Nie szanując życia ludzkiego, ludzkość powraca do barbarzyństwa - powinniśmy być świadomi zagrożenia, jakie ściąga na nas "koalicja przeciw życiu"
Liberalne media, lewicowi politycy
i lekarze, którzy zabijają zamiast leczyć,
tworzą koalicję przeciw człowiekowi.
Gdyby kilkadziesiąt lat temu ktoś w Europie nawoływał do zabijania niewinnych ludzi, zostałby potraktowany jak chory psychicznie albo jak przestępca. Tymczasem obecnie niektóre partie polityczne i dominujące media, a nawet niektórzy lekarze nawołują do legalizacji aborcji czy eutanazji, czyli do zabijania niewinnych ludzi i jest to uznawane za wyraz ... postępu oraz praw człowieka! Tego typu diametralna przemiana postaw w kierunku barbarzyństwa nie byłaby możliwa bez stworzenia koalicji przeciwników ludzkiego życia, która posługuje się manipulacją i negowaniem oczywistych faktów po to, by wypaczać świadomość oraz zagłuszać sumienia całych grup społecznych.
Podstawą działania koalicji przeciw życiu jest kłamstwo. Przeciwnicy życia dopuszczają się najgroźniejszego z możliwych kłamstw, czyli kłamstwa antropologicznego. Polega ono na uznawaniu za człowieka tylko niektórych ludzi i na odmawianiu statusu człowieka wszystkim innym. Przeciwnicy życia twierdzą, że w niektórych fazach rozwoju człowiek nie jest... człowiekiem! Takie kłamstwo to nie tylko negowanie zdrowego rozsądku, ale także naukowego dorobku współczesnej medycyny oraz psychologii rozwojowej. Obie te nauki jednoznacznie ukazują ciągłość rozwoju człowieka — od poczęcia i fazy prenatalnej poprzez wszystkie kolejne fazy istnienia. Każdy student medycyny wie, że od momentu połączenia plemnika z komórką jajową mamy do czynienia z żywym, rozwijającym się, oddzielnym organizmem człowieka, który ma niepowtarzalne DNA oraz własną grupę krwi. Mimo to przeciwnicy życia twierdzą, że w niektórych fazach rozwoju człowiek nie jest człowiekiem czy że w pierwszych tygodniach istnienia jest jedynie „zlepkiem komórek”. Tego typu termin w ogóle nie istnieje w biologii ani medycynie. Gdyby obrońcy życia głosili powyższe niedorzeczności, natychmiast zostaliby poddani miażdżącej krytyce ze strony profesorów wyższych uczelni, lekarzy i mediów, które przecież deklarują, że nie stoją po stronie żadnej ideologii lecz że opisują rzeczywistość i uznają ustalenia nauki. Gdy jednak powyższe absurdy głoszą ci, którzy walczą z życiem, milkną zarówno naukowcy, jak i dominujące media.
Istotnym elementem koalicji przeciw życiu są kłamstwa związane z seksualnością i antykoncepcją. Celem manipulacji w tej dziedzinie jest odrywanie współżycia seksualnego od miłości i płodności po to, by kobieta i mężczyzna nie marzyli o potomstwie oraz by tworzyli pary bezpłodne. Kłamstwo w tej dziedzinie przybiera tak absurdalne rozmiary, że niektórzy lekarze twierdzą, iż przejawem zdrowia reprodukcyjnego jest... pozbawianie się płodności. „Zapominają” o tym, że niepłodność znajduje się na liście chorób WHO. Przejawem manipulacji, a także rezygnacji z państwa prawa jest fakt, że ani policja, ani prokuratorzy nie ścigają tych lekarzy, którzy wypisują recepty na środki wczesnoporonne, ani farmaceutów, którzy takie środki sprzedają. Jest to przecież współudział w aborcji na życzenie, a ta jest w Polsce zakazana prawem! Kolejne kłamstwo to twierdzenie, że antykoncepcja hormonalna nie niszczy zdrowia kobiet, mimo że o niszczących skutkach piszą w dołączonych ulotkach sami producenci tych zbędnych dla organizmu hormonów. Równie absurdalne kłamstwo to twierdzenie, że środki antykoncepcyjne są... lekiem. Takie twierdzenie byłoby uzasadnione wtedy, gdyby płodność była chorobą. Pierwszymi ofiarami zmowy przeciw życiu nie są dzieci, lecz kobiety, które stosują antykoncepcję i które płacą za to własnym zdrowiem.
Zmowa przeciw życiu obejmuje również kłamstwa na temat aborcji. Nie chodzi tylko o wspomniane już kłamstwo, jakoby w fazie rozwoju prenatalnego dziecko nie było jeszcze człowiekiem. Takie kłamstwo przestaje być obecnie potrzebne, gdyż są już takie państwa, które dopuszczają aborcję poprzez poród, czyli w sytuacji, w której nie da się kłamać, że to nie człowiek. Pojawiają się kolejne kłamstwa aborcyjne, na przykład twierdzenie, iż jest to „prawo” kobiety oraz „bezpieczny” dla jej zdrowia zabieg. Tymczasem nikt nie ma prawa do zabijania niewinnych ludzi. Zdrowym procesem jest poród, a nie chirurgiczne odrywanie dziecka od organizmu matki. Zwolennicy aborcji ukrywają nie tylko psychiczne, moralne i społeczne skutki aborcji, ale nawet skutki zdrowotne dla matki zabijanego dziecka. Ukrywają też fakt, że najczęściej na aborcję decydują się te kobiety, które stosują antykoncepcję, a nie te, które dążą do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o znajomość naturalnego cyklu płodności i panowanie nad popędem.
Szczególnie okrutnym kłamstwem aborcyjnym jest twierdzenie, że za życie poczętego dziecka odpowiada wyłącznie matka. W rzeczywistości w równym stopniu za los dziecka odpowiedzialny jest ojciec. Nawet gdyby matka zgłosiła się do lekarza, który dokonuje aborcji i poleciła mu zabić jej dziecko, to ojciec tegoż dziecka powinien być przy niej i wyjaśnić lekarzowi, że żaden sąd nie pozbawił go praw rodzicielskich i że nie pozwoli zrobić krzywdy swemu synowi czy córce. Jeśli pomimo tego lekarz podejmie czynności prowadzące do zabicia dziecka, to — po wyczerpaniu innych możliwości — ojciec ma prawo do obrony koniecznej dziecka aż do zabicia napastnika włącznie. Przeciwnicy życia udają, że nie istnieje ktoś taki, jak ojciec dziecka.
Kolejna grupa kłamstw przeciwników życia związana jest z ukrywaniem prawdy o procedurze in vitro. Ta procedura oznacza, że lekarz przypisuje sobie władzę decydowania o tym, którym z poczętych dzieci da szansę na rozwój, a które skaże na zamrożenie i prawdopodobną śmierć. W przypadku doprowadzenia pacjentki do ciąży mnogiej, w wielu przypadkach lekarz przypisuje sobie prawo do dokonania selektywnej aborcji w obliczu ciąży mnogiej, którą sam sprowokował i która może zagrażać życiu matki i poczętych dzieci. Przeciwnicy życia usiłują za wszelką cenę ukryć fakt, że in vitro to technika, która polega na przekazywaniu życia niewielu dzieciom za cenę zabijania wielu innych. A także za cenę upokarzania rodziców i hormonalnej hiperstymulacji kobiety, ze wszystkimi negatywnymi — dla zdrowia i dla psychiki — konsekwencjami przyjmowania zbędnych dla organizmu hormonów.
Radykalnym krokiem w szerzeniu cywilizacji śmierci jest eutanazja. W tym przypadku przeciwnicy życia nie są już w stanie ukryć, że chodzi o zabijanie niewinnego człowieka. Ich manipulacje polegają na wmawianiu ludziom młodym i zdrowym, że choroba albo podeszły wiek ich rodziców czy innych bliskich należy traktować jak winę, za którą można człowieka legalnie skazać na śmierć. Nawoływanie do eutanazji nie wynika ze współczucia wobec cierpiących czy starszych, lecz jest konsekwencją nawoływania do aborcji. Im mniej rodzi się dzieci, tym mniej osób chorych czy starszych społeczeństwo jest w stanie otoczyć opieką i wypłacać im emerytury.
Przewrotność przeciwników życia przejawia się w ich oburzeniu na dręczenie zwierząt, przy jednoczesnym kpieniu sobie z tych, którzy sprzeciwiają się śmiertelnemu dręczeniu ludzi. Koalicjanci na rzecz śmierci oburzają się na tych, którzy nie szanują życia zwierząt, ale nasyłają „nieznanych sprawców” po to, by niszczyli wystawy uwrażliwiające społeczeństwo na dręczenie dzieci w fazie rozwoju prenatalnego. Uczenie wybiórczej wrażliwości — większej w odniesieniu do zwierząt niż do ludzi! — to przejaw wyjątkowej podłości przeciwników życia. Dominują w tym ateistyczni humaniści oraz partie lewicowe, które od dziesięcioleci mają w swoich programach pozwolenie na legalne zabijanie jakiejś grupy obywateli. Przejawem cywilizacji śmierci jest to, że prawo chroni bardziej katów niż ich ofiary. Gdyby Unia Europejska uznała dzieci w fazie rozwoju prenatalnego za morderców, to by zakazała aborcji, a gdyby uznała je za aktywistów gejowskich, to by im przyznała przywileje. W Unii Europejskiej nie wolno bowiem zabijać tych, którzy zabijają innych, a największe przywileje otrzymują ci, którzy tworzą pary niepłodne i nie przekazują życia.
Koalicja wielu środowisk przeciw życiu nie jest zjawiskiem przypadkowym. To konsekwencja demoralizacji, hedonizmu i konsumpcjonizmu. Człowiek, który nie kocha, staje się śmiertelnym zagrożeniem dla siebie i innych ludzi. Kłamstwo wiąże się z egoizmem. Koalicję przeciw życiu tworzą kłamcy i demoralizatorzy, którzy mają w tym swój doraźny interes: finansowy i/lub polityczny. W koalicji na rzecz zabijania niewinnych ludzi są producenci i sprzedawcy antykoncepcji, którzy na truciznach zarabiają więcej niż przemysł farmakologiczny zarabia na lekach. W koalicji tej są ci lekarze, którzy zarabiają na aborcji czy na in vitro, a także ich medialni sprzymierzeńcy. Przedstawicielami cywilizacji śmierci są egoiści, którzy szukają wygody życia nawet za cenę zabicia własnych, nienarodzonych dzieci czy własnych, potrzebujących opieki rodziców. Egoiści dostosowują myślenie do postępowania i manipulują własną świadomością. Obecnie oszukiwanie samego siebie jest łatwiejsze niż kiedykolwiek przedtem, gdyż w ponowoczesności myślenie nie ma już funkcji poznawczej i racjonalnej, lecz jedynie funkcję estetyczną i emocjonalną: ma być „poprawne” politycznie i poprawiać nastrój.
Życia człowieka nie ochroni ani medycyna, ani demokracja, ani tolerancja. Nie ochroni go nic poza miłością. Walka z życiem najsłabszych - do katastrofy demograficznej włącznie - będzie trwała dopóty, dopóki znowu nie zaczniemy wychowywać kobiet i mężczyzn podobnych do Maryi i św. Jozefa, czyli takich, którzy w każdej sytuacji z miłością przyjmą i z miłości ochronią swoje dzieci: przed przemysłem antykoncepcyjnym, przed zbrodniczymi lekarzami, przed politykami, którzy pozwalają na legalne zabijanie bezbronnych obywateli. Na początku historii Bóg powiedział: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście” (Pwt 30,15). Kto nie broni życia, ten nie idzie drogą błogosławieństwa, gdyż błogosławieństwo i życie są ze sobą tak nierozerwalnie związane, jak miłość i prawda.
Tekst, otrzymany od Autora, ukazał się w: Głos dla Życia, nr 3/2011, s. 16-17
opr. mg/mg