Z listów do Redakcji

Z cyklu artykułów na jubileusz 25-lecia polskiej edycji L'Osservatore Romano


Z listów do Redakcji

Nauczanie papieskie

Ukazanie się polskiej wersji «L'Osservatore Romano» stało się podstawowym źródłem nauczania Jana Pawła II. Roli tego wydarzenia nie sposób przecenić. Polacy zyskali dostęp do podstawowego, autentycznego i aktualnego słowa Papieża. Za to ojcu redaktorowi, redakcji należą się słowa najwyższego uznania, podziękowania i gratulacji.

Wydawnictwo Pallottinum wydając Nauczanie papieskie (Insegnamenti) w formie książkowej, od samego początku korzystało i korzysta ze wszystkich tekstów papieskich, jakie się ukazały w «L'Osservatore Romano». Za to chcę w sposób szczególny podziękować. Bardzo to ułatwia wydawanie papieskich Opera omnia w tych przypadkach, kiedy istnieje polski tekst sprawdzony i zweryfikowany u źródła. (...)

Łączę najserdeczniejsze pozdrowienia i przekazuję jeszcze raz najlepsze gratulacje na jubileusz polskiego wydania «L'Osservatore Romano». Szczęść Boże!

Ks. Stefan Dusza Dyrektor Pallottinum

Wiarygodne i rzetelne źródło

«L'Osservatore Romano» w postaci miesięcznika redagowanego w języku polskim pojawiło się w moim domu przed ćwierćwieczem. Byłam wówczas dzieckiem, przygotowywałam się do I komunii św. W szarzyźnie polskiej codzienności tliła się pewna trudna wówczas do sprecyzowania nadzieja, rozbudzona wyborem Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Racjonowanie przez oficjalną propagandę informacji o polskim Papieżu sprawiło, że wszelkie pojawiające się publikacje były rozchwytywane, podobnie jak deficytowe wówczas dobra konsumpcyjne. Przykładem tego był np. album w języku angielskim John Paul II. The Pope from Poland, wydany przez Interpress, zapewne z myślą o dewizowych nabywcach, zawierający wiele fotografii dokumentujących życiorys Chłopaka z Wadowic. «Zdobyty» za sporą sumę podczas Jarmarku Świętojańskiego, krążył tygodniami z rąk do rąk, pożyczany w kręgu krewnych i znajomych.

Pojawienie się polskiej edycji watykańskiego pisma umożliwiało poznanie nauczania Papieża, ale i jego burzącej stereotypy postawy i zachowania. Jako dziecko zaczynałam swoją przygodę z «L'Osservatore» rzecz jasna bardziej od oglądania fotografii; sensację budziło zdjęcie Papieża z australijskim misiem koala na ręku czy ubranego w egzotyczny kapelusz podczas pielgrzymki gdzieś w Ameryce Łacińskiej. Watykan, wnętrza Bazyliki św. Piotra czy Auli Pawła VI poznawać zaczęłam właśnie dzięki temu miesięcznikowi (na czarno-białych fotografiach, o niebo wyraźniejszych niż w ówczesnej prasie polskiej). Także i dziś jako fotograf amator z uwagą przyglądam się dziełom Artura Mariego (watykańskiego fotografa). Warto podkreślić, że «L'Osservatore» było głosem z wolnego świata, oficjalnie wydawaną w języku polskim gazetą, na którą nie miała wpływu krajowa cenzura czy imperatyw komunistycznej ortodoksji. Zdarzało się jednak, że poszczególne numery nie docierały do parafialnego kolportażu; można się było domyślać, że z powodu «zahamowań» na granicy. Do dziś niekompletne pozostały roczniki: 1980, 1982 oraz 1984 (to dość znamienne daty: Sierpień, noc stanu wojennego oraz rok, w którym został zamordowany ks. Jerzy Popiełuszko).

Z późniejszych lat w pamięć zapadły piękne numery specjalne publikowane po papieskich pielgrzymkach do Polski lat osiemdziesiątych. Była to dokumentacja spotkań z Janem Pawłem II, w których uczestniczyłam: w 1983 r. w rodzinnym Poznaniu podczas beatyfikacji m. Urszuli Ledóchowskiej, w 1987 r. na placu Defilad w Warszawie i wreszcie w 1988 r. podczas pielgrzymki do Rzymu w szkolnym gronie uczennic poznańskiego Żeńskiego Liceum Ogólnokształcącego SS. Urszulanek Unii Rzymskiej.

Dzisiejsza sytuacja powszechnej dostępności informacji i czasopism w warunkach wolności zamazuje nieco świadomość wyjątkowości «L'Osservatore» z pierwszej dekady jego istnienia.

Dziś także niewątpliwa jest przydatność pisma. Kronika i autoryzowane wypowiedzi z łamów «L'Osservatore» stały się źródłem pomocniczym przy pisaniu pracy magisterskiej dotyczącej najnowszej historii Polski. Kilka lat później, już jako pracownik naukowy Instytutu Zachodniego w Poznaniu, przygotowywałam pracę doktorską o roli Kościoła katolickiego w Polsce w procesie integracji europejskiej. Edycja polska posłużyła mi za wiarygodne i rzetelne źródło nie tylko wypowiedzi papieskich, ale i deklaracji oraz dokumentów Episkopatu.

Dziś, tak jak 25 lat temu, nabywam kolejne numery papieskiego miesięcznika w parafii. W dobie swobody słowa i lawinowego rozwoju środków przekazu (w tym internetu) jego rola typowo informacyjna nie jest najistotniejsza. Liczy się rzetelność i oficjalny charakter zamieszczanych wypowiedzi Papieża oraz dokumentów Stolicy Apostolskiej, a także Kościoła w Polsce. Cenne są wypowiedzi Ojca Świętego adresowane do poszczególnych gremiów czy grup wiernych spotykających się w Rzymie, a dotyczące zagadnień uniwersalnych czy spraw nurtujących Kościół w Europie. Relacje z papieskich podróży pomagają uświadomić sobie powszechność Kościoła.

Po przeczytaniu kolejne kompletne roczniki oprawiam w tomy i przekazuję — tak jak kilka lat temu uczyniłam z dotychczasowym zbiorem — Bibliotece Instytutu Zachodniego.

Natalia Jackowska z Poznania

Rośnie i owocuje

Obowiązek wdzięczności Bogu i ludziom skłania mnie, bym napisała parę słów o polskim wydaniu «L'Osservatore Romano». Od początku jego istnienia byłam z nim związana i aktualnie mogę z niego korzystać w dalekim Kijowie razem z tutejszą młodzieżą akademicką.

Przez pierwszych dziesięć lat obecnego pontyfikatu pracowałam w polskiej sekcji Radia Watykańskiego. Pamiętam kwiecień 1980 r., kiedy pojawił się pierwszy numer polskiego «L'Osservatore», w ubogiej jeszcze szacie graficznej. Cieszyliśmy się nim jak nowo narodzonym dzieckiem. Pismo otrzymało specjalne błogosławieństwo Ojca Świętego Jana Pawła II. Pokładaliśmy w nim wielkie nadzieje.

Oczekiwania spełniły się, czasopismo rosło, zyskiwało coraz obszerniejsze rozmiary i piękną szatę graficzną.

Najważniejszym jednak faktem, tak uważam, jest apostolski charakter tego czasopisma. Widzę to po latach pracy ze studentami Wyższego Instytutu św. Tomasza z Akwinu w Kijowie, stolicy Ukrainy, który, jako afiliowany do Uniwersytetu św. Tomasza w Rzymie, może nadawać tytuły magisterskie z zakresu wiedzy religijnej. «L'Osservatore» pomocne jest alumnom Wyższego Seminarium Duchownego diecezji kijowsko-żytomierskiej przy pisaniu prac magisterskich. Seminarium to, założone w 1995 r. przez biskupa ordynariusza Jana Purwińskiego, ma siedzibę w Worzelu, 30 km za Kijowem. W dwóch ostatnich latach zostało wyświęconych dziewięciu kapłanów tego seminarium. Jest to seminarium międzydiecezjalne, a nawet międzynarodowe, gdyż do seminarzystów kilka miesięcy temu dołączyli klerycy z Seminarium Redemptoris Mater (drogi neokatechumenalnej), pochodzący z Hiszpanii, Polski, Brazylii, Słowacji, a także, oczywiście, z Ukrainy.

Wykłady w seminarium i w instytucie odbywają się przeważnie po ukraińsku. Skoro nie ma odpowiednich materiałów teologicznych dostępnych w tym języku, wielką rolę odgrywa literatura teologiczna w języku polskim, najbardziej zbliżonym do ukraińskiego z tak zwanych języków «zachodnich». Dla tych, którzy interesują się życiem Kościoła w naszych czasach, a przede wszystkim nauczaniem Ojca Świętego, «L'Osservatore Romano» w języku polskim ma nieocenioną wprost wartość.

Dlatego pragnę wyrazić głęboką wdzięczność księdzu dyrektorowi i całemu zespołowi polskiego wydania «L'Osservatore Romano» za to pismo, które służy wielu ludziom, dociera nawet do dalekiego Kijowa i tu odgrywa swą służebną, informacyjną, apostolską, a nawet misyjną rolę. Niech Bóg wam stokrotnie wynagrodzi!

S. Maria Marta Ryk OSU z Kijowa

Ma dla mnie wielką wartość

Po raz pierwszy zetknęłam się z polskim wydaniem «L'Osservatore Romano» na spotkaniu z abpem Szczepanem Wesołym, podczas pobytu w Rzymie w czerwcu 2004 r. Otrzymałam dwa egzemplarze i czytałam je, nie mogąc od nich oderwać wzroku. Zdałam sobie wtedy sprawę, że moja wiedza o Stolicy Apostolskiej jest uboga.

Zachwycałam się bogactwem tematów zawartych w czasopiśmie. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że Watykan — Stolica Apostolska, posiada tak piękne i obszerne polskie wydanie «L'Osservatore Romano». Miesięcznik ma dla mnie wielką wartość.

Elżbieta Ewa Piechula z Kanady

Słowa zawsze aktualne

Polska wersja «L'Osservatore Romano» towarzyszy mi prawie od samego początku swego istnienia. Po raz pierwszy zetknąłem się z nim blisko 25 lat temu, gdy byłem uczniem szkoły średniej. Jego powstanie zbiegło się w czasie z odnową zapoczątkowaną w Polsce w sierpniu 1980 r. Gdy więc czasopismo papieskie zaczęło docierać w tamtych «nowych» i przełomowych czasach do naszego kraju, dostrzegłem w nim wyraźny znak nadziei i zapowiedź lepszej przyszłości.

Już od pierwszego numeru miesięcznik był wytrwale poszukiwany, bardzo oczekiwany, zawsze radośnie przyjmowany w moim domu rodzinnym. Niekiedy trudno było zdobyć poszczególne egzemplarze (pamiętam, że z 1980 r. do kompletu brakowało mi dwóch numerów, a z ich treścią zapoznałem się dopiero po kilku latach). Zdarzało się, że do mojej parafii docierało kilka numerów naraz, ale nie było kłopotów z ich rozprowadzeniem. Gdy przez dłuższy czas nie pojawiały się następne numery, przy każdej nadarzającej się okazji niecierpliwie zapytywałem proboszcza, czy już przysłano nowe wydanie «L'Osservatore Romano».

Czasopismo z Watykanu było chętnie czytane. Pogłębiało świętą wiarę katolicką, umacniało miłość do Kościoła, przybliżało tradycję kościelną, ukazywało bogactwo — zawsze godnej najwyższego uznania i pełnego podziwu — posługi apostolskiej Papieża Rodaka, krzepiło ducha, budziło nadzieję w trudnościach, pomagało zrozumieć wiele dziejących się aktualnie wydarzeń. Interesowało mnie nauczanie i spojrzenie Papieża na poszczególne dziedziny życia chrześcijańskiego, społecznego, narodowego, międzynarodowego. Ważne było i liczyło się każde jego słowo. Odnosiłem wrażenie, że poprzez «L'Osservatore Romano» Piotr naszych czasów jest duchowo obecny wśród czytelników pisma.

Chcę wyznać, że rozważanie słów papieskich, zwłaszcza wypowiedzianych podczas kanonizacji św. Maksymiliana Kolbego w 1982 r., znacząco przyczyniło się do wyboru przeze mnie drogi życia franciszkańskiego. W pamięci utkwiły mi słowa: «Oddając życie swoje za brata, Ojciec Maksymilian (...) w sposób szczególny upodobnił się do Chrystusa (...). Było to zwycięstwo (...) podobne do tego, jakie odniósł na Kalwarii Pan nasz Jezus Chrystus» («L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/1982, ss. 3. 4). Zastanawiałem się, jak na co dzień powinienem «oddawać życie», by zwyciężać, w jaki sposób naśladować heroiczną postawę św. Maksymiliana, by coraz wierniej upodabniać się do Pana... Wnioskowałem, że tylko w pokornej służbie Bogu i ludziom mogę w pełni zrealizować ewangeliczne wezwanie do «większej miłości», którą w bohaterskim wymiarze ukazał nasz święty.

Do dziś te słowa Jana Pawła II są dla mnie ważnym drogowskazem i natchnieniem w wypełnianiu codziennych zadań.

Obecnie często sięgam do różnych roczników pisma, wracam do tych samych tekstów papieskich i za każdym razem odkrywam w nich jakąś nową i aktualną myśl.

Wielka jest moja wdzięczność i radość, że nauczanie Papieża Polaka, pieczołowicie upowszechniane na łamach «L'Osservatore Romano», przynosi piękny plon.

O. Sławomir Gajda OFMConv z Santa Severa (Włochy)

Wdzięczność czytelników ze Wschodu

Zespół Pomocy Kościelnej dla katolików na Wschodzie przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie wyraża wdzięczność w imieniu pasterzy, kapłanów, sióstr zakonnych i wolontariuszy świeckich za 300 egzemplarzy «L'Osservatore Romano», które co miesiąc przesyłane są na adres Biura Zespołu.

Egzemplarze tegoż pisma przekazujemy kapłanom i siostrom zakonnym Kościoła katolickiego na Wschodzie. Pismo dociera do parafii, szkół, stowarzyszeń, bibliotek, a nawet placówek konsularnych w następujących krajach: Armenii, Białorusi, Estonii, Gruzji, Kirgistanie, Kazachstanie, Litwie, Łotwie, Mołdowie, Rosji, Turkmenistanie, Ukrainie i Uzbekistanie. Wszyscy są bardzo wdzięczni i proszą nas o ten miesięcznik, aby nadal mogli poznawać naukę Kościoła powszechnego, żyć nią i umacniać jedność wśród chrześcijan Kościoła katolickiego i prawosławnego.

Ks. Józef Kubicki TChr Dyrektor Biura Zespołu Pomocy

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama