Artykuł wstępny do L'Osservatore Romano nowego dyrektora tego pisma (12/2007)
Gazeta to trudna, nawet bardzo trudna, ale przede wszystkim jest to «wielka gazeta». Tak określił «L'Osservatore Romano» w 1961 r. kard. Giovanni Battista Montini. Po prawie półwieku to, co napisał przyszły Paweł VI w numerze wydanym z okazji 100-lecia gazety watykańskiej, pozostaje aktualne. Możliwości dziennika opisane w słynnym artykule — równie duże jak ważna jest jego historia oraz tradycja — zasługują na twórcze rozwinięcie. Ze spojrzeniem ufnie zwróconym ku przyszłości, bo właśnie otwarcie jest najgłębszym wyrazem tradycji, która oznacza żywy przekaz i zachowanie ciągłości.
Dlaczego «L'Osservatore Romano» jest takie trudne? Ówczesny arcybiskup Mediolanu, do którego obowiązków w Sekretariacie Stanu przez ponad 15 lat, jak podkreślano, należało m.in. «wysokie zwierzchnictwo nad gazetą», odpowiadał na to pytanie wskazując na «dysproporcję między bardzo rozległym polem, którego dziennik winien być odzwierciedleniem, polem życia katolickiego, i znikomością dotyczących go informacji, a naprawdę nieumiejętnością ich rozpowszechniania i nadawania im rozgłosu», nie pominął też delikatnej kwestii liczby jego czytelników. Z subtelną ironią kard. Montini wyliczał następnie pomniejsze trudności, wynikające ze specyficznego charakteru dziennika: «Czy tę poważną, surową gazetę ktokolwiek mógłby czytać w tramwaju bądź w barze; czy można sobie wyobrazić wianuszek ciekawskich ustawiających się wokół czytającego?»; a jeśli chodzi o relacje z wydarzeń watykańskich, to «owszem, opis podniosłych widowisk dostarcza nam niezrównanej przyjemności, lecz nasuwa także wątpliwość, czyżbyśmy przypadkiem wielokrotnie i w takim samym stopniu już jej nie zaznali».
Jak więc zrobić z «L'Osservatore Romano» wielki dziennik? To pytanie stawiał sobie przyszły papież, który zawsze miał w pamięci swojego ojca, dyrektora małego, ale bojowniczego dziennika «Il Cittadino di Brescia». I dawał na nie jasną odpowiedź: eksponując jego charakter «dziennika opiniotwórczego». Tak, bo pismo watykańskie — pisał — «nie jest, jak wiele innych, zwykłym organem informacyjnym; chce być, jak sądzę, głównie narzędziem formacji. Nie chce jedynie podawać wiadomości; chce pobudzać do myślenia. Nie wystarcza mu relacjonowanie przebiegu wydarzeń: chce je komentować, aby wskazać, jak powinny były albo jak nie powinny były przebiec. Prowadzi dialog nie tylko ze swoimi czytelnikami; prowadzi dialog ze światem: komentuje, dyskutuje, polemizuje». Ma zatem misję powszechną, podobnie jak Stolica Apostolska, której pragnie służyć.
W tej codziennej pracy «dziennikarz jest tłumaczem, nauczycielem, przewodnikiem, a niekiedy poetą i prorokiem». To trudne rzemiosło — stwierdzał kard. Montini — a w gazecie watykańskiej «wyjątkowo delikatne i wymagające» ze względu na konieczność «ciągłego dawania świadectwa prawdzie moralnej i religijnej, w których świetle każda rzecz musi być ujmowana», a także z uwagi na oficjalny i zarazem nieoficjalny charakter dziennika Stolicy Apostolskiej: gazety będącej wyrazem «idei», ale także «środowiska», niełatwego, ale będącego źródłem jego autorytetu i siły. Tak było podczas II wojny światowej, kiedy sytuacja «przypominała salę, w której gasną wszystkie światła oprócz jednego; wszystkie spojrzenia kierują się wówczas ku jedynemu palącemu się, a na szczęście było to światło watykańskie, światło spokojne i mocne, zasilane apostolskim światłem Piotra». W tym obrazie umiarkowanej i pewnej dumy dostrzec można ewangeliczny obraz świecznika, który płonie i oświeca. Doświadczenie wojenne pozostawiło gazecie spuściznę, która pozwala, by dzięki «swojej siedzibie, funkcji, sieci informatorów i współpracowników, autorytetowi i wolności, długiej posłudze i doświadczeniu stała się pierwszorzędnym organem prasowym». A nawet trudności mogą być uważane — pisał na zakończenie przyszły Paweł VI — za «cechy szczególne, i jako takie stanowić o niezwykle interesującej oryginalności gazety. Żadna inna nie może mieć szerszego pola obserwacji; żadna inna nie może mieć bogatszych źródeł informacji; żadna inna nie może zajmować się ważniejszymi i bardziej różnorodnymi zagadnieniami; tak jak żadna inna nie może formułować bardziej autorytatywnych sądów i wskazań oraz pełnić bardziej dobroczynnych funkcji w zakresie wychowania do prawdy i miłości».
Nieprzemijająca aktualność uwag kard. Montiniego usprawiedliwia przytoczenie ich dzisiaj, gdy panorama świata i informacji uległa głębokim przemianom. Globalna rzeczywistość sprawia, że jeszcze bardziej potrzebny jest ów wielki rozmach międzynarodowy, cechujący pismo watykańskie, a także wymaga realnej i wyraźnej obecności w sieci, o czym mówił niedawno jako o pilnej potrzebie Sekretarz Stanu kard. Tarcisio Bertone, wielokrotnie dając wyraz swemu zainteresowaniu pismem Stolicy Apostolskiej, które osobiście odwiedził, i uznaniu dla niego.
«L'Osservatore Romano» — dziennik i wydawane w różnych językach periodyki o tej samej nazwie — jest przede wszystkim «gazetą Papieża» i będzie rozpowszechniał na dwa sposoby nauczanie i przepowiadanie Biskupa Rzymu: zachowując swój specyficzny charakter dokumentacyjny i rozwijając aspekt informacyjno-dziennikarski. Ale także poświęcając więcej uwagi działalności instytucji i przedstawicielstw Stolicy Apostolskiej w Rzymie i na świecie. W służbie Benedykta XVI, papieża teologa i pasterza, «sługi sług Bożych», który niestrudzenie, z ufnym i niezłomnym spokojem daje świadectwo i powtarza ludziom naszych czasów za św. Janem, że «Bóg jest miłością» i że «u początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą», jak podkreślił na początku swojej pierwszej encykliki.
Gazeta watykańska dalej będzie uważnie i życzliwie obserwować z Rzymu rzeczywistość międzynarodową, nie tracąc z oczu w tej perspektywie Włoch, których papież jest prymasem, i jego diecezji, w której tak wielu biskupów i kapłanów z wszystkich kontynentów studiowało i z którą utrzymują oni owocne kontakty. Międzynarodowy rozmach oznacza, że będzie poświęcać uwagę i miejsce także zjawiskom kulturowym i konfrontacji myśli, z przychylnością i otwarciem na racje rozumu, do którego Benedykt XVI się odwołuje, by ułatwić dialog i debatę, tak jak w wykładzie w Ratyzbonie, którego owoce zaczynają dojrzewać. Patrząc na świat, pismo papieskie będzie informować o komunii katolików na różnych kontynentach, o Kościołach i wyznaniach chrześcijańskich, judaizmie, islamie i innych religiach, wprowadzając w życie nauczanie Soboru Watykańskiego II, interpretowanego w świetle historycznego przemówienia wygłoszonego przez Papieża w 40. rocznicę jego zakończenia.
Biorąc przykład z Benedykta XVI i rozpowszechniając jego nauczanie, jego gazeta pragnie po przyjacielsku zwracać się do wszystkich, wierzących i niewierzących, jasno i z szacunkiem dyskutować ze wszystkimi na takie tematy, jak godność istoty ludzkiej i umacnianie sprawiedliwości, aby świadectwo i prawda Chrystusa były we współczesnym świecie coraz wyraźniej widoczne — w żywym nurcie tradycji, ze swej natury otwartej na przyszłość, i z pewnością, że słowo jedynego Pana — Jezusa, zasiane w głębi dusz, zwycięży siły zła i pozostanie na zawsze.
Giovanni Maria Vian
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (12/2007) and Polish Bishops Conference