliczu nowych wyzwań. Zadanie pierwsze to nauczenie się harmonijnego godzenia dwóch odmiennych ról. Z chwilą pojawienia się dzieci mężczyzna uczy się być jednocześnie mężem i ojcem, a kobieta uczy się godzić zadania żony z obowiązkami matki. Przyjście na świat dzieci nie oznacza, iż odtąd przestają być małżonkami lub że są teraz małżonkami w zmniejszonym wymiarze. Stając się matką, żona nie przestaje być najważniejszą osobą dla swego męża. Powinna nadal dbać o siebie, o zdrowie i zewnętrzny wygląd. Wiele kobiet ulega tendencji do skupiania się na dzieciach kosztem więzi z mężem. Powoduje to utratę bliskości, jaka łączyła małżonków przed narodzeniem dzieci. Dojrzałość polega na tym, że matka zdaje sobie sprawę z tego, iż pozostaje żoną, że ma potrzebę, by być przez męża nadal dostrzegana w swej kobiecości, obdarzana czułością i zainteresowaniem seksualnym. W przeciwnym przypadku zacznie oddalać się od męża. Z kolei typowym zagrożeniem dla mężczyzn w obliczu potomstwa jest tendencja do uchylania się zarówno od obowiązków męża, jak i ojca. Bywa tak, że po początkowej radości z powodu pojawienia się syna czy córki, mąż i ojciec zaczyna znikać z domu. Zaczyna być gościem we własnej rodzinie. Osłabienie więzi między małżonkami prowadzi do trudności w wychowaniu dzieci. Pierwszym bowiem sposobem wyrażania miłości wobec potomstwa jest wzajemna miłość rodziców.
Drugie zagrożenie dla małżeństwa wtedy, gdy pojawiają się dzieci, to nieodpowiedzialne wychowanie potomstwa. Dzieje się tak wtedy, gdy rodzice są zbyt rygorystyczni, albo zbyt pobłażliwi. W pierwszym przypadku stawiają dzieciom słuszne wymagania, ale nie wspierają ich codzienną miłością, czułością i cierpliwymi rozmowami. W drugim przypadku rozpieszczają dzieci, czyli usiłują je kochać, ale nie stawiają wymagań. Chcą uchronić swe dzieci przed stresem nawet wtedy, gdy ich dzieci zaczynają ewidentnie błądzić. Tego typu wychowanie „bez stresów” prowadzi do tego, że w rzeczywistości wychowuje się dzieci, które nie będą w stanie zmierzyć się z twardą rzeczywistością, która przynajmniej czasami jest stresująca. W konsekwencji ich dzieci okażą się w przyszłości bezradne, ale staną się agresywne i popadną w uzależnienia chemiczne, by „uciec” wymagań codzienności. Istnieją trzy podstawowe warunki, które trzeba spełnić, aby wychowywać dzieci w sposób odpowiedzialny: wzajemna miłość rodziców, przyjęcie właściwych celów wychowania oraz dobór roztropnych metod wychowawczych. Główne cele wychowania to uczyć dzieci mądrze myśleć (zwłaszcza o własnym postępowaniu i jego skutkach), dojrzale kochać i solidnie pracować. Główne metody wychowania to fascynowanie dziecka perspektywą rozwoju, demaskowanie zagrożeń oraz egzekwowanie konsekwencji zachowań dziecka w postaci roztropnych nagród i kar.
Małżonkowie, którzy również po przyjściu dzieci na świat, troszczą się o rozwój wzajemnej miłości, nie mają potrzeby, by zatrzymywać dorastające dzieci dla siebie. Tacy małżonkowie nie boją się tego, co stanie się z nimi wtedy, gdy ich synowie i córki opuszczą dom rodzinny. Wiedzą bowiem, że będą nadal cieszyć się sobą i że będą siebie wzajemnie wspierać. W konsekwencji kochają swoje dzieci naprawdę bezinteresownie, a nie po to, by one „ratowały” ich na starość. Właśnie dlatego ich dorastające dzieci czują się wolne i tym chętniej utrzymują z nimi serdeczne kontakty. Stronią natomiast od tych rodziców, którzy są zaborczy w swej „miłości” rodzicielskiej, czyli od tych rodziców, którzy pragną „uszczęśliwiać” siebie kosztem dzieci i kosztem ich szczęścia w rodzinach, które te dorosłe już dzieci zakładają i które stają się odtąd podstawowym miejscem ich dalszego rozwoju.
Zakończenie
W kryzysie nie znajduje się obecnie małżeństwo, lecz człowiek. Ludzie „wychowani” na populistycznych fikcjach „poprawnej” politycznie pedagogiki nie są zdolni nie tylko do zawarcia szczęśliwego małżeństwa i założenia trwałej rodziny, ale też nie są w stanie solidnie funkcjonować w społeczeństwie. Warunkiem szczęśliwego małżeństwa i trwałej rodziny nie jest „poprawianie” Bożych propozycji w tym względzie, lecz dojrzałe wychowanie człowieka. To nie małżeństwo i rodzina rozczarowuje. Rozczarowują natomiast niedojrzali małżonkowie i rodzice. Człowiek tęskni za wielką miłością, ale sam miłością nie jest. Właśnie dlatego miłości małżeńskiej i rodzicielskiej może nauczyć się jedynie od Boga, który jest Miłością.
Wzorem dla małżonków wszystkich czasów jest Maryja i Józef. Oni stworzyli najpiękniejszą historię najbardziej niezwykłej i niewzruszonej miłości kobiety i mężczyzny. Jest to historia ludzi, którzy upewnili się, że nie ma ludzkiej miłości bez Bożej miłości oraz że najpewniejszym sprawdzianem i potwierdzeniem ludzkiej miłości jest czystość i wzajemna wierność męża i żony. Błogosławieni ci małżonkowie, którzy dokonują podobnego odkrycia.
opr. mg/mg