Relacja z Europejskiego Spotkania Młodych - Budapeszt 2001/2
Noc nad Budapesztem ciemnieje. Stację metra Deák Ter oblega tłum młodych ludzi. Kolejne wagony pożerają tylko jego część, a pozostałym bezpardonowo zasuwają drzwi przed nosem. Niektórych ogarnia znużenie. Wtedy Włosi zaczynają śpiewać i radość rozchodzi się jak fala w podziemiach metra.
Kiedy jest zimno, Hiszpanie klaszczą i podskakują. Polacy czasem narzekają w kolejkach, wtedy inni ich upominają, bo nie chcą być postrzegani jako grupa narodowa malkontentów.
W Budapeszcie najczęściej słyszanym wśród młodych językiem jest polski. Zagadując nieznajomych, najpierw używa się polskiego, potem dopiero przechodzi na angielski czy niemiecki.
Msza dla Polaków sprawowana jest więc w największej hali wystawowej Hungexpo.
— Kiedy 27 tysięcy ludzi wstaje w tej wielkiej hali i na wejście zaczyna śpiewać „Wśród nocnej ciszy”, to robi wrażenie — mówi Joanna Czyżycka w Zabrza. Przyjechała jako opiekun z grupą niepełnosprawnych. Pokonują bariery architektoniczne, a czasem i w mentalności. Uczą się poruszać z wózkami po ruchomych schodach i zatłoczonym metrze. Przy wysokich krawężnikach Joanna już wie, że sukces tkwi w naciśnięciu stopki przy prawym kole wózka. Nie wszystko w Budapeszcie zostało dobrze zorganizowane dla niepełnosprawnych uczestników. Ich droga z hali do domu metrem wymaga przesiadki. Organizatorzy mieli problemy z noclegami u rodzin, chętnych zgłosiło się mniej niż w zwykle. Na początku grudnia starczało ich tylko dla 20 tysięcy.
Młodzi ludzie z grup z Warszawy, Wrocławia, Poznania i Trójmiasta, gdzie co miesiąc zbierają się na spotkaniach w duchu Taizé, zachęcają do kontynuowania jednorazowego wydarzenia, jakim jest spotkanie młodych w Budapeszcie. Bo Taizé to czerpanie ze źródeł wiary — dotykanie tego, co znane, oczywiste i proste. Powrót do istoty wiary. Dlatego w rozważaniach brata Rogera nie padło ani jedno słowo bezpośrednio odnoszące się do sytuacji panującej na świecie po 11 września, chociaż było wyraźną wskazówką dla młodych żyjących w rzeczywistości „powrześniowej”. Do budowania pokoju w sobie i w swoim najbliższym otoczeniu przez przebaczenie i zaufanie.
Ci, którzy zgłosili się do grupy pracy, przyjechali dwa dni wcześniej. Cztery osoby z Zabrza odpowiedzialne są za szkołę, w której mieszka 150 osób. Joanna, Sylwia i Krzysztof cieszą się, że w ten sposób współtworzą spotkanie.
— Zawsze jestem w grupie pracy — mówi Krzysztof Partuś, który przed samym wyjazdem obronił pracę magisterską na Wydziale Informatyki Politechniki Śląskiej. Spotkanie Młodych w Budapeszcie jest czwartym, w którym bierze udział. — Niby zasada działania i forma za każdym razem jest taka sama, ale to zawsze coś nowego.
Wieczorna modlitwa to czas szczególny. Nieograniczony zegarkiem, trwa tak długo, jak długo ludzie chcą adorować ikonę krzyża. W skupieniu i wyciszeniu kilkadziesiąt tysięcy osób modli się w rytm kanonów. Harmonijnie, spokojnie. Solidarność w Taizé przejawia się też w tym, że kanony są śpiewane w wersjach jezykowych, w których powstały.
— To niesamowite uczucie, kiedy słyszę jak obok mnie obcokrajowcy śpiewają kanon po polsku. Jak łamią sobie języki na naszym sz i cz — mówi Sylwia Kądziołka, uczennica LO z Zabrza.
Wtedy niepostrzeżenie pojawiają się białe habity braci. Sznureczkiem wchodzą jeden za drugim, wśród nich ten, którego osoba wywołuje szum w hali. Zawsze otoczony dziećmi. W czasie ostatniego wieczornego spotkania młody Francuz Nicolas przyjmuje habit wspólnoty Taizé. Wtedy brat Roger mówi młodym o odkrywaniu powołania.
Część młodych, wśród nich grupa z Zabrza, uczestniczy w Eucharystii w budapeszteńskiej bazylice św. Stefana, którą transmitują stacje telewizyjne — węgierska MTV2 i francuska TF2. Przewodniczy jej ks. Attila Thorday, wykładowca teologii dogmatycznej na uniwersytecie w Budapeszcie, od 15 lat zaprzyjaźniony ze wspólnotą z Taizé. „Przebaczenie jest początkiem odnowy” — mówi do zebranych brat Roger.
— Cała uroczysta Msza św. z rozważaniem trwała zaledwie 50 minut. Był czas na piękny śpiew i na ciszę, to, co buduje wspólnotę — mówi Joanna Madej, katechetka z Zabrza, która na Spotkaniu Młodych jest po raz dziewiąty. — Myślę, że lepiej powiedzieć dwa, trzy zdania i pozostawić człowieka w ciszy, niż zalać go potokiem słów. Zarzucić treścią, której nie ma czasu rozważyć albo nie potrafi jej odkodować.
Taizé pociąga właśnie prostotą i autentycznością. Nie ma tu moralizowania i pouczania. Uwaga młodych zwracana jest na istotę, jaką jest przesłanie ewangeliczne. I świadectwo autentycznego, bo praktycznego, ekumenizmu. To właśnie pociąga, chociaż nie oznacza ani łatwizny, ani powierzchowności.
Europejskie Spotkanie Młodych w Budapeszcie jest 24. „przystankiem” Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię, zainicjowanej przez wspólnotę z Taizé. Tym razem pod hasłem: „Kochaj i powiedz to swoim życiem”. W mieście, którego mosty łączące oba brzegi Dunaju są jakby symbolem pomostu między Wschodem i Zachodem, młodzi spotykają się już po raz drugi. Po dziesięciu latach Budapeszt znowu gościł młodych ludzi z całego świata, było ich blisko 70 tysięcy. Prawie co drugi z nich był Polakiem. Kolejne najliczniejsze, czterotysięczne grupy tworzyli Rumuni i Włosi, przybyło też trzy tysiące Ukraińców, trochę mniej Niemców, Chorwatów i Francuzów. Uczestnicy zostali przyjęci przez 200 parafii Budapesztu. Z Polski pojechało blisko 300 księży oraz bp Adam Szal z diecezji przemyskiej, delegat Prymasa Polski.
W modlitwach uczestniczyli zwierzchnicy Kościołów katolickiego, prawosławnego i luterańskiego na Węgrzech oraz prezydent Ferenc Mádl. Przesłanie do młodych skierowali Papież Jan Paweł II, Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksy II, anglikański arcybiskup Canterbury George Carey oraz sekretarz generalny ONZ Kofi Annan.
opr. mg/mg