Katolik musi bezkompromisowo bronić swojej wiary

Czym jest zrodzona w Wenezueli inicjatywa "Manifest kobiet świata"? Co robi w niej o. Mariusz Bigiel SJ?

Katolik musi bezkompromisowo bronić swojej wiary

Jest Ojciec koordynatorem projektu "Manifest kobiet świata". Na czym polegało zadanie koordynacji tej inicjatywy i czy są już jakieś konkretne efekty?

- Koordynacja polega na zachowaniu lokalności przy jednoczesnej globalności. Ten projekt to jest koalicja, która polega na synergii. To nie jest organizacja. Efekty są piorunujące, dlatego że projekt już osiągnął Unię Europejską, było przemówienie w Parlamencie Europejskim w poniedziałek 3 marca, wkrótce będzie przemówienie w Organizacji Narodów Zjednoczonych (daty w tym momencie z pamięci podać nie zdołam). Jednym z wymiernych efektów współdziałania kobiet i współtworzenia deklaracji KOBIETY ŚWIATA stanowi decyzja Ojca Świętego Franciszka o zwołaniu posiedzenia Papieskiej Rady ds Kultury i nałożeniu na nią obowiązku promocji kobiecości i macierzyństwa. (patrz zał) Dzięki współdziałaniu z KOBIETAMI ŚWIATA Papieska Komisji Kultury przyjęła promocję kobiecości i macierzyństwa do działań priorytetowych. A zatem w tym momencie głównym celem koalicji jest, ażeby orędzie globalne, ogłoszone przez Ojca Świętego dla Kościoła, zaś przez KOBIETY ŚWIATA skierowane do władców tego świata, zeszło na poziom lokalny. Dlatego trzeba będzie po prostu dużej liczby zdeterminowanych oraz kompetentnych współpracowników.

A jak to wygląda w kontekście zbliżającego się kolejnego synodu poświęconego sprawom rodziny? Czy jest szansa, że ten dokument zostanie ogłoszony czy odczytany na tym synodzie?

- Nie bezpośrednio, bo synod, pracuje swoimi kanałami informacyjnymi i ma swoje własne procedury, które już zostały wdrożone

Natomiast pośrednio jak najbardziej ma taką szansę: proszę uwzględnić, że konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium mówi o tym, że biskupi i papież muszą brać pod uwagę opinię "ostatniego wiernego". Ten ostatni w wersji oryginalnej dokumentu określony jest jako extremus fidelis. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, iż "extremus" natychmiast kojarzy się z "ekstremą", a uświadomienie ludziom, że są extremus fidelis daje niesamowite możliwości. To jest coś, co można by w uproszczeniu nazwać liberum veto, albo raczej non possumus, które jest zagwarantowane w Konstytucji dogmatycznej o Kościele. Każdy extremus fidelis ma prawo, a nawet obowiązek wyrazić się w kwestiach wiary, oczywiście w stosownej formie, trybie i na miarę swoich kompetencji merytorycznych.

Co więcej Kodeks Prawa Kanonicznego nakazuje wiernym bronienie wiary słowem i uczynkiem (por Kan 748 par 1 oraz Kan 750 KPK), , podobnie jak zresztą łaska Sakramentu Bierzmowania. Katechizm Kościoła Katolickiego nr 1305 mówi, że każdy, kto jest bierzmowany musi bronić wiary ex officio, niejako z urzędu czyli bez specjalnego upoważnienia czy też pozwolenia po otrzymaniu Sakramentu Bierzmowania, który jest już sam w sobie takim pozwoleniem,, a co najważniejsze, Sakrament Bierzmowania jest nieodwracalny, nie można się go pozbyć ani zdjąć jego zobowiązań!!!

Ten dokument, "Manifest kobiet świata", jest bardzo mocny w swojej wymowie. Kto był jego inicjatorem i skąd w ogóle pomysł?

- Pomysł pochodzi z Wenezueli. Pani Christine Volmer, wieloletni współpracownik Benedykta XVI i także były członek Papieskiej Akademii Życia dysponuje kontaktami w sieci 35 krajów, która to sieć się dynamicznie rozszerza. I ta sieć dynamicznie reaguje na różne wydarzenia, dlatego Pani Leonor Tamayo z Hiszpanii stojąca na czele organizacji PROFESIONALES POR LA ÉTICA podjęła się akcji światowej KOBIETY ŚWIATA. Sam manifest określiłbym nie tyle jako bardzo mocny co raczej po prostu konkretny. A ponieważ często żyjemy w świecie, w którym, jak to ktoś pięknie określił "brnął w szerokiej niejasności celem wywołania poczucia głębi", to może za pierwszym razem projekt wydawać się dosyć dogłębny, a on jest po prostu rzeczowy, uwzględniający także polskie okoliczności miejsca i czasu. Należy przy tym uwzględnić, że rdzeń inicjatorek oraz moderatorek KOBIET ŚWIATA wywodzi się z kręgu intelektualnego pozostającego pod wpływem Theologia Benedicta (jak ją określił ks. Prof. Jerzy Szymik), który znajduje się na antypodach tzw. teologii meduzy. KOBIETY ŚWIATA w swoim przywództwie odrzucają meduzę opisaną następująco

Po takich interpretacjach teologicznych wielu ludzi ma wrażenie, że wiara Kościoła jest czymś w rodzaju meduzy, której nie można porządnie uchwycić, odnaleźć punktu, na którym można się oprzeć. Wiele dokonywanych bez pełnego przekonania interpretacji słowa Biblii, które można dzisiaj spotkać i które są bardziej ucieczką niż interpretacją, prowadzi do chorobliwej formy chrześcijaństwa, które nie jest już przekonane o swojej prawdzie i dlatego nie może dawać oparcia i wywoływać entuzjazmu. Sprawia raczej wrażenie stowarzyszenia, które nadal mówi, chociaż właściwie nie ma już nic do powiedzenia, gdyż górnolotne słowa nie wyrażają przekonania, a jedynie usiłują ukryć jego utratę.” (Joseph Ratzinger. Na początku Bóg stworzył... Cztery kazania o stworzeniu i upadku, wyd. Salwator 2006, s. 20)

Rzeczywiście, dokument jest bardzo rzeczowy, ale ta sytuacja, w której my musimy przypominać, domagać się tak podstawowych rzeczy jak prawo do życia, prawo do zachowania godności człowieka, gdyż o tym ten dokument traktuje bezpośrednio, wydaje się sugerować, że żeśmy się jako społeczeństwo cofnęli w rozwoju swojego człowieczeństwa.

- Tutaj muszę dwie rzeczy doprecyzować. Wiadomo nie od dziś bo św. Jan Paweł II nam to tłumaczył, że wolność jest dana i zadana i nigdy się jej nie ma na stałe. Trzeba ją zdobywać i to zdobywać dynamicznie czyli ofensywnie. Nikt z przedstawicieli jakiejkolwiek władzy wolności z nie da nam za darmo. Doświadczenie życia uczy, że wolność trzeba sobie "wyrąbać" w gąszczu dżungli tego życia. To jest moja pierwsza uwaga. Druga bardzo ważna sprawa, którą należy uwzględnić w naszych rozważaniach to prawda, że w Kościele katolickim zakres wolności jest najszerszy z możliwych, dlatego, że dotyczy wolności religijnej. A wolność religijna nakłada obowiązek szukania prawdy, bo one są ze sobą skorelowane. (---) Poza tym, kiedy świat przechodzi z fazy europeizacji do globalizacji, są potrzebne nowe sposoby działania, odpowiadające nowym okolicznościom, i to się mieści w misji Kościoła, ale także w misji Narodu, czy misji wszystkich myślących, daj Boże również wierzących. To jest naturalny tryb życia. Zresztą drugą stroną medalu jest niezaprzeczalny fakt, że żyjemy w kraju przejściowym - takie mamy położenie geopolityczne, tutaj przez Polskę zawsze jakieś armie przejeżdżały ze wschodu na zachód bądź odwrotnie, a dziś tranzytem na Ukrainę maszeruje armia ideologii genderowej.

Neomarksistowskiej.

- Neomarksistowskiej, która po prostu obezwładnia umysły. Dlatego w tej walce myśl jest bronią. Problem polega na tym, że wielu ludzi po prostu wybiera brak wolności jako coś, co ich zdaniem jest bardziej wygodne. Ale ja sytuację tych, którzy usiłują się skryć w konformizmie porównuję do sytuacji ludzi, którzy mieszkając w drewnianym domu czteropiętrowym, wiedząc, że wybuchł pożar na parterze, twierdzą, cytuję: "mnie to nie dotyczy". "Mnie to nie dotyczy" może powiedzieć człowiek, którego pies ugryzł w protezę, natomiast jeżeli my mieszkamy w społeczeństwie, w którym się pali od dołu, to musimy wszyscy rzucić się i gasić ten pożar. Dlatego dzisiejsze wydarzenie ogłoszenia manifestu jest ogłoszeniem nieuchronnym i natychmiastowym ofensywy. Defensywa już nie ma racji bytu, bo my się nie mamy gdzie cofać.

To wydarzenie, z którym mamy dzisiaj do czynienia, ogłoszenie tego manifestu-ofensywy, jest bezprecedensowe. Ja sobie nie przypominam, żeby w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat katolicy, tradycjonaliści, ludzie przywiązani do wartości w ten sposób się jednoczyli i podejmowali tego typu działania.

-Na pewno jednoczenie następowało wokół Jana Pawła II i jego przepowiadania, wokół kardynała Wyszyńskiego - na przykład Śluby Jasnogórskie Narodu były takim zjednoczeniem. Natomiast w tej chwili mamy sytuację rewolucji globalnej, dlatego "bolszewika goń, goń, goń".

Współczesna kontrreformacja?

- To jest współczesna ewangelizacja, która zakłada nie tylko powrót do przeszłości, bo to byłaby nostalgia. My nie mamy odbudować struktur Kościoła czy myślenia lat 30. My mamy stworzyć na miarę XXI wieku dynamiczny rozwój społeczeństwa przede wszystkim nietotalitarnego. Nazwijmy wprost, że my walczymy z totalitaryzmem. Proszę zwrócić uwagę, że to słuszne zdanie, które o. Tadeusz Rydzyk powiedział w europarlamencie, że nasz kraj, który ogranicza wolność mediów jest totalitarny są jak najbardziej słuszne z następującego powodu: doszedłem do takich opracowań prawnych, które pokazują, że Rada Radiofonii i Telewizji, jest ciałem, które narusza klasyczny trójpodział władzy. Poza tym, jeżeli ona jest arbitralnie zarządzana z tylnego fotela, to mamy do czynienia z prawnymi dowodami na totalitaryzm. To nie są czyjeś urojenia, to jest fakt. Natomiast ponieważ my trochę przez lata przyzwyczailiśmy się do uległości totalitarnej, to może się nam to wydawać naturalne, ale na przykład samo porównanie naszego systemu konstytucyjnego, gdzie jest stworzone specjalnie napięcie między władzą prezydencką a władzą premiera, pewien rodzaj dychotomii, on właśnie faworyzuje media jako rozstrzygający czynnik w walkach społecznych. A jeżeli te media absolutnie są poza kontrolą demokratyczną, bo są stotalitaryzowane, to widzimy, że ktoś skonstruował ten system po to, aby nas "ugotować".

Czy Niemki przystąpiły do tej ofensywy, która teraz ma miejsce? Czy w Niemczech też ten dokument został ogłoszony?

Tak, również w Niemczech podpisano dokument. Zrobiła to organizacja Christdemokraten für das Leben (CDL) Germany

Nie bez powodu nawiązałam do Niemiec, ponieważ teraz niemiecki episkopat nie podporządkuje się decyzjom synodu, decyzjom papieża dotyczącym rodziny, nierozerwalności związków małżeńskich i szykuje de facto schizmę. To w poważnym stopniu uderzy w całą wspólnotę Kościoła.

- Myślę, że to nie jest do końca tak. Z tego, co czytałem w oświadczeniu Konferencji Episkopatu Niemiec, stwierdził on, że "my nie jesteśmy filią Rzymu" i że "mamy swoje tradycje". Zatem nie jest to ogłoszenie schizmy w ścisłym znaczeniu tego słowa, tylko wskazanie na lokalne priorytety nad priorytetami Kościoła powszechnego. W sensie formalnym to nie jest schizma tylko pokazanie pewnej odrębności. Ponadto, o czym nie należy zapominać, Kościół katolicki ma strukturę hierarchiczną, gdzie każdy biskup ma władzę własną i bezpośrednią, zaś nad nim jest Papież. Oznacza to, że nawet niemiecka Konferencja Episkopatu nie jest ciałem mającym jurysdykcję nad pojedynczym biskupem. W świetle tego, że wiadomo skądinąd, przynajmniej trzech biskupów oficjalnie nie podziela tendencji Przewodniczącego Konferencji Episkopatu, a zatem nie można jego poglądów rozciągać in extenso na całe Niemcy, choćby wielu zapewne dyplomatycznie milczało, czekając na rozwój sytuacji,.

Ale przecież na płaszczyźnie dogmatycznej nie może być żadnej odrębności...

- Na płaszczyźnie dogmatycznej to jeszcze nie zostało ogłoszone. Natomiast faktycznie są tam pewne niedomówienia i niejasności. Na czym polega problem niemiecki? Otóż problem niemiecki polega na takich dwóch postulatach: pierwszy postulat, to żeby ułatwić przeprowadzanie stwierdzeń nieważności małżeństwa i żeby mogli sami się dopuścić do Komunii ci, którzy subiektywnie odczuwają, że ich pierwotne małżeństwo sakramentalne było nieważne. Tylko, że tu jest nacisk położony na subiektywizm, a według prawa kanonicznego Kościoła katolickiego małżeństwo jako sakrament oznacza się favor iuris czyli przychylnością prawa. Dlatego z duchem Kościoła katolickiego i zgodnie z kodeksem prawa kanonicznego nie może ktoś subiektywnie sobie odczuć, że jego małżeństwo było nieważne, bo gdy nawet odczuwa, jest to jeszcze za mało, bo zewnętrzna forma została zawarcia Sakramentu małżeństwa została zachowana.

Zresztą przed zawarciem związku małżeńskiego przeprowadza się badanie przedmałżeńskie zakończone protokołem, które ma właśnie wykluczyć przeszkody małżeńskie. Następna rzecz - wiele osób nie chwyta tej subtelności - że jest różnica między stwierdzeniem nieważności a unieważnieniem. Unieważnienie jest w cywilnym prawodawstwie, a stwierdzenie nieważności to orzeczenie ex post, że w momencie zawierania związek był nieważny z powodu uprzednio istniejących przeszkód. Zatem tutaj ten wątek niemiecki, który objawia się przede wszystkim w artykułach Kardynała Waltera Kaspera, nie idzie w jakimś frontalnym ataku na dogmaty, tylko takim rozwadnianiu i przeinterpretowywaniu, w którym to przekonanie subiektywne o nieważności pierwszego małżeństwa jest równoznaczne, czy też wiedzie w sposób nieuchronny do stwierdzenia sądu kościelnego. Wtedy sąd kościelny nic innego nie ma do zrobienia, tylko zalegalizować coś, co ex post zostało przez kogoś innego orzeczone w odniesieniu do siebie na podstawie subiektywnych przekonań.

Zatem na obecnym etapie nie jest to jeszcze schizma w sensie dogmatycznym, tylko to jest naciąganie prawa kościelnego w sposób, który absolutnie z tym duchem prawa nie może współgrać, a więc mamy tu przede wszystkim do czynienia z brakiem wiedzy. Po prostu niektórzy Niemcy z powodu zainfekowaniem ideologią Hegla, Heideggera zatrzymali się w rozwoju intelektualnym. I dlatego są tu przedstawiciele takiej inicjatywy Klub Myśli Benedykta XVI, które formują zespoły B16 Waffe, mające na celu poinformowanie Niemców, jaka jest naprawdę doktryna Ewangelii i doktryna Kościoła, gdyż w wielu sytuacjach oni po prostu o tym nie wiedzą z powodu niskiego poziomu intelektualnego tamtejszych uczelni, które z kolei pozostają pod władzą państwa niemieckiego.

Rozumiem z tego, że wszystko rozbija się nie o niedoinformowanie czy po prostu ignorancję Niemców, ale skażenie ideologią.

- Skażenie ideologią, która bierze początek z Hegla, ale w tej chwili jest też bardzo niebezpieczna ideologia zapłodniona przez Heideggera, bo Heidegger zdefiniował człowieka jako byt ku śmierci i wszystko u niego zmierza ku śmieci i unicestwieniu w doczesności, z pominięciem powołania człowieka do nieśmiertelności oraz zaprzeczając chrześcijańskiej wierze w zmartwychwstanie ciała. Stąd wysiłki zmierzające w kierunku tzw. turpizmu. (np buciki dla dzieci z czaszkami to jest szkoła wdrażania człowieka jako bytu ku śmierci. (Sein zu Tode)

Ale to jest sprzeczne z wiarą katolicką, z chrześcijaństwem...

- To jest radykalnie sprzeczne z katolicyzmem, tylko problem polega na tym, że część katolików, którzy wykazują większą lojalność względem państwa i względem ideologii, nie rozumie tych różnic, a przecież bonus scholasticus semper distinguit (dobry scholastyk zawsze rozróżnia). Problem tej teologii niemieckiej polega na tym, że została w nią wdrożona myśl Heideggera i dlatego wśród wielu ludzi powszechnie uchodzących za uczonych katolickich wślizgnęła się redukcja antropologiczna - człowiek zostaje zredukowany do doczesności. Zresztą borykał się z tym już Paweł VI, który opisał w sposób syntetyczny w adhortacji Evangelii nunciandi, że zbawienie nie polega na zgromadzeniu dużej ilości satysfakcji materialnej, a nawet - co jest bardzo ważne - na skumulowaniu doznań satysfakcji duchowej. Jest to ważne, bo niektórzy walczący w imię duchowości z materializmem popadają w drugą skrajność i wpadają w taki rodzaj spirytualizmu, który przez fałszywą mistykę odwodzi ich od rzeczywistości.

Dziękuję za rozmowę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama