Przestrogi abortera

Były aborter broni życia nienarodzonych!

Na przełomie maja i czerwca gościł w Polsce znany serbski ginekolog dr Stojan Adašević. Niegdyś był on aktywnym aborterem, który uśmiercił osobiście kilkadziesiąt tysięcy istnień ludzkich w łonach matek, teraz jest zdecydowanym obrońcą życia nienarodzonych.

Doktor Adašević, przez 26 lat dokonując aborcji, był przekonany, że usuwa z organizmu kobiety jedynie tzw. tkankę ciążową - tak uczono go na uniwersytecie. Pierwsze wątpliwości przyszły wraz z pojawieniem się ultrasonografu - wtedy mógł na własne oczy przekonać się, że owa „tkanka ciążową" ma ręce, nogi, brwi, a nawet bijące serce. Później - podczas dziewiątej z kolei aborcji narzeczonej swego kuzyna, w okolicznościach bardzo dramatycznych doszło do nawrócenia lekarza. Od tej pory opowiada się on zdecydowanie za prawem nienarodzonych do życia oraz walczy o zniesienie aborcji w swoim kraju.

Dzięki jego inicjatywie, na początku lat dziewięćdziesiątych, w jugosłowiańskim parlamencie udało się przeforsować ustawę o ochronie życia poczętego. Trafiła ona do prezydenta Slobodana Miloševicia, który jej jednak nie podpisał, dlatego nie weszła w życie. Później wybuchła wojna i nikt nie miał już głowy do ustaw.

Doktor Adašević wyraźnie wiąże zresztą rzeź, jaka miała miejsce na Bałkanach, z brakiem szacunku dla ludzkiego życia, czego dowodem była aktywna polityka proaborcyjna władz komunistycznej Jugosławii. Przed II wojną światową aborcja w tym kraju uznawana była za przestępstwo i podlegała karze. Sytuację prawną zmieniła dopiero ustawa z 1952 roku, a potwierdziła ją konstytucja z roku 1974. Aborcja stała się legalna, zaś życie dziecka znalazło się pod ochroną dopiero od momentu zaczerpnięcia przez nie pierwszego łyku powietrza, czyli od chwili wydania pierwszego krzyku. Dlatego w świetle prawa legalna była aborcja nawet w siódmym, ósmym, a niekiedy dziewiątym miesiącu ciąży. Doktor Adašević opowiada, że zdarzały się przypadki, iż wywoływano przedwczesny poród, a noworodkowi - zanim wciągnie powietrze w płuca i zapłacze - zatykano usta i topiono w wiadrze z wodą. Wszystko zgodnie z literą prawa.

Historia serbskiego lekarza zainteresowała Radio Maryja, telewizję Trwam oraz Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, które to instytucje postanowiły zaprosić dr. Adaševićia do Polski z serią prelekcji, spotkań i wykładów. Ginekolog z Belgradu wystąpił m.in. na konferencji prasowej w polskim Sejmie, przed studentami KUL w Lublinie i WSKSM w Toruniu oraz był honorowym gościem zjazdu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.

Inne tło konfliktu w Kosowie

Doktor Adašević często powtarza zebranym, że jest tylko wielkim grzesznikiem i upewnia się, czy na pewno chcą oni wysłuchać grzesznika. W swoim życiu bowiem - jak twierdzi - dokonał tyle zła, że teraz pragnie choć w małej części je naprawić. Dlatego, gdzie tylko może, opowiada o skutkach, jakie niesie ze sobą aborcja.

Moja jedna babka miała dwanaścioro dzieci, a druga siedmioro - wspomina. Dziś w Serbii natomiast przeciętna kobieta pod koniec swojego wieku płodnego posiada 0,7 dziecka. Jest to zdecydowanie poniżej progu zastępowalności pokoleń, gdyż aby miała miejsce reprodukcja generacji, na przeciętną kobietę musi przypadać 2,1 dziecka.

- W Serbii zamykane są szkoły, przedszkola oraz izby porodowe, otwierane zaś nowe kliniki aborcyjne - z żalem stwierdza Adašević. - Niedługo zaś trzeba będzie jednak zamknąć także te kliniki, gdyż zabraknie po prostu ludzi.

Z rozpowszechnieniem aborcji belgradzki lekarz wiąże utratę przez Serbów świętego miejsca ich historii, czyli Kosowa. - Jak mówi Księga Rodzaju, Bóg daje ziemię we władanie tym, którzy się rozmnażają - stwierdza doktor. - I Albańczycy w Kosowie byli otwarci na przyjmowanie nowego życia, słuchali więc Boga, Serbowie zaś zamknięci, gdyż nie słuchali Go. Ziemia należy do tych, którzy mają kołyski. A kołyski muszą się kołysać. Dlatego konflikt w Kosowie to nie wojna między prawosławnymi a muzułmanami - to wojna między tymi, którzy słuchają Boga, i tymi, którzy Go nie słuchają. Niestety - doktor, który jest żarliwym serbskim patriotą, mówi to z wielkim bólem - mój naród przestał słuchać Boga.

Przez cały okres pobytu w naszym kraju dr Adašević apelował do Polaków, by nie popełniali takich błędów jak jego rodacy. - Czytałem dużo książek Sienkiewicza i od niego nauczyłem się, że „jeszcze Polska nie zginęła". Dlatego róbcie wszystko, by Polska nie zginęła, bo boję się, że moja Serbia już zginęła.

Bez taryfy ulgowej

Stojan Adašević uważa, że przeciwstawić się cywilizacji śmierci i mentalności aborcyjnej można tylko w oparciu o silny Kościół i żywą wiarę. Dostrzega jedno i drugie w Polsce, dlatego - jego zdaniem - mamy większe szansę niż Serbowie.

Cerkiew prawosławna w jego kraju nie dopracowała się tak precyzyjnej i rozbudowanej teologii moralnej, dotyczącej zwłaszcza nowych zagrożeń cywilizacyjnych, jak Kościół katolicki. W kwestiach tych panuje prawdziwe zamieszanie. W latach dziewięćdziesiątych pod patronatem Cerkwi powstało ambulatorium, którego lekarze wydawali pacjentkom skierowania na aborcję. Dzięki staraniom dr Adaševićia placówkę tę udało się zamknąć. Na wydziale teologicznym etykę i filozofię medycyny wykładają jednak lekarze, którzy publicznie twierdzą, że „spirala jest lepsza od aborcji", jak gdyby nie wiedzieli, że spirala działa wczesnoporonnie, czyli de facto dzieciobójczo.

Niestety, pomieszanie pojęć panuje także wśród najwyższej hierarchii prawosławnej, czego świadectwem jest stosunek do zapłodnienia in vitro. Kościół katolicki zdecydowanie potępia tę metodę, ponieważ, aby urodziło się jedno dziecko z probówki, należy uśmiercić kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt powołanych do życia istnień ludzkich w stanie embrionalnym.

Nie mówiąc już o tym, że aby uzyskać nasienie dawcy, trzeba popełnić grzech Onana, którego Kościół również zabrania.

Tymczasem Cerkiew prawosławna, zarówno w Serbii, jak i w Rosji, dopuszcza zapłodnienie in vitro pod warunkiem, że dawcą nasienia będzie mąż kobiety. Sam osobisty sekretarz serbskiego patriarchy Pawła, zresztą duchowny, ma dwójkę dzieci właśnie z probówki. Zapłodnienie in vitro miało miejsce w Moskwie, a sfinalizować pomogli je przedstawiciele rosyjskiego patriarchatu.

Trudno wytłumaczyć ową akceptację dla tej metody inaczej niż przez stwierdzenie, że w okresie komunizmu Cerkiew prawosławna na dziesięciolecia pozbawiona została inteligencji i ten brak ludzi wykształconych daje o sobie znać także dzisiaj.

Doktor Adašević, który nie znalazł pełnego zrozumienia w serbskiej Cerkwi, skontaktował się jednak ze starcami ze Świętej Góry Atos, którzy w świecie prawosławnym cieszą się wielkim autorytetem duchowym. Całkowicie podzielają oni jego zdanie na temat zapłodnienia in vitro, zbieżne zresztą ze stanowiskiem Kościoła katolickiego. Lekarz ma nadzieję, że stanowczy głos atonickich mnichów zostanie wysłuchany także przez hierarchów w jego kraju.

Spośród bojów, jakie belgradzki ginekolog toczy wewnątrz środowiska prawosławnego, jeden jest szczególnie znaczący, gdyż świadczy o tym, że doktorowi nie zależy na własnym interesie. Chodzi mianowicie o automatyczną ekskomunikę dla czynnych aborterów oraz dziesięcioletni zakaz przyjmowania Najświętszego Sakramentu nawet przez tych lekarzy, którzy zaprzestali już przerywania ciąży.

Kiedy w 1988 roku dr Adašević się nawrócił, nie mógł przystępować do Komunii przez dziesięć lat - tak przewidywało ówczesne prawo kościelne. Po upadku komunizmu wielu partyjnych lekarzy nagle okazało się ludźmi niezwykle religijnymi. Rozpoczęły się naciski, by zmienić prawo kanoniczne i dopuścić byłych aborterów do Stołu Pańskiego już bez okresu karencji.

Jednym z tych, którzy najostrzej wystąpili przeciw owym projektom liberalizacji, był sam Adašević, chociaż na planowanych zmianach skorzystałby najbardziej. Doktor stwierdził jednak, że musi odpokutować za swoje zbrodnie i nie chce liczyć na żadną taryfę ulgową.

Przeszedł ostatnio dwa zawały serca. Zegnał się już z tym światem, jednak przeżył. To dlatego - jak uważa -że musi dawać świadectwo. Dlatego przyjechał do naszego kraju. Dlatego mówił wszędzie: - Nie popełnijcie naszych błędów. Róbcie wszystko, żeby „jeszcze Polska nie zginęła".

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama