Pochwała czuwania



Nie wiemy czy mówiąc o drugiej i o trzeciej straży Pan Jezus miał na myśli hebrajski czy rzymski podział nocy (Żydzi dzielili ją na trzy, a Rzymianie na cztery straże). Dla samego przesłania dzisiejszej Ewangelii nie ma to jednak większego znaczenia, w największym bowiem uproszczeniu chodziłoby o czas pomiędzy godziną 21.00 a 3.00 nad ranem, przeznaczony zasadniczo na sen. Mówiąc te słowa Pan Jezus przestrzega nas więc aby na spotkanie z Nim być zawsze gotowym, bo śmierć może przyjść jak złodziej w nocy (por. 1 Tes 5, 2), nikt przecież nie zna jej dnia ani godziny (por. Mt 25, 15). W sensie ascetycznym dzisiejsza Ewangelia byłaby natomiast wezwaniem do nocnych czuwań i nocnej modlitwy, której przykład dał nam sam Jezus (por. np. Łk 6, 12: W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga).
Nad wartością nocnych czuwań w życiu chrześcijanina zastanawiał się już na przełomie IV i V wieku św. Niceta z Remezjany, który uznał, że modlitwa w ciągu dnia jest dobra, ale znacznie lepsza jest ta w nocy, ponieważ w ciągu dnia pochłonięci jesteśmy wieloma sprawami, w nocy zaś uspokajamy się i wyciszamy. W czasie nocnych modlitw pozbywamy się też naszych lęków, rodzi się natomiast zaufanie. Czy nocne czuwania zanadto nas nie osłabiają? Nie – odpowiadał Niceta, ponieważ nawet dla ludzi słabych nie jest czymś ponad siły spędzić jedną czy drugą noc na czuwaniu. Poza tym, pomijając wszelkie inne korzyści duchowe, by doświadczyć jak nasz Pan jest dobry, trzeba Go po prostu „smakować” (por. Ps 34) – uważał nasz święty.
Trudno się z nim nie zgodzić: któż z nas z czułością nie wspomina tych porannych rorat, w ciemnym jeszcze grudniowy kościele, tych nocnych czuwań z młodzieżą do samego rana, tych „godzin świętych” i „wieczorów uwielbienia”, gdy mogliśmy niemal „smakować Pana”. Ważne by wszystko to trwało, bo szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających.
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama