„Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco” (Mk 6,31)

„Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco” (Mk 6,31)
Uczniowie zostali posłani przez Jezusa po dwóch z konkretnymi zadaniami i wskazówkami. Nauczyciel dał im władzę nad duchami nieczystymi i moc uzdrawiania. Przykazał im też, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski… „Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,12-13).
Trudno powiedzieć jak długo trwała ta pierwsza misja, ale wydaje się, że wrócili z niej zadowoleni i wyczerpani jednocześnie. Teraz chcieli opowiedzieć Panu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. Być może, reakcja Zbawiciela ich zaskoczyła: „Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco” (Mk 6,31). Kontekst tych słów był szczególny: do Chrystusa przychodziło tak wielu ludzi, że On i uczniowie nawet na posiłek nie mieli czasu, a gdy Zbawiciel decydował, aby przejść albo przepłynąć do innego miejsca, tłumy przemieszczały się za Nim i ciągle rosły. Ale chwile wypoczynku były konieczne dla Niego i Jego uczniów.
Dzisiejsza Ewangelia przestrzega nas przed pewnym stylem życia, który stał się modny: pracować bardzo intensywnie, często w pośpiechu, aby szybko osiągnąć jak najlepsze rezultaty, odnieść sukces, a później pozwolić sobie używać tego świata… W jakiejś mierze dotyczy to i świeckich i duchownych. I jednym i drugim, jeśli chcą solidnie realizować swoje powołanie i zleconą im misję, nie brakuje obowiązków, wyzwań, zmartwień, po których wcześniej czy później pojawia się zmęczenie. A jeśli już znajdujemy czas na wytchnienie, nie potrafimy go odpowiednio zorganizować.
Musimy więc na nowo uczyć się odpoczywać, bez głośnej muzyki, bez ciągłego kontaktu z komputerem i smartfonem… Każdy z nas na swój sposób ma odczytać Jezusowe słowa o pójściu osobno na pustkowie. Współczesny człowiek boi się pozostania z samym sobą, ale tylko pod tym warunkiem dostrzeże siebie takiego jakim jest, swoją małość, duchowe ubóstwo i to wszystko, co go rzeczywiście ogranicza. Czytamy w książce kard. Roberta Saraha Moc milczenia: „Przywykliśmy dzisiaj do zgiełku i pośpiechu, tak jak przyzwyczailiśmy się do oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Gdy jednak oderwiemy się od hałasu wokół nas i okiełznamy wewnętrzny zamęt, gdy przestaniemy lękać się ciszy, wówczas odetchniemy pełną piersią. Prawda i dobro nie krzyczą, czekają na odkrycie. Cisza zna pełnię sensu. Trzeba słuchać, żeby usłyszeć. Zamilknąć, aby wybrać słowo. Zatrzymać się, by znaleźć kierunek. Milczenie jest obecnością. Jest ono niezbędne, by między Bogiem a człowiekiem zawiązała się więź bliskości. Jest również konieczne, by stworzyć głębokie relacje międzyludzkie, a także nie stracić kontaktu z samym sobą”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama